Mieszkanka Pakości od kilku miesięcy walczy z brytyjską opieką społeczną. O własne dziecko

Adam Willma
Podczas październikowej rozprawy przed brytyjskim sądem okaże się, czy Wioletta odzyska swoje dziecko
Podczas październikowej rozprawy przed brytyjskim sądem okaże się, czy Wioletta odzyska swoje dziecko Adam Willma
Na spotkanie z Natalią brytyjski sąd zezwolił jedynie jej ciotce. Wcześniej jednak kobiecie dano do podpisania listę ze zwrotami, których nie wolno jej używać, m.in. „kocham cię” i „tęsknimy za tobą”.

Natalia powinna być w Polsce. Miała kolejny termin regulacji aparatu ortodontycznego. Z tego powodu Wioletta wraz z córką regularnie przyjeżdżały z Oksfordu do Pakości. Ale trzynastego maja Natalia nie wróciła za szkoły. Odezwał się za to telefon. Dzwonił pan Williams, pracownik socjalny. Poinformował, że Natalia została przewieziona do rodziny szkolnej koleżanki. Do czasu wyznaczenia opiekuna przez sąd.

Powód: stosowanie przemocy fizycznej w domu. Pan Williams uprzedził lojalnie, że dziecko może już nie wrócić do domu. Wioletta miała wrażenie, że świat osuwa się jej spod nóg.

- Jak to? Przecież mam czystą kartotekę! - Wioletta nerwowo obraca krzyżyk na łańcuszku. - Ani w Polsce, ani w Wielkiej Brytanii nie miałam problemów z prawem. Nigdy nie było skarg, interwencji, nikt nie robił wywiadów, nie był w domu wyjaśnić wątpliwości. Owszem, raz zdarzyło mi się uderzyć córkę w twarz, gdy ze złości rzuciła moim telefonem o podłogę. Ale oprócz tego żyłyśmy jak normalna, kochająca się rodzina. Wyjeżdżałyśmy na wakacje, sporo rozmawiałyśmy, choć ze względu na moją pracę może za mało.

U pani Moran Natalia przebywała przez tydzień. Osiemnastego maja Wioletta została poinformowana, że córka próbowała w szkole podciąć sobie żyły i musi być umieszczona w rodzinie zastępczej. - Gdy znowu pojawił się pracownik socjalny, nie potrafiłam zebrać myśli. Powiedział, że muszę podpisać dobrowolną zgodę na umieszczenie córki w rodzinie zastępczej. Jeśli tego nie zrobię, skieruje sprawę do sądu, a ten odbierze mi prawa rodzicielskie. Nie znam angielskiego prawa, byłam tak przerażona tą sytuacją, że podpisałam, co chciał.

Do Anglii natychmiast przyjechała babcia Natalii, z którą dziewczynka zawsze miała bliskie kontakty. Wioletta miała nadzieję, że sąd pozwoli jej matce przejąć opiekę nad dzieckiem. Ale sędzia nie wyraził nawet zgody na spotkanie z dziewczynką. Zezwolono na to jedynie siostrze Wioletty. Ale pod specjalnymi warunkami.

- Widzenie trwało 40-minut - relacjonuje Florczyk. - Siostrę oddzielał od dziecka ogromny stół konferencyjny. Nie było mowy o podejściu bliżej, przytuleniu. Koło Natalii po jednej strony siedziała opiekunka socjalna, a po drugiej - pani, u której Natalia obecnie mieszka. Siostra relacjonowała, że dziecko patrzyło cały czas w podłogę, nawet nie podniosła wzroku.

Przed spotkaniem ciotka Natalii musiała złożyć podpis pod listą zwrotów, których nie wolno jej używać, m.in. „kocham cię”, „tęsknimy za tobą” itp.

Wioletta długo zachodziła w głowę, co mogło być przyczyną tej awantury: - Natalia ma 13 lat, jest w trudnym wieku dojrzewania. Kiedy była malutka, rozstaliśmy się z mężem i wychowywałam ją sama. Z ojcem nie miała kontaktu, ale w ostatnim czasie bardzo pragnęła go zobaczyć. Pozwoliłam jej na wyjazd do ojca raz, później drugi. Nie wyraziłam jednak zgody na wyjazd na święta Wielkanocne, bo po przyjeździe pojawiły się problemy emocjonalne. To wzmogło jej złość.

Choć Wioletta większość dnia pracuje, znalazła czas na terapię rodzinną u psychologa. - Na szczęście. Odbyłyśmy 11 sesji u pani psycholog, która zdążyła dobrze poznać naszą sytuację.

W raporcie, który sporządziła ze spotkań pani psycholog, nie ma mowy, aby przemoc była problemem w relacjach matki z córką. W poszukiwaniu pomocy Wioletta wydzwaniała do ambasady polskiej w Londynie. Choć w Wielkiej Brytanii mieszka już 8 lat, nadal posiada polskie obywatelstwo, podobnie jak córka. - Skontaktowałam się z nimi telefonicznie, wysłałam dziesiątki maili - żali się Wioletta. - W końcu dostałam odpowiedź, że będą interweniować i odezwą się do mnie. Oczywiście do tej pory nie było żadnego kontaktu z ich strony.

W akcie desperacji Wioletta rozwiesiła wokół szkoły, do której chodzi Natalia 150 plakatów.
I MISS YOU ! I LOVE YOU!
I WANT HER BACK !

- Nie pozostało mi nic innego, skoro odcięli mnie całkowicie od mojego własnego dziecka. Trafiłam za to do sądu. Opiekun społeczny żądał aby mnie aresztowano i orzeczono zakaz zbliżania sie do dziecka. Na szczęście sąd się na to nie zgodził.

W sierpniu Wiolettę odwiedziła Amie Croft, pracowniczka opieki społecznej. Przyniosła pisma sporządzone przez Natalię - charakterystyki członków rodziny i sytuacji w jakiej dziewczynka się znalazła.

Umieszczone pośrodku symbole osób otoczone były zbitkami słów:
MAMA: „Powiedziała, żebym się zabiła”, „boję się jej”, „odprawia satanistyczne rytuały”, „życie z nią było tak złe, że chciałam umrzeć”.
TATA: „nie znam go”, „ma tylko dwie sypialnie i dziecko w drodze - jak tam miałoby być wystarczająco miejsca dla mnie”, „Jeśli wrócę do ojca => pójdę do polskiej szkoły => brak dobrej pracy => brak pieniędzy => bezdomność => śmierć”.

Całkowicie odmiennie opisana została RODZINA ZASTĘPCZA: „kochani ludzie”, „wreszcie moje życie jest lepsze”, „absolutnie wspaniali”, „nie boję się tych ludzi tak jak rodziny”, „dają mi jedzenie, nie tak jak matka czasami”, „ktoś, komu mogę zaufać”.

Tym razem odezwała się w Wioletcie już nie rozpacz, ale zwykła złość: - Zdałam sobie sprawę, że komuś zwyczajnie zależy na tym, żeby mnie wkręcić i odebrać dziecko. Ja satanistką?! Trudno mi sobie wyobrazić większą bzdurę. Zrozumiałam, że ktoś manipuluje moim dzieckiem albo wprost - fałszuje dokumenty.

Karty zapełnione rzekomo przez Natalię, Wiotetta zawiozła do biegłego w dziedzinie grafologii. Dla porównania dołączyła wypracowanie z zeszytu szkolnego. „Według mojej opinii autor zapełnionych pismem ręcznym sześciu anonimowych stron nie jest tą samą osobą, która napisała tekst na dwóch kartach, które dostarczono mi do porównania” napisała Margaret Webb, grafolog.

Również polska psycholog, która prowadziła terapię z Natalią, nie chciała uwierzyć, że autorką wpisów jest jej pacjentka. A jeśli rzeczywiście - to coś poważnego dzieje się ze zdrowiem dziewczynki. - Jak mam się czuć jako matka, słysząc że moje dziecko zaczęło się ciąć? - rozpacza Wioletta. - Nigdy wcześniej takich zachowań nie było.

Oficjalnie Wioletta nie ma prawa interesować się losem córki. Informacje przeciekają do niej tylko przez znajomych: - Podobno podaja jej leki uspokajające i antydepresanty. Podobno też Natalka nie akceptuje miejsca, w którym się znajduje. Rodzice innych dzieci poinformowali mnie że Natalia wygląda na otumanioną, że płacze każdego dnia. Kilka razy nie była w szkole, miała obandażowane ręce.

Nie udało nam się skontaktować z pracownikiem socjalnym zajmującym się sprawą Natalii. Dotarliśmy natomiast do akt procesowych kierowanych do sądu przez pracowników opieki społecznej. Z nich wynika, że Natalia już 4 razy od kiedy odebrano ją matce, próbowała się okaleczać.

Pracownik socjalny utrzymuje jednak, że dziewczynka nie chce kontaktu z matką. Natalia jakoby opowiada o brutalności matki, ale nie jest w stanie podać konkretnych przykładów. Zdaniem urzędnika, „blokują ją w tym traumatyczne przeżycia”. Według urzędnika, z matką prowadzone jest praca mająca na celu powrót dziecka, ale - jego zdaniem - akcja z plakatami była wyrazem egoizmu matki i braku empatii wobec Natalii.

Tym niemniej: „władze lokalne będą nadal nakłaniać Natalię do spotkania z matką”. W praktyce jednak, wbrew dcyzji sądu, uniemożliwiają je.

- Nie wierzę w nic, co piszą - denerwuje się Wioletta. - Widzę, że kolejne posunięcią przeczą ich dobrym intencjom. Poza tym adwokat przydzielony mi z urzędu powypisywał kompletne bzdury - np. że nie zależy mi na relacjach z dzieckiem. Miałam wrażenie, jakby działał w czyimś interesie. Dopiero prawnik, którego wynajęłam za własne pieniądze, zaczął odkręcać te sprawy.

Według Wioletty Florczyk, odebranie jej dziecka jest częścią szerszego zjawiska: - Dopiero gdy mnie to dotknęło i zaczęłam interesować się sprawą, okazało się, że takich przypadków są dziesiątki.

Rzeczywiście, w prasie polonijnej i na portalach internetowych w Wielkiej Brytanii wielokrotnie opisywane były przypadki odbierania dzieci polskim rodzinom. Często z błahych powodów. Według danych z ambasady polskiej w Londynie, rocznie brytyjska opieka społeczna odbiera dzieci setce polskich rodzin. Młodzi Polacy niemal zawsze trafiają do brytyjskich rodzin. Brytyjskie sądy tłumaczą to tym, że rodzin zastępczych pochodzenia polskiego jest niewiele.

- Są brytyjskie rodziny, które żyją tylko z tego, bo to są naprawdę duże pieniądze - zauważa Wioletta Florczyk.

Czy Polce uda się odzyskać córkę? O tym być może już w październiku zadecyduje brytyjski sąd: - Najgorsze jest to, że nie mam żadnego wsparcia ze strony naszych placówek dyplomatycznych. Nie ja pierwsza i pewnie nie ostatnia.

Z identycznym problemem stykają sie imigranci z innych państw Europy Wschodniej. Precedensem była interwencja rządu Słowacji, który wziął pod lupę 40 postępowań adopcyjnych dotyczących 89 dzieci swoich obywateli. Jedną ze spraw Słowacy doprowadzili aż do Strasburga, gdzie potwierdzono złamanie prawa przez brytyjskie instytucje. Chodziło o odebranie możliwości uczestnictwa w procesie słowackiej babci dzieci. Uniemożliwiono jej to „z przyczyn bezpieczeństwa”

O głos w sprawie odbierania polskich dzieci poprosiliśmy rzecznika MSZ i Konsulat RP w Londynie. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mieszkanka Pakości od kilku miesięcy walczy z brytyjską opieką społeczną. O własne dziecko - Gazeta Pomorska

Komentarze 28

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
asd
hahahaha niech jej zabierają juz dawno zabaczyli to patologie umysłowo polek które zabierają ojcom dzieci w Polsce na dużo skale po to tylko by polepszyc swój komfort życiowy i zdradzac swobodnie jakoś o ojców w Polsce nikt sie nie martwi jakoś wam ich nie szkoda a co drugi ma zabrane dziecko od tak o bo mama tak chciała to kim wy k**** jesteście jebane biedne ciemniaki intelektualne. Obrania sie takie k**** jeździ na wojny żeby im nikt tu nie przyjechał coś zrobic zapewnia sie samochód dom itd. a one zabieraja dzieci. Polskie kobiety to dno.
J
Joanna
nie zgodze sie z jednym w twojej wypoiwiedzi, że szczepienia sa tutaj pod przymusem, bo nic takiego w UK nie ma miejsca, chcesz to szczepisz nie chcesz to nie szczepisz i tyle
W
Wioletta
Ja ciagle walcze, tak bardzo pragne powrotu mojej coreczki, Nie widzialam Natalki od maja 2015. odizolowali ja od calej rodziny. Wmawiaja nam ze corka nie chce wrocic ani mniec zadnego kontaktu z rodzina. Nie wierze w zadne ich slowo. Piora corce mozg I ustawiaja przeciwko rodzinie, Mam koszmary nocne , boje sie o corke I w tej rozpaczy nie wiem juz co robic, Jesli ktos jest w stanie mi pomoc prosze o kontakt 07849870702, fb Wioletta Florczyk
W
Wioletta
Ja ciagle walcze, tak bardzo pragne powrotu mojej coreczki, Nie widzialam Natalki od maja 2015. odizolowali ja od calej rodziny. Wmawiaja nam ze corka nie chce wrocic ani mniec zadnego kontaktu z rodzina. Nie wierze w zadne ich slowo. Piora corce mozg I ustawiaja przeciwko rodzinie, Mam koszmary nocne , boje sie o corke I w tej rozpaczy nie wiem juz co robic, Jesli ktos jest w stanie mi pomoc prosze o kontakt 07849870702, fb Wioletta Florczyk
a
anonim
W dniu 05.10.2015 o 18:13, Kazik - Londyn napisał:

Bardzo dobrze ze Ci ja odebrali bo klamiesz kobieto...zadna samotna matka w Uk nie musi latac do Polski na regulacje aparatu orto bo to robia za darmo tutaj. Uderzylas ja w twarz? Zgodnie z tutejszym prawem powinnas isc do wiezienia za TO

Moderacja powinna usuwać takie chamskie nic nie wnoszące do sprawy komentarze. Chcecie trolowania bo to podnosi ogladalność? Nie ma już czegoś takiego jak prawość dziennikarska czy nie dotyczy to Internetu? Wstyd...A apropo's aparatu itd - poznalam juz opiekę medyczną w UK i wiele innych urządów...jeżdzenie do Polski jest w tym przypadku zupelnie uzasadnione...reszty nie skomentuje, nie ma do kogo

B
Berni
Dokładnie ten sam potworny system dopadł mnie, jednak w porę udało nam się wrócić z synem do Polski, oskarżyli nas, że bijemy 3 miesięczne dziecko, a okazało się, że cierpi na chorobę o nazwie "Małopłytkowość" która powoduje powstawanie siniaków i wysypki bez przyczyny, poprostu krew mu nie krzepnie i nic się nie goi, co najgorsze chorobę wywołało te ich szczepienie, 7 w 1 co podają 3 miesięcznym dzieciakom pod przymusem, kiedy ich misterny plan nie wypalił to zmienili front i próbowali oskarzyć nas o zaniedbanie. Na chwilę obecną już jesteśmy w Polsce nie w tym brytyjskim syfolandzie, mały wyzdrowiał i żyjemy bez stresu, jedyne co żałujemy z partnerką to fakt, że jeszcze przed porodem nie wróciliśmy do Polski.
A
Alicja
Wiem co to walka z systemem,przeszlam to samo z moja corka.To ja podpisalam dokumenty,a nie maz i tym wygralismy sprawe oraz ich bledami.Mialam pania prawnik ktora walczyla o Julke i obalala kazdy ich akt oskarzenia,moj maz byl bardzo dociekliwy,na kazde spotkanie i rozprawe zadalismy tlumacza i mielismy go,bo to jest zagwarantowane przez ich prawo,nachodzono nas,grozono nam ale nie poddalismy sie.Szykanowano na kazdym kroku ,sprawdzano w Polsce nasza rodzine ,nasze zycie ,wszystko.Wiem tylko z Julia tez dawala im do wiwatu,miala swojego adwokata i co sie wydaje niemozliwe niezalezneg opiekuna socjalnego,ktory pracowal z corka i swiadczyl na nasza korzysc w sadzie.Przeszlismy sporo ale nie poddalismy sie ,duzo by mozna pisac.Nie poddawac sie bo jak mowila moja babcia Nadzieja Umiera Ostatnia.
P
Przeczewska
Mi tez zabrali corke choc wszystkie zazuty obalone dziecko zostalo w rodzinie zastepczej walcze 2lata to chory kraj a opieka spoleczna to mafia a rodziny zastepcze to biznes mega dochodowy.Prosze o jakis kontakt matek w podobnej sytuacji moj tel 07748115253 rszem latwiej walczyc
J
Jaga
podobna historie przezyli moi znajomi Litwini.corka w podobnym wieku,rowniez zabrana matce i ojczymowi...w nocy,z domu w asyscie policji.matka popadla w depresje,walczac z opieka spoleczna,sadem.konsekwentnie zadali widzen z corka,te byly utrudniane,ale sad wzial to pod uwage,ze interesuja sie losem dziecka,odzyskali corke po kilku miesiacach.faktem jest,ze brytyjskie tzw.rodziny zastepcze zyja z tego "procederu",sa to duze pieniadze,czesto wiekszy dom od Govermentu.moja rada,nie poddawac sie,walczyc o kazdy dzien widzenia sie z dzieckiem,o sprawy w sadzie.naglasniac,gdzie sie da.powodzenia,mamo Natalki.bedzie dobrze,tylko nie boj sie i nie ustepuj.
T
Tragedia
Jaka to musi być tragedia dla rodziców !!!! I właśnie dlatego zabrałam dziecko z tamtad do Polski . Po jednym zdaniu wypowiedzianym przez lekarza : "Jesli nie przestanie pani wymyślać dziecku choroby to zabierzemy je ". Po powrocie do Polski mam juz orzeczenie o autyzmie. Nigdy moje dziecko nie będzie sie tam wychowywać , pomimo tego ze się tam urodzilo. Uk to dno !
G
Gosia
Wiola trzymaj się będzie dobrze a to badziewie które oczernia Cię na forum niech się buja. Trzymam kciuki
M
Mała Mi

Też polecam ten film "Obce Niebo", świetnie pokazane jak łatwo opieka społeczna może w zasadzie bezpodstawnie zabrać dziecko rodzinie. Film ku przestrodze.

 

w
wiola

Dla Arka i Adama,

 

Co sie dziwic po waszych komentarzach skoro koledzy Emila Switka,

 

Dyskusja z idiota jest jak zapasy ze swinia w blocie,

Po pewnym czasie zauwazasz , ze swini sie to podoba !

w
wiola

Dla Arka i Adama,

 

Co sie dziwic po waszych komentarzach skoro koledzy Emila Switka,

 

Dyskusja z idiota jest jak zapasy ze swinia w blocie,

Po pewnym czasie zauwazasz , ze swini sie to podoba !

w
wiola

Dla Arka i Adama,

 

Co sie dziwic po waszych komentarzach skoro koledzy Emila Switka,

 

Dyskusja z idiota jest jak zapasy ze swinia w blocie,

Po pewnym czasie zauwazasz , ze swini sie to podoba !

Wróć na i.pl Portal i.pl