Wojna czy pokój

Rozmawiała Agnieszka Sikora
Godził kobiety i mężczyzn w Szwecji. Dziś robi to w Polsce. Krzyk zamienia w rozmowę. Jako mediator nie ma osiągnięć Marttiego Ahtisaariego - laureata tegorocznego pokojowego Nobla - nie godził skłóconych narodów, ale za to ocalił kilka rodzin. Robert Boch opowiada, jak kłócą się i godzą Polacy.

Jego praca to stawianie małych kroków w walce o wielkie sprawy. Dąży do porozumienia między ludźmi, którzy nie chcą ze sobą rozmawiać. Choć z pozoru może się to wydawać łatwe, wcale do łatwych nie należy, bo czy można uratować coś, co ludzie już dawno skazali na stracenie? Jemu się to udaje.

Często się Pan kłóci?
A co pani rozumie przez kłótnię?

Krzyk. Gniew. Złość. Wysokie napięcie.
W takim razie raczej rzadko, ale oczywiście czasem mam odmienne zdanie niż inni.

Co zrobić, żeby tego uniknąć?
Przede wszystkim trzeba panować nad emocjami. Krzyk nie pomaga. Kiedy jest krzyk i emocje są na wysokim poziomie, dogadanie się przestaje być możliwe. Jednak trzeba sobie pozwolić na to, żeby mieć odmienne zdanie, i właśnie o tym warto rozmawiać. Kluczem do sukcesu jest forma rozmowy. Nie oskarżajmy się, nie mówmy: "Ja jestem dobry, a ty jesteś zła". Spróbujmy mówić o tym, jak my widzimy sytuację, o swoich potrzebach. Na przykład: "Uważam, że zachowujesz się źle. Wolałbym, żebyśmy wybrali inne miejsce na urlop". To jest pierwsza część zadania. Druga - to skoncentrowanie się na słuchaniu. Nie można zamykać się na siebie wzajemnie, trzeba próbować zrozumieć drugą stronę. Jeśli uda się obu stronom poskromić emocje i dojdzie do rozmowy, jesteśmy na dobrej drodze do porozumienia. To nie jest niemożliwe, ale wiem, że to jest czasem bardzo trudne.

A Pan, znając te wszystkie zasady, potrafi panować nad swoimi emocjami?
To jest ideał. Do ideału się dąży. Jestem impulsywny, przeżywam emocje. Czasem czuję, że siedzi we mnie taki wewnętrzny wilk, i trochę się na siebie złoszczę z tego powodu. Staram się jednak raczej pokazać moje zaniepokojenie, nie zapominając o formie. Wyrażanie tego, co czujemy, nie jest niczym złym, nawet jeśli są to emocje negatywne.

Polacy często się kłócą?
O, tak. Często.

Z czego to wynika?
Myślę, że trochę z naszej tradycji. Mamy w zwyczaju bronić swoich racji za wszelką cenę, nie zważając na inne racje. Kłócili się nasi rodzice, kłócą się dziennikarze w telewizji, politycy. Przykłady można by mnożyć i mnożyć. Choćby z ostatnich dni: kolejny spór prezydenta z premierem - przecież oni zachowują się jak mali chłopcy! W tych kłótniach koncentrujemy się na sobie, bronimy się, bo boimy się stracić twarz. Problem polega na tym, że tracimy ją, zachowując się właśnie w ten sposób.

Przez dłuższy czas pracował Pan jako mediator w Szwecji. Czy tam jest podobnie?
O, nie. W Szwecji jest o wiele łatwiej. Konflikt rodzinny nie jest owiany takim wstydem. Rozpady małżeństw są na porządku dziennym. Ludzie rozwodzą się tak powszechnie, że dzieci w szkole dziwią się, jeśli któryś z kolegów ma pełną rodzinę. To oczywiście nie jest dobre, ale dobre jest to, że Szwedzi nie mają potrzeby wiecznego spierania się i walki. Mam przyjaciela Szweda, który również jest mediatorem. Zajmował się sprawami, w których jedną ze stron byli Polacy. I pyta mnie któregoś dnia: "Co z wami jest nie tak? Macie skłonność do tego, żeby wyrżnąć, spalić, zniszczyć, zabić. O co wam chodzi?". Szwedzi tak się nie zachowują.

Mediacja w Szwecji jest bardzo popularna. W Polsce dopiero raczkuje…
Można tak powiedzieć. W Szwecji rozwija się od lat 70., w Polsce działa od kilkunastu lat, ale na prostej drodze do rozwoju jest od niedawna. Przy rozwodach jest stosowana zamiast rozprawy pojednawczej od 2005 roku. Ciągle jednak cel mediacji nie jest właściwie rozumiany. Wielu myśli, że mediacja ma zapobiec rozwodom, ma pojednać strony. Tymczasem jej cel to osiągnięcie porozumienia. Chodzi o to, żeby obie strony wyszły zadowolone - razem czy osobno.

Ma Pan na swoim koncie wiele skutecznie i dobrze rozwiązanych konfliktów. Pamięta Pan swój największy sukces?
Mediator nie może opowiadać o poszczególnych sprawach, taka jest zasada. Mogę powiedzieć tyle, że są pary, które - kiedy przychodzą na mediacje - w ogóle się do siebie nie odzywają. Ba, nawet na siebie nie patrzą! Mówią o sobie: "Ten pan", "Ta pani". W czasie takiego spotkania jesteśmy w miejscu neutralnym, staramy się stworzyć spokojną atmosferę, staramy się zbliżyć tych ludzi do siebie. I przychodzą momenty przełamania. Przez jakiś czas, jeśli na przykład rozmawiamy o podziale majątku, trwają twarde negocjacje, trochę w stylu "Ja cię załatwię". Kiedy jednak zaczynamy rozmawiać o dzieciach, strony miękną i uświadamiają sobie, że są rodzicami. To jest przełom. Zaczynają na siebie patrzeć, nawet się uśmiechać. To jest już inny wymiar. Wiedzą, że mają coś do rozwiązania i że muszą to zrobić razem. Wiedzą, że tak będzie łatwiej.

A porażki?
To jest zawsze smutne. Czasem ludzie biorą udział w mediacji po to, żeby na przykład przeciągnąć rozwód, chcą dzięki temu coś ugrać. Wówczas zamiast współpracy mamy walkę. W takich przypadkach zdarza się, że mediator sam przerywa pracę. Mediacja ma sens tylko wtedy, kiedy obie strony biorą w niej uczciwy udział. Porażką jest też to, kiedy jesteśmy już blisko finału i nagle ktoś postanawia zrezygnować. A ja nie mogę nikogo zmusić do dalszego udziału.

A jeśli strony się nie dogadają?
To nie musi być wcale porażka. Nawet jeśli się nie dogadają, ale wyjdą z głębokim przekonaniem, że życie we dwoje nie ma większego sensu, to jest dobrze. Teraz wiedzą, na czym stoją.

Czy dzięki mediacji udało się komuś uniknąć rozwodu?
Oczywiście, choć jeszcze raz podkreślam, że nie jest to cel sam w sobie. Celem mediacji jest uzyskanie porozumienia. Rzecz jasna przyjemnie jest, jeśli ludzie, którzy jeszcze przed chwilą nie chcieli na siebie spojrzeć, wyjaśnili sobie wszystko i chcą próbować dalej iść razem przez życie.

"Męska Rzecz" od dłuższego czasu prowadzi kampanię na rzecz praw ojca. W Polsce - o czym świadczą chociażby dziesiątki listów, które dostajemy - często ojcowie po rozwodzie są odsuwani od własnych dzieci. Czy mediacje mogłyby zapobiec takim sytuacjom?
Zdecydowanie tak. Mediacja jest w tym przypadku najlepszym sposobem na nawiązanie kontaktu między stronami. Nie wolno zapominać o tym, że problem między rodzicami zaistniał z jakiegoś powodu. Trzeba rozwiązać go dla dobra dzieci. One nie mogą być pionkami w tej grze. Trzeba pamiętać, że kontakty z obojgiem rodziców są dla dziecka bardzo ważne. Mediacja jako droga do ustalenia, jak te kontakty powinny wyglądać, jest doskonałym pomysłem.

Jest Pan autorem poradnika dla mężczyzn "Tata na zawsze". Kieruje go Pan do tych ojców, którzy nie mieszkają już ze swoimi dziećmi pod jednym dachem. Jak sobie radzą?
Wielu radzi sobie świetnie. Wielu jednak nie radzi sobie zupełnie. Podczas spotkań z dziećmi korzystają z dobrodziejstw cywilizacji - kino, kręgle, cyrk - dla zabicia czasu. Nie rozmawiają o tym, co razem zrobili, co widzieli, co o tym myślą, a więc o tym, co jest ważne. Jest też niestety tak, że wielu ojców znika. Im właśnie trzeba uświadomić, że robią źle, bo rola, którą odgrywają w życiu swoich dzieci, jest bezcenna.

Co Pana zdaniem należy zmienić, żeby nie dochodziło do takich sytuacji?
Przede wszystkim poziom świadomości. Trudno jest jednak mówić, że na przykład literatura mogłaby być lekarstwem. Można przeczytać trzy tysiące książek, ale co z tego? Dobrym sposobem są warsztaty, które pozwalają doświadczyć konkretnych emocji. To świetna metoda pracy, a praca nad samym sobą jest konieczna. Skoro w dzieciństwie nauczyliśmy się walczyć i w konflikcie z drugą osobą też prowadzimy walkę, nakręcamy spiralę. Aż dochodzimy do momentu, w którym sami nie wiemy już, o co walczymy. Zrozumienie, słuchanie drugiej strony - to jest najważniejsze. I tego trzeba się nauczyć.

Rozmawiała Agnieszka Sikora - [email protected]

***

Robert Boch, 35 lat, absolwent Wydziału Media & Com-munication na Uniwersytecie w Göteborgu (Szwecja), współautor publikacji "Tata na zawsze"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl