MEN przesuwa pieniądze między gminami, ale daje wciąż za mało samorządom na oświatę

Ewa Abramczyk-Boguszewska
Ewa Abramczyk-Boguszewska
Wysokość subwencji oświatowej zależy m.in. od liczby uczniów
Wysokość subwencji oświatowej zależy m.in. od liczby uczniów Łukasz Kaczanowski
- Gminy z małymi szkołami dostaną w przyszłym roku więcej pieniędzy - obiecuje rząd. Problem w tym, że nie wszystkie się na to „załapią”.

Do konsultacji społecznych trafił rządowy projekt rozporządzenia, który zakłada, że samorządy ze szkołami, w których jest do 18 uczniów w klasie) będą otrzymywać w przyszłym roku wyższą subwencję oświatową. Kwotę subwencji oblicza się według specjalnego wzoru, a przelicznik może być bardziej lub mniej korzystny.

Reforma zmieniła sieć

W gminie Sicienko jest 6 szkół podstawowych, w tym 3 „małe” wg definicji MEN (średnia liczebność poniżej 12 uczniów w klasie) – na nie gmina otrzyma subwencję wg wagi 0,2.

Z kolei poniżej 18 uczniów w klasie ma aż pięć z sześciu szkół w gminie. Dodatkowa waga subwencyjna mogłaby więc nas dotyczyć – mówi Anna Rudniak, kierownik Referatu Oświaty, Kultury i Sportu Urzędu Gminy w Sicienku. – Szacujemy, że gmina mogłaby wg tego kryterium otrzymać ok. 380 tys. zł subwencji w 2020 r. Mogłaby, ale nie otrzyma, ponieważ uzależnione jest to nie tylko od liczebności klas, ale też tzw. wskaźnika zamożności gminy. I tego warunku nie spełniamy, pomimo iż nasze dochody na mieszkańca są poniżej średniej w kraju (wyznaczono ten próg na poziomie 90 proc. tejże średniej). Jest to system krzywdzący, bo zupełnie nie uwzględnia powstałej po reformie sieci szkół (w gminie Sicienko mamy klasy nawet 4-, 5- i 6-osobowe).

Jak podkreśla Anna Rudniak, wnioski nasuwają się same - Reforma oświaty (likwidacja gimnazjów) spowodowała, że przy tej samej sieci szkół podstawowych zwiększyła się liczba małych oddziałów, a zmalała liczba uczniów, na których otrzymujemy subwencję (ubył jeden rocznik – dawna klasa III gimnazjum). Jest oczywiste, że subwencja nie pokryje wydatków związanych z funkcjonowaniem szkół. Należy nadmienić, że z sześciu szkół podstawowych trzy łapią się na miano „małych szkół” wg definicji MEN, kolejne dwie mają poniżej 18 uczniów w klasach, ale dodatkowej subwencji z tego tytułu nie będzie. Ponadto, warto nadmienić, iż mamy też 14 oddziałów przedszkolnych, gdzie koszt utrzymania przedszkolaka wynosi ponad 7 tys. zł, a z subwencji i dotacji otrzymujemy zaledwie nieco ponad 2 tys. zł.

W 2019 r. Gmina Sicienko do oświaty „dopłaci” z własnych dochodów prawie 5 mln zł. Kwota ta ciągle rośnie, co wynika m.in. z wprowadzonej reformy oświaty, czyli powrotu do 8-letnich szkół podstawowych – mówi Anna Rudniak. - W 2020 r. dopłata gminy do oświaty wyniesie już niemal 6 mln zł. Biorąc pod uwagę, że bez zwiększania długu gminy, co roku na inwestycje gminne mogliśmy przeznaczyć ok. 4,5 mln zł (teraz kwota ta skurczy się do 3,5 mln zł), wysokość dopłaty do oświaty wydaje się być nie do zaakceptowania przez mieszkańców.

Sicienko dołoży w tym roku do oświaty około 5 mln zł. W przyszłym będzie to prawdopodobnie o milion więcej. Gmina Rojewo już wie, że musi dołożyć na podwyżki dla nauczycieli (od września do grudnia br). Otrzymana subwencja pokrywa bowiem 70 proc. potrzebnej kwoty.

Koszty szybko rosną

Trudno się więc dziwić, że samorządy nie podchodzi do nowych zapisów entuzjastycznie.
- Obecny wzór na obliczanie subwencji oświatowej po części uwzględnia większe dofinansowanie gmin o niskich dochodach własnych,oraz utrzymujących małe szkoły, jednak kwoty te są niewystarczające – mówi Jacek Brygman, wiceprzewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich i wójt gminy Cekcyn. - W ostatnim czasie znacznie wzrosły koszty utrzymania oświaty: płace nauczycieli, opłaty za energię, wodę, ścieki, wzrost kosztów pracy administracji i obsługi itp. Koszty te rosną szybciej niż subwencja oświatowa, czyli środki przekazywane do samorządów z budżetu państwa na utrzymanie szkół. W rezultacie wszystkie gminy, zarówno małe, jak i duże dokładają do oświaty coraz większe środki.

- Przyszłoroczna subwencja ma być wyższa o 6 proc, ale nie uwzględnia faktu, że liczba uczniów spada - mówi Brygman. - Tymczasem dla gminy koszt utrzymania 5-osobowego oddziału jest taki sam jak 25-osobowego. Jest tyle samo godzin danego przedmiotu, tyle samo trzeba zapłacić nauczycielowi. Dlatego też jako ZGW RP wnioskujemy o przywrócenie nam prawa do kształtowania sieci szkół. Obecnie, aby zmodyfikować sieć szkół, niezbędna jest pozytywna opinia kuratora. Jeśli rodzice, nauczyciele są negatywnie nastawieni do tego pomysłu, a tak się zazwyczaj dzieje, to nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Odbija się to też na jakości nauczania. Dla przykładu, przy gimnazjach mieliśmy klasy sportowe, ponieważ z większej ilości uczniów mogliśmy wybrać chętnych na dodatkowe zajęcia. Teraz utworzenie takich klas jest niemożliwe, bo dzieci zostają do ósmej klasy w swojej podstawówce, często małej szkole, gdzie nie ma warunków na dodatkowe zajęcia. Naszym zdaniem w wielu przypadkach moglibyśmy stworzyć za te same środki finansowe dużo ciekawszą ofertę edukacyjną dla naszych uczniów. Jako ZGW RP jesteśmy za racjonalizacją wydatków publicznych przy jednoczesnym podwyższaniu oferty edukacyjnej dla naszych dzieci i młodzieży.

Jacek Brygman zauważa, że MEN przesuwa subwencję z dużych gmin do małych, a jej nie zwiększa. - To nie rozwiązuje problemu. Mówiąc kolokwialnie, od mieszania łyżeczką w herbacie nie przybędzie cukru. Na tę całą sytuację nakłada się jeszcze wzrost płacy minimalnej od 1 stycznia 2020 i konieczność wyłączenia z niej dodatku stażowego dla pracowników administracji i obsługi w oświacie. W rezultacie nożyce między środkami przeznaczanymi na oświatę z budżetu państwa a wydatkami na oświatę są coraz bardziej rozwarte. Sytuacja ta spowoduje w konsekwencji brak możliwości realizacji wielu niezbędnych inwestycji.

Opłaca się być... biednym

Duże wątpliwości co do projektu rozporządzenia ma Związek Miast Polskich.

- Zwracaliśmy uwagę ministerstwu, że algorytm obliczenia subwencji oświatowej, zdefiniowany nie w ustawie, a w rozporządzeniu , w sposób nieuprawniony i nieuzasadniony różnicuje samorządowe wspólnoty mieszkańców, a tym samym jest niekonstytucyjny – mówi Marek Wójcik, pełnomocnik ds. legislacji Związku Miast Polskich. – MEN uzależnia przyznanie większych środków na zadania oświatowe od sytuacji finansowej samorządu. Jako jedyne kryterium uznaje się sytuację finansową gminy. Termin ten jest nieścisły i nie jest zdefiniowany w żadnym akcie prawa. Bo czy gminą w trudnej sytuacji finansowej jest duże miasto, które realizuje wiele projektów rozwojowych, ma blisko 60 proc. zadłużenia i musi sięgnąć po kolejny kredyt, żeby wypłacić podwyżki nauczycielom? Według mnie tak, ale dla MEN już nie.

Jak zauważa Marek Wójcik, korzystniejszy dla małych gmin sposób obliczania subwencji wykorzystano już w tym roku przy podziale miliarda złotych, przeznaczonego na podwyżki dla nauczycieli. – Dodatkowe wsparcie miały otrzymać samorządy prowadzące małe szkoły, w których liczba uczniów na jeden odział nie przekracza 18. Ale niestety tak się nie stało. Około jednej czwartej takich szkół jest w miastach, które wykluczono z dodatkowego wsparcia.

- Tak naprawdę rozporządzenie w sprawie podziału subwencji, które przygotował resort edukacji, należałoby zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego - mówi Marek Wójcik. - Po pierwsze, zawiera ono błąd formalny, gdyż w drodze rozporządzenia nie można formułować definicji „sytuacja finansowa jednostki samorządu terytorialnego”. Taki zapis powinien znaleźć się w ustawie. Po drugie, nie ma wątpliwości, że nie można oceniać kondycji finansowej samorządu jedynie na podstawie wysokości dochodów podatkowych oraz otrzymywanej subwencji wyrównawczej i równoważącej.

- Nie można różnicować samorządów premiując te, którym…opłaca się być biednym, bo wówczas można dostać z budżetu od państwa dodatkowe pieniądze - dodaje Wójcik. - Tymczasem zgoła odwrotnie, winno się nagradzać aktywność samorządów i z jej skalą wiązać dochody. Będziemy dalej rozmawiać z rządem na temat nowego sposobu finansowania oświaty. Jeśli bowiem utrzyma się obecny stan niedoszacowania środków przekazywanych samorządom na realizację zadań oświatowych, to już w 2021 roku samorządy będą dopłacać do oświaty dokładnie drugie tyle otrzymują na nie z budżetu państwa. To pogrąży większość polskich samorządów, zarówno w działalności bieżącej jak i ograniczając realizację jakichkolwiek projektów rozwojowych. Dlatego, musi zmienić się stosunek rządu do skali nakładów na oświatę, Już w 2020 roku muszą one być wyższe po to by nie zmieszała się jakości edukacji dzieci i młodzieży.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: MEN przesuwa pieniądze między gminami, ale daje wciąż za mało samorządom na oświatę - Plus Gazeta Pomorska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl