Maria Rotkiel: Tak naprawdę ważna jest ta chwila, która trwa

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Jill Wellington z Pixabay
To, co mamy bardzo często jest wystarczające do tego, aby być szczęśliwym. Czy mamy więcej czy mniej, kiedy się rozejrzymy, zobaczymy, że jest wiele okazji do szczęścia, do miłego spędzania czasu, do uśmiechu. Tylko ich nie zauważamy, bo myślimy bardziej w kategoriach: więcej pieniędzy, więcej majątku - to główna przeszkoda w dostrzeżeniu tego, co ważne – mówi psycholog Maria Rotkiel

Potrafi się pani cieszyć z małych rzeczy?
Tak i jestem z tego dumna, ponieważ dość długo się tego uczyłam. Zostałam tak wychowana, że drobnostki nie mają znaczenia, liczą się tylko duże rzeczy, ale też ciężko było zdefiniować, co to są te duże rzeczy. Ale, tak, potrafię się już cieszyć z małych rzeczy, bo można się tego nauczyć.

I jak się tego nauczyć?
Jest kilka dróg do przejścia. Są szczęśliwcy, którzy się tego uczą w swoich rodzinnych domach. To są właśnie domy, w których jest celebracja prostych przyjemności takich, jak wspólne jedzenie posiłków, jak wspólne spacery, jak dbanie o dom. Ale do tej grupy należy mniejszość. Większość z nas musi jednak dostać trochę w życiu po głowie i doświadczyć różnych trudności, żeby się nauczyć, że te trudności będą się wydarzały, natomiast w drobnych rzeczach tkwi tajemnica bycia szczęśliwym tu i teraz. Uważam, że uczymy się tego z wiekiem, jeżeli potrafimy przepracować trudne doświadczenia. Ale też jest jeszcze taka droga, która polega na rozwoju, na psychoedukacji. To czytanie książek, słuchanie podcastów, chodzenie na warsztaty. Samorozwój uczy nas właśnie takiego podejścia do życia. Uczy go psychologia, psychologia pozytywna, zwana też psychologią szczęścia w dużej mierze opierająca się na uczeniu celebracji. Są na przykład ćwiczenia, które polegają na prowadzeniu dzienniczków.

Dzienniczków?
Tak. To może być dzienniczek wdzięczności - codziennie wieczorem piszemy od kilku do kilkunastu rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni i staramy się, żeby to było codziennie coś innego. Najczęściej piszemy: „Jestem wdzięczna, że mam dom, pracę, rodzinę, dach nad głową” i to jest bardzo ważne. Natomiast w dzienniczku wdzięczności chodzi o to, aby napisać: „Jestem wdzięczna, że dzisiaj byłam na cudownym spacerze i świeciło słońce”, „Jestem wdzięczna, że dzisiaj spotkałam się z przyjaciółką, mogłyśmy razem zjeść lunch i porozmawiać, bo dawno się nie widziałyśmy”, „Jestem wdzięczna za to, że dzisiaj wieczorem przychodzą do mnie rodzice i wspólnie zjemy kolację.” Dzienniczki wdzięczności uczą nas dostrzegania i cieszenia się z małych rzeczy. Prowadzimy też dzienniczki przyjemności. To zadanie, które polega na tym, że codziennie mamy sobie sprawić trzy przyjemności i to różne. Ten dzienniczek przyjemności uczy nas z kolei tego, że przyjemnością jest wypicie dobrej kawy, przyjemnością jest posłuchanie ulubionej muzyki, przyjemnością jest pójście na spacer, przyjemnością jest poczytanie dobrej książki, że nasze życie pełne jest okazji do sprawiania sobie małych przyjemności. Cała sztuka polega na tym, aby umieć się na chwilę zatrzymać i świadomie celebrować te chwile, czyli myśleć o tym - to jest przyjemne!

Dlaczego w naszych rodzinnych domach, w większości naszych domów rodzinnych, nie nauczono nas cieszenia się z małych rzeczy? Bo rodzice chcą, żebyśmy osiągali tylko wielkie cele? Bo sami nie cieszą się z tych drobnostek?
Dokładnie, to wypadkowa kilku czynników. Jednym jest czynnik kulturowy - w naszym zachodnim świecie, ale też w kulturze chrześcijańskiej, mam poczucie, że zagubiliśmy umiejętność cieszenia się codziennością, że żyjemy trochę od święta do święta. Celebrujemy święta, celebrujemy duże wydarzenia, natomiast codzienność kulturowo traktujemy głównie jako obowiązki, prace, wywiązywanie się z różnych ról. Ona się jawi bardziej jako coś odpowiedzialnego, trudnego, coś, czemu stawiamy czoła. Celebrowanie drobnych przyjemności jest bardzo charakterystyczne, na przykład dla buddyzmu, dla Azji, Wschodu. Tam mają wpisaną w swoje wychowanie społeczne umiejętność celebracji prostych rzeczy. Stąd nurt psychologii mindfulness, który tak naprawdę ma swoje korzenie właśnie w filozofii Wschodu. Chodzi w nim o celebrowanie drobnych przyjemności, bycie uważnym na tu i teraz. Tu i teraz zatrzymujemy się i myślimy o tym, że jesteśmy szczęśliwi, bo żyjemy, bo jesteśmy zdrowi, bo mamy rodzinę, ale też, dlatego, że świeci słońce, że jest nam ciepło, albo dlatego, że jesteśmy najedzeni. Więc ważne są kwestie kulturowe i religijne. Kolejna sprawa - byliśmy wychowani przez pokolenie powojenne, pokolenie, tak naprawdę żyjące w skromnych warunkach, często w biedzie, dla niego hierarchia ważności i wartości była inna. Celebracja drobnych rzeczy związana jest z pewnym poziomem samorozwoju, żeby do niego dojść, trzeba włożyć trochę pracy.

A może po prostu za dużo oczekujemy od życia i nie dostrzegamy małych przyjemności, które przydarzają nam się na co dzień?
To też i to jest właśnie kultura Zachodu. Tak naprawdę myślimy bardziej o tym, że chcielibyśmy mieć większe mieszkanie, lepszy samochód, a nie potrafimy cieszyć się na tu i teraz, z rzeczy drobnych. To nasz zachodni konsumpcjonizm, coś, co nas gubi w pielęgnacji poczucia szczęścia i dobrostanu, które wynikają z tego, że dużo już mamy. To, co mamy bardzo często jest wystarczające do tego, aby być szczęśliwym. Czy mamy więcej czy mniej, kiedy się rozejrzymy, zobaczymy, że jest wiele okazji do szczęścia, do miłego spędzania czasu, do uśmiechu. Tylko ich nie zauważamy, bo myślimy bardziej w kategoriach: więcej pieniędzy, więcej majątku - to główna przeszkoda w dostrzeżeniu tego, co ważne.

WHO co roku publikuje raport najszczęśliwszych krajów i w tym rankingu od siedmiu lat prym wiedzie Finlandia, w ogóle kraje skandynawskie są w czołówce. Mówi się o skandynawskim hygge, czyli robieniu sobie drobnych przyjemności, zapaleniu świecy, kąpieli, cieszeniu się z prostoty, codzienności właśnie.
Tak, o tym mówi psychologia pozytywna. Takim ważnym elementem tej filozofii życia jest kontakt z naturą. Skandynawowie bardzo dużą uwagę przywiązują do ekologii i właśnie do kontaktu z naturą, celebracji tego kontaktu. Dla nich szczęście to leżenie sobie pod ciepłym kocykiem, picie dobrej herbaty, zapalenie pachnących świec, czytanie dobrej książki i już! U nas panuje pogoń za pieniądzem, pogoń za osiąganiem kolejnych poprzeczek, które sobie bardzo wysoko stawiamy. Nie potrafimy się zatrzymać. Ta ich filozofia życia bardzo ładnie pokazuje nurt psychologii, który mówi, że szczęście nie jest niczym ani wielkim, ani skomplikowanym, jest pewnym stylem myślenia i pewnym stylem funkcjonowania.

Chyba nie ma czegoś takiego jak wielka szczęśliwość, którą odczuwamy cały czas, prawda?
To się zdarza rzadko, tak jak rzadko się zdarzają wielkie nieszczęścia, na szczęście, tak rzadko zdarzają się wielkie szczęścia. Pytanie, czym są dla nas wielkie szczęścia? To mogą być chociażby narodziny dziecka. Ale tak naprawdę nasza codzienność, jeżeli potrafimy o nią dbać, na przykład dbać o rytuały, które sprawiają nam przyjemność, może nam dawać dużo satysfakcji. W tym psychologicznym podejściu bardzo ważne jest rozumienie tego, że nasza codzienność zależy od nas, od tego, jak nią zarządzamy. Możemy nią zarządzać poprzez rytuały, ja mam, dla przykładu, taki poranny rytuał, który polega na dobrym śniadaniu, posłuchaniu muzyki. Nawet kosztem krótszego snu, ten poranek jest przyjemny. Jadę do pracy, słucham ciekawego podcastu czy audiobooka. W pracy staram się robić krótkie przerwy, żeby chwilkę odpocząć. Po pracy planuję coś miłego, tym miłym czymś jest spacer, zaproszenie sąsiadów na kolację, poczytanie dobrej książki i to jest właśnie celebracja drobnych rzeczy. Zresztą, jak myślę o kulturowych kwestiach, to mamy powiedzenia, albo nawet piosenki, które oddają nasze podejście do życia. Jest piosenka, nie pamiętam, kto jest autorem jej tekstu, ale pojawiają się w niej słowa: „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”.

Śpiewa ją Marek Grechuta, to „Dni, których nie znamy”.
Tak, na pewno śpiewa ją Marek Grechuta. Pozwolę sobie nie zgodzić z wielkim artystą. To jest właśnie nasza filozofia – „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.” Patrząc z perspektywy psychologii pozytywnej, to bzdura. Nie znamy, więc tak naprawdę nie wiemy, co będzie. Najważniejsza jest ta chwila, która trwa. Kulturowo, światopoglądowo, mentalnie nie potrafimy zrozumieć tego podejścia do życia, że ważna jest ta chwila. Nie jest już ważne to, co było, bo to minęło. Możemy z tego wyciągnąć wnioski i to są właśnie te lekcje życiowe, które mogą nas wiele nauczyć. Wnioski polegające na tym, że ważne jest tu i teraz. To, co będzie, ma znaczenie w tym kontekście, że możemy dbać o przyszłość, na przykład chodzić na badania, dbać o swoje zdrowie, dbać o finanse, czemu nie? Ale tak naprawdę ważna jest ta chwila, która trwa. Więc mamy swoje powiedzenia, teksty piosenek, wierszy, które oddają pewne nieporozumienie psychologiczne. „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” - bzdura.

Mam wrażenie, że coraz więcej osób zaczyna rozumieć, że trzeba się cieszyć z małych rzeczy, że nie ma co liczyć na wielką wygraną w totka, na nie wiadomo jak wielkie szczęście, że trzeba dostrzegać to, co mamy. Chyba powoli to do nas dociera, nie ma pani takiego wrażenia?
Tak, dlatego że jest coraz więcej fajnych artykułów na ten temat, ciekawych książek. Teraz panuje moda na rozwój duchowy, rozwój emocjonalny, na psychoedukację i bardzo dobrze. Dzięki tej modzie osłuchujemy się z takim podejściem, o którym teraz rozmawiamy. Plus czasy, w których żyjemy – one są potwornie trudne. Mamy widmo wojny, które jest coraz bardziej realne, już nie tylko przy naszej granicy, ale konfliktu, który się rozleje coraz bardziej po świecie. Pandemia, którą bardzo ciężko doświadczyliśmy, kryzys gospodarczy – tak mocno nas aktualna rzeczywistość doświadcza, że jedyne co nam pozostaje, tak naprawdę to dbać o to, co nazywamy w psychologii obszarem wpływu. Nie mamy wpływu na to, czy ta wojna się rozleje po świecie czy nie, nie mieliśmy wpływu na to, czy pandemia wybuchnie czy nie, natomiast wpływ mamy na to, co zrobimy teraz, w tym momencie, czy sprawimy sobie przyjemność, czy zadbamy o siebie, czy postaramy się, żeby praca, którą wykonujemy, była dla nas jak najprzyjemniejsza. Mamy wpływ na to, co się dzisiaj wieczorem u nas zadzieje. Możemy coś fajnego zaplanować. Na to mamy wpływ. Doświadczając tych trudności - to jest właśnie ta droga, o której powiedziałam na początku - uczymy się odpowiedniego podejścia do życia. Życie nas uczy, że mamy wpływ na drobne rzeczy, to jest nasz obszar wpływu mówiąc językiem psychologii i tutaj możemy maksymalnie o siebie zadbać.

Tak, mówi się, że nie należy się przejmować, tracić energii na rzeczy, na które nie mamy wpływu. To nas zżera, wypala od środka i tak naprawdę do niczego nie prowadzi.
Tak i to jest pierwsza rzecz. Druga rzecz - nie można uzależniać swojego szczęścia od jakichś hipotetycznych, dużych rzeczy, które mają się wydarzyć. Bardzo często mówimy: „A jak kogoś poznam i się zakocham, to będę szczęśliwa”, „A jak zmienię pracę, to będę szczęśliwa”, „A jak dostanę podwyżkę, to będę szczęśliwa.” Odkładamy nasze szczęście na później i codziennie sobie mówimy: „A będę szczęśliwa, jak zrobię remont”, „Dostanę spadek, będę szczęśliwa.” Jak powiedziałam: odkładamy szczęście na później, nie dbając o to, żeby teraz nam było dobrze, a może nam być dobrze dzięki bardzo prostym rzeczom. Jeżeli je zauważymy, poczujemy, jeżeli będziemy się nimi cieszyć. Tak naprawdę badacze szczęścia, bo mamy już badaczy szczęścia, mówią o tym, że bardzo proste czynniki wpływają na to jak się czujemy. To smaczne jedzenie, miłe towarzystwo, miłe otoczenie, w którym jesteśmy. Miłe, to znaczy kocyk, podusia, świeczka. Już można być szczęśliwym. Tylko, niestety, to pewien poziom samoświadomości i nie jest on nam dany ot tak sobie - albo ktoś nas go nauczy, albo doświadczając w życiu różnych trudności zrozumiemy, na czym to polega.

Mam też wrażenie, że pokolenie dwudziestolatków, mówi się pokolenie Z - ono jest trochę inne od nas. Ci ludzie mówią, że nie chcą żyć, żeby pracować, tylko chcą pracować, żeby żyć…
I dobrze mówią!

Chcą się rozwijać, chcą podróżować, skupiają się na sobie.
Szczęście polega na tym, że pokolenia uczą się od siebie nawzajem i bardzo często funkcjonują na zasadzie anty wzorca. To pokolenie napatrzyło się na nas, a zachłysnęliśmy się trochę i kapitalizmem i materializmem. Nasze pokolenie postawiło na większe mieszkanie i lepsze samochód.

Na wyścig szczurów!
Przepracowywaliśmy się, gromadziliśmy rzeczy, spędzaliśmy swoje życie na pogoni za czymś. To są dzieciaki, które na to patrzyły i powiedziały: „Ja tak nie chcę! Ja chcę mieć czas, żeby się spotkać z przyjaciółmi, z rodziną, pójść na spacer. Ja chcę mieć miło.” To jest pokolenie, które bardzo nie lubi się przywiązywać. Oni nie lubią programów lojalnościowych i zobowiązań na 30 lat do przodu związanych z kredytami, leasingami i innymi umowami. To jest pokolenie, które trzeba będzie marketingowo i handlowo inaczej obsługiwać i tego się firmy tym zajmujące uczą. A my możemy się uczyć od nich, bo oni tak naprawdę żyją dużo bliżej siebie i dużo łatwiej przychodzi im celebrowanie tych drobnych rzeczy, o których rozmawiamy.

Czyli my starzy powinniśmy się uczyć pewnych rzeczy od swoich dzieci?
Absolutnie!

Święta, to jest też taki chyba moment, w którym można się zatrzymać i pewne rzeczy dostrzec. Cieszyć się obecnością bliskich, spacerem, chwilą.
To idealny moment. Ważne, żeby to było nie od święta, ale trochę po to są święta, żeby się zatrzymać i zadać sobie ważne pytania. Takie ważne pytanie brzmi: co jest dla mnie ważne? Może ważne jest dla mnie to, że mogę usiąść przy stole, zjeść smacznie - nie musi być wcale drogo - w towarzystwie bliskich mi ludzi. To ma znaczenie. I tak naprawdę społeczności, które żyją w dobrym zdrowiu, żyją długo, to właśnie społeczności, które potrafią celebrować. Tam się po prostu spotyka ze znajomymi, smacznie je, śpiewa, tańczy, śmieje, gra w karty, gra w szachy, chodzi na spacery, żyje blisko natury, a jeżeli chodzi o materializm, żyje się na dość skromnym poziomie. To są szczęśliwi ludzie. W ogóle już dawno odkryto, że poziom pieniędzy wcale nie koreluje z poziomem szczęśliwości i dobrze, gdybyśmy sobie to uświadomili.

A co koreluje z poziomem szczęśliwości?
Poczucie wspólnotowości jest jednym z najważniejszych czynników. Poczucie, że żyjemy wśród ludzi, którzy są nam życzliwi. To nie chodzi o posiadanie rodziny, tylko i wyłącznie albo głównie, chodzi bardziej o bycie w jakiejś wspólnocie. Wspólnocie, która sprawia, że możemy usiąść z kimś na ławce, porozmawiać, spotkać się na herbatkę z sąsiadką, z inną pójść na spacer, to są bardziej społeczności sąsiedzkie. Oczywiście rodzina ma tutaj znaczenie, ale najbardziej z długim, zdrowym i szczęśliwym życiem korelują relacje społeczne. Mówimy o tak zwanych szczęśliwych stulatkach, to jest już termin używany w psychologii - szczęśliwi stulatkowie, czyli długie życie, psychofizycznie zdrowe. Więc relacje społeczne to pierwszy czynnik. Drugi - cel i sens życia. Ci szczęśliwi stulatkowie są aktywni. U nich nie ma czegoś takiego jak emerytura. Jeżeli ktoś pasał kozy, to wypasa je również w wieku 98 lat, jak był szewcem, to jest szewcem mając 100 lat. To są ludzie, którzy są cały czas aktywni w swoim fachu, albo ludzie, którzy są po prostu aktywni - faktycznie kończą pracę zawodową, ale uprawiają ogródki, czymś się zajmują, to najczęściej regularne, nieobciążające prace fizyczne. Więc drugi czynnik korelujący, to poczucie sensu i celowości, które przekładają się na regularną aktywność. I trzeci czynnik to na pewno zdrowy tryb życia. Ci szczęśliwi stulatkowie to osoby, które się wysypiają, jedzą lokalne, nieprzetworzone produkty i całe życie są aktywni. Zbadano nawet rejon, w którym żyją tacy ludzie – to obszar na bardzo dużych wysokościach, tamtejsi mieszkańcy bardzo dużo chodzą.

Więc od jutra wprowadzamy dzienniczki przyjemności, dzienniczki wdzięczności i zaczynamy dostrzegać drobne, fajne rzeczy, jesteśmy też bardziej aktywni, żyjemy zdrowo i więcej uśmiechamy się do innych. To jest recepta na szczęśliwe życie?
Gdyby pokusić się o bardzo uproszczony przepis na szczęście, to można powiedzieć tak: dbaj o podstawy zdrowego trybu życia, o sen, oddychanie, nawodnienie, dietę i regularny, umiarkowany wysiłek fizyczny. Dbaj o relacje społeczne: spotykaj się z ludźmi, rozmawiaj z ludźmi, uśmiechaj się do ludzi. Pielęgnuj te relacje. To mogą być relacje z sąsiadami, znajomymi, super jeśli to jest rodzina. I codziennie miej pomysł na swoją aktywność i jakiś cel. Opiekuj się zwierzętami, uprawiaj ogródek, pomagaj sąsiadce, żeby mieć poczucie, że codziennie masz coś fajnego do zrobienia, coś, co ma dla ciebie sens. Bądź świadomy tego, za co jesteś wdzięczny. Pielęgnuj poczucie wdzięczności właśnie za te codzienne rzeczy. Pielęgnuj i wzmacniaj rytuały, które są celebracją prostych przyjemności.

I niekoniecznie goń za pieniądzem!
Okazuje się, że to ma najmniejsze znaczenie.
.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl