Maja Strzałkowska, "Julka i Szpulka". Ma córkę z ADHD i chce pomóc innym rodzicom znosić wybuchy złości ich pociech

Magda Ciasnowska
Magda Ciasnowska
Chora na ADHD córka zainspirowała matkę do napisania detektywistycznej książki dla dzieci, które mają niekontrolowane napady złości. - Wychowanie dziecka to jedno z największych wyzwań w życiu dorosłego człowieka - tłumaczy pochodząca z Białegostoku Maja Strzałkowska, autorka książki "Julka i Szpulka".

Niedługo młodzi czytelnicy będą mogli, dzięki pani , wcielić się w detektywów. Podobno inspiracją do stworzenia przygód „Julki i Szpulki” była pani córka.
Cały pomysł wziął się właściwie stąd, że mam dość wymagające dzieci. W ogóle uważam, że wychowanie dziecka to jedno z największych wyzwań w życiu dorosłego człowieka. I musimy sobie z tym poradzić, nie mamy wyjścia. Moja córka okazała się sensorykiem. Ma ADHD. Dzieci z taką – jak to nazywam – urodą pracy mózgu często mają napady złości.

Jak szybko zauważyła pani, że córka zachowuje się inaczej niż inne dzieci?W ogóle tego nie zauważałam! Nie miałam wtedy żadnego porównania. Problem zaczął być widoczny dopiero kiedy poszła do przedszkola. Panie ciągle zwracały mi uwagę na złe zachowanie mojego dziecka. To kogoś popchnęła, to krzyczała... Takie słuchanie, praktycznie codziennie, że córka znowu zrobiła coś nie tak strasznie mnie dołowało. Czułam się jakaś gorsza. Miałam wrażenie, że sobie z czymś nie radzę. A przecież naprawdę się starałam! Mieliśmy jednak to szczęście, że trafiliśmy na świetną psycholog, która współpracowała z naszym przedszkolem. To ona zauważyła, że zachowanie naszej córki jest typowe dla dzieci z zaburzeniami. I kiedy tylko poznaliśmy diagnozę, nasze wszystkie problemy się rozwiązały.

W jaki sposób?To odkrycie dało nam sposoby rozwiązywania problemów. Okazało się, że dla sensoryków wystarczą zwykłe ćwiczenia fizyczne, takie jak np. kręcenie w hamaku, uciskanie pewnych partii ciała, zawijanie w koc, ciasno, jak naleśnik. Zaczęłam czytać różne poradniki dla rodziców dzieci z ADHD i to sprawiło, że po pół roku miałam dużo spokojniejsze dziecko. Ta wiedza pozwoliła mi opanować sytuację w domu. Natomiast społecznie, w grupie jeszcze nie do końca, ale cały czas nad tym pracujemy. To jest bardzo długi proces.

Wychodzi na to, że w wychowaniu dziecka z ADHD najważniejsza jest diagnoza, a potem odpowiednia edukacja rodziców. Ale okazuje się też, że bardzo istotna jest kreatywność. W pewnym momencie zaczęłam wymyślać i opowiadać swojemu dziecku różne historie i bardzo szybko zauważyłam, że działają pozytywnie. Jedną z nich była opowieść o dziewczynce i kłębku nerwów, który się jeżył, gdy ta się denerwowała, albo nitki mu opadały, gdy był smutny. Tak się narodził pomysł na stworzenie Szpulki.

Inspiracją przy tworzeniu tej postaci podobno był też obecny w waszym domu problem z czesaniem córeczki.Tak, córka – jako sensoryk – nienawidziła dotykania jej głowy, czyli mycia i czesana włosów. Do dziś jest to dla niej koszmar, chociaż radzimy sobie z tym o wiele lepiej niż kiedyś. Jedną z opowieści, które miały odwrócić jej uwagę od tego czesania, była historia dziewczynki, która właśnie nie chciała umyć głowy ani się uczesać. Chodziła taka rozczochrana, aż w końcu pewnego dnia się obudziła, a na jej głowie był wielki kołtun. Miał oczy, rączki i był wredny. Co prawda Szpulka w książce nie jest wredna, ale można powiedzieć, że ten kołtun był takim jej protoplastą. Tak ją sobie wyobraziłam, jako plątaninę niteczek.

W końcu postanowiła pani przelać opowiadane córce historie na papier i tym samym wspomóc innych rodziców wychowujących dzieci z ADHD. Premiera książki „Julka i Szpulka. Sprawa zaginięcia Lulu” już za kilka dni. Dlaczego zdecydowała się pani na formułę powieści detektywistycznej?Zawsze było mi blisko do książek detektywistycznych i kryminałów. Jestem fanką tego typu literatury. Pomyślałam więc, czemu by nie stworzyć książki detektywistycznej i nie wspomóc nią trochę zapracowanych rodziców, którzy nie mają czasu na tworzenie takich opowieści dla dzieci. Żeby było im łatwiej oswoić tę niepohamowaną złość ich pociech.

Ile w głównej bohaterce jest pani córki?Trochę na pewno. Głównie bazuję na obserwacji, jak moje dziecko zachowuje się, kiedy się wścieka. Analizuję, z jakiego powodu się denerwuje. Dzięki temu odkryłam, że najczęstszym powodem wybuchów złości u moich dzieci jest zwyczajna bezradność. Złoszczą się, kiedy nie radzą sobie z jakimś problemem, kiedy nie wiedzą jak go rozwiązać. Stwierdziłam więc, że właśnie o tej bezradności i o tym, jak sobie z nią poradzić będę pisać w trochę humorystyczny sposób. Pomyślałam, że wcielenie się dziecka w małego detektywa, który będzie poszukiwał rozwiązań, jest świetnym sposobem na poradzenie sobie z rozmaitymi problemami w życiu. Sądzę, że dziecko bardziej będzie słuchać bohatera książki niż swojego rodzica.

Książka przeznaczona jest dla dzieci od czterech lat. Czy nie jest to przypadkiem zbyt młody na rozwiązywanie detektywistycznych zagadek?Zastanawiałam się nad tym kiedy tylko zaczęłam pisać. I pierwsza wersja książki rzeczywiście była zwyczajnie za trudna. Dlatego też wpadłam na pomysł, by stworzyć książkę interaktywną, która zmobilizuje dzieci do aktywnego czytania. Tak, by mogły wgryźć się w tekst i dobrze zrozumieć całą treść. W dzisiejszych czasach, niestety, mamy problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Dlatego starałam się pisać moją książkę dosyć prostym językiem, tak, aby przedszkolak sobie z tym poradził i żeby cała historia była na tyle nieskomplikowana, by dzieci mogły skojarzyć niektóre fakty. Są tam pytania, jest rysowanie portretu pamięciowego... Taka książka pozwala dzieciom zauważyć, że mogą wyjść poza schematy myślenia i szukać nowych rozwiązań. Jeżeli dziecko zgubi jakąś maskotkę, to my, rodzice, najczęściej pocieszamy je mówiąc, że nic się nie stało. A to nieprawda. Dla dziecka jest to poważny problem i my też musimy podjeść do niego poważnie. Stąd pomysł na śledztwo. Dzieci poszukują czegoś na co dzień, ciągle zadają pytania, testują, robią rzeczy, na które my, dorośli, byśmy nawet nie wpadli. W ten sposób odkrywają świat. Uważam więc, że przedszkolaki są w idealnym wieku na takie detektywistyczne książki.

Portret pamięciowy, pytania... Co jeszcze pomoże mały czytelnikom wczuć się w rolę detektywa?Będzie też sporo wskazówek. Dzieci będą mogły samodzielnie wybrać trop, którym chcieliby, aby podążyli bohaterowie książki. Co prawda nie będzie tych tropów zbyt dużo, żeby ta historia nie była zbyt skomplikowana, ale wszystkie będą prowadzić do jednego rozwiązania.

A jak tę książkę oceniła jej pierwsza czytelniczka – pani córka?Bardzo jej się podoba! Całą opowieść zna od roku, więc może ją już nawet recytować z pamięci (śmiech). Kiedy tylko przyszły wydrukowane książki, to pierwsze co zrobiła, to otworzyła jedną z nich na stronie, na której można rysować portret pamięciowy. To było tak atrakcyjne, że stworzyła aż dwa, jeden w swoim, a drugi w egzemplarzu brata, który jest jeszcze tak mały, że chyba nie odtworzyłbytego opisu lalki. Już następnego dnia poszła z książką do przedszkola, żeby pani mogła przeczytać ją jej kolegom i koleżankom. Fajne jest to, że ona jest świadoma tego, że była inspiracją do powstania tej książki i chodzi taka dumna z tego powodu. Poza tym aktywnie uczestniczy w całym procesie tworzenia.

Przygody dziewczynki i jej kłębka nerwów to zarówno pani debiut literacki, jaki i selfpublishingowy. Bo tę książkę sama pani wydała.Tak, i z pełną świadomością nie wysyłałam mojego tekstu do żadnych wydawnictw. Bo chcę, żeby Julka i Szpulka była szerszym projektem. Bardzo mi zależało, by mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje i mieć kontakt zarówno z rodzicami, jak i z dziećmi z ADHD. Mam nadzieję, że staną się moim źródłem kolejnych inspiracji, a także, że będę mogła szybko odpowiadać na ich potrzeby i mieć okazję do nauki i wspólnej zabawy. Nie jestem pewna, czy wydawnictwo mogłoby mi to wszystko umożliwić.

Ale samodzielne wydanie książki z pewnością nie było łatwe?Wymagało bardzo dużo pracy. Przygotowania zajęły mi rok. Na pewno zajęłoby mi to jeszcze więcej czasu, gdyby nie podcasty Michała Szafrańskiego, który dzieli się w interenecie wiedzą o slefpublishingu. To jest ogromne kompendium wiedzy. Dzięki temu poszło mi to dużo sprawniej.

Nieodłącznym elementem debiutu literackiego jest stres związany z tym, czy książka zadowoli czytelników. Bardzo się pani stresuje?Stres był i jest nadal, ale mam już pierwsze, bardzo pozytywne opinie zarówno od osób, które widziały już książę, jak i od tych, które tylko słyszały o samym pomyśle. Jestem więc dobrej myśli.

Już wiadomo, że przygody Julki i Szpulki nie zakończą się na jednej części.To prawda, mam już pomysły na 20 tytułów. Każda sprawa będzie dotyczyła innych uczuć i innych związanych z nimi problemów. Druga część jest już gotowa. Chciałabym wydać ją w czerwcu. Co więcej, wnikliwyobserwator może znaleźć jej tytuł na jednej z ilustracji w pierwszej odsłonie książki.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maja Strzałkowska, "Julka i Szpulka". Ma córkę z ADHD i chce pomóc innym rodzicom znosić wybuchy złości ich pociech - Plus Kurier Poranny

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl