[ZMIANA CZASU 2017] [CZAS ZIMOWY] Nie dla zmiany czasu? Dlaczego wciąż musimy przestawiać zegarki

Anita Czupryn
AP/FOTOLINK
[ZMIANA CZASU 2017] [CZAS ZIMOWY] Polskie Stronnictwo Ludowe wystąpiło z apelem: „Przestawianie zegarków jest po prostu bez sensu. Zmieńmy to” i złożyło projekt zmiany ustawy o czasie urzędowym na terenie Polski. Złośliwi przypominają, że ludowcy nie wpadli na ten pomysł, kiedy byli z Platformą u władzy. Ale pomysł spotkał się z dużym poparciem społecznym.

Jesień idzie, nie ma na to rady, a wraz z nią w Polsce od 40 lat regularnie zmieniamy czas z letniego na zimowy i z zimowego na letni. W 1977 roku władze w Polsce uznały, że tak będzie dla obywateli lepiej - chociażby dlatego, że będziemy efektywniej wykorzystywać światło słoneczne, bo zimą, wstając wcześniej, mamy szansę na złapanie promieni, a latem - do późna możemy korzystać ze słońca. A ile jest z tym związanych oszczędności!

Tydzień temu do walki o czas letni przez cały rok przystąpili politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z punktu widzenia marketingu politycznego był to strzał w przysłowiową dziesiątkę - po pierwsze PSL, choć pewnie nie na długo, to jednak oderwało ludzi od narzuconych przez partię rządzącą tematów: sądów, reparacji wojennych, czy repolonizacji mediów. Po drugie - projekt, jaki proponują ludowcy wydaje być się takim, który mógłby, choćby na chwilę, połączyć zwaśnione plemiona czyli zarówno zwolenników dobrej zmiany PiS, jak i jej zagorzałych przeciwników. „Przestawianie zegarków jest po prostu bez sensu. Zmieńmy to” - zaapelowali ludowcy na swojej stronie internetowej. Apel, by raz na zawsze dać sobie spokój z przestawianiem zegarków wiosną i jesienią, z szybkością kuli śnieżnej obiegł wszystkie media i, co tu dużo mówić, bardzo szybko zyskał sobie spore, społeczne poparcie. PSL poszło za ciosem i złożyło w tej sprawie stosowny wniosek: o zmianie ustawy o czasie urzędowym na obszarze Rzeczpospolitej Polskiej. - Ludzi drażni zmiana czasu - mówił w TVN24 Władysław Kosiniak- Kamysz, szef PSL. I nie ukrywał, że ma nadzieję, iż marszałek Sejmu, biorąc pod uwagę choćby samo poparcie społeczne, zgłosi to szybko do pierwszego czytania. - PiS pokazał, że w ciągu krótszej nocy jest w stanie zmienić ustawy o ustroju państwa, więc co to dla PiS-u zatrzymanie czasu - pozwolił sobie na uszczypliwość Władysław Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL podkreślał ekonomiczne zalety tego projektu, uzasadniając, że wątpliwe są korzyści, jeżeli chodzi o oszczędność energii.

CZYTAJ TAKŻE: Zmiana czasu 2016. Kiedy przestawiamy zegarki? Czas zimowy od 30 października

Za to minusów jest sporo: utrudnienia w działalności przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorze bankowym, który musi ogłaszać przerwy techniczne, w wyniku których usługi bankowe są niedostępne, czy transportowym, który to sektor co pół roku przeżywa istny chaos związany z postojami pociągów oraz zmianą lotów samolotów. Nie mniej istotne są względy zdrowotne: rozregulowanie naszego zegara biologicznego, co objawia się złym samopoczuciem, kłopotami ze snem, problemami z koncentracją, w efekcie szok czasowy może prowadzić do pogłębiającej się depresji. A to jeszcze nie wszystko. PSL powołując się na raport „Zła zmiana” Fundacji Republikańskiej i stowarzyszenia KoLiber wymienia: ryzyko zawałów serca, czy wzrost liczby wypadków drogowych.

Znam domy, które począwszy od lat 70. aż do czasów obecnych symbolicznie oparły się propagandzie głoszącej tylko zalety związane ze zmianą czasu, decydując się na nieprzestawianie zegarków. Ojciec rodziny, począwszy od okresu zimowego oznajmiał: „Już szesnasta. Na stary czas piętnasta” i w domu każdy miał obowiązek stosowania się do tych matematycznych obliczeń - dodając, bądź odejmując godzinę. Niestety, w efekcie wprowadzało to wiele czasem humorystycznych, a czasem wręcz dramatycznych nieporozumień (choćby wtedy, kiedy goście zasiedzieli się do późna, bo przecież zegarek pokazywał porę wcześniejszą i przepadły im jakieś ważne sprawy, które zaplanowali), więc nie było siły, do obowiązującego, ustalonego przez władze rytmu trzeba było się dostosować. Ale potem przychodził czas letni i zegarki „wskakiwały” na swoje miejsce, jeśli chodzi o pokazywanie upływającego czasu.

Dziś chwalone przez tamte władze zalety zmiany czasu nie wyglądają już tak prosto i optymistycznie. Zmiana czasu to po prostu kłopot. Nie tylko naukowcy, lekarze, ale i ekonomiści, czy biznesmeni wskazują, że zmiana czasu to zła zmiana. Już choćby dzięki cyfrowym technologiom świat stał się globalną wioską, polscy biznesmeni prowadzą interesy w najdalszych zakątkach świata i zmiany czasu wcale im w tym nie pomagają. Paryż, Madryt czy Warszawa znajdują się przecież w jednej strefie czasowej, jak uzasadnić wprowadzane zmian?

Historia zmieniania czasu i dostosowywania go do ważnych krajowych potrzeb sięga już XVIII wieku, kiedy to na pomysł zmiany czasu wpadł amerykański polityk, ojciec-założyciel Stanów Zjednoczonych, Benjamin Franklin. Jego pomysł, sprowadzony w dość dowcipnej publikacji do tego, by ludzie wstawali wcześniej i później kładli się spać, nie zyskał jednak aprobaty. Temat, już na poważnie, został podjęty dopiero dwa wieki później - najpierw przez George’a Vernona Hudsona, entomologa i astronoma, który badając owady stwierdził potrzebę wprowadzenia czasu letniego, aby jak najlepiej wykorzystać długie dni lata, i zaproponował dwuminutową zmianę czasu. Kolejnym był jego rodak, Brytyjczyk Wiliam Willet, który w 1907 roku wydał broszurkę „Waste of Daylight” (Marnotrawstwo dziennego światła). I nawet pomimo tego, że znalazł zwolenników swojej tezy w brytyjskim rządzie, pomysł upadł. No, cóż, konserwatywni Brytyjczycy nie lubią zmian.
W efekcie pierwszym państwem, które zdecydowało się na zmianę czasu były Niemcy i tak w 1916 roku pojawił się za naszą zachodnią granicą czas letni. Doprowadziło to zresztą do tragicznego w skutkach nieporozumienia podczas wyzwalania zachodnich ziem polskich podczas I wojny światowej. Kiedy wojska polskie szły przez nasze ziemie zachodnie, data i godzina kapitulacji była już umówiona. Ale kiedy polscy żołnierze zjawili się w umówionym miejscu - Niemcy zaczęli strzelać. Powód? Niemieckie zegarki wskazywały wcześniejszą godzinę. Zginął wówczas polski żołnierz Gerard Pająkowski (pochowany został na toruńskim cmentarzu). Dziś uznawany jest za pierwszą ofiarę manipulacji czasem.

Do tematu zmiany czasu w XX wieku wrócili jednak Brytyjczycy, a i Kongres Stanów Zjednoczonych 19 marca 1918 roku wprowadził na czas trwania wojny stosowanie czasu letniego w celu oszczędności paliwa, jakie służyło do produkcji prądu. Następnie w 1966 roku Kongres uchwalił tak zwany Uniform Time Act, wprowadzając możliwość korzystania z czasu letniego podczas pokoju.

Polska zmieniła czas po raz pierwszy w 1919 roku, następnie w czasie II wojny światowej, podczas okupacji hitlerowskiej. Czas zmieniano też w latach od 1946 do 1949, następnie od 1957 do 1964 roku. Wtedy dni zmiany czasu ogłaszano w Monitorze Polskim - w 1964 roku zmieniono czasu na letni dopiero 31 maja, a na czas zimowy 27 września. W końcu na stałe czas letni i czas zimowy wprowadzono w 1977 roku. Ale i w tym okresie nie obyło się bez zmian: do 1995 roku czas letni odwoływano w Polsce w ostatnią niedzielę września. Motywowano to tym, że czas należy dostosować do możliwości aktywności ludzi - w czasie zimowym od godziny 5 do 19, a w czasie letnim od godziny 6 do 20. Niebagatelną sprawą, co wówczas podnoszono, była właśnie oszczędność prądu, bo większość z nas nie wstawała przed godziną 6 i nie szła spać z przysłowiowymi kurami, czyli o godzinie 19. Zmiany czasu miały też zapobiegać i zmniejszać liczbie włamań do domów, czy innym przestępstwom, no i zwiększać bezpieczeństwo na drogach - wykazywano wtedy, że kierowcy jeżdżą samochodami wówczas, gdy jest jasno.

CZYTAJ TAKŻE: Zmiana czasu 2016. Kiedy przestawiamy zegarki? Czas zimowy od 30 października

Obecnie zmiany czasu wprowadza się w niemal 70 krajach, w tym prawie we wszystkich państwach w Europie. Dyrektywa unijna ustaliła, że w ostatnią niedzielę marca o godzinie 1.00, a w zależności od strefy czasowej o godzinach 22.00, 00.00, 02.00 lub 03.00 zegarki przestawiamy godzinę do przodu, natomiast w ostatnią niedzielę października o godzinę do tyłu. A zatem w czasie letnim funkcjonujemy przez około 7 miesięcy w roku, co w gruncie rzeczy oznacza, że czas letni obowiązuje przez większą część rocznego kalendarza.

W Polsce czas letni wprowadzany i odwoływany jest na podstawie rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 5 stycznia 2012 roku w sprawie wprowadzenia i odwołania czasu letniego środkowoeuropejskiego w latach 2012-2016. Jak będzie od tego roku? Zdaniem posła PSL Mieczysława Kasprzaka, byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, już 90 procent polskiego społeczeństwa jest przeciwne zmianie czasu. Ale jak zareaguje parlament? Poseł jest przekonany, że wszystkie kluby poprą inicjatywę PSL, ponieważ nie jest to ustawa polityczna, a techniczna.

Nie da się jednak ukryć, że w ostatnich latach coraz głośniej jest o tym, że zmiana czasu może być męcząca dla ludzi, że doświadczają czegoś na kształt jet lagu (zespół nagłej zmiany strefy czasowej objawiający się zaburzeniami snu, niemożliwością skupienia uwagi, krańcowym zmęczeniem, zaburzeniem apetytu i zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi, złym samopoczuciem, dezorientacją, sennością i bólami głowy. Potrzeba kilku dni, by dostosować swój zegar biologiczny do nowych warunków).

Wcześniej też mało mówiono o tym, jak ta operacja zmiany czasu przeprowadzania dwa razy w roku jest w efekcie kosztowna i skomplikowana. I nie chodzi tu tylko o wspomniane problemy ekonomiczne, w transporcie i bankowości, ale też w systemach informatycznych, związanych z kłopotami przeliczania przy przechowywaniu i wyświetlaniu czasu w zależności od pór roku. A szpitale, czy inne służby pracujące w związku z przestawieniem zegarków na czas zimowy, o godzinę dłużej? Kto im zapłaci? W skróconej dobie krócej pracują rolnicy i budowlańcy. Z kolei dłuższy dzień latem wcale nie oszczędza prądu tak, jak mogłoby się wydawać: włączona i działająca pełną parą klimatyzacja, chłodnie, lodówki, wiatraki pożerają mnóstwo prądu. Mówią o tym również badania naukowe, jakie prowadzono na przestrzeni wielu lat, gdzie podano nawet przykłady, że zmiana czasu w wielu przypadkach powoduje właśnie większe zużycie energii. Hendrik Wolff, amerykański naukowiec zajmujący się ekonomiką środowiska, zanieczyszczeniem powietrza, energią i zdrowiem z naciskiem na wartość czasu i jego wpływu na nasze zdrowie dobitnie wykazał, że oszczędność energii w przypadku zmiany czasu to bajki niewarte funta kłaków. Potwierdzili to też Japończycy i Australijczycy, którzy w 2007 roku przeprowadzili szeroko zakrojone badania, sprawdzając, jak jest z tym zużyciem energii. Wyszło im, że nie ma o co kruszyć kopii - jeśli są jakieś zyski, to są minimalne, a minusów, oddziałujących negatywnie na ludzi jest o wiele więcej.
Na przykład - zmiana czasu z zimowego na letni powoduje, że w ciągu pierwszych siedmiu dni aż o 5 procent wzrasta u ludzi liczba problemów, najogólniej mówiąc związanych z układem krążenia. Pomijając to, że psychicznie ciężko nam w ogóle ze zmianą nawyków, to ciężko też przestawić się naszemu organizmowi, jeśli chodzi na przykład o wydzielanie tak istotnych hormonów jak kortyzol czy melatonina. Kortyzol - naturalny hormon steroidowy odpowiada za nasz metabolizm, ma ogromny wpływ na nasz system odpornościowy, nie bez powodu nazywany jest hormonem stresu. Zaburzenia biologicznego zegara powodują, że przestaje działać, nie daje nam potrzebnej energii. Melatonina, zwana hormonem nocy, której zadaniem jest pilnowanie naszego organizmu, abyśmy w zdrowy sposób korzystali ze snu, podczas zmian czasu powoduje, że śnięci chodzimy już od wczesnego popołudnia i czujemy się ciągle niewyspani. A czym to skutkuje? Rozdrażnieniem, przybieraniem na wadze, albo przeciwnie - brakiem apetytu, permanentnym zmęczeniem. Słowem - żyć się odechciewa.

CZYTAJ TAKŻE: Zmiana czasu 2016. Kiedy przestawiamy zegarki? Czas zimowy od 30 października

Pokusie manipulowania czasem do tej pory oparły się Islandia, Rosja i Białoruś. Kraje Wschodu też się jej nie dały: czas letni i zimowy uznaje tylko Izrael, Syria i Iran, ale już nie Japonia, Indie, czy Chiny, które leżą geograficznie w czterech strefach. Wprowadzono tam jednak jeden czas - pekiński, a godziny rozpoczęcia pracy ustala się lokalnie i jest spokój. Może, nomen omen, czas wziąć z nich przykład.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl