Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc ukryta za zasłoną ciszy

Dorota Krupińska, Marcin Koziestański
123rf
Trzeba być silną kobietą, by samej zgłosić się na policję i do prokuratury. Dlaczego? Bo to, czego doświadczyłam, stygmatyzuje na całe życie. A opowiadanie o tym kilkakrotnie jest straszne - słyszymy.

Co wiemy o Paulinie J.? Kim była? Podawanie samej pierwszej litery nazwiska w jakiś sposób już ją stygmatyzuje. Znamy kilka tragicznych faktów z jej życia. Zapisane są w aktach ułożonych w teczkach. Piętrzą się na biurkach. Wiemy, że rok temu, we wrześniu, łyknęła zbyt dużo tabletek - by się nie obudzić. Samobójstwo popełniła w wynajętym mieszkaniu w Biłgoraju. Nie mogła dłużej znieść upokorzenia. Zostawiła synka. Wiemy, że ostatnie trzy lata jej życia to piekło. Od 2011 do 2014 r. dziesięciu oprawców się nad nią znęcało. Mężczyźni bili ją, gwałcili i upokarzali. Gdy to wszystko się zaczęło miała tylko 21 lat.

Dokąd po pomoc? Centrum Praw Kobiet, nr tel. 600 07 07 17; Centrum Interwencji Kryzysowej w Lubliinie, nr tel. 81 534 60 60; Fundacja Feminoteka, nr tel. 731 731 551; Na stronie Centrum Interwencji Kryzysowej znajduje się lista placówek z adresami i telefonami, w których można uzyskać pomoc http://www.cik.lublin.eu.

Paulina

Pięć lat temu Paulina poznała 50-letniego Andrzeja K. Zaczęli się spotykać. Przyjeżdżała do niego, do podpuławskiej miejscowości. Pewnego razu poczęstował ją drinkiem z narkotykiem. Paulina straciła świadomość, a on zmusił ją do seksu. Całe zdarzenie nagrał telefonem. Tym filmem ją potem szantażował. Straszył i groził, że nagranie trafi do internetu, jeśli nie będzie mu posłuszna. Od tej pory nie miał żadnych granic. Z policyjnych akt wiemy, że ją gwałcił, znęcał się psychicznie i fizycznie. Podobnie jak jego koledzy. Czasami dawali jej drobne pieniądze . Oprawcy wiązali ją do łóżka. Była bita, przypalana. W obawie o życie syna Paulina się na to godziła. Zastraszana i szantażowana musiała spełniać zachcianki swojego kata, regularnie przyjeżdżać do niego i godzić się na seks.

Andrzej K. podobno zagroził, że jeśli komukolwiek zdradzi, co się dzieje, on obetnie jej synowi paluszki... Paulina błagała swoich oprawców, żeby dali jej spokój. Próbowała ich nawet przekupić. Brała pożyczki w bankach. Wszystko bezskutecznie. Jej kaci wciąż się nad nią pastwili, a ona nie powiedziała nikomu o dramacie, jaki ją spotkał.

Jesienią 2014 roku, po kłótni z matką, Paulina wyprowadziła się z domu. Jak ustalili śledczy, Andrzej K. znalazł dla niej miejsce w zakonie (zakon tylko z nazwy, nie jest uznawany przez Kościół katolicki) św. Jana Jerozolimskiego w Puławach. Tam czekał na nią znajomy Andrzeja K., Bogdan K. Zabrał jej telefon oraz osobiste rzeczy i zamknął ją w celi. Kobieta była gwałcona i przetrzymywana. Potem zeznawała, że mężczyźni rozmawiali w obcym języku, po duńsku. Udało jej się uciec z tego miejsca i znaleźć mieszkanie. Jednak oprawcy szybko ją znaleźli.

Andrzej K. zmuszał Paulinę także do kradzieży alkoholu. W końcu dziewczyna trafiła do aresztu. I dopiero wtedy, w trakcie przesłuchania, opowiedziała o swoim koszmarze. Kobietą zajął się psycholog. Stwierdził, że jej stan psychiczny wymaga pomocy.

By uciec od miejsca, w którym przeżyła tragiczne chwile, wynajęła mieszkanie w Biłgoraju. We wrześniu ubiegłego roku popełniła samobójstwo. Czy po przeprowadzce do Biłgoraja dostała tak potrzebną jej w tej sytuacji pomoc psychologiczną?

- Sprawę prowadziła prokuratura, ja nie posiadam informacji na ten temat - mówi nam Joanna Klimek z KPP w Biłgoraju.

Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie: - Nie znam takich szczegółów. Do aktu oskarżenia, który trafił do sądu, dodany był również wniosek o wyłączenie jawności sprawy, dlatego nie mogę udzielać więcej informacji.

Prokuratura oskarżyła dziesięciu mężczyzn o gwałty i zmuszanie do prostytucji. Główny z oskarżonych, Andrzej K., nie przyznał się do winy. - Nigdy nie doszło między nami do seksu - zeznawał śledczym. Inny z oskarżonych, Andrzej W., powiedział natomiast, że nigdy nie brał udziału „w tak wstrętnym przestępstwie”. Pozostali mężczyźni twierdzili, że na seks godziła się Paulina. Tłumaczyli, że myśleli, że jest prostytutką. Ich proces ruszy niebawem przed lubelskim Sądem Okręgowym.

Czego nie wiemy o Paulinie J.? Nie wiemy, co lubiła ani co robiła w wolnych chwilach. Czy próbowała komuś powiedzieć, co się dzieje w jej życiu? Czy dawała sygnały? Może ktoś nie umiał ich odczytać? Dlaczego tak długo zwlekała? A może jednak próbowała słowem, czynem, gestem zdradzić, co ją spotkało? Nowa Gazeta Biłgorajska w ubiegłym roku we wrześniu pisała o niej. W artykule dziennikarz cytuje anonimową wypowiedź sąsiada: - Była cichą, niepozorną osobą. Wynajmowała mieszkanie w Biłgoraju od kilku miesięcy. Mało mówiła o swoim dotychczasowym życiu. Nie zwracała na siebie uwagi.

Pod artykułem dotyczącym oskarżonych jeden z wielu komentarzy: „Nie znalazł się nikt, kto z tego obłędu wywołanego strachem i wstydem pomógłby jej wyjść. Dlaczego tak młoda dziewczyna nie miała nikogo, komu mogłaby zaufać i chociażby się zwierzyć?”

Wstyd

Dlaczego kobiety nic nie mówią, milcząco godzą się na takie traktowanie? - Gwałt wywołuje u ofiary wielkie poczucie wstydu. W przypadku tak porażającej przemocy, jakiej doświadczyła ta kobieta, pojawia się także poczucie bezradności i przekonanie o zależności własnego losu od sprawców. Ofiara jest przekonana, że możliwości i władza oprawcy względem niej są nieograniczone, co w znaczący sposób może utrudniać szukanie pomocy. Uzyskanie jej i powstrzymanie sprawcy wydaje się ofierze niemożliwe - wyjaśnia Agnieszka Rusinek, psycholog z Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie.

Janusz Moczydłowski, psycholog i psychoterapeuta, tłumaczy: - Kobiety, które doświadczają przemocy, boją się opinii społecznej. Chronią swoich bliskich. Nie potrafią wyjść z przeklętego świata, w którym się znalazły. I nie dlatego, że są słabe. Wewnętrznie uzależniają się od mężczyzny - dyktatora i oprawcy.

Z kolei Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet uważa, że kobiety milczą, bo w społeczeństwie wciąż panuje przekonanie, że ofiara jest sama sobie winna. - Do gwałtu doszło, bo może miała za krótką spódnicę i piła alkohol. Często na policji kobiety nie są godnie traktowane. Zadawane pytania są obcesowe. Pokrzywdzone nie zgłaszają gwałtu, bo boją się także zemsty sprawcy. I niestety sprawy o gwałt są często umarzane.

Ewelina

Ewelina, 30-latka z Lublina, była na tyle silna i zdeterminowana, że sama zgłosiła się do prokuratury. Napadł ją znajomy. Próbował zgwałcić. Szamotali się. Uciekła pobita. Prokuratura zaklasyfikowała ten czyn jako przestępstwo zgwałcenia i naruszenia nietykalności cielesnej. To przeżycie było tak wstrząsające, że musiała skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Sen stał się niespokojny. Zakłócony koszmarami. Unikała ludzi. Szukała pomocy m.in. w Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie. O tym, co się wydarzyło, opowiedziała psychologom i prawnikom. Na początku była zdezorientowana. Ewelina: - To w centrum dowiedziałam się, że to było przestępstwo i nie powinnam tego tak zostawić. Ale trzeba być silną kobietą, by zgłosić się na policję, do prokuratury. Dlaczego? Bo to, czego doświadczyłam, stygmatyzuje na całe życie. A opowiadanie o tym kilkakrotnie jest bardzo traumatyczne. Kobiety się wstydzą. Czują się zażenowane. Istnieje bowiem przekonanie, że to ofiara prowokuje takie sytuacje. Swoim strojem, makijażem. Na przesłuchaniu zadawano mi pytania typu: jak byłam wtedy ubrana, czy chodzę sama, czy piłam. Wnioskuję, że jeśli kobieta wyjdzie sama, umalowana, wypije drinka i coś się jej przydarzy, to jej wina. Sprawca natomiast może zawsze powiedzieć, że był pod wpływem alkoholu i nie był sobą - dodaje z goryczą.

Sprawa Eweliny jest w toku. - Czuję, że zostanie umorzona ze względu na niską szkodliwość czynu. Ale dla mnie, dla nas, dla ofiar, to nie jest niska szkodliwość. Cierpimy, a z nami nasze rodziny. Ciągle rozpamiętuję tamten wieczór. Każdy obcy mężczyzna wywołuje u mnie niepokój.

Przemoc to tabu

Według policyjnych statystyk liczba gwałtów spada. - W pierwszym półroczu tego roku w województwie lubelskim stwierdzonych zostało 29 przestępstw zgwałcenia. W tym samym okresie w 2015 roku takich przestępstw było 46 - podaje Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka KWP w Lublinie.

Fundacja na rzecz Równości i Emancypacji Ster przedstawiła obszerny raport na temat przemocy seksualnej w Polsce. Omawiano go na kilku konferencjach. Zaproszeni byli również policjanci. Autorki raportu podkreśliły, że oficjalne statystyki policyjne nie odzwierciedlają skali zjawiska. Bo kobiety niechętnie o tym mówią, nie tylko policji, ale i bliskim. - Gwałt i przemoc seksualna to w Polsce wciąż temat tabu. Brakuje kompleksowej wiedzy na temat skali przemocy seksualnej - opowiada Agnieszka Grzybek z Fundacji Ster.

Ankieterki Fundacji i Stowarzyszenia na rzecz Kobiet Victoria wraz ze Stowarzyszeniem Waga z Gdańska przeprowadziły badania wśród kilkuset kobiet z kilku województw. Wszystkie doświadczyły jakiejś formy przemocy seksualnej odkąd skończyły 15 lat. Wysłuchały również dramatycznych historii zgwałconych kobiet.

Wnioski? 87 procent respondentek doświadczyło jednej lub kilku form molestowania. 23 proc kobiet uczestniczących w badaniach próbowano zgwałcić. 22 proc. kobiet zostało zgwałconych, a niemal połowa badanych kilkakrotnie. 91 proc. nie zgłosiło gwałtów na policję. Powód? Kobiety miały wątpliwości, czy policja potrafi im pomóc. Z raportu wynika też, że kobiety milczą i niechętnie mówią o tym, co się wydarzyło. Ponad połowa nie powiedziała swoim bliskim o gwałcie czy próbie gwałtu. Nie szukały pomocy, bo czuły wstyd, zażenowanie. Obwiniały się o to, co się zdarzyło. Najczęściej sprawcą był ktoś znajomy, kolega z pracy, partner, były czy obecny. Do przemocy dochodziło zazwyczaj w mieszkaniu.

Jak pomóc

Specjaliści uważają, że bez odpowiedniej terapii ofiara przemocy może nie poradzić sobie sama. Ale powrót do zdrowia jest możliwy. Poszkodowane muszą zrozumieć, że nie mogą obarczać się winą za to, co ich spotkało. U kobiet, nad którymi się znęcano, występują objawy stresu pourazowego: problemy ze snem, z koncentracją, drażliwość. Emocje i doznania ożywają w najmniej spodziewanych momentach. Kobiety mówią, że czują się mniej wartościowe. Miewają ataki paniki, czują niepokój i lęk przed nawiązaniem znajomości.

Organizacje działające na rzecz kobiet zwracają jednak uwagę na pewien istotny problem. - Wciąż za mało w Polsce jest specjalistycznych ośrodków, grup wsparcia i telefonów zaufania dla ofiar przemocy. Gwałt jest szczególnie bolesnym przeżyciem i wymaga wiedzy i doświadczenia specjalisty, który zaopiekuje się pokrzywdzoną osobą - uważa Nowakowska z CPK. Kobiety nie wiedzą również, gdzie i jak szukać pomocy. Tylko 43 proc. wie, że gwałt jest przestępstwem ściganym z urzędu.

Dlatego Centrum Praw Kobiet dołącza się do kampanii Step Up Europejskiej sieci Kobiety Przeciw Przemocy (WAVE) i jesienią planuje konferencję. Zaproszeni mają być politycy, osoby, które decydują. - Celem naszej konferencji jest omówienie dostępności oraz standardów specjalistycznej pomocy dla kobiet. Chcemy zbudować sieć organizacji, gdzie kobiety będą mogły otrzymać pomoc - mówi Nowakowska. Na stronie CPK czytamy: „Przemoc wobec kobiet i dziewcząt jest najbardziej rozpowszechnioną formą naruszeń praw człowieka i nierzadko prowadzi do ich śmierci. Niedostateczne nakłady finansowe i tym samym ograniczony dostęp do specjalistycznej pomocy dla pokrzywdzonych przemocą kobiet sprzyjają utrzymywaniu się wciąż powszechnej praktyki obwiniania ofiar za przemoc i są barierą do jej ujawniania”.

Raport Fundacji Ster omawia również procedurę opracowaną przez Biuro Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania. Wynika z niej, że policja powinna zagwarantować i zapewnić osobie pokrzywdzonej transport do placówki medycznej. Przekazać listę placówek specjalistycznego poradnictwa: prawnego, psychologicznego i rodzinnego. Prokurator w czasie rozmowy z osobą pokrzywdzoną również powinien przekazać jej taką listę. - Teoretycznie tak jest. Jeśli osoba wymaga pomocy. W praktyce czasami bywa różnie - mówi anonimowo pracownik lubelskich organów ścigania.

Imiona bohaterek tekstu zostały zmienione ze względu na dobro ich i ich bliskich.

Raport „ Przełamać tabu “ „Badania z jednej strony ujawniają ogromną skalę przemocy seksualnej wobec kobiet, z drugiej - „szarą strefę” przemocy seksualnej, przemocy doświadczanej w rodzinie, która nie jest zgłaszana organom ścigania i o której nie wiedzą najbliżsi. Dane uzyskane z naszych badań przełamują stereotypowe wyobrażenie gwałtu jako incydentalnego i sporadycznego, którego sprawcą jest mężczyzna nieznany kobiecie” - czytamy w raporcie Fundacji Ster.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski