Jak nasze pierwotne odruchy determinują całe nasze życie

Anita Czupryn
O tym, jak przebieg porodu i nieprawidłowa pielęgnacja dziecka może wpłynąć na całe nasze dorosłe życie, łącznie z wpadnięciem w nałogi - mówi Magdalena Bodzioch, fizjoterapeutka.

Przeczytałam, że jako dorośli nosimy w sobie całe mnóstwo błędów, które mogłyby być skorygowane już we wczesnym dzieciństwie, co uchroniłoby nas - dorosłych - przed wieloma problemami nie tylko w szkole, ale przede wszystkim w życiu. O jakie błędy tu chodzi?

Ogólnie mówiąc chodzi o błędy pielęgnacyjne noworodków i niemowląt, na które nie zwracamy uwagi. Ale też zmieniają się same trendy dotyczące tej dziedziny. Nasze babcie po urodzeniu dzieci, trzymały je w becikach, nie dając im zbyt dużej swobody. Dziś jest moda na to, aby dzieci miały dużo swobody, dużo przestrzeni, żeby nie ograniczać ich przy spaniu. Niestety, to sprawia, że dzieci tracą niejako kontakt z własnym ciałem. Fachowo mówiąc, tracą właściwe napięcie mięśniowe centralne, z którym się rodzą i które ma zostać z nami na całe życie. W okolicach drugiego miesiąca życia dziecka pojawia się tak zwana hipotonia fizjologiczna, co oznacza, że dziecko jest jakby bardziej wiotkie, czyli zgięciowe napięcie mięśniowe pourodzeniowe jest mniejsze. W momencie, gdy dziecko ma tego luzu za dużo, robi się problem, aby to dziecko, mówiąc potocznie, pozbierało się w następnych miesiącach do prawidłowej pracy.

Okazuje się, że nasze babki wiedziały, co robią, stosując „becikowanie”?

Becik był niesłychanie dobrą rzeczą. Dziecko nosiło się w beciku i nawet jeśli źle je podnieśliśmy, to ono miało tę ramę, jaką dawał mu becik, nie miało możliwości przebywania w zbyt dużym wyproście. Nie było też dźwigania dzieci w pion. Dziś dźwiga się dzieci w ten sposób do odbijania po karmieniu lub pokazując im otaczający nas świat. To robimy dopiero po trzecim miesiącu życia dziecka.

Dziś zamiast becików dużo mam nosi dzieci w chustach. Uważa Pani, że to źle?

Chusty są prawidłowe, bo dziecko znajduje się w pozycji zgięciowej i jeśli chusta jest dobrze zawiązana, daje dziecku potrzebny podpór. Daje też tę bliskość mamy, która jest tak ważna. Przez pierwsze trzy miesiące życia dziecka ważne jest, aby ono ciałem za bardzo nie szło w wyprosty, w odgięcia w tył, bo później ciężko jest to skorygować.

Na ile błędy w pielęgnacji dziecka, jego ciała fizycznego odbijają się potem na jego niedoborach emocjonalnych?

Dziecko rodzi się z odruchami, które prowadzą go przez kanał rodny, ułatwiają prawidłowy poród i pierwsze miesiące życia. Jeżeli poród jest powikłany, albo rozwiązany cesarskim cięciem, wówczas te odruchy mają problem po pierwsze taki, by prawidłowo zaistnieć, a po drugie - by się prawidłowo wygasić. W momencie, gdy do tego dochodzi niewłaściwa pielęgnacja, czyli nieprawidłowe noszenie, nieprawidłowe zabawy, nieprawidłowe przebywanie dziecka w niektórych pozycjach w ciągu dnia - mam tu na myśli leżaczki czy foteliki samochodowe - to wówczas te odruchy utrwalają się i generują na przykład emocje w postaci nadpobudliwości, zespołów lęku uogólnionego lub nadmiernej reakcji na bodźce. Ale również nadwrażliwości, jeśli chodzi o zmysły. Nadwrażliwości oczu na światło słoneczne i zaburzeniami ruchliwości oczu oraz percepcji wzrokowej. Idąc dalej, takie dziecko ma problem z osłabionym układem immunologicznym, silnymi reakcjami alergicznymi, zaburzeniami przedsionka, czyli równowagą. A to wszystko nakłada się na emocje.

Jakiego rodzaju są te odruchy, które pozwalają dziecku przejść prawidłowo poród?

W porodzie bierze udział odruch TOB, czyli toniczny odruch błędnikowy, który ma dwie fazy - wyprostną i zgięciową, a także Galant i ATOS. Są to odruchy pierwotne i każdy maluch się z nimi rodzi. To one układają dziecko i wprowadzają je w kanał rodny. Kiedy dziecko wchodzi główką w dół, następuje faza zgięciowa TOB-u, a po nim następują kolejne. Jeżeli dziecko wejdzie prawidłowo w kanał rodny, dochodzi do stymulacji szyjki macicy, wtedy rozpoczyna się akcja skurczowa macicy i dziecko stymuluje poród. Jeżeli nie znajdzie się w kanale rodnym, nie rozpocznie porodu. I po urodzeniu to dziecko jest już do obserwacji, bo wiadomo, że było coś nie tak, jeśli w ten kanał nie weszło.

Bywa, że lekarze zalecają przyspieszenie porodu, albo wręcz wypychają dziecko.

To oznacza, że dziecko przestaje aktywnie uczestniczyć w porodzie. Jednak jest to często jedyne wyjście.

Ale w szpitalu nie dowiedziałam się o tym, że z tego powodu powinnam inaczej postępować z dzieckiem, inaczej je pielęgnować.

Nie jestem lekarzem, ja tylko sprawdzam, jak przebiegał poród. Jeśli jakaś mama mówi mi, że był to poród siłami natury, ale po dziecku widać, że jest ono mocno zestresowane, to pytam, jak ten poród odczuwała. Kiedy słyszę: „Wie pani, myślałam, że umrę”, to wiadomo, że było coś nie tak. Niektóre kobiety tak traumatycznie doświadczają porodu, że nie decydują się już na kolejny, ze względu na ból i strach, jakie przeżywały. Ważne, jeśli przy porodzie jest dobra położna, a kobieta rodząca jej słucha.

Jeśli zaczyna panikować, bo czuje ból, to przyspiesza oddech, niedotlenia się. A to ma wpływ na sam przebieg porodu. Niedotlenienie powoduje, że nie są dostarczane hormony, choćby oksytocyna, która jest samodzielnie produkowana przez kobietę i uaktywnia skurczowość macicy. Cały proces regulowany jest przez dziecko, które wysyła sygnały. Kiedy kobieta zaczyna panikować, traci synchronizację z dzieckiem. Spokój ważny jest też dlatego, że wtedy wydzielają się w kobiecie substancje, które działają znieczulająco w czasie porodu. Jeśli źle oddycha, panikuje, te substancje nie są w stanie ją znieczulić, więc krzyczy z bólu. Jeśli krzyczy z bólu, to traci energię do prawidłowego uczestniczenia w porodzie.

Upada więc ten mit, że kobieta musi rodzić w bólach?

Nie musi. Moje migreny są dużo bardziej bolesne, niż poród, jaki miałam a rodziłam bez znieczulenia.

Jeśli jednak poród poszedł nie tak, to wróćmy do tego, jak potem pielęgnować dziecko.

Jeśli odruchy u dziecka, o jakich wspomniałam, mają problem z zaistnieniem w czasie porodu, to później mają problem z wygaszeniem się. Nie jest tak, że ten problem dotyka 100 procent dzieci, ale jednak dotyczy znacznej większości, a to się później przekłada właśnie na kłopoty w szkole, na kłopoty z nauką i na postawę ciała. Istnieje silny związek między przetrwalnymi odruchami a zdolnością uczenia.

Jak więc powinno wygasić się te odruchy u dziecka?

Jeszcze raz powiem, że istotą jest tu prawidłowe postępowanie, od samego początku. Prawidłowy sposób podnoszenia i noszenia, przewijania, karmienia, układanie do snu a także prawidłowa aktywność w czasie zabawy.

Rehabilitacje neurorozwojowe wprowadzają inne sposoby pielęgnacji i postępowania z dzieckiem. Dążymy do tego, aby było jak najbardziej zgodne z prawidłowym rozwojem dziecka.

Czyli jakim?

Na przykład podnoszenie przez bok. Nie układa się dziecka na płasko i nie podnosi do góry, tylko przetacza się go na boczek. Uczę tego rodziców, jak mają zastosować specjalne chwyty rękami; ćwiczą, jak złapać dziecko pewnie. Zdarza się, że uczę tego nie tylko obojga rodziców, ale i dziadków, aby wiedzieli, jak prawidłowo nosić dziecko. Wtedy dajemy mu szansę, aby te odruchy się powygaszały. One mają czas na to, aby się wygasić do około 3,5 roku dziecka. Jeśli później zdiagnozuje się, że te odruchy są przetrwałe, czyli dalej występują, dominują, to wprowadza się specjalne ćwiczenia.

Problem polega na tym, że jeśli te odruchy się nie wygaszą, to nie pojawiają się odruchy posturalne, czyli takie, które pozostaną nam przez całe życie i gwarantują na przykład prawidłowe reakcje równoważne. W możliwości pośliźnięcia się jesteśmy w stanie utrzymać równowagę, prawda? Zawsze chronimy głowę. Za to odpowiadają między innymi odruchy posturalne.

Jeśli chodzi o te problemy szkolne, jakie Pani wymieniła, to czego one dotyczą? Zachowania, nieumiejętności przyswajania wiedzy, zapamiętywania?

Występują zaburzenia koncentracji i uwagi, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia, brak możliwości odtworzenia dźwięków ze słuchu. Jest problem z motoryką oczu a więc z czytaniem. Jeśli dzieci nie czworakują prawidłowo, mają potem problem z odczytywaniem godzin z zegarka analogowego.

Z tego wynika też problem ze znalezieniem siebie na mapie, z odnalezieniem siebie w lesie, czyli ogólnie mówiąc z orientacją w przestrzeni. To jest też problem z rozróżnianiem stron prawej i lewej.

O! To zwykle zarzuca się kobietom, że nie mają orientacji, nie radzą sobie z prawą i lewą stroną. Czy to znaczy, że dziewczynki częściej niż chłopcy mają z tym problemy?

Zauważa się rozróżnienie płci, ale ono wynika też z atawizmów, jakie w nas tkwią. Mężczyźni częściej chodzili na polowania i musieli wrócić do domu. Ostatnio niestety, dużo jest chłopców, którzy też mają tego rodzaju zaburzenia. Nie potrafią odnaleźć siebie na mapie, stąd żadne tego typu zabawy, czy podchody w lesie niespecjalnie w ich przypadku wchodzą w grę, bo mogą się zgubić. Nawet mając mapę czy kompas, nie są w stanie trafić z punktu A do punktu B.

Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak nasza fizyczność łączy się z psychiką.

Do pierwszego roku życia dziecka nie mówi się osobno o rozwoju psychicznym i rozwoju fizycznym, tylko o psychoruchowym rozwoju dziecka. Jedno z drugim jest tak ściśle związane. Jeżeli dziecko ma problem umysłowy, to nie sięgnie po zabawkę, bo nie będzie tego potrzebowało. Jeżeli ma problem ruchowy, to mimo że będzie chciało po nią sięgnąć, i tak nie sięgnie, a to nie będzie stymulowało jego rozwoju umysłowego. To pokazuje, jak wielka jest to zależność.

Rodzice przychodzą do pani dopiero wtedy, kiedy pojawia się problem, czy wcześniej, po to aby się nie pojawił?

Świadome rodzicielstwo jest dziś bardzo rozwinięte. Rodzice przychodzą już na etapie ciąży, aby od pierwszego dnia po urodzenia dziecka dobrze się nim zajmować. Aktualnie połowa dzieci, jaka do mnie trafia, to noworodki i kilkutygodniowe niemowlaki, to dzieci, których rodzice bardzo wyczekiwali i chcą sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Część pojawia się wtedy, kiedy dziecko nieprawidłowo na przykład: podnosi główkę, leżąc na brzuszku.

Na czym polega nieprawidłowość?

Gdy główka uniesiona jest za wysoko. Mniej więcej w trzecim miesiącu dziecko powinno unosić główkę i część klatki piersiowej razem z brzuszkiem; główka z kręgosłupem powinna tworzyć linię prostą, a podpór powinien być na przedramionach i łokciach. Wtedy dziecko ma ruchomość główki 180 stopni na boki. To, w tym okresie życia dziecka jest idealnym położeniem. Jeśli łokcie są cofnięte, klatka piersiowa leży, a główka patrzy w sufit, to wiadomo, że to nie jest właściwe leżenie na brzuszku. To miedzy innymi powoduje wzmożony odruch TOB-u, który utrudnia pracę przeciw sile grawitacji. Wtedy przede wszystkim pracujemy nad kontrolą centralną, aby nasz maluszek nauczył się prawidłowo pchać w podłoże, ponieważ rozwój dziecka odbywa sie przez odpychanie. I tu tak ważna jest pielęgnacja, i przede wszystkim prawidłowa aktywność dziecka. Może się wielu nie spodobać, ale nie należy kłaść dzieci w leżaczki i foteliki samochodowe, w które kładzie się nagminnie. Fotelik samochodowy, jak nazwa wskazuje, służy wyłącznie do samochodu, a nie do spędzania w nim dnia. Są dzieci, które siedzą w nim nawet powyżej 10 godzin. Podobnie z leżaczkami, w których nawet zasypiają. Dla rodziców jest to wygodne, bo widzą dziecko, dziecko widzi rodzica, ale sama pozycja dla niego nie jest właściwa. Dziecko powinno pracować na twardym podłożu, od którego może się odepchnąć leżąc na brzuszku, albo nauczyć się prawidłowo leżeć na pleckach. Dzieci, które mają z tym problemy są niestabilne. W momencie, kiedy większość czasu spędzają w foteliku bądź leżaczku, na twardym podłożu nie potrafią utrzymać równowagi w leżeniu na plecach.

Od razu jest Pani w stanie rozpoznać, że było coś nie tak przy porodzie, gdy rodzice przychodzą do Pani ze swoim dzieckiem?

Prawie zawsze widać. Jeżeli położymy z jednej strony dziecko po prawidłowym porodzie, naturalnym, bez przyspieszania porodu, a mama sama odczuwa, że był to dobry poród, a z drugiej - dziecko po cesarskim cięciu lub po porodzie naturalnym, ale powikłanym - to te różnice są widoczne. Te dzieci inaczej pracują. Jeżeli u tych maluszków zastosujemy prawidłowe stymulacje, to jesteśmy w stanie je wyrównać. Ale jeżeli takie dziecko trafia do leżaczka, albo mama nosi je niewłaściwie, to utrwalają się w nim nieprawidłowe wzorce ruchowe. Takie dzieci na przykład nie wkładają stópek do buzi lub nie raczkują. Są pewne kamienie milowe, które dziecko ma osiągnąć w swoim rozwoju i ich wystąpienie jest przewidziane w konkretnych okresach. Jeśli się nie pojawiają, należy znaleźć przyczynę. Czy dlatego, że rodzic utrudnił to dziecku, nie dał możliwości, czy może dziecko jest za słabe? Chodzi tu głównie o napięcie centralne, które później prowadzi do powstania wady postawy, czy nawet wady zgryzu. A zatem problemy dotyczą całej sfery dziecka - od czubka głowy po stopy. Mówimy tu oczywiście o maluchach, które są zdrowe, ale ich praca mięśniowa odbiega od prawidłowej.

Jak prawidłowo nosić dziecko?

Jest taka teoria, która mówi, że ciąża u człowieka powinna trwać około 12 miesięcy. Ze względów fizjologicznych trwa 9 miesięcy, więc przez te trzy miesiące powinniśmy jeszcze „donosić” to dziecko w mocnych zgięciach. Pomagamy mu nauczyć się pracować aktywnie przeciwko sile grawitacji i wtedy, gdy około 8 tygodnia życia przychodzi fizjologiczne obniżenie napięcia mięśniowego ma szansę aby się prawidłowo zebrać do pracy.

Urodziłam i wychowałam troje dzieci i żyłam w przekonaniu, że w ich prawidłowej opiece pomógł mi po prostu macierzyński instynkt i miłość. Matka, która kocha dziecko, nie może go skrzywdzić, dokładnie wie, jak je nosić, jak przytulać, czego jej dziecko potrzebuje, jak je chronić.

Z pewnością tak jest. Ale potrzebny jest też w tym zdrowy rozsądek. Żyjemy w świecie, w którym na przykład producenci zabawek i gadżetów sprzedają takie, które teoretycznie mają nam ułatwić życie, ale niekoniecznie dobrze wpływają na motorykę dziecka, na jego prawidłową dynamikę rozwoju, na prawidłową stymulację zmysłów. Kiedy zburzymy ją na etapie niemowlęcia, później będzie spory problem, aby to naprawić. Gdyby matka naprawdę mocno słuchała siebie, to przede wszystkim miałaby tego malucha przy sobie. Pewnie zapakowałaby go w becik, bo tak by podpowiedziała jej intuicja. Ale czyta różnego rodzaju porady w internecie, w stylu: „Nie trzymajcie dziecka blisko przy sobie, bo później uwiążecie się z nim emocjonalnie”, albo: „Mam leżaczek, wkładam dziecko i mam wolne ręce”. Często wydaje się nam, że jeśli kupimy super zabawki, to inwestujemy w świetny rozwój naszego dziecka. Prawda jest taka, że coraz więcej dzieci wymaga integracji sensorycznej ze względu na to, że są przestymulowane dzisiejszymi zabawkami. Obecne zabawki są bardzo agresywne pod względem słuchowym, wzrokowym, za dużo w nich się dzieje, przez co dzieci nie mają możliwości, aby ich zmysły prawidłowo się kształtowały. Nadmierna stymulacja powoduje, że dziecko nie potrafi się koncentrować, ma deficyt uwagi. Jest wiele dzieci, które nie potrafią kontrolować swoich emocji.

Czy źródłem tego, co decyduje potem o całym naszym życiu jest właśnie poród i pierwsze miesiące, czy później również, dzięki przytulaniu, bliskiemu fizycznemu kontaktowi z dziećmi zadbamy o jego całościowy rozwój?

Na początku ten kontakt i bliskość jest bardzo ważny. Dlatego takie znaczenie ma np. kangurowanie wcześniaków, które polega na tym, że maleństwo nawet podpięte do aparatur podtrzymujących życie kładzie się w samym pampersie na gołą klatkę piersiową mamy. Przykrywa się oczywiście kocykiem, ale dziecko ma poczucie bliskości, zapachu, szumu przepływu krwi, bicia serca i głosu mamy. Część mam namawiam do tego, aby w ten sposób odpoczywały. Dziecko, które jest blisko mamy, nawet jeśli to nie jest wcześniak, ale donoszony, dojrzały noworodek, czy później niemowlak, w momencie, kiedy go położymy na sobie, relaksuje się i mama również ma dla siebie chwilę oddechu. Uczę też masażu Shantala, który jest właśnie taką chwilą zarówno dla dziecka, jak i dla mamy.

Na czym polega ten masaż?

To masaż starohinduski, które kobiety wykonywały nawet na ulicach, kiedy dziecko zaczynało płakać. Siadały i masowały. Dzieci po tym były bardzo spokojne. One się nie denerwują, są bardzo mocno dostymulowane. Wykonujemy pewne sekwencje ruchów, które dają dziecku świadomość jego ciała, a mamie pozwalają na nawiązanie kontaktu z dzieckiem. To budowanie więzi między obojgiem. Taka stymulacja dotykiem jest szczególnie ważna u dzieci po cesarkach, bo dzieci, które nie przechodzą przez kanał rodny i nie dostają bardzo mocnej stymulacji czuciowej, mają później problemy sensoryczne z dotykiem. W Niemczech na przykład, dzieci przez pierwsze dni po cesarkach mają bardzo intensywne masaże całego ciała, aby to ciało pobudzić i aby zaczęło prawidłowo odczuwać bodźce z zewnątrz. Niedostymulowane dzieci mają problem z metkami na ubraniach, z odwiniętą skarpetką. Przeszkadzają im rzeczy, na które inni ludzie nie zwracają uwagi. Ich po prostu wszędzie coś uwiera.

Czy wszystkie te błędy, jakie, jestem przekonana, rodzice mogą popełniać nieświadomie, można skorygować w późniejszym czasie, kiedy jest się już dorosłym?

Jeżeli mamy do czynienia z przetrwałymi odruchami pierwotnymi, to one są już tak głęboko w nas zakotwiczone, że nasza osobowość jest poniekąd przez te odruchy zdeterminowana. Jeżeli jesteśmy wybuchowym dorosłym, można by sprawdzić, czy mamy w sobie przetrwałe, szczątkowe odruchy Moro.

Moro, czyli…?

To odruch walki bądź ucieczki, jaki pojawia się po urodzeniu a manifestuje odchyleniem głowy w tył, rozrzuceniem ramion na boki i płaczem. To pierwszy wdech. Kiedy dzieci tracą główne podparcie pod główką, rozrzucają ramiona na zewnątrz. Mówi się wtedy: „O, wystraszyło się”. To prawidłowy odruch, który powinien się wygasić do pół roku po urodzeniu, około 4 miesiąca życia powinien być w fazie zanikowej. Szczątkowe Moro mogą się ujawnić u niektórych dorosłych, w niektórych sytuacjach, ale wtedy nie zastanawiamy się, co jest tego źródłem. Później cierpimy na bardzo złe samopoczucie; uruchamiają się silne hormony stresowe, Z tego powodu mamy na przykład zaczerwienienie skóry na ciele, głównie twarzy i dekolcie, albo zbladnięcie. Mogą pojawiać się cykle następujących po sobie nadmiernej nadpobudliwości i wyczerpania. To są reakcje układu nerwowego autonomicznego, które są poza naszą kontrolą.

Kiedy spotyka się Pani już z dorosłymi ludźmi, potrafi określić, co było nie tak w ich rozwoju?

Można to rozpoznać po sylwetce, po sposobie siedzenia, chodzie. Ale jako dorośli potrafimy bardzo dobrze się kompensować, bo tego uczyliśmy się przez całe życie. Stąd pytanie, czy jest sens w naszym dorosłym życiu w to ingerować? Ingerencja może zmienić nasze nastawienie do świata. Znam przypadek osoby, która jak zaczęła wygaszać w sobie Moro, to w konsekwencji się rozwiodła. Tak mocne mogą nastąpić w nas zmiany. Osoby, które mają przetrwałe Moro, mają też problem z nałogami, z alkoholizmem, narkotykami. Bierze się to stąd, że kiedy Moro się uaktywnia, powoduje wzrost hormonów stresowych w organizmie. Ludzie sięgają więc po alkohol, który ma pomóc w rozluźnieniu się, ale niekoniecznie obniża ten stres. Z badań, jakie robiono na osobach o skłonnościach do nałogów, uzależnionych od różnego rodzaju środków, często wynika, że te osoby mają przetrwałe szczątkowe Moro.

Czyli jeśli rodzice nie zauważą tych nieprawidłowych odruchów u swoich maleńkich dzieci, w efekcie doprowadzą do tego, że te dzieci staną się dorosłymi z zaburzeniami emocjonalnymi lub wadami postawy?

Poniekąd. My możemy pomóc prawidłowo wygasić odruchy pierwotne, aby dać szanse rozwinięcia się odruchom posturalnym. Przetrwałe odruchy pierwotne maja różnego rodzaju skutki uboczne od problemów motorycznych po zaburzenia emocjonalne. Dlatego po urodzeniu i w pierwszych miesiącach życia warto to korygować, aby oszczędzić dzieciom problemów w ich dalszym życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl