Czasy, kiedy profesorowie UJ sypiali na siedząco

Maria Mazurek
Prof. Krzysztof Stopka, historyk, trzeci dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego
Prof. Krzysztof Stopka, historyk, trzeci dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Joanna Urbaniec / Polska Press
Czego tu nie ma! Pamiątki po największych polskich uczonych, średniowieczne komnaty, sale jak z Hogwartu. Już pierwszy rektor uczelni mówił o Collegium Maius tak: „W małym kollegium mądrość całego świata jest zamknięta”

Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego
Otwarte dla zwiedzających od poniedziałku do soboty od godz. 10. Zwiedzanie odbywa się z wykwalifikowanym przewodnikiem, co 20 minut i trwa ok. pół godziny. Bilet normalny kosztuje 12 zł, ulgowy (dla studentów, uczniów i emerytów) 6 zł, a dzieci do 7 lat wchodzą za darmo. Każdy może również zwiedzić muzeum za darmo we wtorki, od godz. 15 (w sezonie zimowycm od godz. 14).

***

Cofnijmy się w czasie o jakieś sześć stuleci. Jedni z pierwszych wykładowców Uniwersytetu Krakowskiego - ci najstarsi i najbardziej szanowani, którzy dostąpili zaszczytu zamieszkania w Collegium Maius - odziani w togi i birety, siedzą wokół stołu znajdującego się we wspólnej izbie, stuba communis. Jeden z nich, na stojąco, czyta fragment Pisma Świętego.

Kiedy służba zaczyna wnosić posiłki, na pomarszczonych twarzach nobliwych profesorów maluje się niezadowolenie. Jedzenie znów jest zimne! Zanim, kilka stuleci później, między częściami budowli wykuto przejścia, do stuby można było dostać się tylko krużgankami. Posiłki więc - a już szczególnie zimą - docierały do profesorów chłodne.

Dziś emerytowani profesorowie też jedzą w stuba communis uroczystą kolację - ale tylko jeden raz w roku. Na co dzień przechadzają się tędy turyści odwiedzając Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nas, po tych salonach przenoszących w czasie, oprowadził dyrektor muzeum (i historyk), prof. Krzysztof Stopka.

Królowa teologia

Znajdujemy się w najstarszym budynku Uniwersytetu Jagiellońskiego - i w ogóle w najstarszym budynku uniwersyteckim w Polsce.

Budynek Collegium Maius - konkretniej, jego najstarsza część, kamienica u zbiegu ulic św. Anny i Jagiellońskiej (wtedy: Żydowskiej i Zaułku Żydowskiego) - była własnością uczelni już w 1400 roku. Ten zakup UJ zawdzięcza „odnowicielowi” uczelni i - w dużej mierze - jego małżonce, Jadwidze Andegaweńskiej, która przed swoją przedwczesną śmiercią w 1399 roku zapisała w testamencie prywatne kosztowności na rzecz krakowskiej Alma Mater. W kolejnych latach - również dzięki wsparciu króla - uczelnia dokupowała sąsiadujące działki i domy.

Również dzięki staraniom królewskiej pary w Krakowie udało się utworzyć wydział teologiczny, który wówczas był uważany za najbardziej prestiżowy. To właśnie teologowie wkrótce „przejęli” od filozofów Collegium Maius - tu wykładali i tu mieszkało kilkunastu, może dwudziestu, najbardziej poważanych naukowców.

Na krakowskiej uczelni funkcjonowały jeszcze trzy wydziały: lekarski, prawniczy i filozoficzny (filozofia była uprawiana pod nazwą sztuki wyzwolone - artes liberales). Ten ostatni był najmniej szanowany, a jego ukończenie traktowano dopiero jako wstęp do dalszej nauki: na prawie, medycynie lub teologii.

Król przysłał nam sarnę
Aż do 1780 roku, kiedy - zacofaną jak na tamte czasy - uczelnię zreformowała Komisja Edukacji Narodowej i jej charyzmatyczny, młody działacz Hugo Kołłątaj (na uczelni, nazwanej wówczas Szkołą Główną Koronną, wreszcie zagościły nauki ścisłe i przyrodnicze; wybudowano obserwatorium i ogród botaniczny, a język polski zastąpił łacinę), a samo Collegium Maius przemieniono w główną uniwersytecką bibliotekę, imponujące kolegium pełniło dwie funkcje.

Pierwsza, oczywista: odbywały się tu zajęcia. I to, jeśli wierzyć średniowiecznym kronikarzom, od wczesnego rana do samego zmierzchu. Zajęcia odbywały się w pięknych salach zwanych lektoriami, nazywanymi na cześć starożytnych mędrców (było więc lektorium Hipokratesa, Sokratesa, Platona, Wergiliusza).

Druga funkcja: mieszkalna. Znajdowało się tutaj 20 „rezydencji” - tak mówiono na dość skromne pokoje - dla zasłużonych profesorów. W muzeum odtworzono wygląd kilku z nich (nie są to, rzecz jasna, wierne rekonstrukcje). W oczy zwiedzających rzucają się maleńkie, jakby dziecięce łóżka - nie oznacza to wcale, że średniowieczni ludzie byli karłami (choć owszem, byli nieco niższego wzrostu niż my). Wierzono za to wówczas, że należy spać w pozycji siedzącej, bo kiedy zasypiamy leżąc, możemy ściągnąć na siebie niebezpieczeństwo uduszenia.

Profesorowie żyli w murach kolegium zgodnie z przepisami zawartymi w statutach. Musieli stosować się do licznych instrukcji, dotyczących między innymi stroju (nosili togi i birety - studenci wówczas, co ciekawe, również mieli swój „dress code” - ubierali tzw. scholary, czyli tuniki), albo rozmów z kobietami. Żyli niemal jak mnisi, pozamykani w murach, w celibacie. Dużo czytali, mało rozmawiali. Przy posiłkach, podawanych w stuba communis, musieli zachowywać milczenie - chyba że akurat było święto.

Wiemy też, mniej więcej, co jedli.

Kalendarz aż roił się od postnych dni, a Polska - dziś trudno w to uwierzyć - słynęła z przyrządzanych na wiele sposobów, świeżych ryb. Co do dań mięsnych - wiele się nie zmieniło. Jedli drób, wieprzowinę. Często dziczyznę, którą upolował sam król Jagiełło - po udanych polowaniach miał zwyczaj wysyłać część swoich zdobyczy profesorom. Na stole wykładowców często gościła też kapusta, rośliny strączkowe i kasze. Popijali je wodą lub piwem - wino, droższe i bardziej eleganckie - podawane było tylko w święta.

Stuba communis, w której zasiadali do wspólnego stołu profesorowie, miała nawet... podgrzewaną podłogę (w średniowieczu!) i kominek. Chłodniej było w sąsiednim pomieszczeniu, przeznaczonym na bibliotekę - librarii. To tu jednak, do dzisiaj, odbywają się najważniejsze spotkania profesorskie. W każdą ostatnią środę miesiąca zbiera się w librarii Rada Senatu, a rektor UJ-otu zasiada na obitym skórą fotelu z 1771 roku, który przypomina tron.

Awantury i głośne zabawy
Zostańmy jeszcze na chwilę w średniowieczu. W XV wieku studia na krakowskiej uczelni zaczyna co roku około 200 żaków. Mało? Na tamte czasy wcale nie. Wśród żaków niemal połowę stanowią obcokrajowcy - ze Śląska, Węgier, ale też z państw włoskich (choć mają przecież swój uniwersytet w Bolonii, najstarszy w Europie), Hiszpanii czy Anglii.

Mieszkają w bursach, czyli - przekładając na dzisiejszy język - w akademikach. Najstarsza bursa znajduje się na rogu ulic Wiślnej i Gołębiej; później spłonie w wielkim krakowskim pożarze z 1850 roku i nigdy nie zostanie odbudowana. Nieopodal, na rogu Jagiellońskiej i Gołębiej, znajduje się zaś Bursa Jeruzalem, która też spłonie w XIX wieku - na jej miejscu powstanie Collegium Novum.

Skoro w XV wieku na uczelni studiuje kilkuset najzdolniejszych młodych ludzi z tej części Europy, to czy są oni porządni, ułożeni i grzeczni? Oj nie. Krakowscy studenci od początku wykazywali się skłonnością do psot, awantur i głośnych zabaw. Dlatego król Jagiełło uznał, że rektor powinien mieć nad studentami władzę sądowniczą, przynajmniej w przypadku takich wykroczeń jak: rwanie włosów, obrażanie pięścią aż do zbroczenia krwią, gwałt niezbyt wielki (tak stanowił średniowieczny dokument).

Drzemka królowej Elżbiety
Collegium Maius przestało pełnić swoje pierwotne funkcje po reformach Hugo Kołłątaja. Zniesiono tu wówczas książki z bibliotek z innych budynków uniwersyteckich i najstarszy uczelniany budynek uczyniono główną biblioteką.

Tę funkcję, mimo zawirowań historycznych, Collegium Maius zachowało aż do 1940 roku, kiedy Niemcy przenosili zbiory do nowego gmachu biblioteki przy Al. Mickiewicza. W Collegium Maius zaś przez kilka kolejnych lat działał utworzony przez Hansa Franka Instytut Niemieckich Prac na Wschodzie.

Po wojnie Senat Uniwersytetu stanął przed wyzwaniem: co dalej z najstarszym budynkiem uniwersyteckim? Uznano, że zostanie on przerobiony na muzeum. Prace nad jego powstaniem zostały wkrótce praktycznie „zmonopolizowane” przez historyka sztuki, prof. Karola Estreichera juniora (tego samego, który po wojnie sprowadził do Krakowa wywieziony do Niemiec ołtarz Mariacki).

Estreicher był postacią tyleż kreatywną, co obcesową. Miał wizję, żeby „muzealną rzeczywistość” nieco nagiąć, zabarwić, np. poprzez malowanie kopii dawnych obrazów. Wizja ta nie spodobała się innym historykom sztuki, ale Estreicher nic sobie z tego nie robił: dzięki znajomości z premierem Cyrankiewiczem (żona Estreichera pomogła mu w czasie okupacji), Estreicher zawsze miał na UJ decydujące zdanie. Nie mógł mu się sprzeciwić nawet rektor. A krakowskich profesorów Estreicher opisał później, nie szczędząc złośliwości i plotek o ich mrocznych tajemnicach, w swoich dziennikach.

Estreicher, „ojciec założyciel muzeum” (i jego pierwszy dyrektor - po nim tę funkcję sprawował prof. Stanisław Waltoś, a teraz - nasz przewodnik, prof. Krzysztof Stopka), stworzył wszystko zgodnie z własną ideą, nikogo nie słuchając. Z perpektywy czasu wydaje się jednak, że jego pomysł, by postawić nie tylko na historyczne obiekty, ale i odtworzenie atmosfery dawnych lat, był strzałem w dziesiątkę.

Estreicher mówił również: „Nie będzie to muzeum w ścisłym tego słowa znaczeniu. Będzie to żywy, bo używany gmach uniwersytecki, w którego salach i wśród pamiątek przeszłości obradować będzie młodzież i profesorowie”. I tak się stało: Collegium Maius pełni dziś nie tylko funkcję muzeum (a czego w tym muzeum nie ma! - globus z początku XVI wieku, nastarszy na świecie, na którym jest zaznaczona Ameryka, berła rektorskie, pamiątki jeszcze po królowej Jadwidze, obrazy, naczynia, Nobel Szymborskiej i Oscar Wajdy). Odbywają się tu też ważne uniwersyteckie uroczystości: w librarii zbiera się Senat UJ, w stuba communis są uroczyste przyjęcia, a w auli nadaje sę doktoraty honoris causa...

W Collegium Maius r ównież podejmowani są najważniejsi goście. Z wizytą był m.in. cesarz Japonii Akihito z żoną (w sali zielonej, na fortepianie, na którym grał Chopin, ona zagrała jego utwory) i królowa Anglii, Elżbieta II (po przyjęciu w stuba communis poszła odpocząć na osobności w jednym z pokojów profesorskich). Ale przede wszystkim to miejsce, gdzie można, choć na chwilę, przenieść się do świata średniowiecznej nauki.

Stuba communis. To tutaj żywili się średniowieczni naukowcy. Nie było im zimno - podłoga w tej sali już wtedy była ogrzewana

W Collegium Maius są pamiątki z różnych epok. Po lewej - Oscar Andrzeja Wajdy, po prawej - faksymile rękopisu Kopernika z ok. 1530 roku

Pierwszy na świecie globus z zaznaczoną Ameryką
Medal noblowski, przekazany przez Wisławę Szymborską
Prof. Krzysztof Stopka, historyk, trzeci dyrektor Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czasy, kiedy profesorowie UJ sypiali na siedząco - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl