Jak dobrze się uczyć

Przemek Łucyan
Psychologowie i pedagodzy ogłaszają koniec zakuwania. Zamiast tego proponują dobrą zabawę, naukę podczas wspólnego gotowania i innych codziennych zajęć, a nawet pisanie ściągawek.

Michał ma 8 lat i chodzi do podstawówki. - Nigdy nie był dobrym uczniem i to nie dlatego, że jest głupi, tylko dlatego, że miał trudności ze skupieniem się - mówi jego mama Danuta. - Wszystko go rozpraszało. Gdy brał się do pracy domowej, to naraz z kilku przedmiotów, robił każdą po kawałku i zostawiał niedokończoną, bo w międzyczasie włączał komputer. Starałam się mu pomagać, ale gdy odrabialiśmy lekcje wspólnie, też nie mógł wysiedzieć dłużej niż 15 minut. Okazało się, że możemy ćwiczyć jego koncentrację, bawiąc się. Zrozumiałam, że dziecko uczy się nie tylko z książką w ręku.

Pierwszy krok do wiedzy, nauka koncentracji - Nauka to nie wkuwanie na pamięć, choć większość ludzi tak uważa - mówi dr Przemysław Bąbel, psycholog, współautor książki "Jak uczyć, żeby nauczyć" (wyd. WSiP). - Pamiętam z dzieciństwa, że nie otrzymywałem od nauczycieli żadnych wskazówek, jak powinienem się uczyć. Zawsze tylko słyszałem: "Powtórz, przeczytaj jeszcze raz, wyucz się na pamięć". Tymczasem jest wiele innych metod, przyjemniejszych i skuteczniejszych. Dlatego powstała ta książka. Jeśli chcemy pomóc dziecku w nauce, musimy ćwiczyć z nim umiejętność długotrwałego skupiania się. Mogą nam w tym pomóc gry i zabawy. I to niekoniecznie te najnowsze i najdroższe, ale znane od lat.

Każda planszówka, łamigłówka, układanka czy puzzle to nie tylko przyjemność, ale też ćwiczenie uwagi. Układanie puzzli wymaga kojarzenia i wyszukiwania podobnych kształtów i kolorów, ale też dłuższego skupienia się na jednej czynności. A to główny problem dzieci, które szybko się nudzą. Dzięki puzzlom przyzwyczają się do koncentrowania się na zadaniu przez np. pół godziny. - Do ćwiczenia koncentracji doskonałe są np. bierki. Wymagają od gracza skupienia - mówi pedagog Bogumiła Borowska. - Musi on bez przerwy uważać, by podczas wyciągania harpuna czy oszczepu nie zawaliła się cała konstrukcja. A ponieważ gracze rywalizują, nie mają czasu na nudę. Doskonałe są też krzyżówki.

Zbierzmy się całą rodziną i kupmy trzy: dla mamy, dla taty i dla dziecka. Przed sprawdzianem z historii poszukajmy krzyżówek o takiej tematyce. Usiądźmy razem, ale niech każdy rozwiązuje własną. Spędzimy czas wspólnie, lecz każdy robiąc coś samemu. Pokażemy tak dziecku, że mamy wspólne zainteresowania, ale też, że możemy rywalizować: kto pierwszy odgadnie hasło, dzieci to lubią. Najmłodsi nie mają wrażenia, że się uczą, a jednak ćwiczą koncentrację, co zaprocentuje podczas nauki. Kto uczy się łączyć, nauczy się kojarzyć - Takich metod, które pomagają w nauce, choć nie przestają być zabawą, jest dużo - mówi Przemysław Bąbel.

- Już przedszkolakowi warto np. kupić tradycyjne klocki w różnych kształtach i kolorach. Układając czerwone z czerwonymi, trójkąty z trójkątami, uczy się selekcjonować informację. Ta umiejętność bardzo przyda mu się w szkole. W I klasie podstawówki dziecku będzie łatwiej szukać podobieństw między słowami, łączyć je w grupy i zapamiętywać. Możemy łatwo to sprawdzić. Dajmy pierwszoklasiście dwie listy wyrazów i zapropo­nujmy, by tych z pierwszej listy spró­bował się nuczyć na pamięć. A z drugiej tylko pogrupował tematycznie, np. oso­bno nazwy zawodów, osobno miasta. Gdy to zrobi, okaże się zapewne, że dziecko pamięta więcej słów z drugiej listy, choć nie uczyło się ich na pamięć. Kolejne ćwiczenie: czytamy wspólnie z dzieckiem fragment podręcznika i w punktach wynotowujemy z niego najważniejsze rzeczy. A potem dopisujemy to, czego nauczyliśmy się już wcześniej.

Jeśli czytamy o bitwie pod Grunwaldem, przy wyrazie "Krzyżacy", możemy od razu dopisać, kto był wielkim mistrzem zakonu, kiedy Krzyżacy zostalił sprowadzeni do Polski, przez kogo i gdzie znajdowała się ich główna siedziba. Na tej samej zasadzie możemy rozwinąć punkt Malbork: kiedy został wybudowany, jak długo był pod panowaniem Krzyżaków, ile razy i przez kogo był oblegany. W ten sposób od jednej wiadomości przechodzimy do drugiej, tworząc sieć skojarzeń. Dzięki temu zamiast wyuczonych na pamięć pojedynczych dat i nazwisk dziecko będzie mieć wyobrażenie o całej epoce, a gdy na egzaminie usłyszy hasło Grunwald, od razu przypomni sobie wszystko, co z nim związane, a nie tylko to, że wygraliśmy jakąś bitwę i że było to bardzo dawno. Ta metoda sprawdza się też przy nauce języków obcych.

Dziecko należy zachęcać, by wyobrażało sobie znaczenia nowo poznanych słówek. Jeśli uczy się angielskiego, to przy powtarzaniu "cow" (krowa) poprośmy je, aby opowiedziało nam, co robi krowa, jak wygląda. Warto też rozwijać wyobraźnię dziecka. A nic tak jej nie pobudza, jak czytanie książek i zabawy w udawanie. Możemy np. bawić się w szkołę: dziecko będzie nauczycielem i zaprezentuje nam materiał, którego samo musi się nauczyć. To, co nas interesuje, samo wchodzi do głowy Uczniowie często żyją pod presją wyników. Rodzice oczekują od nich tylko dobrych ocen. Nie zwracają uwagi, że tak dzieci gubią przyjemność uczenia się.

Tymczasem nauka to poznawanie świata. Trzeba dziecku pokazywać, że to, czego się uczy, nie jest abstrakcją. Że dzięki temu lepiej zrozumie otaczający je świat. Że wiedza, którą zdobywa, wyjaśnia rzeczy, które obserwuje na co dzień. To się opłaca, bo łatwiej uczymy się tego, co nas interesuje. Pasjonaci chłoną wiedzę, znają mnóstwo szczegółów, i to bez wysiłku. I właśnie zadanie rodziców polega na pomaganiu dziecku w samodzielnym dochodzeniu do wiedzy. Jeśli np. dziecko uczy się fizyki, to zamiast tłumaczyć mu, że woda może mieć postać stałą, ciekłą i gazową, możemy wyciągnąć z lodówki kawałek lodu, włożyć go do rondelka i poczekać, aż zamieni się w ciecz, a następnie w parę.

Dla dziecka jedne przedmioty są ciekawsze, inne nie. Możemy jednak wykorzystać jego upodobania, aby polubiło też te, które do tej pory sprawiały mu problemy i których nie lubiło. - Znam chłopca, którego fascynują dinozaury i wie o nich więcej niż niejeden dorosły - mówi Bogumiła Borowska. - Ponieważ miał problemy z matematyką, jego rodzice przygotowali z ziemniaków pieczątki z dinozaurami i odbijając je na papierze, układali zadania matematyczne, np. 2 dinozaury plus 5 dinozaurów to 7 dinozaurów. A ile roślin zjadł dinozaur, skoro to były 3 marchwie, 2 pietruszki i 4 pomidory.

Dzięki temu prostemu pomysłowi chłopiec polubił matematykę. Wspomagać naukę możemy też, angażując syna i córkę w domowe czynności. - W II klasie podstawówki pani zapytała dzieci, kto uczył się w domu tabliczki mnożenia - mówi Borowska. - Córka nie podniosła ręki, ale podczas przepytywania okazało się, że umie mnożyć i dzielić. Nauczyła się tego, układając sztućce w szufladzie. Powtarzaliśmy: 3 razy po 2 widelce, 2 łyżki i 2 noże - ile w sumie było sztućców? I dziecko zapamiętało tabliczkę mnożenia, nie czując, że się uczy. Wykorzystałam też, że córka bardzo lubiła posypywać szczypiorkiem jajko w majonezie. Miała za zadanie na każdą połówkę dać 5 kawałków szczypiorku i obliczyć, ile ich jest w sumie. Jadąc autobusem, można też liczyć samochody, każdy ma 4 koła - ile w sumie kół mają 4 samochody?

Zdaniem pedagogów nie wolno mówić: zamiast tyle rysować, lepiej weź się do chemii. Lepiej pokazać, że różne dziedziny nauki są ze sobą powiązane. A więc z czego jest zrobiony ołówek? Dlaczego grafit formuje się w temperaturze ok. 1200 st. C? Małego rysownika zainteresuje, że kiedyś ołówki były robione z ołowiu, cynku lub srebra. Taka rozmowa może być dla niego początkiem wyprawy w równie fascynujący jak rysunki świat chemii. A są jeszcze farby, płótna. Bo najważniejszy przekaz, który dziecko może otrzymać od rodziców, to, że świat jest niezwykły. A edukacja pomaga poznawać jego tajemnice. Wtedy nawet kiepski nauczyciel nie zniechęci go do nauki.

Ten, kto powtarza, zasługuje na pochwałę Dla dziecka najlepszą nagrodą jest pochwała czy uścisk rodzica. Dlatego pamiętajmy o chwaleniu go za postępy w nauce, a ukształtujemy w nim tzw. motywację wewnętrzną, czyli naukę dla przyjemności i satysfakcji, nie ze względu na korzyści. Pamiętajmy też, że o ile nagrody są skuteczne, o tyle kary - nie. No i wreszcie na koniec o powtarzaniu, bo bez tego nie utrwali się zdobytej wiedzy. Żeby było skuteczne, powinniśmy zwiększać przerwy między kolejnymi powtórkami. Najlepiej sprawdzić, co dziecko zapamiętało z przeczytanego tekstu od razu, gdy skończy, a potem stopniowo zwiększać odstęp - aż do powtarzania raz dziennie, a wreszcie raz w tygodniu.

Rodzice mogą też pomóc dziecku utrwalić nowo poznawany materiał przez odpytywanie. Jeżeli dziecko uczy się czegoś, to warto, by napisało, co zapamiętało. Jeśli tylko przepisuje, dobrze, by z głowy powtórzyło treść notatki. - Dobrym sposobem na powtórzenie wiadomości jest przygotowywanie ściąg - mówi Bogumiła Borowska. - Robiąc ściągę, uczeń jeszcze raz czyta potrzebne rozdziały podręcznika i wybiera najważniejsze rzeczy. To taka przenośna mapa myśli. Dziecku wydaje się, że się nie uczy, tylko robi ściągę, ale podświadomie powtarza materiał. I uczy się o wiele skuteczniej, niż gdyby znów prze­czytało podręcznik.

Dlatego nie zabraniajmy mu robienia ściąg, ale nie pozwalajmy korzystać z nich podczas klasówki. Poradźmy za to, by tuż przed sprawdzianem spokojnie przeczytało, co ma na ściądze. Dzięki temu wszystko zapamięta i nawet nie pomyśli w trakcie sprawdzianu o tym, aby po nią sięgnąć. Każdy nauczyciel chce, żeby jego lekcje były najciekawsze. Jednak w technikach wspomagających uczenie ważne jest dostosowanie ich do indywidualnych potrzeb i możliwości ucznia. W dwudziestokilkuosobowej klasie jest to nierealne. Dlatego tak bardzo potrzebna jest rodzicom wiedza o tym, jak się uczyć, by się nauczyć. Często tylko oni mogą swoim dzieciom pomóc przebrnąć przez program szkoły, zwłaszcza w pierwszych klasach.


Nie ma nauki bez przerw
- Im trudniejszy i obszerniejszy jest materiał do opanowania, tym więcej powinno być krótkich przerw: 10 min pauzy na 45 min nauki. - Pierwszą przerwę należy zrobić po dłuższym czasie uczenia się, np. po 60, 90 min. Kolejne w krótszych odstępach czasu, np. co 45 min. Im dłużej się uczymy, tym przerwy powinny być dłuższe. - Jeżeli dziecko przerwie naukę w połowie rozdziału, to zapamięta więcej, niż gdyby przerwało po przerobieniu całego rozdziału. - Podczas przerw lepiej unikać ciekawych zajęć, od których trudno się oderwać. Bo po lekturze książki czy grze na komputerze trudno będzie się skupić ponownie na nauce. Lepiej wyjść na spacer lub wykonać kilka ćwiczeń fizycznych. - Dobrym pomysłem jest dzień wolny od nauki przed samym egzaminem. Nauka do ostatniej chwili może wręcz utrudnić przypominanie sobie wiadomości na egzaminie. Więcej pamiętamy po upływie pewnego czasu od nauki niż natychmiast po jej zakończeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl