Przytul naturę, czyli detoks od cywilizacji

Dorota Krupińska
123 rf
- Sypiam w lesie, bo mnie to uspokaja. Cisza, zapach liści i żywicy koją zmysły. Las sprawia, że wiem, jak rozwiązać problemy - opowiada Adrian. W piątek się pakuje, weźmie tylko plandekę, koc wojskowy i jedzenie.

Pamiętam opowieść znajomego, który kilkanaście lat mieszkał w Norwegii. Wspominał swoich kolegów z pracy, którzy uciekali od zgiełku i zaszywali się w swoich hyttach, czyli wiejskich domkach. Mieszkali tam przez weekend, często jeździli od razu po pracy, a rano wracali do swoich obowiązków w mieście. Ich domy nie przypominały tych wygodnych, bajkowych, pocztówkowych zwróconych w stronę fiordów. Mieszkali w prymitywnych chatach, bez prądu i wody, bez wygód. Jedzenie przyrządzali nad ogniskiem, dużo chodzili. Zawsze po takich wypadach wracali do pracy z uśmiechem, spokojniejsi - opowiada.

Każdy niezależnie od wieku, zawodu, statusu i szerokości geograficznej szuka sposobu na poradzenie sobie ze stresem, zgiełkiem i nawałem informacji. Zmęczeni internetowymi poradami z cyklu 10 sposobów na walkę ze stresem wypracowujemy swoje techniki i rytuały. Adrian śpi w weekendy w lesie. Danuta godzinami spaceruje i przytula drzewa, a Andrzej wyjeżdża do pustelni zakonników w góry, by uprawiać grządki, milczeć oraz medytować.

Po spokój tu przyjeżdżam

Za lasami i górami - tak mogłaby się zacząć ta opowieść. Na jednym z beskidzkich szczytów mieści się Pustelnia św. Teresy z Lisieux. Nie odczujemy tu zgiełku świata. To miejsce bez internetu i przepychu. Zakonnicy zapraszają wszystkich, którzy chcą pogłębić swój kontakt z Bogiem. Andrzej z Lublina przyjeżdża wtedy, gdy chce uporać się ze stresem, swoimi demonami i znaleźć odpowiedź na kilka pytań. Na co dzień w ciągłym ruchu, pod telefonem, z laptopem na kolanach, za kółkiem. Przemierza Polskę i handluje. Do pustelni przyjeżdża kilka razy w roku. Mieszka w skromnym pokoju. Łóżko, stół, a na nim Pismo Święte. Po wodę chodzi do studni, do toalety - do budki w lesie. Plan dnia jest ustalony. O 5.30 pobudka, potem modlitwa, jutrznia, konferencje o życiu wewnętrznym i kilkugodzinna praca fizyczna. Uprawia grządki, przynosi wodę. Jest czas na rozmowę z zakonnikiem, spacer i lekturę.

Andrzej: - Są dni, kiedy nie możemy się odzywać. Nie rozmawiam wtedy ani z zakonnikami, ani z innymi mieszkańcami pustelni. Żyję wtedy w kompletnej ciszy. To miejsce jest niezwykłe. Cisza i ta przyroda wokół. Po spokój tu jeżdżę. Po takim wyjeździe człowiek nie wróci zmieniony, nie spodziewajmy się, że w życiu naszym zajdzie rewolucja. Nie oczekuję, że stres i problemy cudownie przejdą, ale takie wyjazdy wnoszą spokój, pewien dystans do spraw i problemów. Inaczej na nie patrzę.

Andrzej wyciszenia szuka w pustelniach i klasztorach Polski. Był pod Krakowem, w Garwolinie, na pojezierzu łęczyńsko-włodawskim u sióstr Zgromadzenia Nazaretanek. Gdy wraca, zawsze tęskni za życiem w ciszy.

Spa dla duszy

Pobyty w pustelniach czy klasztorach to od kilku lat popularne miejsca dla szukających wyciszenia mieszczuchów. Duchowe podróże po ciszę stały się sposobem na wszechobecny zamęt. Podróżni te wyjazdy nazywają detoksem od cywilizacji, spa dla duszy. Przyjeżdżają ludzie wierzący i nie. Każdy szuka czegoś innego.

Warsztaty duchowe, medytacje i skromną celę w ofercie ma wiele klasztorów w całej Polsce. Noclegi i spokój znajdziemy m. in. w pustelni Złotego Lasu w Rytwianach czy w Tyńcu w klasztorze ojców benedyktynów. W tynieckim klasztorze noclegi należy zamawiać z minimum półrocznym wyprzedzeniem.

- Największym powodzeniem cieszą się rekolekcje z postem według św. Hildegardy - wyjaśnia Agnieszka Szumiec, kierowniczka domu gościnnego w Tyńcu. - Tu panuje wyjątkowa atmosfera, tu nie da się nie modlić. Przyjeżdżają ludzie w każdym wieku z całej Polski. Sporo jest osób z Lublina. Chętnych mamy tak wielu, że tworzymy listy rezerwowe - podkreśla.

Tyniecki klasztor proponuje warsztaty: „Podróż do siebie”, relaksacyjno-medytacyjne, „relacje z sobą, Bogiem i ludźmi”. Popularne warsztaty ze św. Hildegardą mają leczyć duszę i ciało. Oprócz medytacji, modlitwy uczestnicy delektują się postnymi zupami, kosztują ziół i orkiszu.

Klasztory organizują także antysylwestry i długie weekendy, wakacje, pobyty dla narzeczonych, małżeństw przeżywających kryzys. Dla kogo? Dla wszystkich zbłąkanych dusz.

Kojąca moc buszu

Adrian z Kraśnika znalazł inny sposób na pokonanie stresu. Od kilku lat w weekendy śpi w lesie. - Największym zagrożeniem w lesie dla człowieka jest drugi człowiek, nie zwierzę. Zwierzę nigdy mnie nie zaatakowało, a człowiek w lesie okradł - mówi. Adrian o lesie mówi z wielkim szacunkiem. Oddycha jego zapachem, uspokaja jego myśli.

Uprawia modny obecnie bushcraft. Nie zgadza się jednak, gdy ktoś zarzuca mu, że uległ modzie. On i las od dziecka tworzą symbiozę. Zanim świat usłyszał o bushcraftcie, a producenci zaczęli produkować specjalną odzież dla pasjonatów wypraw, on już chadzał leśnymi duktami. Zainspirowały go trochę książki przygodowe, a może pierwsza wyprawa z ojcem na grzyby. Odżegnuje się od bycia survivalowcem, nie jest również prepperesem, który przygotowuje się na niespokojne czasy

- Ja po prostu włóczę się po lesie, bo mnie to uspokaja. A przy okazji nauczyłem się żyć w takich trochę nietypowych warunkach. Rozpoznaję odgłosy i ślady zwierząt, uplotę koszyk z łyka, zrobię linę z pokrzywy. Czynności zapomniane przez mieszczuchów, przez współczesnego człowieka. Wiem, jak zachować się, gdy spotkam dzika, czytam o zwyczajach zwierząt. - mówi. Bo „buscraft” w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle, co zdolność przeżycia w dziczy.

- Bushcraft uprawiają prawnicy, rolnicy, artyści. Popularny sposób spędzania wolnego czasu - podkreśla.

W piątek Adrian opuszcza dom, pakuje plecak z prowiantem, koc wojskowy z demobilu, kurtkę od deszczu, wodę, palnik i menażkę oraz plandekę i mości sobie nocleg pod drzewami.

- Jak tak posiedzę sobie nocą przy ognisku, pooddycham tym powietrzem, wracam do pracy w poniedziałek spokojny i odprężony, z naładowanymi akumulatorami. Las koi, daje siłę, odstresowuje. Zapominam o problemach - mówi. Najpiękniej śpi mu się w górskich lasach, mniej komfortowo w okolicach dużych miast. Bo tam widać łunę od lamp, a odgłosy niosą się często daleko w głąb. Teraz mniej podróżuje po odludziach. - Powód to żona i dzieci, sypiam w lasach bliżej domu - śmieje się.

Na głowę i jelita - spacery

Danuta nigdy nie słyszała tak dziwnych lekarskich zaleceń. Spodziewała się pliku recept i skierowań na badania diagnostyczne. Tym bardziej była zdziwiona, że nietypowej porady udzielił jej gastrolog. Kilka lat temu Danuta straciła pracę, a parę miesięcy później umarła bliska jej osoba. Zaczęły się problemy ze zdrowiem. Na wysypki skórne stosowały kremy, a na bóle pigułki. Na niestrawność piła len, łykała proszki, które przepisał lekarz rodzinny. Gdy nie pomogły, dostała skierowanie do gastrologa.

- Lekarz zebrał wywiad, popatrzył, posłuchał i nie przepisał żadnych leków. Stwierdził, że mam łykać te od lekarza rodzinnego. Kazał mi za to chodzić, codziennie, minimum pół godziny przed siebie i nie myśleć, po prostu iść. Na koniec dodał, że na jelita i głowę najlepszy jest spacer - wspomina.

Danuta spaceruje już trzeci rok. Na piechotę do pracy i z dzieckiem na zajęcia dodatkowe. W weekendy okrąża Zalew Zembrzycki, spaceruje regularnie po Starym Gaju.

- Samochód stoi większą część tygodnia na parkingu, znajomi się dziwią. A mnie to chodzenie uspokaja, wycisza. Chodząc, nie zaprzątam sobie głowy banalnymi myślami, po spacerze nabieram dystansu do siebie. Ale ile pomysłów się pojawia, które potem realizuję. Nie mam więcej czasu niż inni, potrafię go tylko mądrze wykorzystać - uważa.

Przytulić się do drzewa

Od roku Danuta oddaje się także kąpielom leśnym. Kładzie się na polanach i patrzy w niebo. Chodzi boso po trawie, wdycha olejki eteryczne, przytuli przy okazji brzozę, dotknie dłonią sosnę. - Brzoza pochłania złą energię, łagodzi stany depresyjne, a sosna korzystnie wpływa na układ oddechowy - mówi.

W księgach poświęconych leczniczym działaniom lasu czytamy: „Dąb - redukuje stres, pobudza do pracy naczynia limfatyczne i krążenie krwi. Lipa przywraca równowagę i poprawia pracę układu oddechowego. Buk wpływa na naszą koncentrację, dobry jest przy chorobach gardła i nerek. Do drzewoterapii wybierajmy tylko zdrowe drzewa, dumnie w górę rosnące. Przytulamy je całym ciałem, dłonią czy policzkiem”.

- Czasami mówię do drzew - wyznaje. - Proszę, by zabrały ze mnie złą energię. Po takiej kąpieli czuję się lżejsza i spokojniejsza. A inni niech się śmieją, krytykują. Myślą, że wariatka jestem.

Bliskość z samym sobą

Janusz Moczydłowski, psycholog, psychoterapeuta, tak komentuje sprawę: - To sposób tych osób na regenerację, na tworzenie bliskości z sobą, którą współczesny człowiek zatracił. Oni to nazywają walką ze stresem. I błędnie. Bo stres, który działa negatywnie na ciało, myśli i emocje, trzeba oswoić. Jeśli stresu jest za mało, odczuwamy wtedy nudę, zbyt duża ilość też nie wpływa na nasz organizm korzystnie. Musimy mieć optymalną ilość - tłumaczy.

Jego zdaniem, ludzie by obniżyć wewnętrzne napięcie stosują różne rzeczy, robią na drutach, grają na instrumentach, uprawiają grządki, chodzą po lesie czy zamykają się w pustelniach. - Współczesny człowiek zagubił się. Obciąża go zbyt wiele rzeczy, zbyt wiele ról - tłumaczy.

Co jest powodem tego zagubienia? - Nie potrafimy być blisko ze sobą. Nie umiemy cieszyć się tym, że trzymamy kubek z ulubioną kawą i patrzymy na drzewo, że idziemy dziarsko na spacer, że świeci słońce. Tworzymy siebie i swoje wartości poprzez życie zewnętrzne. Ważny jest dla nas dom na kredyt, drogi samochód i egzotyczne wakacje. Jesteśmy tacy, jacy stworzą nas znajomi. Gdybyśmy umieli cieszyć się małymi rzeczami, nie czulibyśmy wszechobecnej presji - tłumaczy specjalista.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przytul naturę, czyli detoks od cywilizacji - Plus Kurier Lubelski

Wróć na i.pl Portal i.pl