Kto chciał zabić Jana Pawła II

Anna J. Dudek
Czy wyjaśnienie, kto stał za zorganizowaniem zamachu na Jana Pawła II, rzeczywiście "jest mniej skomplikowane, niż wszyscy uważają" - jak mówi dziś Mehmet Ali Agca? - pisze Anna J. Dudek

Ojciec Święty pobłogosławił dwulatkę Sarę Baroli, po czym oddał ją rodzicom. Była 17.19, 13 maja 1981 r. Rozległy się strzały. Raniony Jan Paweł II osunął się na ręce siedzącego obok niego księdza Dziwisza. W tłumie wybuchła panika, w powietrze wzbiły się setki przerażonych hukiem gołębi. Wysłany natychmiast ambulans zabrał słabnącego papieża do kliniki Gemelli, pędząc przez zakorkowane o tej porze ulice Rzymu.

W tym czasie Jan Paweł stracił ponad trzy litry krwi. Kiedy po ponad pięciu godzinach operacji prof. Castiglione wyszedł do dziennikarzy, nie było jeszcze wiadomo, czy Jan Paweł II przeżyje. - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy - powiedział lekarz.

W 1981 r. Rzymski Sąd Przysięgłych skazał Alego Agcę na karę dożywocia. Co do jego winy nie było żadnych wątpliwości - został zatrzymany natychmiast po oddaniu strzałów z pistoletu Browning o kalibrze 9 mm. Niemal od razu jasne było, że Agca nie był sam. W zamieszaniu, jakie wybuchło po strzałach, udało się uciec towarzyszącemu mu Oralowi Celikowi.

Diabeł jest za murami Watykanu

Agca został osadzony w rzymskim więzieniu Rebibbia. Podczas zeznań i wywiadów wielokrotnie zmieniał swoją wersję wydarzeń, za każdym razem powodując swoimi słowami lawinę domysłów i spekulacji. Raz twierdził, że działał sam z woli Boga, innym razem, że zamach został zorganizowany przez turecką organizację nacjonalistyczną Szare Wilki, według innej wersji mieli mu pomagać Bułgarzy.

Jedna z wersji opowiedzianych przez Alego Agcę zakładała też udział w zamachu osób z Watykanu. W wywiadzie z Markiem Ansaldem, watykanistą dziennika "La Repubblica", z marca 2005 roku, Ali Agca powiedział: "Watykan także jest odpowiedzialny za zamach na papieża. Bez pomocy niektórych księży i kardynałów nigdy nie zdołałbym tego zrobić. Diabeł jest za tymi murami" - mówił zamachowiec.

W czasie 30 lat, które minęły od zamachu, powstały dziesiątki teorii na jego temat. Dotyczącą zamachu hipotezą, która zelektryzowała ludzi na całym świecie, była i jest ta o radzieckiej inspiracji zamachu. Właśnie taką wersję uznała za najbardziej prawdopodobną CIA w swoim raporcie z 1985 roku.
Faktem jest , że KC radzieckiej partii komunistycznej wydał w 1979 roku dokument, w którym dopuszczono "wykorzystanie wszelkich dostępnych możliwości, by zapobiec nowemu kierunkowi w polityce, zapoczątkowanemu przez polskiego papieża, a w razie konieczności sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację". W grudniu 1982 roku CIA uznała, że najbardziej prawdopodobną wersją jest ta, w której zamach przeprowadza bułgarski wywiad wojskowy na polecenie ZSRR.

Włoski i bułgarski ślad

Do podobnych wniosków doszła powołana w 2002 roku włoska Komisja Mitrochina. Z ustaleń kierowanej przez senatora Paola Guzzantiego komisji, której głównym celem było badanie powiązań włoskich polityków z KGB, wynika, że rozkaz zabicia papieża wyszedł z Kremla.

Wedle tej tezy Ali Agca był tylko narzędziem, którym posłużyły się bułgarskie służby specjalne, które z kolei działały z polecenia GRU, czyli radzieckiego wywiadu wojskowego. Turecki zamachowiec był na samym dole całego łańcucha powiązań, którego integralne części stanowiły KGB, GRU oraz niemieckie Stasi. Do takich wniosków doszła komisja, wszystko jednak zaczęło się od sugestii jednego z jej członków, Vincenza Fragala, że należałoby raz jeszcze przestudiować zdjęcia zrobione na placu św. Piotra w dniu zamachu, co do których zachodziło podejrzenie, że jest na nich Siergiej Antonow, szef Balkan Air Company w Rzymie i jednocześnie bułgarskiego wywiadu.

- Kwestia tego zdjęcia pojawiła się już w czasie procesu zaraz po zamachu, jednak w tamtym czasie nie można było z całą pewnością stwierdzić, że na fotografii był Antonow - mówi Paolo Guzzanti, przewodniczący Komisji Mitrochina. - Włoscy sędziowie nie mogli wówczas orzec, czy na zdjęciu jest Antonow, dlatego w 1986 roku został on uwolniony. Po dokonaniu ekspertyz okazało się, że to rzeczywiście on. To był klucz do całej sprawy - jeśli Antonow, który był agentem bułgarskiego wywiadu w Rzymie, znajdował się na placu w momencie zamachu, oznaczało to, że w sprawę zamieszany jest bułgarski wywiad, co z kolei pomogło obnażyć cały łańcuch powiązań - tłumaczy Guzzanti.

Jednak wyniki szczegółowej ekspertyzy starego zdjęcia to niejedyne poszlaki, na których opierał się Guzzanti. Zebrał także dokumenty z rzymskiego procesu Alego Agcy oraz poprosił o dokumenty stronę bułgarską. - Ambasador bułgarski przekazał mi akta, które jednak były bezużyteczne, bo zaczerniono w nich nazwiska. Była w nich jednak mowa o roli Stasi, która miała za zadanie opanować sytuację, głównie w mediach, po nieudanym zamachu. Wówczas okazało się, że sędzia Rosario Priore już miał tysiące stron mówiących o udziale Stasi w zamachu - było w nich wszystko, a co więcej dało się to przeczytać - opowiada o swojej pracy Guzzanti.

Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu "Polski" lub na stronie prasa24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl