Lubię wychodzić ponad to, co jest obowiązkowe

Julia Szypulska
Julia Szypulska
Milena Osińska pochodzi z Siedlec. W gimnazjum postanowiła, że zostanie lekarzem, jednak na studia dostała się za drugim razem.
Milena Osińska pochodzi z Siedlec. W gimnazjum postanowiła, że zostanie lekarzem, jednak na studia dostała się za drugim razem.
Rozmowa z Mileną Osińską, studentką Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, stypendystką ministra zdrowia.

Jest pani studentką VI roku kierunku lekarskiego. Niedawno przyznano pani prestiżowe stypendium ministra zdrowia - otrzymało je tylko 50 osób z całej Polski, w tym tylko pani z Białegostoku? Co trzeba zrobić, żeby je dostać?

Tak, to z pewnością prestiżowe wyróżnienie dla każdego studenta. Na pewno niezbędna jest dodatkowa działalność naukowa. Same studia medyczne i obecność na zajęciach, czy nawet wysoka średnia ocen z egzaminów nie wystarczą. Podstawą ubiegania się o to stypendium są liczne publikacje w pismach naukowych, udział w studenckich konferencjach, a także samodzielne prace badawcze prowadzone z koła naukowego, którego jest się aktywnym członkiem. Nie otrzymałabym tego stypendium, gdyby nie pomoc opiekunów mojej działalności: dr hab. Katarzyny Muszyńskiej- Rosłan z Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej UMB oraz dr n.med. Edyty Rysiak z Zakładu Chemii Leków. Chciałabym im bardzo za to podziękować.

Gdyby tak pani miała podliczyć te publikacje i konferencje, to ile by ich było?

Uczestniczyłam w 11 konferencjach naukowych i jestem autorką 11 opublikowanych artykułów. Dwukrotnie zajęłam też I miejsce na konferencjach w Lublinie i Białymstoku w sekcji pediatrycznej oraz III miejsce na konferencji w Bydgoszczy.

Czego dotyczyły pani artykuły? Interesuje się pani jakąś konkretną dziedziną?

Nie, raczej były przekrojowe, zwłaszcza te, które powstały w kole naukowym na wydziale farmaceutycznym mojej uczelni. Niektóre z nich były związane z pediatrią. Z kolei w ramach koła naukowego przy Klinice Onkologii i Hematologii uczestniczyłam w konferencjach i prezentowałam wyniki badań dotyczących witaminy D u dzieci w trakcie lub po leczeniu onkologicznym.

Czyli jest pani dość aktywną studentką?

Zdecydowanie. Stawiam na rozwój naukowy i osobisty. Dzięki działalności w kołach nauczyłam się np. procesu tworzenia prac badawczych i opracowywania ich wyników, a także samej prezentacji na konferencjach, w których uczestniczyłam - jest to szczególnie ważne w przyszłej pracy, a nie zdobywamy tych informacji na studiach. Bardzo mnie to interesowało i cieszę się, że spotkałam ludzi, którzy byli dla mnie motywacją i pomogli mi tę wiedzę zdobywać.

Wspomniała pani, że wśród jej zainteresowań naukowych jest pediatria. Czy to jest właśnie ta specjalizacja, którą chciałaby pani obrać jako przyszły lekarz?

Raczej nie będzie to moja przyszła specjalizacja. Wybrałam koło Onkologii i Hematologii na drugim roku studiów, nie mając jeszcze większej klinicznej wiedzy. Interesowała mnie wtedy onkologia dziecięca i postanowiłam zapisać się do tego koła. Z perspektywy kolejnych lat studiów widzę, że raczej nie jest to dziedzina dla mnie.

Na pewno jest to specjalizacja przyszłościowa. Ministerstwo zdrowia uznało ją za priorytetową, a zaczynający ją młodzi lekarze mogą liczyć na przyzwoite pensje.

Tak to prawda. Jednak w pediatrii, poza ogromną wiedzą, potrzebna jest czujność, nawet intuicja. Nie widzę się tam.

Informacja o stypendium panią zaskoczyła, czy po cichu się jej pani spodziewała?

Wiadomość o przyznaniu mi stypendium była ogromną radością, satysfakcją i docenieniem pracy, jaką włożyłam przez 5 lat moich studiów w działalność naukową. Miałam nadzieję, że otrzymam to stypendium, aczkolwiek aby nie zapeszać nikomu nic nie mówiłam. Mam znajomych, którzy otrzymali to stypendium w latach ubiegłych, więc poniekąd wiedziałam, jakie są kryteria oceniania, na czym należy się skupić, aby je otrzymać. Miałam sporo liczących się publikacji. Choć z drugiej strony każdy rok jest inny. Znam też i takie osoby, które były pewne, że dostaną stypendium, ale im się nie udało. Wyróżnienie jest ogromne i tylko nieliczni studenci mogą na nie liczyć, ale dla mnie jest także kolejną dawką motywacji do realizowania własnych planów, bo wszystko jest w zasięgu naszych możliwości, wystarczy w to uwierzyć i przede wszystkim nie poddawać się.

Na pewno stypendium to gra warta świeczki. Kwota wynosi 15 tys. zł.

Zdecydowanie tak. Tym bardziej, że na stażu zarobki młodego lekarza nie są wysokie, a jeśli chciałabym jednocześnie brać udział w wyjazdach naukowych, szkoleniach i dalej rozwijać się naukowo to pieniądze te bardzo mi się przydadzą. Moim planem na pewno jest przeznaczenie tej kwoty na spełnianie kolejnych postawionych sobie celów ścieżki zawodowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lubię wychodzić ponad to, co jest obowiązkowe - Plus Gazeta Współczesna

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl