Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos zakończył sezon na trzecim miejscu

Patryk Kurkowski
Gdynianki dzielnie walczyły z Wisłą Kraków
Gdynianki dzielnie walczyły z Wisłą Kraków Tomasz Bołt
Gdyby nie porażka po dramatycznej końcówce z CCC Polkowice przed własną publicznością, to Lotos miałby ogromne szanse na wejście do fazy play-off ze znakomitego drugiego miejsca. A tak gdynianki musiały się zadowolić trzecią lokatą po sezonie zasadniczym Ford Germaz Ekstraklasy. O rozczarowaniu w tym przypadku nie może być mowy. Zwłaszcza że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy w zespole Javiera Forta Puente doszło do sporych roszad. Mimo to niedosyt pozostał...

Nasza drużyna drogę do drugiego miejsca zablokowała sobie sama. Gdynianki doznały kilku niespodziewanych porażek na wyjeździe - w Gorzowie Wielkopolskim z akademiczkami, w Toruniu z nieobliczalną Energą, wreszcie na sam koniec, gdy wszystko było już jasne, w Poznaniu z czerwoną latarnią rozgrywek - INEĄ AZS. Przynajmniej dwie z nich nie powinny mieć miejsca.

- Niedosyt z pewnością pozostaje, bo mieliśmy kilka wpadek, które nie powinny nam się zdarzyć. Choćby niefrasobliwa porażka w Gorzowie z AZS czy ostatnio w Poznaniu z INEĄ. Drużynie o naszej randze, naszej klasie, takie wpadki nie powinny się zdarzać - powiedział Maciej Schwarz, generalny menedżer gdyńskiego klubu.

- W Gorzowie przegraliśmy, bo byliśmy po wygranym meczu w Eurolidze i chyba za bardzo rozluźnieni podeszliśmy do spotkania z AZS, a rywal postawił tego dnia twarde warunki. Natomiast w Poznaniu trener Javier Fort Puente dał odpocząć kilku podstawowym koszykarkom, zabrakło też Magdaleny Ziętary, więc zagraliśmy niemalże drugim składem - dodał Schwarz.

Podopieczne hiszpańskiego trenera kilkakrotnie pokazały się też z bardzo dobrej strony. Wszakże potrafiły wygrać z wicemistrzyniami Polski na ich parkiecie, a u siebie stoczyć niezwykle zacięty i emocjonujący bój z tą drużyną. Zrewanżowały się też przed własną publicznością Enerdze dowodzonej przez charyzmatycznego Elmedina Omanicia. Poza zasięgiem biało-żółto-niebieskich były tylko koszykarki Wisły Can Pack Kraków.

Na przełomie grudnia i stycznia w Lotosie doszło do kilku zmian. Odeszły Justyna Żurowska, Ines Ajanović oraz Ivana Jalcova. W ich miejsce sprowadzono tylko Constance Jinks. Co ciekawe, na drużynie odbiło się to... korzystnie. Przynajmniej w lidze, gdzie zanotowała serię dziewięciu zwycięstw.

- Staraliśmy się znaleźć złoty środek, by zespół funkcjonował jak najlepiej. I choć po odejściu kilku zawodniczek straciliśmy pewien kapitał ludzki, to warto zauważyć, że wtedy odżyły Geraldine Robert i Jolene Anderson. Po prostu lepiej wykorzystywaliśmy ich możliwości, stąd też i lepsze wyniki - stwierdził Schwarz.

Chociaż nasza drużyna zajęła przyzwoite trzecie miejsce po sezonie zasadniczym i zrealizowała cel, to niedosyt w szeregach Lotosu pozostał. Bo w pewnym momencie była wielka szansa na drugą lokatę.

- Byliśmy bardzo blisko drugiego miejsca, ale niestety nie udało się. Startujemy w play-off z tej gorszej pozycji, więc pewien niedosyt jest - przyznał Schwarz.

W ćwierćfinale play-off Lotos zmierzy się z Matizolem Liderem Pruszków. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. Pierwszy mecz odbędzie się już w środę o godz. 18 w Gdyni, zaś drugi w sobotę w Pruszkowie o 15. Ewentualne trzecie spotkanie zaplanowano na 4 kwietnia.

W innych ćwierćfinałach Wisła Can-Pack Kraków zagra z ŁKS Siemens AGD Łódź, CCC Polkowice z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, a Energa Toruń z KK Row Rybnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki