Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos Gdynia spróbuje podbić Pragę

Patryk Kurkowski
Serbska środkowa Ines Ajanović
Serbska środkowa Ines Ajanović Tomasz Bołt
W środę Lotos spróbuje podbić Pragę. Konfrontacja z ZVVZ USK może być najważniejszym spotkaniem gdyńskiego zespołu w tej edycji Euroligi. Niewykluczone, że to właśnie w stolicy Czech biało-żółto-niebieskie zrobią milowy krok w stronę awansu albo też pogrzebią swoje szanse na promocję.

Wkrótce miną trzy lata od ostatniego zwycięstwa gdyńskiego teamu na wyjeździe. Dokładnie 10 grudnia 2008 roku Lotos pokonał w Sibeniku miejscowy Jolly JBS. Ale i wtedy triumf nie przyszedł łatwo. Gdyńska drużyna wyszarpała wygraną dopiero po dogrywce.

Niestety, mecze na obcym terenie to największa bolączka Lotosu, który aktualnie zajmuje szóstą lokatę (z każdej grupy awansuje po pięć zespołów, chyba że gospodarza Final Eight, zarazem aktualnego lidera grupy A - Galatasaray Stambuł dopadnie kryzys, po którym na koniec pierwszej rundy wyląduje poza pierwszą piątką. Wtedy awansują pierwsze cztery zespoły oraz dwa z piątych miejsc). Dlatego też o triumf w stolicy Czech będzie szalenie trudno. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że podopieczne trenera Javiera Forta Puente będą musiały dokonać niemożliwego.

Bo koszykarki ZVVZ USK (obecnie czwarta siła w grupie A) są w naprawdę wysokiej dyspozycji. Zespół Lubora Blazka ostatnio wygrał na Węgrzech z debiutantem Uni Seat Györ, a dwie kolejki wcześniej sensacyjnie pokonał w Walencji miejscowe Ros Casares. Co ciekawe, praska ekipa nie odnotowała jeszcze zwycięstwa przed własną publicznością. Usprawiedliwia ją jednak fakt, że grała z potężnymi rywalami.
Mimo wszystko ostatnie występy Lotosu w europejskich pucharach napawają optymizmem. Choćby batalie z UMMC Jekaterynburg czy Galatasaray Stambuł, ale przede wszystkim miażdżące zwycięstwo nad VICI Aistes Kowno, za które gdynianki zebrały mnóstwo pochwał.

Nasza drużyna spisała się wyśmienicie. Zawodniczki Forta Puente dominowały i nie potrzebowały wiele czasu, żeby pozbawić przeciwniczki wszelkich złudzeń.

W pierwszych dwudziestu minutach gdynianki zdobyły aż 62 punkty, a przecież wcześniej ich średnia meczowa wynosiła tylko o siedem "oczek" więcej! Oficjalna strona euroligi relację zatytułowała "Crazy half", co w tłumaczeniu oznacza szaloną połowę. Święta prawda.

- To był dla nas ważny mecz. Zagraliśmy bez Ivany Jalcovej i Jolene Anderson, więc miałem do dyspozycji tylko jedną rozgrywającą. Ale byliśmy skoncentrowani i narzuciliśmy swój styl gry - mówił szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.

Obie koszykarki wystąpiły już w spotkaniu ligowym z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki