Łodzianka prosi o jedzenie dla swoich dzieci. Żyje za 6 zł dziennie

Agnieszka Jasińska
Pani Lilianna gotuje 9-miesięcznej córce mannę na wodzie, bo nie ma za co kupić mleka
Pani Lilianna gotuje 9-miesięcznej córce mannę na wodzie, bo nie ma za co kupić mleka Grzegorz Gałasiński
Na utrzymanie jednej osoby musi wystarczyć jej 6 złotych dziennie. Matka szóstki dzieci najbardziej potrzebuje jedzenia. Marzy o pieniądzach na prąd i piec węglowy.

Kamienica przy ul. Legionów, centrum Łodzi. Mieszkanie pani Lilianny znajduje się na czwartym piętrze. Trzeba się wdrapać po schodach, najpierw betonowych, potem drewnianych. Na korytarzu, prowadzącym do mieszkania, nie ma światła. Trzeba trafić po omacku. Na ścianie przed drzwiami wisi umywalka.

W korytarzu mijamy toaletę. W mieszkaniu nie ma łazienki. Ta umywalka w korytarzu to jedyne miejsce, gdzie można się umyć. W mieszkaniu nie ma toalety. Drzwi otwiera nam drobna blondynka. Ma podkrążone oczy. Widać, że nie spała kilka nocy, ale próbuje się uśmiechać. W łóżeczku śpi kilkumiesięczne dziecko.

Mieszkanie ma dokładnie 30 metrów kwadratowych i 80 centymetrów. Mieszka tu 7 osób: pani Lilianna i sześcioro dzieci. Na jedną osobę przypada nieco ponad cztery metry kwadratowe. W domu jest tylko Wiktoria, która ma 9 miesięcy. Pozostałe dzieci są w szkole.

Nie ma pieniędzy, nie ma gazu i prądu

Mieszkanie jest bardzo skromne, ale czyste. Na ścianie wisi zdjęcie Jana Pawła II. - To pamiątka z Częstochowy - mówi z dumą pani Lilianna. W domu dużo kwiatów, są też rybki.

Pani Lilianna nie ma gazu, bo nie ma pieniędzy, by za niego zapłacić. Jest też problem z prądem. Ma licznik przedpłatowy. Jeśli nie zapłaci, po prostu nie ma prądu. A teraz nie ma pieniędzy, więc prądu też nie ma. - Wiktorii robię mannę na wodzie, bo nie mam za co kupić mleka - przyznaje ze łzami w oczach.

Nie pracuje, ponieważ nie ma z kim zostawić Wiktorii. - Do żłobka przyjmują dopiero roczne maluchy. Jak Wiktoria skończy rok, to zapiszę ją do żłobka, a sama pójdę do pracy - zapowiada. - Jednak na razie muszę siedzieć w domu. Nie mam jak na siebie i na dzieci zarobić...

Wcześniej pracowała tam, gdzie się dało. Zrywała pomidory i ogórki, stała przy taśmie produkcyjnej, sprzątała. - Teraz też będę pracować tam, gdzie się trafi. Byleby tylko praca była - podkreśla.

Na biurku w pokoju stoi stary komputer. - To jedyna radość dzieci. Monitor jest co prawda stary, psuje się, ale nowego nie mam za co kupić - mówi. - Telewizji nie mam, bo nie opłaciliśmy rachunków.

Stara się nie myśleć o świętach

Próbuje nie myśleć o świętach, bo nie ma za co przygotować wigilii. O prezentach dla dzieci też nie ma mowy. - W pierwszy dzień świąt będą chrzciny Wiktorii. Żadnego przyjęcia nie będzie. Zrobię po prostu herbatę, może podam kawałek ciasta. Na tyle mnie stać - mówi łamiącym się głosem.

Ubranko do chrztu pani Lilianna dostała od brata. To strój po jego córce. Nie zastanawia się jednak nad tym, co będzie za miesiąc. - Ja nie mam z czego ugotować obiadu - przyznaje. - A jak już mamy obiad, to tylko zupa. Jest najtańsza. Na drugie danie dzieci nie mają co liczyć. Dobrze, że dostają ciepły obiad w szkole. Czasami jest to jedyny posiłek dla nich...

Pani Lilianna nie poprosiła o pomoc. O jej sytuacji powiedział nam jeden z sąsiadów. Chciał pomóc. - Spotkałam go na korytarzu. Zapytał, co słychać. No i wtedy nie wytrzymałam i się rozpłakałam - mówi kobieta. - Nie jest łatwo prosić obcych ludzi o pomoc, ale czasami po prostu nie ma wyjścia.

Na pytanie, czego najbardziej potrzebuje, odpowiada: jedzenia, prądu i gazu. - W domu jest zimno, więc Wiktoria jest cały czas przeziębiona, ma katarek - mówi kobieta. - Boję się, że przeziębi się jeszcze bardziej i dlatego nie wychodzę z nią na spacer. Przydałby się nam jeszcze piec węglowy....

Musi przeżyć za 6 zł dziennie

Dzieci to całe szczęście pani Lilianny. - Jestem z nich bardzo dumna. Najstarszy syn ma 18 lat. A 12-letnia córka pomaga mi przy Wiktorii, bawi się z nią - uśmiecha się kobieta. - Dzieciom dałabym wszystko, a nie mam pieniędzy nawet na kurtki na zimę. Na zabawki też nie mam. W domu jest kilka pluszaków i dwie zabawki Wiktorii. O kinie czy lodach dzieci nie mają co marzyć.

Mąż pani Lilianny siedzi w więzieniu. - Nie odwiedzam go teraz, nie chcę o nim na razie myśleć - mówi kobieta. - Za kratki trafił za kradzieże. To błędy z przeszłości. Wtedy mnie jeszcze nie znał.

Pani Lilianna żyje z zasiłku rodzinnego oraz z zasiłku okresowego. -Zasiłek rodzinny to ponad 900 zł, okresowy to 400-500 zł, w zależności od miesiąca - wylicza.

Dziennie wychodzi około 6 złotych na osobę. - Niektórzy wydają tyle na kawę na mieście, a mi tyle musi wystarczyć na cały dzień - mówi. - A teraz jeszcze spóźniłam się z jednym zaświadczeniem i w listopadzie w ogóle nie dostałam pieniędzy. Pogubiłam się i wpadłam w depresję. Czasami nie widzę sensu w tym wszystkim...

Igor Mertyn, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej tłumaczy, że pani Lilianna w listopadzie nie zgłaszała potrzeby pomocy. - Natomiast miała dostarczyć poświadczenie o złożeniu wniosków o przyznanie świadczeń rodzinnych do Centrum Świadczeń, czego nie zrobiła - mówi Mertyn.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łodzianka prosi o jedzenie dla swoich dzieci. Żyje za 6 zł dziennie - Dziennik Łódzki

Komentarze 143

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

i
irena
przeciez dzieci nie biora sie z powietrza tylko z sexu jak kogos nie stac na utrzymanie dzieci to moze sie nie p...ć
a
antyprzyjaciel
"ojciec dzieci zmarł bezmała 2,5 roku temu"- ciąża ma 9 miesięcy, dziecko również...
x
xena
ludzie, ta pani urabiła wszystkich nawet byłego premiera Millera, był z jońskim ostatnio u nich w domu. znam ta rodzine nie od dziś i wiem co jest prawda a co nie?? roboty nie ma to prawda... z ostatniej wyrzucili za picie!!! do wczesniejszych nie chodzila bo nie chciala!!! 18 latek, uczy sie wieć dostaje z mopsu kase za nauke i czekana mieszkanie... jest po ośrodku, jedna córka jest w ośrodku... wiec jak wyjdzie tez bedzie miala kase na nauke i bedzie oczekiwac na mieszkanie, kolejna córka jest w kolejnym ośrodku... często tez znika na pare dni wiec domyslam sie ze jest to poza łodzią!! niech ktos sie weżnie za matke i zobaczy kto sie zajmuje najmlodszymi pociechami jak p. liliana smiga do dworze... 12 letnia córka, do tego mają opiekuna rodziny z mopsu wiec nie pierdolcie ze pottrzebna pomoc!!!! pomoc to potrzebna ale dzieciom a nie tej pani!!!!!
m
matka
Ja sama jestem mamą. Mam dwoje dzieci i pracuję,córka chodzi do żlobka,starszy syn do szkoły,ja oczywiście pracuję...ale...no właśnie córka wiecznie choruje,a ja ciągle na zwolnieniu...i zastanawiam się czy lepiej by nie było jakbym siedziała w domu,bo pracodawca jest pracodawcą, do mnie mówi-nie ma problemu, jak kolejne zwolnienie przynoszę.A co myśli?nikt nie wie...ciężko jest! Sama osobiście byłam u tej pani,zawiozłam jedzenie i ubrania. Ludzie bądźcie ludźmi !!!!!!!!!
X
XXXD
ONA NIE MA WSTYDU CHODZI DUMNA JAK PAW PO TYM WSZYSTKIM A DZIECI TYM BARDZIEJ NAWET NIE POWIEDZA DZIEN DOBRY BO PO CO NO TAK ZAOPATRZYLA SWOICH BLISKICH ZAKUPAMI KIEDYS BYLY PIELUCHY Z TETRY I SIE PRAŁO A PANIUSI SIE NIE CHCE WOLI PAMPERSY I SIEDZIE W NECIE I SZUKAC NASTEPNEGO FAGASA I ROBIC DZIECIORY:)
a
anonim
Żłobki są po to aby zapisywac dzieci i móc pójść do pracy... i mogła tak zrobić a nie żebrać po ludziach i pokazywać jaka ona biedna jest. To jest na jej własne życzenie mogła najpierw pomyśleć za nim robiła kolejne dzieci!! tyle ludzi na świecie ma 2 lub 3 dzieci i pracują normalnie nie chodzą nie proszą do nikogo o pomoc a tym bardziej nie do gazety i robią z siebie niewiniątka tylko radzą sami sobie!! pracują nawet za najniższą krajową byle tylko mieć i dawać sobie jakoś radę!! Teraz na jej miejscu to wstydziła bym się pokazać na oczy sąsiadom i na ulice wychodzić po takiej żenadzie!!
L
LILIANA
LUDZIE CZY WARTO POMAGAĆ TEJ KOBIECIE TOBOŁKI WYNOSZĄ CAŁA RODZINKA TO MA BYC DLA DZIECIN CZY DLA MATKI TESCIOWEJ...??CHLOPAK SKONCZYL 18LATEK POWINIEN POJSC DO PRACY I POMOZ MAMUNI A NIE PAPIEROSKI I PIWKO TO TAK MA WYGLADAC POMOC DLA PIWKA I PAPIEROSKOW ONA TYM BARDZIEJ POWINNA RZUCIC . CO ROKU SIE OGLASZA W TEJ GAZECIE I CO ROKU TEN SAM PROBLEM JEST A CIEKAWECO ZROBI JAK DOSTANIE STYPENDIUM NAKUPI I ZANIESIE DO LOMBARDU JAK CO ROKU TAK JEST STYPENDIUM DOSTANIE PO 1800 NA JEDNO DZIECKO A UCZY ICH SIE 4??? POLICZYĆ MOZNA NA PALCACH TA KOBIETKA MARNA NIE WYGLADA NA TAKĄ JAKA SIĘ OPISUE
Ł
Łodzianka
Oczywiście pomoc dla rodziny się znalazła- Pani otrzymała niezbędne produkty i zapasy. I teraz moje pytanie- co dalej jeśli się już skończą? Kolejna akcja zbiórki? To nie jest pomoc- to krótkofalowe załatwienie sprawy dla spokoju własnego sumienia. Na dłuższą metę w jej życiu nic się nie zmieni, chyba że kolejne media wkroczą do jej domu by zrobić kolejny wzruszający reportaż. A takich potrzebujących rodzin jest wokół mnóstwo.
Porównanie do narkomanów delikatnie dziwne- od razu nadmieńmy również leczących się na raka płuc palaczy i kluby AA. Piszę jedynie, że już ładnych kilka lat nie wiem czy pozwolić sobie na dziecko- bo boję się, że mogę nie utrzymać pracy i być skazana na łaskę innych ludzi. Nie uważasz, że jest to trochę bardziej odpowiedzialne niż fundować sobie pociechę średnio co rok i nie zastanawiać się co dalej? To porównujesz do narkomana z igłą?
a
alo,alo
.........................................................................
A
ANONIMOWE
jeżeli Twoim zdaniem Piotrkowska jest w opłakanym stanie to co powiesz o np o Legionów ? Śmiem wątpić w Twój rozsądek po tym co tu wybazgrałaś a odpowiedzialność to nie tylko dbanie o swją pupeczkę .Nie wyciągałaś nigdy ręki po nasze pieniądze np w postaci odliczenia ulg lub podatku vat ? zapomniałaś ?
p
przerazony
Ludzie jestem porazona wasza postawa do tej kobiety. Jesli bedziecie siebie wzajemnie pozerac tym waszym zbydleceniem i totalnym oglupianiem i nie uruchomicie mozgow,tym wieksza bedzie sila i bogactwo jajoglowych winnych za stan Polski.Pozerajcie sie wzajemnie,a kasta bedzie zacierac rece,ze mozna wam kazdy kit sprzedac i sklucic na maksa i tym zajac.Chcecie sie nazywac europejczykami,a tak daleko wam do Europy,gdzie takie reakcje sa poprostu przez CZLOWIEKA i Urzedy nie do pomyslenia.TO SA LUDZIE - DZIECI!!!!!!!!!!!!!!!Czy POLSKA stala sie juz jednym wielkim wyniszczajacym sie na dolach OBOZEM KONCENTRACYJNYM?????????? BRAWO ZA WIELKI HUMANIZM!!!!!!!!!!!
K
Ktoś kto zna życie
Myślicie, że jak zapisze dziecko do żłobka, to będzie mogła pójść do pracy? A jak dziecko zacznie chorować, co jest normalne w takich skupiskach, to kto się małą zajmie? I dojdą wydatki na leki. Każdy taki mądry, taki niby odpowiedzialny. Tylko życie pisze różne scenariusze, nie mamy prawa nikogo oceniać. Wiem, że już do tej pory znalazło się sporo osób, które chcą pomóc tej rodzinie. Oby więcej takich przypadków opisywano w gazetach.
00mama00
Sama jestem mamą 2 dzieci (córka lat 10, syn 2 latka), współczuję tej kobiecie i jej dzieciom, jednak zgodzę się z osobami, które twierdzą że sama sobie winna. Każdy wie jakie mamy czasy, gdzie ciężko o stałą pracę, koszt utrzymania rodziny co raz droższy, więc każdy przelicza czy mu starczy na wychowanie jednego dziecka i odkłada decyzję o ciąży na lepsze czasy. My też długo czekaliśmy z drugim dzieckiem, kiedy polepszyła nam się sytuacja finansowa zdecydowaliśmy się na powiększenie rodziny, ale co z tego jak w połowie ciąży mój mąż stracił dobrze płatną pracę i teraz od 2 lat pracuje przez pośrednika w różnych firmach. Jest ciężko, ale jakoś dajemy sobie radę, jednak nigdy więcej nie zdecydujemy się na kolejne dziecko, bo nas nie stać. A ta pani widać nie przejmowała się swoją sytuacją finansową zachodząc w kolejne ciąże. Czy tak ciężko jest się zabezpieczyć przed ciążą? A do pracy nie można iść? Są żłobki, które przyjmują już 6-8 miesięczne dzieci, tym bardziej kiedy kobieta samotnie wychowuje dzieci, wtedy ma pierwszeństwo przy zapisie. Z tego co napisane w artykule ma w domu 18 letniego syna, w komentarzach napisał ktoś, że ma jeszcze 2 pełnoletnich dzieci, więc zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże przy opiece. Można się zorganizować i chociaż na pół etatu dorobić. Niech ta Pani zamiast użalać się nad sobą i swoim losem jeszcze raz przemyśli sobie swoje dotychczasowe życie, weźmie się w garść i stanie na wysokości zadania, skoro powołało się do życia tyle istotek, to teraz trzeba zrobić wszystko by żyło im się lepiej.
M
Malwina
ty zaś do mądrości już nigdy
>
ale mózg to masz już przeżarty od tego specyfiku
Wróć na i.pl Portal i.pl