Liga Mistrzyń. Dziś Developres zmierzy się z Vasasem Budapeszt. Magdalena Jurczyk: "Musimy uważać na ten zespół"

Ostatnie spotkanie z Chemikiem było niemal idealne w waszym wykonaniu. Niemal, bo w dosyć dziwnych okolicznościach, mając sporą przewagę, przegrałyście drugiego seta. Co takiego wydarzyło się w końcówce tej partii?

To był w zasadzie jeden lepszy moment drużyny z Polic. Wcale nie uważam, że zagrałyśmy jakoś źle, bo tak naprawdę wszystko było na styku. Rywalki podniosły się i zaczęły grać. Cóż, nie ma co ukrywać, w innych setach wynik wyglądał jak wyglądał. To była deklasacja, bo pierwszego seta wygrałyśmy do 12., a ostatniego do 10. Cieszę się jednak, że po takim trudniejszym secie, potrafiłyśmy wrócić do naszej jeszcze lepszej gry i wygrać za trzy punkty. Taki był cel przed tym spotkaniem.

Teraz zagracie znów u siebie, ale w rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Rywalem - Vasas Budapeszt. Jaki może być to mecz?

Na pewno niełatwy. Pamiętam, że w Budapeszcie nasze rywalki zagrały bardzo dobrze. Pokazały, że nie są zespołem do bicia. Myślę, że trzeba na nie uważać. Musimy wyjść na parkiet bardziej skoncentrowane, bo w poprzednim meczu z nimi, w Budapeszcie, nie dojechałyśmy na dwa pierwsze sety. Obudziłyśmy się dopiero w trzecim. Ale - jak się później okazało - było to w najważniejszym momencie, bo jednak udało nam się wyszarpać zwycięstwo. A było nam ono bardzo potrzebne. Cieszy też to, że mamy przewagę punktową nad tym zespołem. Zwycięstwo wtorkowe dałoby nam dużą pewność siebie, żeby wygrać ostatnie spotkanie i wyjść z grupy.

W tym pierwszym spotkaniu budapesztanki były napędzane żwawym dopingiem swoich kibiców. We wtorek sytuacja się odwróci.

Rzeczywiście, było tam dużo kibiców. Byli też nasi fani, co oczywiście nam pomogło. Patrząc jednak na niemal komplet widzów podczas meczu z Chemikiem, to mam nadzieję, że doping będzie równie głośny i kibice pomogą nam zwyciężyć za trzy punkty.

Co może być kluczem do zwycięstwa?

Musimy zachowywać się tak, jak zachowywała się drużyna z Budapesztu w dwóch pierwszych setach. Trochę nas zakrzyczały i były bardzo zawzięte. Bardzo chciały z nami wygrać, a u nas tej dużej chęci na początku nie było. Mam jednak nadzieję, że to się odwróci i we wtorek to my będziemy od samego początku agresywne i wygramy.