Legiony - wojsko wyjątkowe. Inteligenci, politycy, obywatele

Paweł Stachnik
Wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej z Oleandrów w Krakowie 6 sierpnia 1914 na obrazie Jerzego Kossaka
Wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej z Oleandrów w Krakowie 6 sierpnia 1914 na obrazie Jerzego Kossaka fot. archiwum
6 sierpnia 1914. Z Krakowa wyruszają do walki oddziały strzeleckie, które staną się Legionami. Formacja znacząco różniła się od ówczesnych armii. Była wojskiem ochotniczym i obywatelskim. Ochotników charakteryzowało wysokie morale. W Legionach służyli politycy, artyści, dziennikarze.

Po ogłoszeniu w sierpniu 1914 r. decyzji o tworzeniu Legionów Polskich na fali entuzjazmu do szeregów zaczęli tłumnie zgłaszać się ochotnicy. Możliwość służenia w polskim mundurze i walki za polską sprawę przyciągała wielu młodych i nie tylko młodych ludzi.

Najwięcej ochotników zgłaszało się oczywiście z Galicji i Śląska Cieszyńskiego. „Zagłębiem werbunkowym” było Podhale, a zwłaszcza teren na południe od Mszany Dolnej, Rabki i Jordanowa.

Znacznie mniejszy odzew był natomiast w Królestwie Polskim, gdzie - co najmniej do 1916 r. - przeważały nastroje prorosyjskie, a nadzieje wiązano ze zwycięstwem Ententy. Natomiast prawie w ogóle nie było ochotników z zaboru pruskiego.
Pozyskiwaniem żołnierzy zajmowały się biura werbunkowe powołane przez Departament Wojskowy Naczelnego Komitetu Narodowego, instytucję sprawującą polityczną i organizacyjną opiekę nad Legionami.

Małoletni i dezerterzy

Sieć biur objęła Galicję i Śląsk Cieszyński, a później także okupowane przez państwa centralne tereny Kongresówki. Jak podaje w swojej książce „Legiony Polskie 1914-1918” krakowski historyk prof. Andrzej Chwalba, zasady werbunku określiły wytyczne austriackiego Naczelnego Dowództwa Armii.

Przyjmować można było po pierwsze osoby uznane przez ck komisje poborowe za niezdatne do służby, po drugie osoby wyreklamowane ze służby w regularnej armii, po trzecie wreszcie, młodych, którzy nie skończyli 21 lat.

W praktyce wytycznych tych nie zawsze przestrzegano. Do oddziałów legionowych przyjmowano ludzi, którzy chcieli uniknąć służby w ck armii, małoletnich, niewyreklamowanych, a także dezerterów z armii cesarskiej.

Zaciąg prowadziły też na własną rękę legionowe brygady. Jesienią 1914 r. Józef Piłsudski wyznaczył 119 ludzi ze swojego 1. Pułku, którzy wyruszyli po ochotników do Zagłębia Dąbrowskiego, Kielc, Częstochowy i Łodzi. Później werbunkiem zajmowała się także powołana przez Piłsudskiego Polska Organizacja Wojskowa.

Często zdarzało się, że do operujących w polu brygad i pułków legionowych zaciągali się miejscowi zwabieni widokiem polskiego munduru: mieszkańcy wsi, a w miastach rzemieślnicy i robotnicy.

Zdarzało się jednak też, że legionowi emisariusze stosowali... przymusowy werbunek. Tak było np. na początku 1915 r. na drodze Olkusz - Sławków, gdzie legionowe posterunki zatrzymywały mężczyzn w wieku poborowym i wcielały do szeregów.

Z kolei 2 lutego tego roku legioniści urządzili w pobliskim Bolesławiu łapankę na młodych ludzi wychodzących z kościoła. Gdy tłum domagał się wydania zatrzymanych, doszło do strać, a legioniści użyli broni palnej. Zginęło dwóch górników z Bukowna, nota bene członków PPS. Sprawa stała się głośna, a interweniować musiały austriackie władze.

Wojsko inteligenckie

Kto zgłaszał się do służby w Legionach? W powszechnej świadomości funkcjonuje przekonanie, że służyli w nich głównie inteligenci.

- Nie do końca tak było, a zależało to od brygady i od czasu, o którym mówimy. Na początku formowania do szeregów rzeczywiście zgłaszali się w większości ludzie z wykształceniem wyższym lub średnim.

Jednak w miarę upływu czasu, wraz z powstawaniem kolejnych oddziałów i wzrostem rekrutacji na terenach zaboru rosyjskiego, do Legionów zgłaszało się coraz więcej osób ze środowiska drobnomieszczańskiego, robotniczego, a nawet chłopskiego - wyjaśnia prof. Andrzej Chwalba.
Jak to wyglądało w liczbach? 7 listopada 1914 r. na 11 480 legionistów było 6085 inteligentów, studentów i uczniów, 2442 rzemieślników, 2128 robotników i 825 rolników. Od lutego 1915 r. do kwietnia 1916 Departament Wojskowy NKN zwerbował 6190 ochotników, z czego 37,4 proc. stanowili rzemieślnicy, 13,7 proc. młodzież ucząca się, 13,2 robotnicy i wyrobnicy, 12,5 proc. rolnicy, 4,9 proc. handlowcy, 4,2 proc. urzędnicy i oficjaliści, a 14,1 proc. przedstawiciele innych zawodów.

Jesienią 1916 r. rzemieślnicy i robotnicy stanowili już 60 proc. wszystkich żołnierzy Legionów. W lutym 1917 r. w I Brygadzie było ich 39,85 proc., w II Brygadzie 39,09 proc., a w III Brygadzie - 40,18 proc.

Inaczej było oczywiście wśród oficerów, gdzie ogromną większość stanowili inteligenci. Żaden z legionowych oficerów nie miał pochodzenia robotniczego, a jedynie kilku było rzemieślnikami.

Na fali popularności Legionów do służby zgłosiło się wielu galicyjskich działaczy politycznych, artystów, dziennikarzy, ziemian.

- W porównaniu do innych armii europejskich, Legiony rzeczywiście wyróżniały się wysokim odsetkiem ludzi z wykształceniem wyższym lub średnim - podkreśla historyk.

Wojsko obywatelskie

Legiony miały też opinię wojska obywatelskiego. Duch taki został do nich przeniesiony z formacji strzeleckich, a obywatelskość stała się ważnym elementem spajającym legionową wspólnotę.

Zewnętrzną formą tych relacji był choćby praktykowany w I Brygadzie zwyczaj zwracania się do siebie per „obywatelu”.

Początkowo w 1. Pułku Legionów nie było też stopni, a jedynie funkcje (sekcyjny, drużynowy, kompanijny). Wojskowe szarże legioniści mieli zdobywać w boju, a droga do awansów oficerskich była otwarta dla wszystkich.
Początkowo ochotnicy nosili też jednakowe mundury, bez jakichkolwiek oznak.

Obywatelskie (przynajmniej na początku) były też relacje między przełożonymi a podwładnymi. Ci pierwsi mieli być niczym starsi bracia: bardziej doświadczeni. Ci drudzy z własnej woli mieli ich słuchać i wykonywać polecenia.

- W innych armiach istniał duży dystans między szeregowymi żołnierzami a oficerami. Były osobne pomieszczania, stołówki, toalety, oficerowie mieli ordynansów i służbę. W Legionach było zupełnie inaczej. Oficerowie byli blisko swoich żołnierzy, spali razem z nimi pod gołym niebem, jadali ze wspólnego kotła. Zwyczaje te utrzymywały się do samego końca wojny, zwłaszcza w I i III Brygadzie (bo w II Brygadzie było nieco inaczej) - mówi prof. Chwalba.

W świetle powyższego zaskakiwać może informacja, że w Legionach stosowano wobec żołnierzy... kary cielesne: chłostę czy słupek.

- W I Brygadzie zajmowali się tym dawni członkowie Organizacji Bojowej PPS (nazywani „grupą beków”), którzy tworzyli brygadową żandarmerię. Niektóre drastyczne metody z czasów walki rewolucyjnej przynieśli ze sobą - komentuje historyk.

Jako że Legiony było wojskiem ochotniczym, ich żołnierze odznaczali się wysokim poziomem motywacji i wysokim morale. Przekładało się to na dzielność w boju, zaciętość w walce z Rosjanami i szukanie walki, a nie jej unikanie, czym zresztą legioniści odróżniali się od reszty ck armii.
Jednostki legionowe dobrze spisywały się w boju, zwykle dając sobie radę z silniejszym liczebnie i lepiej wyposażonym przeciwnikiem. Wyrazem tego jest choćby przytaczana w książce prof. Chwalby piosenka: „Nie poradzi Mochów trzysta, kiedy idzie legionista”.

Wstydem było cofanie się i oddawanie pozycji, a niechęć do pójścia do niewoli była wśród legunów bardzo silna. Do rosyjskiej niewoli podczas działań wojennych trafił niecały tysiąc legionowych oficerów i żołnierzy, z czego najmniej z I Brygady.

Inna sprawa, że legioniści z Kongresówki obawiali się rosyjskiej niewoli, bo groziła w niej kara śmierci za zdradę.

Licytacja sprawy polskiej

W 1915 r. Józef Piłsudski nakazał swoim zwolennikom wstrzymanie zaciągu do Legionów. Motywował to brakiem jakichkolwiek zobowiązań politycznych w sprawie polskiej ze strony Austro-Węgier i Niemiec.

Wstrzymanie rozbudowy Legionów miało być sposobem wywarcia nacisku na Wiedeń i Berlin oraz próbą wymuszenia na nich jakichś konkretnych decyzji. W jednym ze swoich listów Piłsudski określił to jako „licytację sprawy polskiej wzwyż”.

- Ta decyzja Komendanta nie była dobrze rozumiana nawet wśród jego bliskich współpracowników. Piłsudski miał jednak świadomość, że próby stworzenia czegoś, co można byłoby nazwać sprawą polską nie powiodły się. Kwestia przyszłości Polski nie istniała bowiem w rozmowach między Wiedniem a Berlinem.

Drugim krokiem Komendanta mającym wywrzeć nacisk na sojuszników było podanie się do dymisji z Legionów w 1916 r. To jednak nie działania Piłsudskiego sprawiły, że państwa centralne zajęły się kwestią odbudowy Polski, lecz ich potrzeby wojskowe i dobra postawa zaprezentowana przez Legiony podczas walk na Wołyniu - wyjaśnia prof. Chwalba.

Bojkot zaciągu

Od 1 września 1915 r. piłsudczycy bojkotowali więc werbunek, prowadzili też jawną i skrytą propagandę przeciw niemu i Departamentowi Wojskowemu NKN.

Atakowano stojącego na czele DW płk. Władysława Sikorskiego, który był zwolennikiem rozbudowy Legionów. Oskarżano go o zdradę, zaprzaństwo narodowe i chodzenie na pasku Austrii i Prus. Znękany napaściami Sikorski podał się do dymisji.

Oficerowie werbunkowi związani z Piłsudskim pozorowali pracę i zniechęcali ochotników. O jednym z nich pisano: „tak werbunek prowadzi, że nikogo nie bierze”. Inny z oficerów raportował: „Rezultaty marne, w żadnym razie nie stojące do kosztów utrzymania Biura Werbunkowego”.

Na polecenie Piłsudskiego Departament Wojskowy opuściło kilkudziesięciu jego zwolenników, a w lipcu 1916 r. do dymisji podało się kilkunastu oficerów werbunkowych. Zaciąg został sparaliżowany.

Kto miał rację w tym sporze? - Załóżmy, że werbunek nie został zablokowany, a Legiony powiększają się liczebnie. Nie zostają użyte przez Niemców na froncie wschodnim, bo ten zanika w 1917 r. W ten sposób, w listopadzie 1918 r. rodząca się Polska ma do dyspozycji nie 8- 9 tys. żołnierzy Polskiej Siły Zbrojnej, ale 30, 40, 50, a może i więcej tysięcy przeszkolonych i uzbrojonych ludzi. To byłaby wartościowa siła - mówi prof. Chwalba.

Ilu było legionistów?

Ilu właściwie żołnierzy liczyły Legiony Polskie podczas wojny? Nie jest to łatwe do ustalenia, bo liczebność jednostek nieustannie się zmieniała. Żołnierze ginęli, chorowali, odchodzili do szpitali, na urlopy i do cywila, a z powodu niejawnego zaciągu prowadzonego przez brygady nie wszyscy byli rejestrowani.

Niemniej historykom udało się uchwycić niektóre stany. Jesienią 1915 r. I Brygada miała liczyć 5,5 tys. żołnierzy, II Brygada 5,2 tys., a III Brygada 6 tys. Do tego dodać trzeba jeszcze żołnierzy z rozmaitych formacji tyłowych, co dałoby w sumie ponad 18 tys. ludzi.

Rok później, w listopadzie 1916 r., w oddziałach liniowych miało być 15 274 żołnierzy, a łącznie z pozostałymi jednostkami i instytucjami służyło w Legionach ponad 17 tys. osób. Do końca stycznia 1917 r. liczebność Legionów wzrosła do ponad 21 tys. ludzi.

- Historycy szacują dziś, że w ciągu całego okresu wojny przez legiony mogło się przewinąć od 45 tys. do nawet 48 tys. osób, i na pewno nie jest to lista zamknięta. Natomiast w walce w żadnym momencie nie było więcej niż 25 tys. żołnierzy. Nawet w czasie bitwy pod Kostiuchnówką, gdzie na 60-kilometrowym tzw. froncie polskim stacjonowały razem trzy brygady i dwa pułki kawalerii - wyjaśnia historyk.

Czwarta brygada

Po przewrocie majowym i przejęciu władzy przez Piłsudskiego, gdy przeszłość legionowa stała się przepustką do politycznej kariery, zaobserwowano zjawisko przyznawania się do służby w Legionach coraz większej liczby kombatantów. Mówiono o nich ironicznie „czwarta brygada”.

- Jest takie zjawisko społeczne. Mieliśmy z tym do czynienia po II wojnie światowej w przypadku zbowidowców i powstańców warszawskich, a później działaczy opozycji antykomunistycznej. Również w II RP różne osoby zainteresowane udziałem w polityce zaczęły sobie dopisywać epizod legionowy, którego faktycznie nie było - komentuje prof. Andrzej Chwalba.

Legioniści stworzyli też legendę swojej formacji, według której odzyskanie niepodległości było tylko i wyłącznie zasługą Komendanta i jego wiernych żołnierzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legiony - wojsko wyjątkowe. Inteligenci, politycy, obywatele - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl