Lech Poznań pokonał Koronę Kielce. Śniegu było po kostki. Mecz PKO Ekstraklasy dograno za wszelką cenę

PKO Ekstraklasa. Korona Kielce - Lech Poznań 0:1

Jeśli prezes Lecha Piotr Rutkowski planował po tym meczu "rozliczyć" trenera Johna van den Broma to lepiej niech tego nie robi. W przeciwieństwie do zeszłotygodniowej porażki z Widzewem Łódź w Poznaniu (1:3) w Kielcach o niemal wszystkim decydowała kapryśna aura, nie zaś taktyka, ani nastawienie piłkarzy.

Sędzia Bartosz Frankowski musiał przerywać grę na odśnieżanie boiska. W drugiej połowie miało się wrażenie, że mecz zostanie dograny za wszelką cenę. To były ekstremalne warunki, znane ze stadionów sprzed dwudziestu albo trzydziestu lat. W niektórych miejscach śniegu było po kostki. Kontuzją barku poślizgnięcie się na takim boisku przypłacił Adriel Ba Loua, skrzydłowy Kolejorza...

Adriel Ba Loua, pierwsza "ofiara" gry na śniegu. Kontuzja w meczu Korona - Lech

Lech jakimś cudem zdołał wygrać mecz i to po ładnej akcji. Tuż przed doliczonym czasem napędził ją Artur Sobiech, po czym piłkę przy lewym słupku zmieścił Kristoffer Velde, zmiennik wspomnianego pechowca.

Dzięki wygranej w absurdalnych warunkach Lech umocnił się na trzecim miejscu. Ma 32 punkty i dziewiąte zwycięstwo na koncie. Do drugiej Jagiellonii Białystok nadal traci dwa punkty.

Ani jedna, ani druga drużyna nie była w stanie przebiec po sto kilometrów, gdzie normą jest 115. Widowisko z trybun śledziło 8763 kibiców w tym kilkuset w sektorze Lecha.

- To, że ten mecz się odbył, jest skandalem. Tak, SKANDALEM. W Gliwicach warunki były lepsze lub porównywalne i przerwano grę. Tutaj był jakiś dziwny upór. Niezrozumiałe - napisał na portalu X rzecznik Lecha, Maciej Henszel.