Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal musi być jak rwąca rzeka

Łukasz Gazur
Robert Piaskowski: „Trzeba wyczuć zmieniające się potrzeby widzów”
Robert Piaskowski: „Trzeba wyczuć zmieniające się potrzeby widzów” fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. ROBERT PIASKOWSKI, dyrektor Festiwalu Muzyki Filmowej, o programie, zmieniających się potrzebach widzów i ryzyku

- „Macie najlepszy festiwal muzyki filmowej na świecie” - powiedział słynny kompozytor, Hans Zimmer podczas swojej ostatniej wizyty w Krakowie. Co trzeba zrobić, by usłyszeć takie słowa ze sceny od tego typu gwiazdy?

- To był bonus, którego nikt się nie spodziewał. Niby wiemy, że tak jest, przeczuwamy, ale jednak usłyszeć to od jednego z najpotężniejszych kompozytorów Hollywood to zawsze jest ogromna duma. Wiele trudu kosztowało nas zbudowanie takiego zaufania branży. To wielka praca całego sztabu ludzi budującego siłę tego festiwalu w świecie. To nie tylko wybory programowe, najświeższy repertuar, ale to też perfekcja produkcji, nowoczesne technologie, jakość wolontariatu, budowanie publiczności. To stawianie sobie co roku poprzeczki coraz wyżej. Sukces bierze się z potrzeby nieustannego spełniania się. To uzależnia.

- Po 9 latach udało się zbudować markę.

- Ta sława FMF wróciła do nas okrężną drogą - przez Stany Zjednoczone. Niektórzy prychali na początku, że FMF to masowe wydarzenie, czy naprawdę warto, że to przecież muzyka nie istniejąca bez ekranu. Tymczasem Kraków stał się miejscem światowych premier, wielkich wykonań, specjalnych zamówień. Zagraliśmy muzykę wybitnych współczesnych kompozytorów, którzy są cenieni zarówno przez klasyków, jak i światowy przemysł filmowy. O festiwalu zaczęły pisać „Variety” lub „Hollywood Reporter”.

- Ale przy okazji festiwalu trudno nie zapytać o politykę miasta. Kilka lat temu jako jedni z pierwszych zwracaliśmy uwagę, że grozi nam festiwalizacja kultury. O tym dziś dyskutuje się na świecie. Że pojedyncze wydarzenia to nie to samo co organiczna praca. Dziś nawet na zachodzie widać trend, by festiwale wychodziły poza eventowość.

- Dlatego FMF to wielka wieloletnia praca, całoroczne komponowanie szczegółów z partnerami z kraju i świata, nabywanie licencji. To zamówienia kompozytorskie, nagrania, edukacja profesjonalna. To praca z młodzieżą czy budowanie relacji z innymi festiwalami. To także ogromna praca nad przywracaniem do obiegu kultury wielkich dzieł gigantów nurtu, np. Alexa Northa i Elmera Bern-steina. Czy wiesz, że wiele partytur do wielkich filmów Hollywood nie istnieje? Nikt o nie nie dbał. Dziś rekonstruujemy je i aranżujemy na orkiestrę. Odzyskujemy coś, co jest znakiem kultury XX i XXI w. To także część naszej misji.

- Co jeszcze jest świadectwem kulturotwórczej roli festiwalu?

- Od dawna twierdzę, że festiwale powinny się rozlewać na całe swoje otoczenie. Powinny także podejmować ryzyko, że coś się nie uda, nie zostanie przyjęte. To nazywam kulturotwórczymi festiwalami. Powstaje coś nowego, coś, czego nie można nabyć jako gotowe, coś, co trzeba stworzyć od początku. Model festiwali, na których wybiera się coś z „międzynarodowego sklepu” to przestarzały i najczęściej krytykowany typ imprez. Niedawno słuchałem wykładów wybitnych ekspertów w dziedzinie kreatywności, Grega Clarka i Charlesa Landry’ego. Mówili o fazach w rozwoju miast. I eventyzacja życia kulturalnego została przypisana pierwszej fazie, kiedy miasta inwestują w szybki efekt promocji i rozwijania turystyki. Na drugim i trzecim etapie miasta zaczynają tworzyć strategiczne wizje dla poszczególnych sfer życia, tworzą całe przestrzenie kreatywne, sieci współpracy. I właśnie ten festiwal już jest na tym etapie, bo to kulminacja całorocznych działań, to wspólne święto. Kiedyś wydawało mi się, że najważniejszą siłą festiwali jest myślenie poprzez pryzmat „skalpów” - na jaką gwiazdę będzie nas stać. My na przestrzeni 9 lat mieliśmy 12 zdobywców Oscara na FMF, ale nie w tym tkwi jego siła. Dziś siłą wydarzenia jest to, co wytwarza się między ludźmi, jakie emocje ludzie wiążą z wydarzeniem, i jak taki festiwal oddziałuje na swoje otoczenie. To niesie ze sobą wiele ryzyk.

- A konkretnie?

- Choćby takie, że można przeoczyć elementy misji. Łatwo zakomunikować: mamy 9 koncertów. Ale jak opowiedzieć, że mamy program edukacyjny z Uniwersytetem Południowej Kalifornii, że gościmy producentów z Edynburga i Lipska, Sztokholmu, Londynu. Że mamy najlepszych ekspertów Hollywood, że na podstawie naszych doświadczeń rodzi się kolejny festiwal w Pradze, że przyjaźnimy się z festiwalami w Gent, Santa Cruz i Aubagne. Czy to jest wystarczająco ważne, że w naszym konkursie dla młodych kompozytorów, wzięło ponad 300 twórców z 38 krajów? FMF wychodzi nawet do Katowic. Na festiwalu wystąpi blisko 700 artystów, wszystkie orkiestry i chóry regionu. Jak o tym wszystkim opowiedzieć?

- A może tego wszystkiego jest za dużo?

- Tak festiwal musi być jak rwąca rzeka, musi mieć swoje dopływy ze wszystkich stron. Takie było założenie. Można to uznać za pychę, ale takie festiwale to przyszłość. Wzorem był dla mnie np. Edynburg Festival, a bliżej Festiwal Kultury Żydowskiej, z jego różnorodnością, chęcią zmieniania miasta i ludzi. FMF takim wydarzeniem się stał.

- Branża branżą, ale na festiwalu istotna jest publiczność. Widownia niektórych festiwali świeci pustkami.

- Nie naszego. Mamy 35 tys. widzów, którzy gotowi są zapłacić za bilety nawet w ciemno. Czy wiesz, że 20 tys. biletów sprzedało się tylko na podstawie ogłoszenia programu? Bez kampanii, billboardów? Co więcej, nasi odbiorcy organizują wokół FMF swoje życie. Np. w tym roku para Belgów, która przyjeżdża co roku, bierze ślub podczas festiwalu w kościele św. Barbary. Tu zaprosili swoich przyjaciół i bliskich. I to jest prawdziwa satysfakcja - festiwal jest ważny dla ludzi. To oni są jego największym bogactwem.

Rozmawiał Łukasz Gazur

***

Polecamy Festiwal muzyki filmowej

Środa 25 maja, Gala Muzyki Polskiej: „Scoring4Polański”, godz. 20, Centrum Kongresowe ICE Kraków. Usłyszymy utwory: Desplata, Goldsmith, Morricone, Kilara, Sarde’a i Komedy. Wśród wykonawców: m.in. Tomasz Stańsko.

Sobota 28 maja, Gala Muzyki Filmowej: „Animacje”. Wystąpi m.in. Edyta Górniak, która wykona utwór z filmu „Pocahontas”, godz. 17, Tauron Arena Kraków.

Niedziela 29 maja, „Indiana Jones: Poszukiwacze zaginionej Arki” - film z muzyką na żywo, godz. 19, Tauron Arena Krakow.

Poniedziałek, 30 maja , spotkanie z twórcami „Wiedźmina”, godz. 15, Pałac Krzysztofory.

(UW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski