Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków będzie miał dwie narodowe sceny! Jest deklaracja ministerstwa ws. Teatru im. Słowackiego

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
W sobotę odbyła się w Teatrze Słowackiego premiera "Wesela" Mai Kleczewskiej. Spektakl stał się okazją do ogłoszenia przez ministerstwo kultury decyzji o współprowadzeniu krakowskiej sceny przez MKiDN
W sobotę odbyła się w Teatrze Słowackiego premiera "Wesela" Mai Kleczewskiej. Spektakl stał się okazją do ogłoszenia przez ministerstwo kultury decyzji o współprowadzeniu krakowskiej sceny przez MKiDN fot. Łukasz Gągulski/PAP
W sobotę Teatr Słowackiego świętował potrójnie: premierą "Wesela" w reżyserii Mai Kleczewskiej, uhonorowaniem związanego z tą sceną od ponad czterech dekad Andrzeja Grabowskiego Medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis" oraz ogłoszeniem przez Bartłomieja Sienkiewicza decyzji o współprowadzeniu teatru przez resort kultury. - Kraków zasługuje na dwie narodowe sceny - mówił minister.

O symbolach w dramacie Wyspiańskiego napisano już wiele, ten wystawiony przez Maję Kleczewską na deskach Teatru Słowackiego rozprawia się z nimi i dyskutuje z ich interpretacją w kontekście historii XX i XXI wieku. Symboli podczas premiery "Wesela" było jednak o wiele więcej niż te zapisane przez Wyspiańskiego, choćby taki, że premiera spektaklu Mai Kleczewskiej odbyła się dokładnie tego samego dnia, na tej samej scenie, co pierwsze przedstawienie przygotowane pod okiem samego autora dramatu.

Kraków ma dwie sceny narodowe

Maja Kleczewska, to ta sama reżyserka, która w listopadzie 2021 roku wystawiła głośne "Dziady", od recenzja których ruszyła lawina ciągnących się do dziś kłopotów Teatru Słowackiego (do dziś trwa procedura odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora). Ponownie spektakl Kleczewskiej stał się pretekstem, tym razem do jasnej deklaracji ze strony ministerstwa: Teatr Słowackiego będzie drugą w Krakowie - po Starym Teatrze - sceną narodową.

- Zdecydowaliśmy, jako ministerstwo kultury, współprowadzić Teatr Słowackiego - ogłosił minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz po premierze spektaklu. - Proszę jednak o chwilę cierpliwości, wszystkie dokumenty są przygotowane, ale nie chcę zawierać porozumienia z Sejmikiem Wojewódzkim, który chciał zniszczyć ten teatr. Poczekam do wyborów - dodał, zapewniając, że zarówno nikt z ministerstwa, jak i nowego sejmiku "nie będzie się wtrącał" w program teatru.

Jak wyjaśnił szef resortu kultury, Teatr Słowackiego zasługuje na to, by być narodową sceną.

- Kraków zasługuje na dwie narodowe sceny. Tutaj m.in. rodził się polski teatr, tutaj tworzyli jedni z najwybitniejszych twórców teatralnych. Myślę, że konkurencja między dwoma narodowymi teatrami będzie fascynująca i wciągnie całą Polskę - dodał Bartłomiej Sienkiewicz.

- Mamy to, co się temu teatrowi należy od 130 lat. To jest jedna z ważniejszych scen narodowych. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy - komentował Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Słowackiego. - Jeśli nowe władze województwa małopolskiego przyjmą ofertę ministra kultury to będziemy mieli do czynienia z dwiema scenami narodowymi w Krakowie. Wydaje mi się, że jest na to miejsce: Narodowy Stary Teatr to jest potęga, wspaniały teatr, z którego poniekąd wszyscy się wywodzimy, ale jest też miejsce na drugą scenę - od zarania jest nią Teatr Słowackiego.

Przypomnijmy, pomysł, by Teatr Słowackiego stał się sceną narodową pojawił się już w 2021 roku, Urząd Marszałkowski zwrócił się do ministerstwa kultury z prośbą o „nadanie teatrowi statusu instytucji narodowej oraz współfinansowanie jego działalności”. Prośba została wystosowana w „uznaniu dotychczasowej działalności Teatru m.in. kształtowaniu postaw młodego pokolenia wobec sztuk teatralnych”. Minister Gliński pisał w odpowiedzi: "wyrażam wolę podjęcia rozmów w tej sprawie”. Ostatecznie jednak nie doszło do pozytywnego sfinalizowania tych rozmów. Sprawy zmieniły bieg po premierze "Dziadów" Mai Kleczewskiej w listopadzie 2021 roku.

Istniejący o 1893 roku Teatr Słowackiego w swojej historii pełnił już na przełomie XIX i XX wieku rolę narodowej sceny. Tu - wówczas w Teatrze Miejskim - debiutował m.in. Stanisław Wyspiański (prapremiera "Wesela" i "Wyzwolenia"), na tej scenie wystawiano również arcydzieła polskiego romantyzmu.

- Jeśli chodzi o repertuar nic się nie zmieni, klasykę wystawiamy od lat. Chcemy utrzymać kurs i chcemy, by ten teatr był wciąż tym, czym jest. - wyjaśnia Krzysztof Głuchowski.

Andrzej Grabowski nagrodzony

Premiera "Wesela" była także okazją do nagrodzenia Andrzeja Grabowskiego Medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis" za dokonania twórcze. Najwyższe odznaczenie resportowe wręczył aktorowi Bratłomiej Sienkiewicz. Andrzej Grabowski przyjmując medal przyznał, że w 2020 roku przyznał mu go Piotr Gliński, wówczas jednak aktor zdecydował, że nie przyjmie odznaczenia.

Andrzej Grabowski związany jest z Teatrem Słowackiego od 1974 roku. W sobotni wieczór w spektaklu Mai Kleczewskiej wcielił się w postać Hetmana. Na deskach Teatru Słowackiego można zobaczyć go również w cieszącym się niesłabnąca popularnością od lat "Chorym z urojenia" czy jako Chomeiniego w "tysiącu i jednej nocy. Szeherezada 1979".

"Wesele" ściągnęło tłumy

"Wesele" Mai Kleczewskiej to najbardziej oczekiwany spektakl sezonu w Krakowie, o czym świadczyć mogą wykupione bilety na wiele tygodni przed premierą. Uważane za najważniejszy polski dramat "Wesele" inspiruje kolejne pokolenia Polaków do pytania o to, kim jesteśmy i jak się postrzegamy jako naród. Reżyserka spektaklu w Teatrze Słowackiego stawia te pytania w kontekście najnowszej historii.

- To jest pytanie, co przez te 123 lata się wydarzyło. Jeżeli mamy traktować "Wesele" jako dramat narodowy, nie tylko my musimy się skonfrontować z "Weselem", ale ten dramat się musi skonfrontować z tym, co się wydarzyło: wojną, Holokaustem, tematem niepodległości, zmiany ustrojów. Warto też pamiętać, że "Wesele" przez cały ten wiek XX, do dzisiaj, towarzyszyło naszej historii - mówił o przedstawieniu dramaturg Grzegorz Niziołek.

W sobotę na scenie pojawił się niemal cały zespół aktorski Teatru Słowackiego wraz z dyrektorem wcielającym się w postać Stańczyka. Rolę Gospodarza Maja Kleczewska powierzyła grającemu gościnnie na deskach "Słowaka" aktorowi Starego Teatru Juliuszowi Chrząstowskiemu, którego w tej samej roli obsadził w swoim "Weselu" Jan Klata.

- "Wesele" Kleczewskiej powstaje w zupełnie innym kontekście sytuacji politycznej u nas i za granicą. W 2017 roku postać Wernyhory była postacią symboliczną, mówiliśmy o jakimś profecie z Ukrainy, a dzisiaj jest konkretny przekaz - rolę Wernyhory gra kobieta, Ukrainka, która śpiewa ukraińską pieśń matki opłakującej syna. Ten chocholi taniec, który chwyta nas wszystkich za gardło, jest chocholim tańcem pełnym strachu, lęku. W gruncie rzeczy pożoga wojny jest tak blisko, jak dawno nie była. W związku z tym chocholi taniec i ta polska niemożność staje się jeszcze bardziej dotkliwa - wyjaśnia Juliusz Chrząstowski.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska