Koronawirus skazuje na śmierć w samotności. Rodziny skarżą się Rzecznikowi Praw Pacjenta na uniemożliwienie pożegnania bliskiego w szpitalu

Dorota Abramowicz
archiwum rodzinne
Od początku epidemii koronawirusa kilkadziesiąt tysięcy Polaków zmarło w samotności, z dala od swoich bliskich. Z powodu obostrzeń epidemiologicznych i zakazów odwiedzin w szpitalach i hospicjach odchodzą samotnie nie tylko pacjenci ze stwierdzonym COVID-19, ale także chorzy na raka, serce, ofiary udarów i wielu innych schorzeń. Rzecznik Praw Pacjenta po sygnałach od rodzin skarżących się na uniemożliwienie ostatniego pożegnania z bliskimi wystąpił do dyrektorów szpitali o respektowanie prawa pacjenta do poszanowania godności, które obejmuje także prawo do umierania w spokoju i poważaniu.

Od czwartku rodzina 96-letniego Piotra Rząski z Gdyni Wielkiego Kacka walczy o możliwość kontaktu z ojcem i dziadkiem.

Dziadek został zabrany przez karetkę w ciężkim stanie - mówi Dawid Rząska. - Przewieziono go do Szpitala Miejskiego św. Wincentego a Paulo. Według lekarzy jego stan jest bardzo ciężki, wręcz krytyczny i mamy się przygotować na najgorsze. Niestety, zarówno lekarze, jak i dyrekcja szpitala odmawiają możliwości skontaktowania się z dziadkiem, chociaż zaoferowaliśmy, że pokryjemy koszty odzieży ochronnej.

Piotr Rząska jest jednym z pierwszych mieszkańców Gdyni. - To człowiek zakorzeniony w Gdyni, jest bohaterem drugiej wojny światowej i zasługuje na to, by móc się chociaż z nim... - zdenerwowany i zrozpaczony wnuk nie kończy zdania. - Żeby mu się pokazać lub żeby ktoś z najbliższych mógł się z nim... Zależy nam, by chociaż jedna osoba naszej rodziny, babcia lub jedna z córek była w stanie pokazać się dziadkowi. Po to, by wiedział że jest o co walczyć, że jesteśmy z nim. W czwartek zapłakana ciocia uprosiła lekarkę, by podała na moment telefon dziadkowi. I za to chcemy jej podziękować. Potem już było to niemożliwe.

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

W obecnej sytuacji epidemiologicznej musimy być bardzo ostrożni i przestrzegać obowiązujących nakazów - tłumaczy Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka Szpitali Pomorskich. - Odwołanie odwiedzin to nie wina szpitala. Nie możemy na razie wpuszczać odwiedzających. Każdy pacjent i każdy członek jego rodziny traktowany jest jako potencjalny nosiciel koronawirusa.

Dramat, przeżywany przez rodzinę sędziwego gdynianina, jest jednym z tysięcy rozgrywających się w polskich szpitalach i hospicjach. Zwrócił na to uwagę Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta, do którego zgłaszają się rodziny umierających pacjentów. Przypomina on dyrektorom placówek służby zdrowia o niezbywalnym prawie umierania w godności, a jeśli to możliwe, w obecności najbliższych.

"Korzystanie z praw pacjenta nie może zostać całkowicie wyłączone" - czytamy na stronie rzecznika, który przypomina, że "obecnie, zgodnie z ostatnimi decyzjami organów odpowiedzialnych za prowadzenie polityki ochrony zdrowia publicznego, stopniowo zostaje przywrócony dostęp do wielu aspektów życia publicznego. Powyższe jest poparte stałą analizą danych epidemiologicznych. Z tych względów proszę o rozważenie, czy przyjęte przez wielu z Państwa odgórne ograniczenia praw pacjentów, u których nie występuje podejrzenie zachorowania na COVID-19, również nie powinny ulec złagodzeniu, w celu dostosowania ich do aktualnej sytuacji życia publicznego".

Uniemożliwienie ostatniego pożegnania pacjenta z rodziną, w przypadku gdy przyczyna śmierci pozostawała bez związku z COVID-19, a podmiot leczniczy nie był tzw. szpitalem zakaźnym jednoimiennym, mogą usprawiedliwiać jedynie wyjątkowe okoliczności epidemiologiczne

- twierdzi Bartłomiej Chmielowiec w apelu, wystosowanym do kierowników placówek medycznych.

Ten apel może być aktualny także przez najbliższe miesiące, jeśli nie lata. Zdaniem ekspertów Covid-19 może nam towarzyszyć jeszcze bardzo długo. Czy oznacza to wieloletnią perspektywę zamkniętych przed rodzinami szpitali, kolejnych, samotnych śmierci bez pożegnania z bliskimi oraz rodzinnych dramatów?

O zmniejszaniu restrykcji w Hospicjum im.Ks. Dutkiewicza w Gdańsku mówi już Anna Janowicz, prezes Fundacji Hospicyjnej.

- Zaczynamy zastanawiać się nad umożliwieniem rodzinom odwiedzin - deklaruje. - Obecnie wizyty są radykalnie ograniczone, jednak w skrajnych sytuacjach, pożegnań, jest to indywidualnie ustalane z rodzinami. Tak, jak jest, nie może zostać. I nie chodzi tu tylko o pożegnanie z osobą bliską. Pacjenci, którzy mają kontakt z rodziną, są w lepszej kondycji. Nic nie zastąpi bezpośredniego spotkania. Psychika też ma znaczenie. Myślę, że za chwilę, gdy będzie ciepło, zaprosimy rodziny na spotkania w ogrodzie. Oczywiście, przy zachowaniu rozsądku i podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Ostrożniej do apelu Rzecznika Praw Pacjenta podchodzą zarządzający szpitalami.

Szpital jest obszarem ryzyka - tłumaczy dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku. - Ryzyko jest dwustronne, dotyczy zarówno odwiedzających, jak i pacjentów. W szpitalach leżą ludzie szczególnie podatni na negatywny rozwój wirusa i musimy ich przed nim chronić. Takie regulacje otrzymaliśmy z inspekcji sanitarnej. Pracownicy godzą się na pewne ograniczenia i kontrole, ale wobec odwiedzających nie ma możliwości wyciągnięcia ewentualnych konsekwencji.

Według dr. Jędrzejczyka w przyszłości szansą na wznowienie odwiedzin w szpitalach byłoby wprowadzenie tzw. paszportów immunologicznych, wydawanych osobom, które przeszły zakażenie. Nie mamy jednak jeszcze w pełni wiarygodnych testów, wykrywających przeciwciała. Może na razie wystarczy zaświadczenie lekarskie o przebytym zakażeniu?

Dziś jednak obowiązuje wydany przez Państwową Inspekcję Sanitarną zakaz odwiedzin. Czy stopniowe znoszenie restrykcji obejmie także odwiedziny w szpitalach u pacjentów w stanie krytycznym?

- Cały czas rekomendujemy, by nie było odwiedzin - rozwiewa złudzenia Anna Obuchowska, z-za Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku: - Etapami zdejmowane są kolejne obostrzenia, ale na wznowienie wizyt w szpitalach jest trochę za wcześnie. Wraz z dyrektorem Tomaszem Augustyniakiem podchodzimy do tego bardzo ostrożnie. Może trzeba jeszcze poczekać dwa tygodnie, by ocenić jak będzie wyglądać sytuacja po zniesieniu restrykcji i czy nie pojawią się kolejne ogniska zakażeń.

Rodzina pana Piotra Rząski ma nadzieję, że będzie mogła porozmawiać z sędziwym pacjentem. Przekazać słowa otuchy, nadziei, podnieść na duchu.

- Przekazaliśmy w torbie tablet, podłączony do power banku, w którym wystarczy nacisnąć jeden guzik, by dziadek mógł porozmawiać z żoną i dziećmi - mówi Dawid Rząska. - Prosimy o wciśnięcie chociaż tego guzika.

- Kiedy tylko stan pacjenta pozwoli, tablet zostanie mu przekazany - deklaruje Małgorzata Pisarewicz

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl