KMP w Suwałkach skontrolowana. Uchybienia były, ale to nadgorliwi szefowie, nie Jarosław Zieliński

Taki jest wynik kontroli, której podstawą były doniesienia, że suwalscy funkcjonariusze muszą m.in. pilnować posesji wiceministra Jarosława Zielińskiego. Z wynikami raportu zapoznał się już szef MSWiA Joachim Brudziński.

- Jestem bardzo ciekawa tego raportu i będę chciała się z nim zapoznać, choć wiele się po nim nie spodziewam. Nie może być obiektywnych wyników, gdy to kontrolowany wysyła kontrolę sam na siebie. A w dodatku kontrola dotyczy instytucji, którą kontrolowany służbowo nadzoruje - mówiła niedawno suwalska posłanka PO Bożena Kamińska i dodała. - Tu chodzi o reguły, które wprowadzają szefowie jednostek, by przypodobać się pan ministrowi. Ja nie mam nic przeciwko szeregowym policjantom. Staję w ich obronie.

Jak wynika z komunikatu, po analizie dokumentów, które zebrali kontrolerzy z Komendy Głównej Policji nie potwierdziły się informacje, że wiceminister Zieliński zlecał suwalskim mundurowym (podczas swoich wizyt) jakiekolwiek zadania. Jak napisał insp. Mariusz Ciarka: "Funkcjonariusze działali na polecenie przełożonych i zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wyniki kontroli wskazują jednak na uchybienia ze strony niektórych przełożonych. Wydając policjantom polecenia, wykazywali się "zbyt dużą nadgorliwością", której nie rozumieli ani funkcjonariusze, ani opinia publiczna. Dlatego komendant główny wyciągnie "konsekwencje dyscyplinujące" wobec tych osób. Szef policji, jako niedopuszczalne określił sytuacje, "w których przełożeni zlecają policjantom jakiekolwiek działania niewynikające z zadań Policji".

Czytaj też Jarosław Zieliński: Nie wiem, dlaczego nagle policjanci tak masowo chorują, może to jesienna pogoda

Powodem kontroli była skarga policjantów z Suwałk, którzy prosili o pomoc posłankę PO Bożenę Kamińską. Jak napisali w swoim liście, od niemal trzech lat mundurowi muszą pełnić służbę przy posesji wiceministra Zielińskiego. Jego dom jest połączony alarmem z oficerem dyżurnym komendy miejskiej zamiast z firmą ochroniarską. Gdy wiceminister pojawia się w regionie, funkcjonariusze muszą przebierać się w garnitury (zakładać ciemne okulary, słuchawki telefoniczne do uszu) i udawać funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Mają też obowiązek uczestniczyć w uroczystościach (i wystawiać trzyosobowe poczty sztandarowe), na których obecny jest wiceminister. Wreszcie, po jego sugestiach szefowie porozprowadzają w swoich jednostkach czystki kadrowe zastępując ludzi doświadczonych, niemal nowicjuszami, którzy spełniają wskazania maksymy maksymę "bmw", czyli "mierny, bierny, ale wierny".

Odpowiadając na te zarzuty, wiceminister Zieliński napisał na Twitterze, że krytyka jego osoby i działań to nagonka za "naruszenie interesów wpływowych dotąd grup i osób" oraz "wyssane z palca historie".

Po pierwszym wystąpieniu w Sejmie Bożena Kamińska zaczęła otrzymywać listy nie tylko z kolejnych podlaskich komend i komisariatów policji (m.in. z Augustowa, Sejn, Zambrowa i Łomży), ale również z Polski (np. z komendy powiatowej w Zakopanem czy z województwa pomorskiego). Na wiceministra Zielińskiego i nadzorowaną przez niego komendę główną Państwowej Straży Pożarnej poskarżyli się także strażacy, a jeden z najnowszych listów do Bożeny Kamińskiej napisali funkcjonariusze Służby Więziennej Okręgu Białostockiego.

- Listów ze skargami jest coraz więcej i nie dotyczą tylko garnizonu podlaskiego. Nie wiedziałam, że taka jest skala patologii w nasze policji. Dlatego razem z moim klubowym kolegą Markiem Wójcikiem złożymy wniosek o przeprowadzenie kontroli w jednostkach, z których otrzymałam listy. Ale kontroli niezależnej, a taką gwarantuje Najwyższa Izba Kontroli. Wniosek powinien być gotowy w tym tygodniu - zapowiedziała w rozmowie ze Współczesną suwalska posłanka PO Bożena Kamińska.

WIDEO: Wiceszef MSWiA: Nie wiem dlaczego nagle policjanci tak masowo chorują, może to jesienna pogoda