Kiedy ksiądz sięga po kieliszek. Po drugi, po trzeci...

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
123rf
Alkoholizm to problem społeczny i nie omija środowiska księży. Każdy ujawniony przypadek picia wśród duchownych budzi szczególne oburzenie, tak jak przyłapanie pijanego lekarza, sędziego czy policjanta.

Niedawno na pierwsze strony gazet i na portale internetowe trafiła sprawa ks. Stefana z archidiecezji łódzkiej, który kierował po pijanemu samochodem. Po pijanemu to zresztą mało powiedziane. Gdy dotarli do niego policjanci, ksiądz miał 3,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Ksiądz trafił na leczenie. Nie pierwszy raz. Pięć lat temu został zatrzymany za kierownicą samochodu na al. Piłsudskiego Miał prawie 2 promile alkoholu. Po tamtym wydarzeniu ks. Stefan wydał oświadczenie. Przeprosił za swoje nieodpowiedzialne zachowanie, postanowił też sprzedać auto, a pieniądze przeznaczyć na Caritas. Był na leczeniu, ale nałóg okazał się silniejszy i po kilku latach historia się powtórzyła.

- Znam bardzo dobrze księdza Stefana - mówi Zofia z Łodzi. - To dobry kapłan i człowiek. Dochodziły do mnie słuchy, że ma problem z alkoholem, ale nie mogłam w to uwierzyć. On? Taki uduchowiony, tak pięknie mówiący o Bogu? Pomógł mi w trudnej sytuacji życiowej. Dawał ślub mojej córce. Nigdy nie podejrzewałam, że może mieć problem z alkoholem. Teraz wiem, że nałóg z nim wygrał.

W Polsce mamy około 30 tysięcy księży i zakonników. Szacuje się, że około 10 procent z nich nadużywa alkoholu. Ksiądz Stanisław Kowalski z diecezji włocławskiej nie pije już ponad 25 lat. Jeździ po Polsce, opowiada o swoim nałogu, o tym, jak z nim walczy. Bierze aktywnie udział w Spotkaniach Trzeźwościowych w Licheniu.

- Mam na imię Stanisław i jestem alkoholikiem - tak przed laty ks. Kowalski rozpoczął rekolekcje w Niewieszu koło Poddębic. Ludzie byli początkowo zaskoczeni, a potem zachwyceni tym, że ksiądz nie wstydzi mówić się o alkoholizmie, problemie, z którym zmagał się tyle lat.

Ksiądz Stanisław Kowalski dziś jest na emeryturze. Swoim życiem pokazał, że alkoholizm wśród księży nie musi być tabu i że z piciem można zerwać. On sam po odstawieniu alkoholu został proboszczem, diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości. Twierdzi, że alkoholizm to wielki polski problem, spuścizna naszej rozbiorowej historii.

- Mam za sobą 25 lat abstynencji i trzeźwienia - mówi ksiądz Stanisław Kowalski. - Te dwa pojęcia trzeba rozróżnić. Abstynencja to niepicie. Natomiast trzeźwienie połączone jest z rozwojem duchowym, moralnym. Sama abstynencja nie idzie często w parze z rozwojem duchowym, etycznym, moralnym. Z trzeźwym myśleniem, osądem o sobie.

Alkoholikiem może stać się każdy. Bez względu na to, czy jest księdzem, lekarzem, dziennikarzem, nauczycielem, czy siostrą zakonną.

- Istotą choroby alkoholowej, a także innych uzależnień, jest utrata kontroli - przekonuje ks. Kowalski. - Statystycznie jeden na pięciu pijących uzależnia się, to znaczy traci kontrolę. Trzeba tu też rozróżnić alkoholików i pijaków. Pijak upije się do nieprzytomności, ale nie zapomina o obowiązkach, pracy. Natomiast alkoholik, gdy zacznie pić, zapomina o wszystkim.

Ksiądz z mocną głową

Problemy księdza Stanisława zaczęły się, gdy po skończeniu seminarium duchownego poszedł pracować jako wikariusz do swojej pierwszej parafii. Był towarzyski, odwiedzał w domach wiernych. Kiedy na stole pojawiał się alkohol, nie odmawiał. Chciał być księdzem do tańca i do różańca. Ludzie cieszyli się, że jest taki swój. Wypije, pożartuje, jest duszą towarzystwa.

- Miałem mocną głowę - wspomina. - Nie można było po mnie poznać, że wypiłem. Ale choroba alkoholowa powoli toczyła mój organizm. Alkohol stawał się trucizną, a głowa była coraz słabsza. Wystarczyła już niewielka dawka alkoholu, by doprowadzić do zniszczenia mój organizm.

Przyznaje, że nie wszyscy zachowywali się wobec niego fair. Ks. Stanisław nie chce zdradzać szczegółów, ale wierni podchodzą do pijących księży różnie.

- Miałem kolegę kapłana, który pił, dziś już nie żyje - opowiada jeden z księży archidiecezji łódzkiej. - Wiele lat walczył z nałogiem. Chodził na terapie, przebywał w zamkniętych zakładach. Nie pił przez kilka miesięcy, potem znów wracał do picia. Opowiadał, jak jeszcze w latach osiemdziesiątych był na leczeniu w szpitalu w Warcie. Nadchodził 22 lipca, wtedy święto narodowe. Razem z kolegami z terapii postanowili to „uczcić”. Ktoś dostarczył im na oddział pomidory. Każdy był naszpikowany spirytusem... Ten sam ksiądz opowiadał, że w jednej z pierwszych swoich parafii, na wsi, chodził po kolędzie. Jeden z gospodarzy postawił kolację z alkoholem. Ksiądz pił do nieprzytomności. Potem ludzie odwieźli go na plebanię i zostawili pijanego pod drzwiami proboszcza.

Tej mszy nie będzie

Ksiądz P. pracuje na terenie jednej z diecezji województwa łódzkiego. Przyznaje, że miał i dalej ma wielki problem z alkoholem.

- Bywało, że zamykałem się w mieszkaniu i piłem - wspomina. - Potrafiłem wypić pół litra, prosto „z gwinta”. Jednak nigdy nie wsiadłem pijany za kierownicę.

Tak było przez kilka lat. Chodził na terapię, przestał pić. Mówił głośno o problemie z alkoholem, w stronę butelki wina czy wódki nawet nie spojrzał. Pomagał kolegom, którzy mieli problem z alkoholem. Emocje wyładowywał na siłowni. Tak było siedem lat. Odwiedził go kolega z innej diecezji, poznali się kiedyś na terapii.

- Popłynąłem - wspomina ksiądz P. - Zamknęliśmy się w pokoju i piliśmy. Później poszedłem pijany do kościoła. Proboszcz nie pozwolił mi odprawić mszy świętej. Po raz kolejny trafiłem na leczenie. Teraz znów walczę. Raz jest lepiej, mam jednak chwile słabości. Wierzę jednak, że mi się uda. Pokazałem już, że mogę nie pić przez wiele miesięcy.

Ksiądz Stanisław dość szybko zrozumiał, że powinien przestać pić, ale nie potrafił.

- Jeszcze dziś wypiję, by mieć dobry humor, jutro przestanę - myślał. Kończyło się na tym, że picie przedłużało się do jutra. Z jutra robił tydzień, miesiąc, pół roku, rok. Potrzebne było mocne tąpnięcie, by się opamiętał.

- Zrobił to arcybiskup Henryk Muszyński, który był wtedy ordynariuszem diecezji włocławskiej - opowiada ks. Stanisław. - Poszedłem na terapię, ale nie od razu była skuteczna.

Na terapii usłyszał, że istotą uzależnienia jest utrata kontroli.

- Kto jak kto, ale ja nie będę potrafił się kontrolować? - szybko sobie odpowiedział.

Nie potrafił

- Straciłem przez to dziewięć miesięcy - tłumaczy ks. Stanisław Kowalski. - W końcu poddałem się. I od tego zaczęła się moja abstynencja i trzeźwieniem, czyli uznanie swojej bezsilności.

Ksiądz Stanisław tego nie mówi, ale to jego wielkie zwycięstwo. Na dziesięciu alkoholików poddających się leczeniu, z nałogiem zrywa tylko trzech.

- Z alkoholizmem u księży jest tak jak u innych uzależnionych - twierdzi ks. Stanisław Kowalski. - Mamy jednak to szczęście, że od trzydziestu lat spotykamy się w grupach wspomagających. To „Arka” Apostolski Ruch Księży Abstynentów. To nasza szalupa ratunkowa. Mamy kilka miejsc spotkań. Między innymi w Częstochowie, Brodnicy. Nasz ruch liczy około 100 księży alkoholików.

Mówi się, że księża łatwiej niż inne grupy zawodowe wpadają w alkoholizm. Powodem jest m.in. samotność, brak możliwości podzielenia się z kimś swoimi problemami. Psychologowie i terapeuci uważają jednak, że alkoholizm u księży nie zdarza się częściej niż w innych grupach zawodowych. Są to jednak ludzie wykonujący zawód publiczny, są na świeczniku.

- W dodatku żyjących samotnie, niemających rodzin, dotykają specyficzne stresy - mówił ks. Jan Sikorski, były proboszcz parafii św. Józefa na warszawskim Kole w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.

- To sprawia, że człowiek staje się bardzo słaby fizycznie i psychicznie, ma więc pokusę, aby dla relaksu sięgnąć po kieliszek. (...) Kiedyś pytano Jana Pawła II o to, jak przeżywał samotność jako ksiądz. Odpowiedział, że nigdy się takim nie czuł, gdyż zawsze był w rodzinie, czyli w gronie bliskich sobie ludzi i nawet jak przeżywał stresy, to nie miał czasu, żeby się nimi przejmować. Jednak nie zawsze tak jest, że ma się przyjaciół pod ręką. Przyczyn alkoholizmu wśród księży jest wiele i nie wiadomo, która w jakimś momencie zadziała. Ksiądz, który nie jest w swoim domu kontrolowany, pozostaje bardziej narażony na pokusę. Tym bardziej dotyczy to biskupa, który tych stresów ma jeszcze więcej niż przeciętny ksiądz. Nie zawsze da się sięgnąć do głębi życia duchowego tak, by dialog z Panem Jezusem chronił od pokus.

Ksiądz Stanisław tak patrzy na samotność księży.

- Księża nie są nigdy sami - twierdzi ks. Stanisław Kowalski. - Jest z nami Pan Jezus. Jeśli jednak człowiek się uzależnia, to o tym zapomina. Przez 25 lat swojej abstynencji nie czułem się samotny!

Kiedy zaczął mówić o swoim alkoholizmie, reakcje były różne.

- Jedni twierdzili, że jak ksiądz nie wstydzi mówić się o swoim alkoholizmie - opowiada ks. Stanisław. - Inni pytali, ile mi za to zapłacono. Byli jednak tacy, którzy docenili to, że stanąłem w prawdzie przed nimi i zacząłem mówić o swoim problemie.

Teraz przychodzą do niego księża i proszą o pomoc w walce z nałogiem.

Ksiądz Stanisław Kowalski mówi, że najtrudniejszy okres przeżywał wtedy, gdy chciał przestać pić, a nie potrafił. Pracował wtedy jako pomoc dusz-pasterska w parafii w Kole.

- Głód alkoholowy był ogromny - wspomina. - Zobaczyłem siebie wygłodniałego, skacowanego. Nie wiedziałem, co dalej robić. Rękę wyciągnął do mnie ks. Janusz Ogrodowczyk, który jest teraz emerytem i mieszka w Zduńskiej Woli. Bardzo mi pomógł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kiedy ksiądz sięga po kieliszek. Po drugi, po trzeci... - Plus Dziennik Łódzki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl