"Kazał nam je upiec na ognisku. I zjeść". Zapadł wyrok w głośnej sprawie kanibali spod Choszczna

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
"Kazał nam je upiec na ognisku. I zjeść". Jest wyrok w sprawie kanibalizmu
"Kazał nam je upiec na ognisku. I zjeść". Jest wyrok w sprawie kanibalizmu Sebastian Wołosz
Na 25 lat został w poniedziałek skazany Robert M. jeden z oskarżonych o dokonanie zabójstwa, a później częściowego zjedzenia swojej ofiary pod Choszcznem. Pozostali współoskarżeni nie zostali skazani - sąd postępowanie wobec nich umorzył. Wyrok nie jest prawomocny.

Rafał O.: Tego mężczyznę pobił Zbigniew B. Potem odciął mu głowę nożem, a później odkroił kawałek mięsa z boku. Kazał nam je upiec na ognisku. I zjeść. - Tak współoskarżony o udział w zabójstwie i znieważenie zwłok zeznawał w 2017 r. Teraz, po kilku latach, podczas procesu, nie komentuje swoich wyjaśnień. Nie chce wracać do wydarzeń sprzed lat.

Toczący się w szczecińskim Sądzie Okręgowym proces w sprawie kanibalizmu był bez precedensu na skalę kraju. Nic dziwnego. Wydarzenia, które miał wyjaśnić mroziły krew w żyłach. Czterej oskarżeni odpowiadali bowiem o... zjedzenie fragmentów ciała mężczyzny, którego chwilę wcześniej jeden z nich zabił odcinając mu głowę.

Poza tym proces był niezwykle skomplikowany. Przypomnijmy, nie wiadomo kto został zamordowany, kiedy dokładnie doszło do zbrodni i gdzie są zwłoki. A jednak sąd jest pewien - do zabicia nieznanego mężczyzny i zjedzenia fragmentów jego ciała na pewno doszło.

ZOBACZ TEŻ:

W poniedziałek został skazany Robert M., który wydał polecenie zabicia człowieka. Z tym, że wyrok w tej sprawie nie jest jednomyślny - członek składu sędziowskiego, sędzia Grzegorz Kasicki złożył zdanie odrębne. Ma wątpliwości, czy rzeczywiście tak się stało.

Żeby dokładnie wyjaśnić sprawę trzeba się cofnąć o dziewiętnaście lat

Na podstawie (m.in.) wyjaśnień Rafała O. sąd ustalił, i wobec tego przebiegu wydarzeń nie ma wątpliwości, że do zabójstwa doszło w 2002 r. (między lipcem a październikiem) i że wszyscy oskarżeni spotkali się w nieistniejącym już barze „U Józka” w miejscowości Łasko (pow. choszczeński).

Robert M. zaprosił ich na wódkę i rybkę. I to on spotkał w lokalu młodego mężczyznę - podobno znał go już wcześniej. Doszło do sprzeczki.

- Mówił, że przez niego nie dostał jakichś pieniędzy. Uderzył go nawet dwa razy w twarz z otwartej dłoni. Potem szamotanina przeniosła się przed bar. Robert kazał temu mężczyźnie wsiąść do samochodu - opowiadał w śledztwie Rafał O.

Mężczyzna wsiadł. I zniknął. Do sprawy przez lata nikt nie wracał.

Zabójstwo wyszło na jaw dopiero cztery lata temu, gdy policja otrzymała list podpisany przez Zbigniewa B., jednego z mężczyzn, który miał brać udział w zbrodni. Był na temat zapomnianego przestępstwa. Problem w tym, że w chwili wysłania listu R. nie żył już od miesięcy - ktoś wrzucił przesyłkę do skrzynki za niego. Policjanci jednak nabrali przekonania, że list nie jest fikcją. Ruszyło śledztwo.

Wyłoniono podejrzanych. Czterem mężczyznom założono podsłuchy na telefony. Główny oskarżony to Robert M. ps. Student, spawacz, ojciec czwórki dzieci. Do tej pory nie był karany. Nie przyznaje się do winy. Udziałowi w zbrodni zaprzecza też Sylwester B., ślusarz z Zielonej Góry, szwagier trzeciego z oskarżonych Janusza Sz. Czwarty oskarżony to Rafał O., kawaler, rencista. To on przyznał, że widział, jak dochodzi do zbrodni i dość szczegółowo ją opisał.

Co miał powiedzieć podczas śledztwa? Że samochodem tarpan, do którego wsiadł również nieznajomy, wszyscy pojechali nad jezioro Osiek w pobliżu miejscowości Ługów (auta nie udało się odnaleźć). Tam Robert M. rozpalił ognisko. A potem Zbigniewowi B. miał powiedzieć: „Wiesz, co masz zrobić”.

- Zbigniew wtedy usiadł na tym mężczyźnie i poderżnął mu gardło. A potem odciął mu głowę. To nie był jeden cios. On ją odcinał! Ja wtedy płakałem jak dziecko. A on odciął kawałek mięsa z boku ciała i kazał nam upiec je na ognisku. I zjeść. Gdy mówiłem im, by się opamiętali, oni mi grozili. Nawet nie wiem, jaki to był smak tego mięsa, byłem tak zdenerwowany - twierdzi Rafał O.

Co było dalej? Zbigniew B. odkroił jeszcze kilka kawałków mięsa i podał pozostałym biesiadnikom. Reszta zwłok została zapakowana w folę, obciążona kamieniami i wrzucona do jeziora - pomimo poszukiwań ciała nigdy nie znaleziono.

Składający wyjaśnienia Rafał O. wrócił do domu o godz. 7. W czapce przyniósł ludzkie mięso. Dał je lokatorowi mówiąc, że to z królika. - Ten, po spróbowaniu, natychmiast się zorientował, że coś jest nie tak - przez lata hodował króliki. Mięso więc rzucono psu.

Choć Rafał O. składał wyjaśnienia piętnaście lat po wydarzeniu, choć miał problem z alkoholem i upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim, sąd nie ma wątpliwości, że mówi prawdę - przez podsłuchy. Wiemy więc na pewno, że skarżony pijąc alkohol za każdym razem wracał do wydarzeń znad jeziora. Opowiadał sąsiadowi co się wtedy stało. Zawsze tak samo. Na dodatek z płaczem, często klęcząc.

- To była dla niego trauma, którą wciąż na nowo przeżywał.

On i pozostali dwaj oskarżeni nie zostali skazani. Ich sprawa została umorzona. Po pierwsze, nie brali udziału w zabójstwie. Po drugie, wprawdzie uczestniczyli w akcie kanibalizmu i mieli obowiązek poinformowania o popełnieniu zbrodni organów ścigania, to przestępstwa te uległy przedawnieniu.

Tylko Robert M., który mówiąc do Zbigniewa B. "wiesz co masz zrobić", tym samym każąc mu zadać śmiertelny cios, został w poniedziałek skazany - na 25 lat więzienia. Z kolei "Student", który dokonał dekapitacji, zmarł jeszcze przed wszczęciem postępowania.

- Odpowie przed Bogiem - spointował Rafał O.

Adw. Monika Widacka, obrońca Roberta M., zapewniła po wyjściu z sali rozpraw, że odwoła się od wyroku. Prokurator, który domagał się uznania za winnych wszystkich oskarżonych (Roberta M. na dożywocie) poczeka na pisemne uzasadnienie wyroku. O tym, czy złoży apelację zdecyduje za tydzień.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Kazał nam je upiec na ognisku. I zjeść". Zapadł wyrok w głośnej sprawie kanibali spod Choszczna - Głos Szczeciński

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
27 września, 17:02, Gość:

To przypomina zwyczaje terrorystów putina udających imigrantów podrzucanych via Białoruś, a którym niektórzy wyjątkowo głupi politycy opozycji i zagranicznych mediów chcą otwierać granice.

A gdyby rzad w Polsce nie wtracal sie w wewnetrzne sprawy Bialorusi czy Rosji, do takiej sytuacji nigdy by nie doszlo. A tak maja za swoje, tylko co gorsze kompromituja sie nasi ministrowie przedstawianiem "faktow" watpliwej wiarygodnosci publikujac je w srodku dnia, jednoczesnie gorszac dzieci. A co na to pbronca moralnosci pan Czarnek?

G
Gość
27 września, 20:23, Gość:

Ja osobiście złożył bym skargę do Strasburga.... jak można kogoś karać na podstawie pseudo zeznań i nagrań telefonicznych?? Gdzie nie ma ciała!!! Jak widać można a my Polacy dajemy się w ten wir wciągnąć... Dużo osób odsiaduje wyroki nie słusznie ale od tego jest TSUE... Na miejscu oskarżonego odwołał bym się tam... Nie sad najwyższy Polski... Tylko tu się kłania Trybunał... Na marginesie dużo osób o tym nie wie ale czas żeby ludzie się dowiedzieli

Pewnie, ze za taki przebieg rozprawy sadowej i skazanie na podstawie pomowien jakiegos niezrownowazonego i chorego psychicznie czlowieka tylko i wylacznie skladac nalezy skargi do zagranicznych urzedow broniacych praw i wolnosci obywateli. Jak policja wezmie kogos do skladania zeznan, to taki czlek przyzna sie nawet do tego ze jest ryba... Iluz to ludzi siedzi po wiezieniach w wyniku wyrokow "niezawislych i wolnych" sadow... A gdzie sa kosci tego zamordowanego? Nawet gdyby ugotowali galarete, to kosci gdzies powinny byc. Totalny wstyd dla zespolu sedziowskiego w tej sprawie.

G
Gość
28 września, 9:02, Gość:

Kanibalizm powszechny jest w rosji.

Spokojnie, nie irytuj sie, z tego co napisales mozna wnioskowac, ze nawet zglodniale wilki by cie nie zarly, takiej padliny...

G
Gość
Kanibalizm powszechny jest w rosji.
G
Gość
27 września, 18:21, Gość:

Przeczytałem artykuł kilka razy. Podsumujmy. Nie wiadomo kiedy zamordowano, nie wiadomo kogo, nie ma ciała ofiary. Policja podejmuje śledztwo na podstawie listu od faceta, który zmarł kilka miesięcy wcześniej. Ktoś (czyli kto?) wrzucił list za niego - jak rozumiem kilka miesięcy po jego śmierci. Inny facet, upośledzony w stopniu lekkim i mający problemy z alkoholem składa zeznania, a sąd mu daje wiarę, bo zawsze po pijanemu się rozklejał i opowiadał tę historię sąsiadowi. No, po prostu porażający dowód. I na tej podstawie posyła się kogoś na 25 lat za kratki?

Dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie...

G
Gość
Ja osobiście złożył bym skargę do Strasburga.... jak można kogoś karać na podstawie pseudo zeznań i nagrań telefonicznych?? Gdzie nie ma ciała!!! Jak widać można a my Polacy dajemy się w ten wir wciągnąć... Dużo osób odsiaduje wyroki nie słusznie ale od tego jest TSUE... Na miejscu oskarżonego odwołał bym się tam... Nie sad najwyższy Polski... Tylko tu się kłania Trybunał... Na marginesie dużo osób o tym nie wie ale czas żeby ludzie się dowiedzieli
G
Gość
Przeczytałem artykuł kilka razy. Podsumujmy. Nie wiadomo kiedy zamordowano, nie wiadomo kogo, nie ma ciała ofiary. Policja podejmuje śledztwo na podstawie listu od faceta, który zmarł kilka miesięcy wcześniej. Ktoś (czyli kto?) wrzucił list za niego - jak rozumiem kilka miesięcy po jego śmierci. Inny facet, upośledzony w stopniu lekkim i mający problemy z alkoholem składa zeznania, a sąd mu daje wiarę, bo zawsze po pijanemu się rozklejał i opowiadał tę historię sąsiadowi. No, po prostu porażający dowód. I na tej podstawie posyła się kogoś na 25 lat za kratki?
G
Gość
To przypomina zwyczaje terrorystów putina udających imigrantów podrzucanych via Białoruś, a którym niektórzy wyjątkowo głupi politycy opozycji i zagranicznych mediów chcą otwierać granice.
Wróć na i.pl Portal i.pl