Katastrofa smoleńska. MON przywraca "raport Millera", zbieżny z "raportem Anodiny"

Damian Kelman
Damian Kelman
Wideo
od 12 lat
Na stronę Ministerstwa Obrony Narodowej powrócił raport końcowy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego dot. katastrofy smoleńskiej nazywany również raportem komisji Millera. Dokument w przeszłości wzbudzał spory i kontrowersje. Mówiono, że jest odzwierciedleniem raportu rosyjskiej komisji.

Spis treści

Raport ws. katastrofy smoleńskiej przywrócony przez MON

Na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej pojawił się raport końcowy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego dot. katastrofy smoleńskiej nazywany potocznie raportem komisji Millera. Jerzy Miller wówczas przewodził badaniom.

MON wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym przypomina, że "zgodnie z obecnym stanem prawnym, jedynym wiążącym dokumentem określającym przebieg oraz faktyczne przyczyny katastrofy, jest pochodzący z lipca 2011 r. raport końcowy z badania zdarzenia lotniczego nr 192/20210/2011 samolotu Tu-154M nr 101 zaistniałego dnia 10 kwietnia 2010 r. w rejonie lotniska SMOLEŃSK PÓŁNOCNY sporządzony przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego".

"W raporcie wskazano ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku samolotu TU–154M oraz wydano stosowne zalecenia, które mają zapobiec podobnym wypadkom. Raport KBWLLP jest dokumentem kompletnym, opracowanym w Polsce przez narodowych ekspertów z zakresu prawa lotniczego, bezpieczeństwa lotów, konstruktorów, inżynierów oraz aktywnych pilotów i podstawę do oceny przebiegu i okoliczności katastrofy z 10 kwietnia 2010 r." - czytamy w komunikacie.

Ministerstwo przypomniało również, że 19 stycznia powołano zespół do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego.

"Zespół składa się z grupy ekspertów, którzy mają ocenić rzetelność, zasadność oraz gospodarność działań podejmowanych przez byłą Podkomisję MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r." - dodano.

Na koniec zaznaczono, że "wśród dokumentów nie został opublikowany załącznik nr 7, który zawiera informacje o obrażeniach, jakie odniosły ofiary katastrofy Tu-154M".

Przyczyny katastrofy smoleńskiej według raportu

W raporcie, który możemy przeczytać na stronie MON-u, możemy zapoznać się m.in. z wynikami i ustaleniami badaczy m.in. również związanymi z przyczynami i okoliczności wypadku.

"Przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią" - informuje raport.

Pośród czynników mających wpływ na zdarzenie lotnicze wymieniono natomiast m.in. brak reakcji załogi na komunikaty PULL UP generowane przez TAWS, nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36 splt na samolotach Tu-154M czy niekontrolowanie wysokości za pomocą wysokościomierza barometrycznego podczas wykonywania podejścia nieprecyzyjnego.

Na zakończenie badania komisja poinformowała z kolei, że "nie stwierdziła związku przyczynowego pomiędzy stanem technicznym samolotu i jego eksploatacją a wypadkiem".

Kontrowersje wokół raportu

Stworzony pod przewodnictwem Jerzego Millera raport już przed laty wywoływał wiele kontrowersji i wzbudzał spory.

Raport został anulowany w 2018 roku, a wówczas Jacek Sasin mówił, że "dotychczas cały czas wiele osób w Polsce, przede wszystkim politycy opozycji, powoływali się na ten dokument jako ten, który rzekomo miał zakończyć sprawę badania przyczyn katastrofy smoleńskiej".

Polityk wskazywał wówczas, że raport "powstał z powietrza" pod założoną z góry tezę i "wprowadzał zamęt", na co największy fakt miało zakończenie prac bez poważnych analiz czy badania dowodów i zrekonstruowania wraku samolotu.

Raport był zgodny z tezami zawartymi w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), któremu przewodniczyła Tatjana Anodina wraz m.in. z Siergiejem Szojgu. Anodina jako trzy główne przyczyny katastrofy wskazała w nim:

  1. Niepodjęcie na czas decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe, mimo złych warunków atmosferycznych, poniżej minimum widoczności (200 metrów przy dozwolonych 1000 metrów);
  2. Obniżanie lotów bez widoczności naziemnych punktów orientacyjnych (do poziomu 20 metrów) mimo ostrzeżeń kontrolerów z lotniska w Smoleńsku, kontrolerów lotów z Białorusi oraz członków załogi polskiego Jaka 40, któremu udało się wylądować;
  3. Brak reakcji na ostrzeżenia systemu TAWS, który sygnalizował zbliżanie się do ziemi i brak reakcji na zniżanie się maszyny poniżej tzw. poziomu decyzji (czyli 100 metrów nad ziemią).

Po anulowaniu raport Millera przez pewien czas raport Anodiny był jedynym funkcjonującym, jednak utworzono podkomisję, która miała za zadanie ponowne zbadanie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Pod okiem Antoniego Macierewicza stwierdzono, że przyczyną wypadku był wybuch w lewym skrzydle samolotu, a załoga Tupolewa wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności".

Plany działania Macierewicza i dążenie do ponownego zbadania sprawy bardzo nie spodobały się Władimirowi Putinowi, który w 2017 roku powtarzał, że "nie było tam żadnych wybuchów. Zbadano, w sposób najdokładniejszy wszystko, co działo się na pokładzie samolotu", a także straszył, że pogorszenie stosunków z Rosją nie jest dobre dla Polski.

"Czy chcecie dodatkowo utrudnić stosunki polsko-rosyjskie? (...) Przewróćcie w końcu tę kartę, dorośnijcie w końcu, osiągnijcie dojrzałość odpowiadającą wymogom dnia dzisiejszego i interesom narodu polskiego" - mówił rosyjski prezydent.

Co istotne, opinie o wybuchu nie pochodzą jedynie ze strony Prawa i Sprawiedliwości, bo podobne informacje pojawiały się w niezależnej rosyjskiej prasie. "Nowaja Gazieta" w 2020 roku pisała, że "na pokładzie Tu-154M doszło do zdarzenia, które wstrząsnęło samolotem".

W artykule pojawił się wywiad z rosyjskim publicystą Markem Sołoninem, który potwierdzał wersję nowej podkomisji, wskazując nawet, że w raporcie MAK-u są dane wskazujące na wybuch. Jest to, przede wszystkim, "stan szczątków samolotu i ciał ofiar".

"Jeśli nie było wybuchu, to samolot i ludzie nie mogli znaleźć się w takim stanie, w jakim się znaleźli" - uważał Rosjanin.

W ostatnich dniach Władysław Kosiniak-Kamysz powołał natomiast zespół, który ma ocenić działania podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl