Katastrofa śmigłowca. Pilot kontra ZUS Toruń w sądzie. Przegrał, bo zawinił w wypadku

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Śmigłowiec runął do Wisły 13 sierpnia 2020 roku.Pilot instruktor i kursantka cudem przeżyli. Teraz do tej sprawy musiał wrócić Sad Rejonowy w Toruniu, bo pilot nie zgadzał się z odmową wypłacenia mu odszkodowania przez ZUS. / Na zdjęciach: wyciąganie maszyny z rzeki.
Śmigłowiec runął do Wisły 13 sierpnia 2020 roku.Pilot instruktor i kursantka cudem przeżyli. Teraz do tej sprawy musiał wrócić Sad Rejonowy w Toruniu, bo pilot nie zgadzał się z odmową wypłacenia mu odszkodowania przez ZUS. / Na zdjęciach: wyciąganie maszyny z rzeki. fb/you tube (wszystkie fot.)
Cudem w sierpniu 2020 roku przeżyli katastrofę śmigłowca 25-letni pilot instruktor i jego kursantka. Teraz pilot w sądzie pracy w Toruniu domagał się, by ZUS przyznał mu odszkodowanie za wypadek przy pracy. Przegrał, bo specjaliści to jego obarczyli winą za zdarzenie: leciał poniżej bezpiecznej wysokości 150 metrów.

Obejrzyj wideo: Przedszkolaki w siedzibie redakcji "Nowości"

od 16 lat

O tej katastrofie głośno było w całym kraju. 13 sierpnia 2020 roku śmigłowiec Robinson R44 wpadł do Wisły pod Warszawą, na wysokości miejscowości Sady. Za sterami tej lekkiej, dwuosobowej maszyny siedział 25-letni wówczas instruktor z Kujawsko-Pomorskiego. Obok niego - kursantka. Można powiedzieć, że przeżyli upadek cudem.

Polecamy

Śmigłowiec runął do Wisły przed godziną 14.00. Pilota i kursantkę, w ciężkim stanie, przewieziono do szpitala. Mieli poważne obrażenia, ale przeżyli. Do późnego wieczora na miejscu katastrofy pracowali strażacy, płetwonurek, policjanci, prokurator. Trzeba było wyciąć kilka drzew, by wjechać mógł tu ciężki sprzęt i wydobyć wrak z rzeki.

Teraz, po ponad dwóch latach od tych dramatycznych wydarzeń, wrócić musiał do nich sąd pracy w Toruniu. A dokładniej - do okoliczności przyczyn zdarzenia, które ustalała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL). Dlaczego? Bo pilot B.K. wkroczył na drogę sądową przeciwko ZUS w Warszawie i Toruniu, w związku z odmową odszkodowania za wypadek przy pracy. Ubezpieczyciel stwierdził, że doszło do tzw. rażącego niedbalstwa pracownika, bo to on spowodował wypadek.

Jak doszło do katastrofy śmigłowca? Oto ustalenia ekspertów z PKBWL

Odmawiając odszkodowania ZUS w Warszawie i oddział ZUS-u w Toruniu powoływały się na wyniki pracy PKBWL. W raporcie końcowym podała ona jasno, że przyczyną wypadku była "błędna ocena wysokości podczas zniżania nad powierzchnią wody", a czynnikiem sprzyjającym - "wykonywanie lotu poniżej minimalnej dopuszczalnej wysokości".

25-letni wtedy B.K. był wówczas zatrudniony jako pilot instruktor z ośrodku szkoleniowym. Miał wszystkie stosowne licencje i uprawnienia, a jego pracodawca - stosowne certyfikaty etc. Maszyna była sprawna. Warunki pogodowe nie miały wpływu na przebieg zdarzenia. 13 sierpnia 2020 roku instruktor był wypoczęty i nie był pod wpływem alkoholu - ustaliła komisja.

Polecamy

Z lotniska w Modlinie śmigłowiec wystartował o godzinie 13.15. Momenty, w których to kursantka trzymała stery, były kilkuminutowe. Generalnie sterował B.K. Jak zeznała potem kobieta, były chwile, że lot wykonywany był poniżej korony drzew. Przed samym wypadkiem pilot nie zgłaszał nikomu żadnej awarii, usterki. Do samego końca też, co się nagrało, w miarę spokojnie rozmawiał z kursantką.

Do dramatu doszło na wysokości miejscowości Sady - tam, gdzie Narew uchodzi do Wisły. Kiedy śmigłowiec znajdował się nad Wisłą, kursantka zapytała „czy możliwe jest wykonywanie lotu na wysokości podobnie jak to miało miejsce nad terenem”. Pilot odpowiedział że tak, przeleciał nad mostem trasy S7 i rozpoczął zniżanie informując kursantkę, że w przypadku zniżania nad wodą „trzeba wiedzieć, gdzie się leci, bo nad wodą mogą być jakieś kable lub przewody, ale zgodnie z prawem…”. Po tych słowach śmigłowiec zderzył się z powierzchnią wody.
Zderzenie nastąpiło o godzinie 13:52 przy prędkości około 78 kt (wg zapisu radarowego). Potem ustalono, że maszyna leciała poniżej 150 metrów. Chwilę po zderzeniu pilot wydostał się samodzielnie na powierzchnię wody. Wisła w miejscu zdarzenia miała głębokość około 1,2 m.

Śmigłowiec leżał w wodzie na lewej burcie. Pilot podszedł do wystającej prawej burty kadłuba, aby udzielić pomocy kandydatce. Całą sytuację obserwował wędkarz znajdujący się na brzegu, kilkadziesiąt metrów od miejsca zdarzenia. Według jego relacji śmigłowiec zniżał się aż do momentu zderzenia z wodą, a silnik pracował normalnie.

Instruktor B.K karetką przewieziony został do szpitala, a kursantka - śmigłowcem LPR. W ocenie komisji, pilot był nieostrożny i leciał zbyt nisko; to doprowadziło do wypadku.

Pilot o zablokowanej dźwigni. Ale komisja tego nie potwierdziła

Dodajmy, że na etapie badania wypadku przez komisję pilot zgłaszał, że w pewnym momencie - gdy chciał wyprowadzić śmigłowiec ze zniżania, dźwignia skoku i mocy uległa zablokowania. W końcowej fazie lotu jednak, tuż przed zderzeniem z taflą wody, pilot nie zgłaszał przez radio żadnych problemów na pokładzie śmigłowca i kontynuował rozmowę z kursantką. PKBWL awarii dźwigni nie potwierdziła.

Polecamy: Dzieje się w Toruniu. Najlepsze zdjęcia fotoreporterów >>> TUTAJ <<<

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Odwołanie się B.K do sądu pracy od odmownej decyzji ZUS w sprawie odszkodowania okazało się nieskuteczne. W IV Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu powództwo oddalono. -Obowiązkiem ubezpieczonego było nieprzekraczanie wysokości lotu 150 metrów, czego nie dopełnił i nie wystąpiły żadne okoliczności, które usprawiedliwiałyby obniżenie lotu poniżej 150 metrów. Jak podał biegły, pozostanie na wysokości 150 metrów nie stworzyłoby ryzyka zderzenia z podłożem. Wskazaną wysokość lotu pilot ma jedynie prawo przekroczyć podczas obniżania przed manewrem lądowania, a w przedmiotowym locie nie miało to miejsca. Nie było okoliczności uniemożliwiających ubezpieczonemu obserwację wskaźników pilotażowych, w tym wysokościomierza. Nie było również przesłanek uniemożliwiających wykonanie lotu powyżej wysokości 150 m. (np. pogodowych czy wynikających z ruchu lotniczego). Jeśli lot byłby w dalszym ciągu wykonywany na wysokości powyżej 150 metrów do wypadku by nie doszło - podsumowała w uzasadnieniu wyroku sędzia Alina Kordus-Krajewska.

Wyrok w tej sprawie zapadł 28 lutego br., a 14 kwietnia opublikowany został w Portalu Orzeczeń Sądowych wraz z uzasadnieniem. Oznaczony został jako nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Katastrofa śmigłowca. Pilot kontra ZUS Toruń w sądzie. Przegrał, bo zawinił w wypadku - Nowości Dziennik Toruński

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl