Jacek Majchrowski idzie po trzecią kadencję

Piotr Rąpalski
Wprawdzie politycy i dziennikarze zarzucają Jackowi Majchrowskiemu, że "nie rządzi, tylko administruje", to wśród krakowian cieszy się on dość wysokim poparciem, choć wygranej jeszcze nie ma w kieszeni.

Od kilku miesięcy jego notowania w sondażach utrzymują się na poziomie około 40 proc. Najbardziej optymistyczne badanie zamówione przez sprzyjającą mu Socjaldemokrację Polską przewiduje, że mógłby wygrać w pierwszej turze, jeśli poprze go SLD. Tymczasem wierny mu do tej pory Sojusz (po sukcesie Napieralskiego w wyborach prezydenckich) zaczyna stawiać Majchrowskiemu warunki. - W zamian za poparcie chcemy po wygranych przez niego wyborach dostać stanowisko wiceprezydenta - oznajmiła europosłanka z Krakowa Joanna Senyszyn. Najwyraźniej pewien zwycięstwa Majchrowski równie hardo odpowiada: - Nie będzie żadnego handlu stanowiskami.

Czym więc chce zawojować serca wyborców? Na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że ubiega się o kolejną elekcję, gdyż jako dobry gospodarz musi dokończyć to, co zaczął. Pytanie - czy wyborcy uwierzą, że ciągłość władzy zapewni rozwój Krakowowi, czy też okażą się znudzeni jego panowaniem?

Prezydent Jacek Majchrowski w pierwszej kadencji uczył się rządzić. Miał czas, bo Krakowowi sprzyjały dobra koniunktura i turystyczny boom. Nie dokonał spektakularnych rzeczy, nie zrealizował wielkich inwestycji. Wtedy zaczęto mówić, że "administruje, a nie rządzi". Uniknął większych afer, przetrwał i wygrał kolejne wybory w 2006 r., ale głównie dzięki słabości kontrkandydatów. Dopiero wtedy chwycił za ster i powoli ruszył do przodu. Zaczął od skończenia tego, co powinno być już dawno skończone, np. Krakowski Szybki Tramwaj. Następnie rozkręcił machinę inwestycyjną, napinając budżet do granic możliwości.

Gdy przyszedł kryzys, Kraków zadrżał. Wielu oponentów prezydenta twierdzi, że kolos na glinianych nogach lada chwila się przewróci. Na razie jednak, tuż przed wyborami, prezydent Jacek Majchrowski oddaje krakowianom inwestycję za inwestycją, w tym największe na świecie podziemne muzeum.
A jak sobie radzi z wrogo do siebie nastawioną radą miasta podzieloną między PiS i PO? Jak Cezar - dzieli i rządzi, sam będąc niepartyjnym, co przysparza mu popularności.

W 2002 r. prof. Jacek Majchrowski wygrał ze Zbigniewem Ziobrą, Janem Rokitą i Józefem Lassotą. Jego zwycięstwo było zaskoczeniem. Mówi się, że sztab Lassoty miał gotowe szampany, które pozostały zakorkowane. Kraków liczył na wielki skok do przodu, tymczasem prezydentem został prawnik, były wojewoda - typowy urzędnik.

Jego pierwsza kadencja nazywana jest turystyczno-sportową. Prezydent nie musiał wiele się wysilać. Sprowadził do miasta tanie linie lotnicze, ale nie wydaje się, aby było to bardzo trudne. Liczba turystów odwiedzających Kraków sięgała 8 mln. Rozwijało się lotnisko w Balicach, a w Krakowie wciąż wyrastały nowe hotele.

Gorzej szło w sporcie. Zaczęła się modernizacja stadionu Wisły, przygotowywano się do remontu Cracovii i Hutnika. Prezydent mamił mieszkańców obietnicami. Budową hali widowiskowo-sportowej na 15 tys. widzów, centrum kongresowego naprzeciw Wawelu i tramwaju na Ruczaj, gdzie się znajduje kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego. Te inwestycje jednak nie ruszały z miejsca.
A co robi prezydent Jacek Majchrowski, jak nie ma wielkich osiągnięć? Stara się nacieszyć oczy wyborców - remontuje Stare Miasto. Wyremontował ul. Floriańską, zrewitalizował Planty i zabrał się do remontu Rynku Głównego. Przy tym ostatnim wpakował się jednak w aferę.
Remont największego placu w Europie zaczął się od protestów archeologów z powodu barbarzyńskiego traktowania zabytków. Następnie pojawiła się na placu budowy prokuratura. Oskarżenia o nieprawidłowości padły pod adresem dyrektora Zarządu Dróg i Transportu Jana T. Później doszły mu zarzuty o korupcję i mobbing. Do dziś jego sprawa toczy się w sądzie, ale, o dziwo, popularności Majchrowskiemu nie ujmuje. Ba! Nawet pomaga. Tuż przed wyborami w 2006 r. zrobiło się głośno o tym, że chciano prezydentowi założyć podsłuch. Sprytnie przekonał on wyborców, że to rządzący wtedy PiS, chcąc przejąć władzę w mieście, napuszcza na niego śledczych. Problemem było jednak to, że prace pod rynkiem stanęły. Stanęła też budowa ważnego ronda Mogilskiego. Miasto weszło w spór z wykonawcą, turecką firmą Guris.

W wyborach 2006 r. prezydent dostał drugą szansę. I wziął się do roboty. Motywujący był fakt, że w kwietniu 2007 r. okazało się, że Polska będzie współorganizatorem Euro 2012, a Kraków jest mocnym kandydatem na miasto gospodarza.

Platforma zarzuca Majchrowskiemu, że nie umie dogadać się z Warszawą i przez to miasto traci

Majchrowskiemu zaczęło się układać, ale początek 2009 r. okazał się dla niego wielkim ciosem. Władze UEFA zdecydowały, że Kraków nie będzie miastem gospodarzem mistrzostw Europy w piłce nożnej. Początkowo wina spadła na prezydenta, ale z czasem odpowiedzialność się rozmyła. Obwinia się Platiniego, Polski Związek Piłki Nożnej, krakowskich posłów oraz rząd w Warszawie. Na swoją obronę Majchrowski wyciąga kolejne raporty o stanie przygotowań, w których Kraków brylował. Przy tej okazji wyszła jedna ze słabości prezydenta. Bezpartyjność wiąże się z tym, że ma on małe poparcie w Warszawie, skąd miasto pozyskuje część funduszy na inwestycje. Platforma Obywatelska już zapowiada, że jak jej kandydat, Stanisław Kracik, zostanie prezydentem, do stolicy Małopolski popłynie morze gotówki.

Po utracie Euro machina inwestycyjna jednak nie zwolniła. Nie oddawano inwestycji do użytku, ale Kraków był wielkim placem budowy. Pod koniec 2009 r. otwarto pierwszy podziemny parking przy placu na Groblach. Niestety, w atmosferze skandalu i protestu mieszkańców, bo urzędnicy nie dopracowali organizacji ruchu w okolicy na czas.

Solą w oku prezydenta stał się stadion Wisły. Błędy w projekcie, poprawki i dodatkowe prace drenowały budżet. Trzeba było dołożyć do budowy 100 mln zł. Niemal co tydzień media donosiły o problemach z inwestycją, a kibice nie szczędzili prezydentowi ostrych słów w internecie.
Całą drugą kadencję Jacek Majchrowski prowadził też spór z Komisją Majątkową, która oddaje Kościołowi utracone za czasów PRL mienie. W 2006 r. "po cichu" przekazała ona zakonom kilka gminnych działek. Sprawy wylądowały w sądach. W 2009 r. Jacek Majchrowski postanowił podważyć legalność działania komisji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Radni nie wyrazili na to zgody i... strzelili sobie w kolano. Choć sprawę do trybunału zgłosili w końcu posłowie, prezydent wyszedł na zaciekłego obrońcę gminnej własności. Teraz, kiedy komisję łączy się z aferą korupcyjną, Majchrowski śmiało może powiedzieć: "A nie mówiłem!".

W rok wyborczy prezydent wszedł z problemami i rozgrzebanymi inwestycjami. Możliwe jednak, że taki był jego plan, aby przed samymi wyborami oddać krakowianom całą plejadę atrakcji. Na gotowym placu Szczepańskim trysnęła kolorowa fontanna, na stadionie Wisły, choć niedokończonym, grała już reprezentacja Polski. Wzorowo budowana Cracovia jest gotowa. Zamiast tramwaju na Ruczaj działają cztery przystanki w kierunku na Golikówkę. Przed samym pójściem wyborców do urn prezydent odda kładkę rowerową przerzuconą przez Wisłę i Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego pod Wawelem.

Do wyborów wystartuje, zapowiadając skończenie kolejnych inwestycji - rozgrzebanego ronda Ofiar Katynia, połączenia z kampusem Uniwersytetu Jagiellońskiego, centrum kongresowego i hali widowiskowo-sportowej. Mieszkańcy Krakowa mogą na niego zagłosować, wierząc, że tylko ciągłość władzy zagwarantuje ich realizację.

Jak widać, Jacek Majchrowski mimo problemów radzi sobie nieźle. Pytanie - jak mu się to udaje przy wrogo nastawionej do niego radzie miasta? Ma w niej tylko dwójkę swoich ludzi na 43 radnych. Prezydent zdobywa jednak sprytnie głosy dla swoich przedsięwzięć. Gdy trzeba dołożyć do stadionu Wisły lub uchwalić budżet, przekonuje poszczególnych radnych - na osobności, w zaciszu swojego gabinetu. Jednemu obieca wyremontować boisko w jego dzielnicy, innemu budowę drogi.

Jacek Majchrowski od 1965 r. był w PZPR. Legitymację partyjną oddał jednak po wprowadzeniu stanu wojennego. W roku 1988 został profesorem nauk prawnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1996-1997 był wojewodą krakowskim. W 1999 r. wstąpił do SLD, ale po wyborach w 2002 r. zawiesił swoje członkostwo. Zawsze miał jednak ciche poparcie lewicy. Jeśli w tych wyborach go zabraknie, za reelekcją może przemówić boom inwestycyjny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl