Dla kibica Górnika oglądanie meczu w Krakowie było nieprzyjemnym przeżyciem. Gospodarze przeważali przez 90 minut, a zespół z Łęcznej jedynie asystował, licząc na najniższy wymiar kary. - To był świetny mecz w naszym wykonaniu. Byliśmy agresywni, blisko przeciwnika i odbieraliśmy piłki – podsumowuje trener Wisły, Mariusz Jop.
Gospodarze chwilę po pierwszym gwizdku sędziego ruszyli na bramkę Tomasza Woźniaka. 21-letni golkiper Górnika zastąpił pauzującego za czerwoną kartkę w meczu w Rzeszowie, Macieja Gostomskiego. Woźniak w tym sezonie dał się zapamiętać za fatalny występ przeciwko Cracovii w Fortuna Pucharze Polski. - Wyrzuciłem tamten mecz z głowy – zapewniał.
Piłkarze Wisły chcieli szybko sprawdzić, czy to prawda i przetestować młodego bramkarza. W szesnastce Górnika co chwila się kotłowało, ale zagrożenie oddalali defensorzy. Woźniak wykazał się pod koniec pierwszej połowy, gdy w ciągu kilkudziesięciu sekund wybronił dwa groźne strzały Szymona Sobczaka. Za pierwszym razem napastnik Wisły wyprzedził Lukasa Klemenza i oddał strzał głową, a za chwilę przymierzył z ostrego kąta.
Gospodarze kontrolowali wydarzenia boiskowe, ale to Kamil Broda pierwszy wyjmował piłkę z siatki. W 23. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcina Grabowskiego, bramkarz Wisły niepewnie interweniował, a piłkę z bliska dobił Damian Zbozień. Analiza VAR wskazała jednak, że wcześniej jeden z zawodników był na pozycji spalonej.
Trzy minuty później piłka wpadła do siatki łęcznian i w tej sytuacji nie było już wątpliwości, że gol został zdobyty prawidłowo. Piłkę wstrzeloną w pole karne Górnika próbował zatrzymać Sobczak, ale przeszła do stojącego dalej Goku, który z łatwością zdobył bramkę.
Pojedyncze próby przedarcia się gości pod szesnastkę krakowian nie stwarzały poważniejszego zagrożenia. Dalekie wyrzutu z autów Zbozienia także z łatwością wybijali defensorzy „Białej Gwiazdy”. Najlepszą okazję w 58. minucie miał Marko Roginić. Strzał Chorwata w ostatniej chwili zablokował jednak Dawid Szot.
- Nie mogę powiedzieć za wiele pozytywnego o naszej grze – przyznaje Ireneusz Mamrot. - Przegraliśmy zdecydowanie i w pełni zasłużenie. Jedyny dający nadzieję moment był po przerwie. Podeszliśmy wtedy wyżej, mieliśmy kilka odbiorów, a Roginić miał sytuację na 1:1. Wisła natomiast stworzyła sobie dużo więcej sytuacji i mecz mógł skończyć się wyższym wynikiem – dodaje trener.
Po godzinie gry gospodarze zaczęli jeszcze mocniej atakować bramkę Górnika. W krótkim okresie oddali kilka groźnych, ale minimalnie niecielnych strzałów. W 67. minucie Wisła podwyższyła ze stałego fragmentu gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową na dalszy słupek strzelił Sobczak. Ta próba była bardzo precyzyjna i Woźniak nie chwycił futbolówki.
Chwilę później Bartosz Talar z około 20 metrów trafił w słupek, a gospodarze wciąż byli głodni kolejnych goli. W 73. minucie Klemenz sfaulował w polu karnym Sobczaka i poszkodowany z jedenastu metrów podwyższył na 3:0. Natomiast w doliczonym czasie gry sporo swobody na 10. metrze wykorzystał Goku, który strzałem lewą nogą ustalił wynik spotkania.
Wisła Kraków – Górnik Łęczna 4:0 (1:0)
Bramki: Goku 26, 90+, Sobczak 67, 74 k
Wisła: Broda – Szot (80 Krzyżanowski), Uryga, Colley, Jaroch, Duda (67 Talar), Carbo (80 Sarga), Alfaro (61 Gogół), Goku, Baena (61 Villar), Sobczak. Trener: Mariusz Jop
Górnik: Woźniak – Grabowski, Klemenz, Cisse, Zbozień, Deja (76 Pawlik), Durmus (83 Bednarczyk), Kryeziu, Łukasiak (46 Janaszek), Gąska (69 Żyra), Roginić (76 Podliński). Trener: Ireneusz Mamrot
Żółte kartki: Baena, Duda
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?