Gdańsk: Kobieta straciła nogę, rodzina oskarża szpital o niedbalstwo

Tomasz Słomczyński
Czy starsza pacjentka czekała na konsultację specjalisty aż 11 godzin? Wyjaśni to prokurator
Czy starsza pacjentka czekała na konsultację specjalisty aż 11 godzin? Wyjaśni to prokurator B.Kosiński
Rodzina 84-letniej kobiety oskarża UCK w Gdańsku o to, że lekarze doprowadzili przez niedbalstwo do amputacji nogi starszej pani. Według krewnych kobieta 11 godzin czekała na specjalistę. Szpital odpiera zarzuty, a sprawę ma zbadać prokurator.

- Moja teściowa po raz pierwszy zator na lewej nodze miała w 2008 roku. Wezwaliśmy pogotowie, które szybko przyjechało i po wstępnej diagnozie przewiozło ją do szpitala. Tam od razu podjęto odpowiednie działania i operacyjnie udrożniono żyły. Po kilkunastu dniach teściowa cała i zdrowa wróciła do domu - relacjonuje dramatyczne wydzarzenia Krzysztof Jankowski, który zgłosił nam tę sprawę.

10 maja bieżącego roku pani Kazimiera miała kolejny zator.
- Do pewnego momentu wszystko przebiegało tak jak poprzednio i około 21.30 teściowa została przyjęta na oddział ratunkowy przy Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

W relacji Krzysztofa Jankowskiego wyczuwalna jest gorycz.
- Piękne nowe budynki, przestronne korytarze, sale i… to wszystko, co można dobrego powiedzieć o tym miejscu.

Czytaj także:Nie pojadą do sanatorium, bo lekarze robią błędy

Była 22.30, kiedy pan Krzysztof dowiedział się na oddziale ratunkowym, że do tej pory jeszcze trwa oczekiwanie na wizytę chirurga naczyniowego.

- Razem z personelem dyżurnym czekaliśmy na lekarza prawie do pierwszej w nocy. Wtedy to lekarz dyżurny Piotr Gumiela poinformował nas, że kontaktował się z chirurgiem i ma on dotrzeć na oddział w ciągu pół godziny. Zmęczeni czekaniem i całą tą sytuacją, postanowiliśmy wrócić do domu.

Następnego dnia , w piątek, 11 maja 2012, koło południa, pan Krzysztof z żoną przyjechali na oddział ratunkowy UCK.
- Horror to za małe słowo wobec tego, co zobaczyliśmy i czego się dowiedzieliśmy. Twarz teściowej była zmasakrowana i opuchnięta. Górna część pidżamy była zakrwawiona, a cała pidżama i szlafrok zabrudzone moczem. Okazało się, że przed godziną siódmą rano teściowa dziwnym sposobem, pod nieuwagę dyżurnych pielęgniarek, spadła z łóżka.

Jeszcze gorsza była informacja o decyzji chirurga naczyniowego Grzegorza Haleny. Noga nie nadawała się do leczenia i jeszcze tego samego dnia miała być amputowana. Pana Krzysztofa poinformowano, że amputacja miałaby być mniej niebezpieczna dla pacjentki niż próba udrożnienia żył.

- Nie mogąc się pogodzić z taką decyzją, próbowaliśmy skontaktować się z lekarzem, ale ten udał się już do domu. Nikt nie był też w stanie odpowiedzieć nam na pytanie, czy chirurg, zanim podjął decyzję o amputacji (rano w piątek), widział pacjenta wcześniej. Lekarz dyżurny na oddziale ratunkowym dał nam do zrozumienia, że czasami lekarz podejmuje działania na odległość, bazując na wynikach przeprowadzonych badań, wpisanych do systemu - mówi pan Krzysztof. - Sugerował, że wielce prawdopodobne jest, że akurat w naszym przypadku doktor Halena widział pacjentkę po około 11 godzinach od przyjęcia na oddział.

Czytaj także: Komisja czeka na poszkodowanych pacjentów

Pan Krzysztof postanowił wyjaśnić, kiedy dokładnie przy łóżku pani Kazimiery znalazł się lekarz specjalista. Rozmawiał z dwoma lekarzami, którzy podawali sprzeczne informacje - według jednego z nich, lekarz był o godz. 23.00 (pan Krzysztof był wtedy na oddziale i twierdzi, że to nieprawda), według innego - o pierwszej w nocy.

W związku z tym pan Krzysztof zwrócił się o wyjaśnienie do dyrekcji szpitala. Zadał proste - wydawałoby się - pytania: O której godzinie odbyła się konsultacja specjalisty? I jak to możliwe, że jego teściowa dotkliwie się zraniła, będąc na oddziale ratunkowym?

Sformułowanie odpowiedzi zajęło dyrekcji ponad tydzień. Szpital twierdzi, że konsultacja specjalisty odbyła się między 22.00 a 23.00.

- Zostało przeprowadzone postępowanie wyjaśniające - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, zastępca dyrektora naczelnego ds. lecznictwa UCK w Gdańsku. - Ustalono, że dr Grzegorz Halena konsultował osobiście panią Kazimierę (...) między godziną 22.00 a 23.00 (nie po 11 czy po 15 godzinach). (...) Pragnę wyrazić głębokie ubolewanie w związku z wypadkiem, jaki się wydarzył w Klinicznym Oddziale Ratunkowym. Pani Kazimiera (...) przebywała na łóżku, zabezpieczona z obydwu stron drabinkami. Nie informując personelu, próbowała wstać i iść do toalety. Mając na uwadze szacunek i dobro pacjenta, nie stosujemy unieruchamiania ani innych form umocowywania chorego w łóżku. Niedoszacowana wartość kontraktu z NFZ ogranicza nam możliwości zatrudnienia dodatkowego personelu pielęgniarskiego.

- Wygląda na to, że mamy teraz moje słowo przeciwko słowu dyrekcji szpitala - komentuje te wyjaśnienia Krzysztof Jankowski. - Powtórzę: o 22.30 trafiliśmy do szpitala, poinformowano nas, że specjalisty nie ma i nie było. Potem czekaliśmy na niego do 1 w nocy. Nie było go.

Jankowski zapowiada złożenie doniesienia do prokuratury. Pani Kazimiera wciąż przebywa w śpiączce po operacji amputacji nogi.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdańsk: Kobieta straciła nogę, rodzina oskarża szpital o niedbalstwo - Dziennik Bałtycki

Komentarze 21

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Alka
Pewnie to samo mogło wydarzyć się wszędzie, ale trzeba powarczeć i postękać o odszkodowanie zapewne...
T
Także poszkodowana
Mam podobna historie w mojej rodzinie, z czerwca tego roku. Bardzo proszę o kontakt z autorem tego artykułu bądź jeśli to możliwe z poszkodowana rodzina. Mój email: [email protected]
Najgorsze jest to poczucie winny ze lekarze i pielęgniarki są w tym szpitalu bezkarne i nadal praktykuja znęcanie sie nad pacjentami!
Z
Zawiedziona
Mnie w tym szpitalu powiedziano ze pacjentów po 75 roku życia sie nie leczy bo szkoda pieniędzy!
b
bolko
Doczekaliśmy się szkolonych pyszałków i nie robów,czekają na łapówki i inne wsparcia,tego się nie da już naprawić.Okradają POlakow aż "miło"
S
SNG
Niestety to nie tylko tam to sie dzieje a w szpitalnictwie gadanskim to jest nagminne . ze poza placami pacjenta i ich rodzinami decyduje sie o amputacji aby nie miec problemow .Chyle glowe dla oddanych lekarzy ,ktorych w Gdansku jest naprawde nie wielu ,reszta to naprawde pomylila sie z zawodem .ignorowanie pacjentow i lekcewazenie ich to przechodzi siebie
p
pracownik
Obecnie jest totalny chaos, umierają przez to dosłownie ludzie. Dyrekcja jest ręcznie sterowana przez rektora, który przejął władzę nad UCK a się nie zna.
Co ciekae, poprzedni wyurzucony dyrektor Domejko teraz ma prokuraturę na głowie, bo w szpitalu Latawiec pozawierał z ordynatorami kontrakty menedżerskie, kominowo płacąc pieniądze! W CMI też takie umowy zdążył podpisać z kierownikami i nadal one podobno obowiązują! Gdzie jest Rada Społeczna UCK? Rektor raczej będzie chronił swoich pupilków.
K
Krytyk
Większością głosów władzę powierzyli Tuskowi i jego spółce. Ta spółka zamiast dofinansować służbę zdrowia - o czym ponad 5 lat temu pisał i głośno mówił śp. prof. Religa - postanowiła ciąć wydatki na leki, zmniejszać liczebność personelu medycznego, oszczędzać za wszelką cenę, łącznie z ceną zdrowia i życia pacjentów.
Ten stan rzeczy między innymi powoduje erozje etyki personelu medycznego, który zmuszony jest do swoistej żonglerki wydatkami i zdrowiem pacjentów. Jeżeli dodać do tego jeszcze zalecenie poseł Muchy,
że po 80-tce nie warto wykonywać kosztowniejszych zabiegów, to wszystko staje się jasne. Na sprawy te zwracam uwagę obecnie młodym i zdrowym a także przypominam, że i im przyjdzie mieć kiedyś
te 80 lat i potrzebować wielorakich nie rzadko kosztownych świadczeń zdrowotnych. Chyba, że oni noszą
się z zamiarem legalizacji eutanazji np. po 75-tce. W ostatnim przypadku nie będzie również problemu ze świadczeniami emerytalnymi, które wypłacane będą nie dłużej niż przez 8 lat!
u
uzytkownik
Z tekstu powyższego nie widać tu żadnego przewinienia. Takie artykuły są krzywdzące dla środowiska lekarsko-pielęgniarskiego za ich niebywały wkład z ratowanie ludzkiego zdrowia. Dyrekcja potwierdziła wizytę konsultacyjna (jest przecież monitoring), że trwało to tydzień - może to wynika z procedur (weryfikacja monitoringu, rozmowa z pracownikami i itp.). Jeżeli prokurator udowodniłby winę szpitala (personelu) - to wtedy taki artykuł ma sens, a tak jest chwytem dla taniej nieprawdziwej inwigilacji. Pytanie czy to komuś pomoże. Ktoś mi kiedyś zasugerował że więcej ludzi umiera w szpitalu niż na cmentarzu, a i tak ludzie wola przyjechać do szpitala niż na cmentarz :) Incydent nieszczęśliwego wypadku zdarzyć się może wszędzie (w domu, na ulicy) - oczywiście minimalizuje się do minimum takie szanse - co zasugerował dyrektor szpitala. W sumie to chętniej bym czytał artykuły o sukcesach medycznych, podziękowaniach, cudach, nowatorskich spektakularnych osiągnięciach - przecież takie rzeczy dzieją się o wiele częściej, prawie każdego dnia - ale są mniej medialne, nieirytujące, nie wywołują zażenowania, nie bulwersują.
A
A.T.
A to dopiero opinia!Jak pani Smie tak obrazac rodziny chorych ludzi! To po to sa chyba szpitale aby leczyly naszych bliskich!Moze pania ktos chetnie odda do ZOLU!
A
A.T.
Mialam do czynienia z CMI przywozac na badanie moja chora 91 Mame! Dzisiaj juz Sw. Pamieci! Nie zrobiono dodatkowych badan tylko oparto sie na badanich zrobionych przez nas prywatnie! a gdyby tak zlecono Rtg czy EKG i zobaczyli ze jest woda w oplucnej i worku osierdziowym to moze jeszcze udaloby sie uratowac zycie mojej mamie.Niestety po tygodniu zmarla! Oczywiscie sprzet jest ale serca do leczenia nie ma! Przykro jest mi to pisac gdyz sama jestem pielegniarka i z takim brakiem profesjonalizmu jest mi sie trudno pogodzic! Czy 91 osoba, sprawna psychicznie i fizycznie musi odejsc z powodu odebrania Jej szansy na dalsze zycie?
z
zobrzydzony
wyrównują studzienki burzowe i kanalizacyjne, w demokratycznym kraju Solidarności, d... premiera jest inna od d.. podatnika i szipatale sa inne dla syna prezydenta i syna 84-letniej mamy
p
płatnikZUS
widać postep w służbie zdrowia!!!!
.
Tak niestety jest i to jest tragiczne.Ale co zrobić by było lepiej?Zwolnić więcej.
k
krysia
Jak zwykle to nie jest wina naszych biednych przepracowanych lekarzy i pozostałego personelu. Przecież oni robili wszystko,żeby pomoc pacjentowi.sama przeżyłam podobna sytuacje. Po upadku mamy z łóżka. rozbiciu głowy nie wpuszczano mnie na oddział przez 9 dni. Nie poinformowano mnie ze zostaje przewożona do innego szpitala. Stan był już beznadziejny, ale muszę przyznać, że ten drugi szpital, w Malborku, stanął na wysokości zadania. Tam dopiero się przekonałam, jak powinno dobrze obchodzić się z pacjentem, mimo bardzo ciężkiego stanu zdrowia. Do Gdańskiego szpitala i lekarzy mam żal do tej pory... Życzę wytrwałości w dochodzeniu do prawdy i dużo zdrowia.
a
aktra
Tak jak napisała M. to była tylko kwestia czasu.Jak jest na prawdę to wiedzą osoby tam pracujące lub mające tam znajomych.Prawda jest niestety brutalna i odległa od tej "prawdy politycznej" lansowanej przez dyrekcję i pana człowieka roku.
Wróć na i.pl Portal i.pl