Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy trop w sprawie zbrodni sprzed dziesięciu lat

Marcin Rybak, Mariusz Junik
Przełom w śledztwie dotyczącym głośnego morderstwa sprzed dziesięciu lat.

Wrocławska Prokuratura Okręgowa ma dowody, że słynny Carrington - Zbigniew M., szef gangu przemytników z dawnego Jeleniogórskiego - osobiście dokonał egzekucji czterech młodych mężczyzn. Ich ciała znaleziono latem 1998 roku w domku niedaleko wsi Modrzewie koło Wlenia. To jeden z najkrwawszych epizodów trwającej wówczas na pograniczu wojny gangów.

Carrington najprawdopodobniej nigdy nie stanie przed sądem oskarżony o to przestępstwo. Śledczy przygotowali co prawda postanowienie o przedstawieniu mu zarzutu dokonania czterech zabójstw ze szczególnym okrucieństwem, ale zarzutów tych nie można Carringtonowi przedstawić.
Jest ciężko chory neurologicznie. Ma całkowity zanik pamięci. Był wiele razy badany przez lekarzy, którzy potwierdzali, że jego stan zdrowia uniemożliwia postawienie przed sądem. To niezwykłe, ale szef gangu, który ocalał z zamachu na swoje życie, ciężko zachorował po upadku z roweru.

Ofiara zbrodni w Modrzewiu to między innymi Arkadiusz P. ps. Płomyk. Razem z trzema innymi mężczyznami został wyciągnięty z samochodu, w którym przyjechał, związany i zastrzelony. Carrington to - według prokuratury - jeden z morderców, ale nie jedyny. Kim są pozostali, wrocławska prokuratura na razie nie ustaliła. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda się rzecz całą wyjawić.

Ofiary zbrodni związane były z gangiem kierowanym przez Jacka B. ps. Lelek. Mężczyźni ci zginęli, bo wcześniej porwali gangstera z grupy Carringtona. Domek, niedaleko wsi Modrzewie, to miejsce, w którym przetrzymywali porwanego. A Carrington znany był z tego, że dbał o swoich ludzi. Dlatego osobiście pojawił się w Modrzewiach.
Porwany mężczyzna - gangster o pseudonimie Grzywa - przeżył i dziś prowadzi legalny interes w jednym z dolnośląskich miast. Co dziwniejsze - jeden z jego porywaczy, Jarosław J., również przeżył. Jak to się stało, nie wiadomo. Wiadomo tylko, że niewiele wniósł do śledztwa, bo w czasie przesłuchań cały czas twierdził, że nic nie pamięta.

Wśród zamordowanych 10 lat temu w Modrzewiu mężczyzn był Dariusz P., gangster ze Zgorzelca. Kilka miesięcy wcześniej bardzo pomógł wrocławskiej policji w odzyskaniu dwóch z ośmiu obrazów skradzionych w 1997 roku z Auli Leopoldyńskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Kiedy w styczniu 1998 roku funkcjonariusze przyszli przeszukiwać przy okazji innej sprawy jego mieszkanie i znaleźli nielegalną broń, zaproponował układ: jeśli nie zostanie aresztowany, pomoże policji odzyskać obrazy. Do aresztu trafił, ale po kilku dniach na śmietnik we Wrocławiu podrzucone zostały dwa obrazy z Auli. Kilka dni później Dariusz P. został zwolniony z aresztu. Pół roku później już nie żył.

Jeden z jego znajomych twierdzi, że gdyby nie zamach w Modrzewiach, Dariusz P. mógłby pomóc odzyskać wszystkie osiem obrazów z Auli Leopoldyńskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska