W podchojnowskim Dzwonowie pługi wyorują z ziemi cmentarzysko sprzed około 2900-2700 lat. Potłuczone skorupy urn leżą rozwłóczone po całym polu. Tak jest z wieloma archeologicznymi stanowiskami na Dolnym Śląsku, bo nie ma pieniędzy na ich zbadanie. Jeszcze kilka lat orki i po cmentarzysku w Dzwonowie nie zostanie śladu.
Mariusz Łesiuk - właściciel Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej Pro Archaeologia, nie mógł na to patrzeć. Za zgodą konserwatora zabytków na własny koszt, społecznie, rozpoczął wykopaliska, by uratować i opisać to, co jeszcze przetrwało pod skibą. Tuż pod ziemią natrafił na groby z epoki brązu i ślady osady.
- Znalezisko można wstępnie datować na ok. 900-700 lat przed Chrystusem - objaśnia archeolog. - Zmarłych palono na stosach układanych z bierwion i gałęzi. Skremowane kości wkładano do glinianej urny. Tę umieszczano w jamie grobowej i obkładano dodatkowymi naczyniami, aby służyły zmarłemu w zaświatach.
Odkopane w Dzwonowie naczynia są w złym stanie. Trzeba je oczyścić i posklejać z dziesiątków potłuczonych skorupek. Po opisaniu trafią do Muzeum Regionalnego w Chojnowie.
O cmentarzysku w Dzwonowie wiedziano od końca XIX wieku. W 1930 roku Niemcy prowadzili tu wykopaliska. Potem Dolny Śląsk wrócił do Polski i zainteresowanie grobami ustało.
- W trójkącie Złotoryja - Chojnów - Bolesławiec badań archeologicznych było szczególnie mało - mówi Łesiuk.
Kilka lat temu dzięki Muzeum Ceramiki z Bolesławca przeszukał mokradła w Olszanicy, gdzie stał zamek rycerza rabusia Czarnego Krzysztofa. Wykopał setki cennych eksponatów. Nie traci nadziei, że minister kultury dostrzeże wagę wykopalisk pod Dzwonowem i wesprze je finansowo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?