Rzeźbę Matki Boskiej z Dzieciątkiem z ok. 1730 roku można było tam kupić za 15 tys. zł, a sprzedającym okazał się ksiądz, który kilka lat temu był wikarym w tej parafii.
- Jak duchowny może ograbić swój kościół? - pytają oburzeni mieszkańcy Witoszowa. O sprawie wiedzą niewiele, ale wszyscy mówią niemal tylko o niej.
Na spotkaniu rady parafialnej obecny proboszcz ze smutkiem dał im do zrozumienia, że kościół został okradziony i że stoi za tym, niestety, ich były ksiądz.
- Nie padły jednak żadne nazwiska, ale przecież przez ostatnie lata mieliśmy tu zaledwie kilku księży. Wszyscy mieli u nas ogromny autorytet, a tu taka historia. Szkoda gadać - dodaje rozgoryczony Piotr Gancarczyk z Witoszowa, radny gminy Świdnica. - Kościół to największa atrakcja we wsi i wszyscy bardzo o niego dbają - zapewnia radny. Wczesnogotycka budowla ma bogate w zabytki wnętrze i jest pilnie strzeżona, a na noc szczelnie zamykana.
Policja wpadła na trop skradzionej rzeźby kilka tygodni temu. Szybko namierzyła księdza i powiązała go z parafią. W 2004 roku przez kilka miesięcy był tam wikarym. Obecnie jest duchownym w jednej z parafii na Dolnym Śląsku.
- Ale ja nie wiem, o co pani chodzi i nie będą z panią rozmawiał - skomentował wczoraj krótko duchowny, gdy spytaliśmy go, skąd wziął figurkę, którą wystawił na aukcji.
O tym, że kościół został okradziony z cennych rzeczy, wiedział ówczesny proboszcz.
- Jak można teraz wracać do tej sprawy i po tylu latach pytać mnie o te zabytki - mówi oburzony ks. Jan Makrocki, kiedy pytaliśmy o skradzioną figurkę. - Nic na ten temat nie wiem. Zresztą nie pamiętam nawet, czy jak odchodziłem z parafii, ta rzeźba jeszcze tam była. Przecież nikt wtedy nie robił żadnej szczegółowej ewidencji i gdyby ktoś chciał, to mógłby cały kościół ukraść - dodaje zniecierpliwiony.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawa jest o wiele poważniejsza. Z kościoła zniknęło co najmniej kilkanaście innych zabytków (m.in. rzeźby i obrazy).
Ale monstrancja z XVIII w., którą proboszcz cztery lata temu uznał w dokumentach za zaginioną, odnalazła się w piwnicy z węglem. Wyglądało to tak, jakby ktoś ją tam schował, przygotowując do wyniesienia.
- Sprawa jest rozwojowa, ale na tym etapie nie mogę mówić o szczegółach - ucina Katarzyna Czepil ze świdnickiej policji i dodaje, że ksiądz, który chciał sprzedać figurkę na Allegro, może wkrótce usłyszeć zarzuty handlu skradzionymi zabytkami.
Barbara Obelinda z Wojewódzkiego Biura Konserwatora Zabytków w Wałbrzychu, która pomagała policji w odzyskaniu barokowej figurki, mówi że odnaleziona rzeźba jest bardzo cenna.
- Trudno mówić o konkretnej wartości, bo takimi rzeczami w Polsce się legalnie nie handluje.
Ksiądz Jarosław Lipniak, którzy parafię w Witoszowie objął kilka tygodni temu, powtarza, że dla niego najważniejsze jest to, że zabytek wróci do kościoła.
- Ale stanie się tak dopiero, kiedy zakończymy remont plebanii, tak by rzeźba była bezpieczna - zastrzega proboszcz. Podkreśla też, że najsmutniejsze jest to, iż zamieszany w aferę jest duchowny.
Świdnicka kuria nie chce sprawy komentować. Komisja ekspertów wraz z proboszczem w środę ma ocenić, jakie dokładnie zabytki zginęły z kościoła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?