Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to nasza historia?

Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda wrocławski
Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda wrocławski
Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda wrocławski Paweł Relikowski
Na Uniwersytecie Wrocławskim brakuje swobody wymiany myśli.

Mówienie o polityce historycznej wydawało się polityków i komentatorów lekko męczyć. Przeciwstawiono czerwono-liberalne "wybierzmy przyszłość" prawicowemu rzekomemu "jątrzeniu". I oto mamy wysyp tematów, wydarzeń, które do historii wracają. Najpierw były decyzje ministra od ochrony dziedzictwa narodowego, który wycofywał rządowe wsparcie dla takich projektów, jak Muzeum Historii Polski czy Muzeum Ziem Zachodnich.

W tym ostatnim naiwnie tłumaczono, że poszło o nazwę. Potem konsekwentnie wycofano wsparcie dla Ośrodka Pamięć i Przyszłość. Jednocześnie słyszymy, że rząd ostro rusza z budową Muzeum II Wojny Światowej. Ludzie odpowiedzialni za stworzenie tego muzeum na Westerplatte z miejsca ogłaszają, że będzie ono miało wymiar europejski i nie o chwałę oręża polskiego w nim chodzi. Tak według partii rządzącej należy realizować polską politykę historyczną.

Czy rzeczywiście politycy Platformy Obywatelskiej są przekonani o tym, że inne państwa zrezygnowały z prowadzenia własnej polityki historycznej na rzecz bliżej nieokreślonej polityki europejskiej? Mieliśmy o tym usłyszeć podczas konferencji organizowanej przez Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieliśmy, ale nie usłyszymy, jaką politykę w tym zakresie prowadzą państwa z Polską sąsiadujące, bo lokalne media uruchomiły lawinę protestów z powodu jednego z dziesięciu prelegentów.

W rezultacie cała konferencja została odwołana. Gdzie jest wolność słowa, gdzie swoboda wymiany myśli charakterystyczna dla uniwersytetu właśnie? Dziwię się panu rektorowi, że ugiął się, i to w wyniku nagonki. A jeszcze bardziej dziwię się, że najgłośniej wśród "cnotliwych" obrońców niezależności uczelni słychać było tych, którzy ustalali kanony prawdy w czasach komunizmu na Uniwersytecie Bolesława Bieruta.
Samym zaś mediom nie wystarcza odwołanie konferencji, zapowiadają także prawdopodobne odwołanie profesora Tadeusza Marczaka z funkcji dyrektora ISM. Dlaczego środowisko akademickie nie broni się przed jawnym zamachem na jego niezależność? Zapewne wielu wyznaje doktrynę Radosława Sikorskiego, że ważne jest, abyśmy byli w głównym nurcie. A dokąd ten główny nurt nas prowadzi, to widać również na przykładzie kolejnego europejskiego projektu historycznego, jakim jest Dom Historii Europejskiej przygotowany pod patronatem Parlamentu Europejskiego.

Nie ma w tej wspólnej historii kontynentu Grunwaldu 1410, odsieczy wiedeńskiej, rozbiorów Polski, wojny 1920 r. z bolszewikami, Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego, a symbolem upadku komunizmu jest nie polska Solidarność, tylko mur berliński. Czarowi wspólnego europejskiego nurtu i być może urokowi Seweryna Blumsztajna uległ także prezydent Wrocławia, podpisując z ww. umowę o wspólnej organizacji wystawy "To nasza historia! 50 lat przygody europejskiej".

Wystawa ma dziesięć rozdziałów, dla porządku wymienię wszystkie: O tych tak licznych pokojach…; Byłem…; 1945: Europa, rok 0; Rewolucja Europejska (1946-1951); Europa podzielona (1951-1989); 1989 upadek muru; W stronę unifikacji (1989-2007); Europa w dobie globalizacji; Traktaty rzymskie; Mamy wspólną przeszłość.

Jak został ujęty rok 1989, rok przełomu w polityce polskiej, europejskiej i światowej, widzimy powyżej. Dwadzieścia lat od tamtych wydarzeń wpiszemy się w tę zakłamaną wersję historii, pokazując ową wystawę we Wrocławiu. Bo ona taka europejska, jesteśmy pierwszym miastem po Brukseli, inne miasta już czekają w kolejce itp. zaklęcia. Pytam: i co z tego? Czy nie ma innego sposobu na leczenie kompleksów?

Na koniec informacja dla tych wszystkich, którzy Erikę Steinbach uważają za absolutny margines niemieckiej polityki. Niemiecki parlament właśnie przyjął ustawę o utworzeniu muzeum "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", wcześniej w umowie koalicyjnej znanego jako Widoczny Znak. Opiniotwórcza gazeta niemiecka "Die Welt" w swoim komentarzu pisze wprost, że jest zasługą E. Steinbach, że ustawa "… jest konsekwencją inicjatywy Związku Wypędzonych".

Przykre jest to, że w Polsce ciągle mamy problem ze zrozumieniem potrzeby posiadania własnej przemyślanej polityki historycznej broniącej naszych interesów narodowych. Ciągle ważniejsze jest bycie w głównym nurcie niż walka o swoje. Strach przed tym, co powiedzą inni, zamiast świadomości własnej tożsamości. Bezrefleksyjne uleganie tzw. europejskości (czyli przede wszystkim niemiecko -francuskiemu dyktatowi) w miejsce dumnego opowiadania własnych dziejów i dokonań, których niejeden naród europejski może nam zazdrościć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska