Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasta prawie jak kobiety

Małgorzata Matuszewska
Łukasz Orbitowski
Łukasz Orbitowski Jarosław Urbaniuk
Rozmowa z Łukaszem Orbitowskim, autorem horroru "Święty Wrocław", który za tydzień trafi do księgarni.

Jest Pan krakowianinem, a opisuje szczegółowo wrocławskie osiedla. Skąd je Pan zna?

Pracowałem dla Wydawnictwa Dolnośląskiego i miałem przyjaciół we Wrocławiu. Często przyjeżdżałem, a jedną noc spędziłem u znajomych na Polance. Przepraszam, że udzielam tak rozczarowującej odpowiedzi, ale czasem pozornie nieistotny drobiazg staje się ważnym punktem odniesienia dla literatury.

Nie ma za co przepraszać. Z Pana książki wynika, że Polanka jest inspirująca. Możemy być z tego dumni.

Patrzyłem tam na wysokie i ustawione w okręgi bloki, w pewien sposób imponujące, a zarazem nie- różniące się od innych bloków w innych miastach. Osiedle z tak charakterystyczną zabudową i rzeką świetnie pasowało do fabuły książki - w "Świętym Wrocławiu" Polanka zostaje otoczona policyjnym kordonem. Wybrałem miejsce, z którym łatwo poradziłyby sobie nasze służby porządkowe.

W książce wieszczy Pan apokalipsę. Śledzi Pan przepowiednie o końcu świata?

W żadnym wypadku. Dowcip z końcem świata polega na tym, że chyba każde pokolenie w każdej epoce jest przekonane, że jest on tuż-tuż. Kiedy Lenin burzył porządek zbudowany przez cara i nagle na 1/6 kontynentu zapanował komunizm, niektórzy myśleli, że to już. O nadejściu końca przekonani byli świadkowie kryzysu z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. W czasach liberalizacji światopoglądu obyczajowego konserwatywna część społeczności wierzy, że to są czasy ostatnie. Przeczucie zagłady towarzyszy nam więc zawsze.

Prywatnie przeczuwa Pan zagładę?

Uważam, że choć mamy kryzys, to żyjemy - przynajmniej z punktu widzenia Polski - w najlepszych czasach od kilkuset lat.
Jaki jest Pana zdaniem Wrocław?

Sprawia wrażenie zmieniającego się miasta. Być może wynika to z jego historii, może z bliskości granicy. W każdym razie Wrocław oddycha bardzo równo, rytmicznie, a serce miasta bije intensywnie. Kraków sprawia wrażenie uśpionego, przytłoczonego legendą Młodej Polski, miasta królów, wszechświatowego centrum kultury. Żyje się w nim szalenie ciężko. Wrocław jest chyba bardziej przyjazny wrocławianom niż nastawiony na turystów Kraków krakowianom.

A skąd Pana zdaniem bierze się atrakcyjność książek z mrocznym Wrocławiem w tle?

Miasta są trochę jak kobiety. W ludziach szukamy nieoznaczoności, mroku. Z miastem jest podobnie, szczególnie dlatego, że nie pojawiło się wczoraj. Widzimy je przez historię obecną w budynkach, w pamięci ludzi. Ta historia często jest gorzka, więc trudno malować miasto tylko słońcem.

Mrok jest bardziej interesujący?

Oczywiście. W ciemności trzeba troszeczkę bardziej uruchomić wyobraźnię.

Horror w "Świętym Wrocławiu"
Powieść Orbitowskiego to świetnie napisany horror. W dziesięciopiętrowych blokach na Polance gnieździ się... drugie osiedle. Ludzie wchodzący w małe uliczki znikają bezpowrotnie w ich czeluściach. Tak ginie Małgosia, zwabiona na Polankę przez dwie maturzystki. Dziewczyny szuka ojciec alkoholik i chłopak z domu dziecka.
Autor książki odwiedzi Wrocław już niedługo. Będzie się można z nim spotkać 25 marca o g. 18 w kawiarni Literatka (Rynek 56/57).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska