Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Polowanie na szczury

Eliza Głowicka
Aksel, pies Bogusława Puszkara z ul. Rejtana, na spacerze co dzień łapie po 3-4 szczury. Tego dopadł w piątek na podwórku przy ul. Stawowej i Piłsudskiego. Gryzoń nie miał szans
Aksel, pies Bogusława Puszkara z ul. Rejtana, na spacerze co dzień łapie po 3-4 szczury. Tego dopadł w piątek na podwórku przy ul. Stawowej i Piłsudskiego. Gryzoń nie miał szans Fot . Paweł Relikowski
Wrocławianie alarmują: od czerwca przybyło gryzoni. Urzędnicy z ratusza rozważają kolejną w tym roku deratyzację.

Tyle szczurów we Wrocławiu nie było od powodzi z 1997 roku. - W biały dzień biegają po podwórku, bramach i chodnikach. Nie boją się ludzi. W nocy strach wyjść na ulicę, aby nie nadepnąć na któregoś - opowiada Marcin Antczak, pracownik pubu przy ul. Stawowej. Jego obserwacje potwierdzają mieszkańcy innych rejonów miasta. - Rok temu ich nie było, w ostatnich tygodniach nie ma dnia bez szczura - mówi Krystyna Szczepaniuk z budynku przy ul. Mickiewicza. To, że ostatnio gryzoni jest zdecydowanie więcej, potwierdzają także właściciele firm deratyzacyjnych i sanepid.

Elżbieta Suszczyńska, zajmująca się zawodowo deratyzacją, szacuje, że w mieście mamy o jedną trzecią szczurów więcej niż latem ubiegłego roku. - Zrobiły się tak bezczelne, że przez rury kanalizacyjne wchodzą do mieszkań. Ludzie znajdują je w sedesach lub pod wannami - opowiada Suszczyńska.
Jacek Radek z działu higieny komunalnej powiatowego sanepidu potwierdza, że odbierają coraz częściej sygnały w tej sprawie od ludzi. - To podobna sytuacja jak po powodzi 12 lat temu, gdy pojawiła się masa szczurów. Teraz z powodu deszczów jest wysoki poziom wód gruntowych. Szczurom pozalewało nory - tłumaczy.

Gryzoni jest pełno w całym Wrocławiu. Najbardziej jednak zaszczurzony jest Rynek.

Gryzoni jest pełno w całym Wrocławiu. - Najbardziej jednak zaszczurzony jest Rynek, bo tam jest dużo lokali i gryzonie mają co jeść - wyjaśnia Suszczyńska.
Według regulaminu utrzymania czystości i porządku, we Wrocławiu powszechną deratyzację zarządza miasto. Należy ją przeprowadzić dwa razy w roku: wiosną i jesienią. Prezydent może zarządzić dodatkową deratyzację. Urzędnicy magistratu zapewniają, że jeśli sygnałów od mieszkańców będzie więcej, ogłoszą jeszcze jeden termin odszczurzania.

Mieszkańcy kamienicy przy ul. Stawowej i Piłsudskiego ze strachu przed grasującymi w pobliżu szczurami boją się podejść do kontenera, by wyrzucić śmieci. - Tego lata to już prawdziwy dramat, wystarczy popatrzeć, ile ich tu biega - przeżywa Roman Grzymałkiewicz, który ma tam zakład szewski. Sam niedawno znalazł martwego szczura pod maską swojego samochodu.
Niektórzy mieszkańcy kamienicy twierdzą, że interweniowali już w sanepidzie, ale usłyszeli, że za deratyzację odpowiadają administratorzy budynków. Ci z kolei czekają na decyzję miasta o powszechnym odszczurzaniu, bo pojedyncze akcje ich zdaniem nie mają sensu. Agnieszka Korzeniowska z Zarządu Zasobu Komunalnego: - Co z tego, że my przeprowadzimy deratyzację, a w kamienicy obok inny zarządca tego nie zrobi? Szczury tylko przeniosą się dalej - tłumaczy.
Ale inni administratorzy próbują podejmować walkę z gryzoniami. Iwona Wolman ze spółki Fontis, która zarządza częścią poniemieckich budynków na Sępolnie i Biskupinie, opowiada, że pracownicy jej firmy wykładają na bieżąco trutki. - Ale to na nie nie działa, bo jest ich wyjątkowo dużo. Musimy wzywać speców od deratyzacji - rozkłada ręce.

Elżbieta Suszczyńska, jedyna w mieście kobieta szczurołap ocenia, że teraz mamy o 30 proc. więcej szczurów niż w ubiegłym roku.

Elżbieta Suszczyńska, jedyna w mieście kobieta szczurołap ocenia, że teraz mamy o 30 proc. więcej szczurów niż w ubiegłym roku.
- Jeśli zaczniemy dostawać więcej sygnałów do centrum zarządzania kryzowego o tym problemie, pomyślimy nad dodatkową deratyzacją - zapewnia nas Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego wrocławskiego magistratu.

Tymczasem epidemiolodzy przypominają, że szczurów nie można lekceważyć. Przenoszą tyfus plamisty, włośnicę, wściekliznę i tasiemczycę.

Jak samemu walczyć ze szczurem
W sklepach ogrodniczych i chemicznych są środki, którymi możemy walczyć z gryzoniami. Najlepsze są te, które fachowcy nazywają antykoagulantami II generacji. Kosztują od 20 do 800 zł za kg.

Specjaliści podkreślają, że trzeba ściśle trzymać się podanej instrukcji, wystawiając trutkę w miejscach, gdzie pojawiają się szczury. I pamiętać, że może ona zaszkodzić dzieciom i zwierzętom domowym, które mogą je przypadkowo połknąć. Inspektorzy sanepidu apelują, aby nie wyrzucać resztek jedzenia na podwórka. Trzeba też sprawdzać, czy dobrze są zamocowane kratki kanalizacyjne. O szczurach mieszkańcy powinni zawiadomić swego zarządcę i centrum zarządzania kryzysowego w urzędzie miejskim, tel. nr: 071-777-78-87.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska