Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O włos od katastrofy na kolei w Kleczy

Marcin Płaszczyca, Wadowice
Pociąg utknął na torowisku. Przez całą sobotę próbowano go stamtąd ściągnąć
Pociąg utknął na torowisku. Przez całą sobotę próbowano go stamtąd ściągnąć Archiwum BIP
Pociąg zerwał trakcję i omal się nie wykoleił. Przez awarię zablokowano drogę na Stryszów.

Nieoczekiwanie dla pasażerów pociąg z Bielska-Białej do Krakowa utknął w sobotę rano na torach
w okolicy Kleczy Dolnej. Skład zerwał dwieście metrów linii trakcyjnej i nie mógł jechać dalej w trasę. Ale to był dopiero początek kłopotów.

Józef Mikołajek, maszynista, który kierował składem pasażerskim do Krakowa, przeżył w sobotę rano chwile grozy. Jak przyznaje, takie rzeczy zdarzają się rzadko.

Mikołajek pamięta dokładnie: była godzina 8.07, gdy mijał przejazd kolejowy w Kleczy Dolnej, jakieś trzy kilometry od stacji wWadowicach. Regularny stukot kół jego pociągu przerwał potworny pisk. W lusterku zauważył że ostatni wagon ciągnął za sobą kable eletryczne trakcji. Iskry strzelały wysoko w górę, a jego serce na chwilę zamarło. - Nacisnąłem hamulec, bo co miałem robić - opowiada Mikołajek.

W tym czasie w drugim przedziale Barbara Skoczylas z Andrychowa oglądała w kolorowym piśmie zdjęcia Kasi Cichopek w ciąży. Pod wpływem gwałtownego hamowania plastikowa butelka koli na stoliku przewróciła się i płyn wylał się na spodnie pasażerki. Do Krakowa jechała na szkolenia dla księgowych.

- Maszynista powiedział, że dalej nie pojedziemy. Utknęliśmy, bo trakcja się zerwała i żeby nie wychodzić z pociągu, bo kable pod napięciem wiszą na zewnątrz i mogą nawet kogoś zabić
- opowiada kobieta.

Pociąg zatrzymał się na zakręcie lekko pochylony. Katastrofy udało się uniknąć, ale kłopot był.

Z pomocą szybko przyjechali strażacy, a za nimi dwa wozy policji z Wadowic. Przejazd kolejowy
w Kleczy Dolnej zablokowano. Policjanci obwiązali go biało-czerowną taśmą i ustawili samochody
w poprzek drogi, tak, by nikt nie mógł przejechać. W ten sposób, jak się wkrótce okazało, skutecznie zablokowano drogę z Wadowic do Stryszowa. Na kilkanaście godzin, bo ekipa techników kolei z Rabki nie mogła dojechać na miejsce.

W pociągu do Krakowa podróżowało dziesięciu pasażerów.

- Jak na sobotę to i tak dużo. Pociąg z Wadowic do Krakowa jedzie raz dziennie, potem wraca. Pasażerów zawsze jest niewielu - mówi maszynista. Dziesięciu ludziom strażacy pomogli wydostać się ze składu. Potem śladem linii kolejowej, po kolana w śniegu, brnęli do najbliższej drogi, gdzie PKP podstawiła busa. Zawiózł ich do najbliższej stacji w Kalwarii Zebrzydowskiej. Barbara Skoczylas już nie skorzystała.

- Wiedziałam, że na szkolenie nie zdążę. Ten dzień skutecznie wyleczył mnie z podrożowania pociągiem na tej linii. Powinni ją zamknąć. Nie dość, że pociąg wlecze się jak ślimak i podróż trwa ponad dwie godziny, to jeszcze takie hece - mówi księgowa.

Trzy lata temu PKP wyremontowały linię z Kalwarii do Wadowic kosztem 30 mln zł. Wszystko pod kolejowy szlak papieski, którym jeździł żółty szynobus. Ale szynobus został zwieszony, a ruch pociągów na tej trasie jest niewielki.

Józef Mikołajek spędził niemal całą sobotę w pociągu stojącym na torach w Kleczy. W tym czasie policjanci na blokadzie kierowali wściekłych kierowców na objazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska