Dziesięciu jest rannych. Pięciu leży w szpitalu. Pijany kierowca fiata spowodował wypadek autobusu wiozącego wracających z pracy górników.
Noc ze środy na czwartek.
Godzina 2.50. Ulica Główna w Osieku (pow. oświęcimski). W kierunku centrum tej miejscowości jedzie autobus renault przewożący kilkunastu górników ze śląskiej kopalni Ziemowit. Wracają
po ciężkiej, nocnej zmianie do swoich domów, by w końcu odpocząć.
Niestety, z przeciwka gna fiat 126 p. Jak się później okazuje, prowadzi go 20-letni mieszkaniec Osieka. Nagle kierowca "malucha" wpada w poślizg. Zjeżdża na przeciwległy pas ruchu i uderza
w przydrożne drzewo.
- Kierowca autobusu z górnikami próbował ominąć fiata, ale w tym momencie wpadł w poślizg i też uderzył w drzewo - relacjonuje Małgorzata Jurecka, rzeczniczka prasowa oświęcimskiej policji.
W wypadku obrażeń doznało dziesięć osób, wśród nich ośmiu górników oraz kierowcy fiata
i autobusu. Wszyscy trafili do Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu. Pięciu górników po opatrzeniu ran zostało zwolnionych do domu.
Pozostali uczestnicy wypadku muszą zostać pod opieką lekarzy. Trafili na oddział ortopedii oświęcimskiego szpitala.
Na szczęście poniesione w wypadku obrażenia nie zagrażają ich życiu. Wczoraj udało nam się z nimi porozmawiać. Z wypadku nie pamiętają prawie nic. W momencie uderzenia spali, wycieńczeni
po ciężkiej zmianie.
- Oko "opadło mi" na wysokości sołectwa Grojec. Właśnie tam wysiadał jeden z kolegów. Jeszcze słyszałem jak kierowca pytał, czy zatrzymujemy się przy Tarniówce, ale odpowiedzieliśmy, że nie. Obudził mnie huk. Chyba uderzyłem głową o siedzenie. Nie pamiętam - opowiada 48-letni Henryk Lekki, który pracuje w górnictwie już 25 lat.
Sam nie potrafił poradzić sobie z wyjściem z autobusu. Pomagali mu koledzy. Mówi, że na zewnątrz było zimno. Był w szoku. Doznał urazu głowy, lekarze założyli mu szwy. Ucierpiało też jego kolano. Cieszy się jednak, że żyje. W szpitalnej sali leży wspólnie z dwoma innymi kolegami.
40-letni Edward Jurczyk jest górnikiem od 22 lat. Podobnie jak pozostali, miał wiele szczęścia.
- Spałem, obudziło mnie uderzenie. Pamiętam, że zostałem wyciągnięty przez okno autobusu. Możemy mówić o szczęściu w nieszczęściu - przyznaje Jurczyk.
20-latek, który spowodował tę tragedię, będzie miał sporo kłopotów. W czasie zdarzenia był pijany, w jego organizmie krążyło 1,33 promila alkoholu. W dodatku nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?