Fiskus zabiera się za klientów AliExpress. „Prezenty” z Chin przestaną się opłacać i niszczyć biznes w Polsce?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Praktycznie każdy zakupiony prywatnie w Chinach towar dociera do Polski jako "prezent". Powód? Zwolnienie z VAT i cła. Fiskus uważa to za przekręt i zamierza z tym walczyć ostrzej niż dotąd.
Praktycznie każdy zakupiony prywatnie w Chinach towar dociera do Polski jako "prezent". Powód? Zwolnienie z VAT i cła. Fiskus uważa to za przekręt i zamierza z tym walczyć ostrzej niż dotąd. pixabay
Napisaliśmy ostatnio, że praktycznie każdy towar kupiony przez polskiego konsumenta za pośrednictwem chińskiego giganta internetowego AliExpress to „prezent”. Chińscy sprzedawcy i ich klienci unikają w ten sposób płacenia nie tylko cła, ale i podatku VAT od przesyłek wartych mniej niż 22, a nawet 45 euro. Ale to ma się skończyć! Z cwanymi amatorami „prezentów” powalczy „brygada tygrysa” złożona z celników, inspektorów skarbówki i pocztowców.

Polskie sklepy internetowe od miesięcy alarmują Ministerstwo Finansów, że szemrany import towarów z Chin za pośrednictwem tamtejszego internetowego giganta rośnie w oszałamiającym tempie i zabija legalne biznesy. Dzięki niepłaceniu cła i podatków stanowi on bowiem nieuczciwą konkurencję dla małych, średnich i dużych firm handlowych zarejestrowanych w Polsce. Fiskus ogłosił właśnie, że zamierza z „prezentami” z Chin stanowczo walczyć. Powołał nawet w tym celu specjalną grupę operacyjną, która ma sprawdzać przesyłki. A jest ich cała masa!

Czytaj więcej: "Prezenty" z Chin niszczą biznes w Polsce

Firma badawcza PBI/Gemius podała niedawno, że populacja Polaków, którzy dokonali zakupów poprzez AliExpress, przekroczyła już 5 milionów. Przez rok wzrosła zatem o dwie trzecie! Z Państwa Środka dociera obecnie 14 tys. prywatnych przesyłek… dziennie. To dużo nawet jak na wielkie Chiny, więc zjawiskiem zainteresował się tamtejszy centralny „Dziennik Ludowy”. Z artykułu wynika, że Polacy, jak nikt na świecie, pokochali zakupy na AliExpress.

Głównym powodem tej miłości jest interpretacja złagodzonych dokładnie dekadę temu przepisów celnych i podatkowych. Kwoty, od których nie trzeba płacić państwu daniny, zostały wówczas podniesione, zaś w katalogu zwolnień od podatku (23 proc. VAT) pojawiły się nowe. Cła nie trzeba płacić od towarów wartych mniej niż 150 euro. Z kolei zwolnieniu z VAT podlegają towary warte mniej niż 22 euro, ale kwota ta rośnie do 45 euro, jeśli przesyłka jest „prezentem wysłanym od osoby prywatnej na potrzeby osobiste, a nie handlowe”.

Luka po polsku

Polak (i Chińczyk) potrafi, więc w praktyce wszystkie towary zamówione via AliExpress zaczęły przychodzić do Polski oznaczone jako prezenty o zadeklarowanej wartości nie większej niż 45 euro, ewentualnie korespondencja prywatna o wartości poniżej 22 euro (nawet, jeśli w środku jest towar wart 100 euro). Proceder ułatwia fakt, że przesyłki są weryfikowane jedynie na wyrywki, więc prawdopodobieństwo wpadki jest równie małe, jak szansa trafienia piątki w Lotto.

- Według wyliczeń firmy Copenhagen Economics, VAT ściągany jest jedynie w przypadku 35 proc. przedmiotów importowanych przez operatorów pocztowych w Europie. Dla paczek obsługiwanych przez firmy kurierskie odsetek ten wynosi 98 proc. Według tych samych badań, tylko 47 proc. należnego cła jest naliczane w przypadku importowanych paczek dostarczanych do UE przez operatorów pocztowych i ponad 99 proc. w przypadku paczek dostarczanych przez kurierów – wylicza dr Aleksandra Musielak, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Zwraca uwagę, że – jak na ironię – europejscy podatnicy i operatorzy pocztowi dotują ów import, dzięki czemu chińscy sprzedawcy mogą zaoferować polskim (i w ogóle europejskim) klientom śmiesznie tanie lub (coraz częściej) darmowe przesyłki. W efekcie przesłanie paczki z polskiego sklepu internetowego działającego w Warszawie i posiadającego tam magazyn np. do Krakowa kosztuje minimum 8 zł, a przesłanie pod Wawel identycznego pakunku ze strefy Shenzhen nie kosztuje nic… To jeszcze wzmacnia nieuczciwą konkurencję.

Tylko największych graczy polskiego e-handlu stać na otwartą walkę z chińską ekspansją. W reakcji m.in. na darmowe przesyłki z Chin Allegro.pl, największa w Polsce platforma handlu internetowego (należąca do funduszy inwestycyjnych Cinven, Permira i Mid Europa Partners; w tej samej grupie jest też popularna porównywarka cen – Ceneo.pl) wprowadziło roczny abonament na przesyłki (45 zł; dzięki temu cenę pojedynczej przesyłki można obniżyć do 13 groszy). Mniejsi przedsiębiorcy nie dysponują jednak kapitałem pozwalającym na podobne posunięcia i są rugowani przez coraz bardziej drapieżnych Chińczyków.

Brygada tygrysa będzie ścigać

Wprawdzie resort finansów jakiś czas temu umieścił na swojej internetowej stronie interpretację przepisów, określającą dokładnie, czym jest „paczka o charakterze niehandlowym o wartości do 45 euro” (podlegająca pełnemu zwolnieniu z VAT); zastrzegł też, że zwolnieniom z VAT nie podlegają „towary importowane w drodze zamówienia wysyłkowego”.
Ale tu wracamy do… „Polak (i Chińczyk) potrafi” i słabej weryfikacji paczek. W praktyce fiskus musiałby się wdawać w spory z każdym klientem AliExpress i udowadniać mu, że zawartość paczki nie jest prezentem lub prywatną korespondencją z kumplem z Azji, lecz – realizacją zamówienia.

Teraz, gdy nastroje w polskich sklepach internetowych, wściekłych na chińską konkurencję, stały się rewolucyjne, ministerstwo powtarza z całą mocą tę interpretację („zwolnienie z podatku VAT towarów o wartości do 22 euro nie dotyczy przedmiotów importowanych w ramach zamówienia wysyłkowego, niezależnie od tego, czy import jest dokonywany przez firmę czy osobę fizyczną”). I zapowiada ścisłą egzekucję przepisów. Co oznacza tak naprawdę wypowiedzenie wojny amatorom chińskiego portalu i jego klonów.

Wojna ta wymagać będzie zaangażowania sztabu ludzi, bo - jako się rzekło - przesyłek z Chin są miliony i liczba ta rośnie w tempie geometrycznym. Kontrolę zjawiska może jednak ułatwić to, że większość przesyłek dostarczanych jest do końcowego odbiorcy przez państwową Pocztę Polską. Pocztowcy zapewne dołączą do resortowego zespołu monitorującego przepływ towarów zakupionych za pośrednictwem sklepów i portali internetowych. Jest już w tej sprawie porozumienie dotyczące m.in. odpraw celnych przychodzących do Polski paczek. Dysponująca najnowszymi technologiami „brygada tygrysa” ma m.in. ścigać wszystkich tych, którzy próbują obchodzić lub naciągać przepisy, by nie płacić państwu cła i podatku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Fiskus zabiera się za klientów AliExpress. „Prezenty” z Chin przestaną się opłacać i niszczyć biznes w Polsce? - Gazeta Krakowska

Komentarze 62

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
4 września 2018, 9:09, Jean:

Przez Chińskie centra oraz taki alliexpres zamknęłam swój butik, w którym sprzedawałam tylko i wyłącznie odzież polskich producentów. Ludzie mieli do mnie pretensje dlaczego bluzka jest taka droga, ale nikt nie pomyśli, że jest świetna jakościowo, że szwaczka w Polsce też musi zarobić, producent musi odprowadzić podatek, ZUS, coś z tego mieć. Ja też charytatywnie sklepu nie prowadziłam... więc dlaczego alliexpres ma nie płacić A ja musiałam!? Bardzo dobrze!

I super. Nie nadajesz się do prowadzenia, interesu to zamykaj kram a nie [wulgaryzm] żarem na platformę, która wie jak dotrzeć do klientów.

E
Eheu
Nic dziwnego, jakoś tramp też zrobił cło na chińska stal... Trzeba bronić własny rynek
:)))
Witamy w Krainie 5 Kaczyńskiego:))
M
Miss
Gdyby nasi nie byli tacy skąpi to by tak nie było. Kupują w nurcie za 20 zł sprzedają za 60 albo i lepiej. Wchodzisz na ali i kupujesz za 30 Jeszcze jak by mogli to by Cię w d*pe pocalowali
w
wypijepiwo
Chiński sprzedawca lepiej traktuje klienta niż "biznesmen" z popularnego portalu aukcyjnego z firmą w piwnicy obok zimnioków somsiada.Niektórzy na popularnym portalu aukcyjnym potrafią sprzedać używany przedmiot jako nowy a nawet uśmiercić część rodziny byle by tylko nie było awantury że wysyłka się opóźnia.W 90% towar oferowany przez takich półmózgów,pochodzi właśnie z ali,marża min 80%.Oczywiście kupionych przez znajomego bo przelew do chin to już wyższa szkoła jazdy a w ogóle angielski to trudna języka.
W
Wuj Sam
KODziarze do boju !
P
Patty
Proszę nie zapomnieć badań składu chemicznego swoich gazów, bowiem zawartość siarkowodowru i metanu jest kluczowa do zaklasyfikowania Pana do odpowiedniego progu podatkowego.
L
Lol
Brawo!!! Czyli jesteśmy skazani na kupowanie tego samego co w Chinach u Januszy na Allegro 3 razy drożej. Konkurencja Chińczyków boli Allegro i Amazona.
Y
Yakiś
Brygada tygrysa,raczej hieny.
Pazerne łapska fiskusa dosięgną wszystkiego,nawet poniżej pasa, bo to są święte krowy,wolno im wszystko...W dodatku przetrzymywali mój bieda telefon 2 miesiące
M
Melissa
Właśnie zatrzymali mi na cle przesyłkę z półfabrykatami do biżuterii, kilka łączników na bransoletkę, bigle, przekładki wielkości 5mm i końcówki do kolczyków. Wartość ok 70 zł, wszystko z metalu. Za to samo na allegro czy w jakimś e-sklepie droższe o jakieś 200% i oczywiście kupowane na sztuki. Ciekawe o co się czepną - że hurtowa ilość? Sprzedawca na Ali pakuje wszystko po 20, 30 sztuk, Polak po 2,3 szt za cenę dwukrotnie większą. Czy jestem nieuczciwą? A może jestem potencjalnym złodziejem VAT, bo będę teraz odsprzedawać drożej na Allegro, dorobię się fortuny i jeszcze na dodatek nie zapłacę podatku? Zajmijcie się hurtowym importem podróbek a nie gnębicie zwykłych kupujących na własny użytek
D
DzikiDzik
Zamiast obniżyć podatki i uprościć cały system, żeby nie opłacało się sprowadzać z zagranicy to trzeba dowalać kolejne kontrole i podatki. Cóż, Polak i tak znajdzie sposób. Zresztą... jakby Polacy tak dbali o swoich klientów jak robią to Chińczycy to byłoby pięknie i wiele osób wolałoby kupować w kraju "od swoich". Jak porównam wsparcie pozakupowe Aliexpressu i Allegro... Cóż... właściwie nie ma co porównywać, bo Allegro zostaje od razu rozjechane, zmiażdżone i wyplute. Inny świat po prostu. Wolę kupować u Chińczyka, bo jestem traktowany jak klient, a nie jak zło konieczne.
M
Monika
Niech nasza Władza weźmie się lepiej za Ukraińców, którzy robią u nas zakupy bez VaTu! A nie za Polaków. Niestety ludzie kupują na Ali bo... Bo sprzedawcy na allegro sami tam robią zakupy a później sprzedają drożej i liczą sobie za wysyłkę! Co z Wami ludzie?
G
Gość
Po za tym Chińczyk jest 100 razy uczciwszy od polaka.
a
apoco?
zakupy w chinach w wiekszosci nie przestana sie oplacac a to z uwagi na to, ze po oplaceniu vatu i cla zakupiony towar i tak bedzie tanszy niz u rodzimego trepa, ktory, jak wspomniano juz wczesniej tez sie tam zaopatruje i sprzedaje wielokrotnie drozej.
potem taki bezczel chce sila polaka zmusic do kupowania u niego poprzez skargi i wywieranie presji na wladze, w celu ukrocenia "procederu" kupowania u chinczyka.
Ot polityka chujnii europejskiej - umeczyc obywatela do granic wytrzymalosci.
Stratni beda ci co drobnice sobie kupuja. Pomimo, ze dany towar i tak bedzie tanszy bo kosztuje np. dolara to obsluga celno - skarbowa przez zlodziejska organizacje jaka jest poczta polska, ze znanych mi przypadkow, kosztuje od 20 do 80pln. Za to tylko, ze gnoje przyjma pieniadze i przekaza dalej.
Dziwnym trafem skarbowka nie specjalnie miala problem z zakupami w chinach do momentu az nasz/nie nasz gigant (allegro) nie zaczal podnosic strasznego lamentu.
Bo sprzedajacy u nich traca, przez co oni traca majac jednoczesnie w d**** kupujacego w przypadku gdy zostanie oszukany (sam to przechodzilem)
M
MAjek
Albo prowokujesz albo nie interesuje Cię nic poza własnym zarobkiem. Poczytaj ile zarabiają szwaczki i ich pomocnice w małych, polskich zakładach, szyjących w piwnicach na zamówienie np. sieci RESERVED i dopiero pisz takie bzdury. W Kielcach jest "firma potentat" (jej krótka nazwa zaczyna się na literę "J"), która funkcjonuje na rynku od kilkunastu, a raczej kilkudziesięciu lat. Jej właściciel dorobił się mega majątku (pokupował jachty, samochody, pełno lokali developerskich do wynajęcia, rozbudował sieć szwalni i swoich punktów sprzedaży), ale kosztem zwykłych wieśniaków, którzy tam pracują na umowach śmieciowych. Ludzie od jakiś dwudziestu lat porejestrowani na jedną/czwartą etatu pracują fizycznie po 14 godzin przez 6 dni w tygodniu, a na godzinę dostają jakieś 7 złotych na rękę (bez żadnych setek), a rozlicza ich się z każdych 15 minut pracy więc albo wyjdą punktualnie albo płaci im np. za 13 godzin i 45 minut pracy w danym dniu. Kontrole z inspekcji pracy to farsa bo urzędnicy znają sytuację, wiedzą co jest grane od lat i tylko się śmieją pijąc kawę w gabinecie właściciela, a pracownicy podczas kontroli zmieniają się ma swoich stanowiskach co dwie godziny bo przecież pracują na ćwierć etatu. Wszystko można zweryfikować i przymusić go do zmiany swoich sposobów na prowadzenie biznesu bo "szef" jak to ma miejsce w każdym szanującym się kołchozie pozakładał wszechobecny monitoring i elektroniczne karty, które należy odbijać przy wejściu/wyjściu, ale nikt w niego nie uderzy bo jest lokalną szarą eminencją i "przecież on ratuje lokalną społeczność" dając im miejsca pracy u siebie w firmie. W tej firmie w zasadzie nie pracuje nikt z Kielc tylko wszyscy są z okolicznych wioch bo tacy ludzie są bardziej zdyscyplinowani i nie dopominają o podwyżki oraz poprawę warunków pracy. Z pola się wyżywią, a zarobione w kołchozach pieniądze wydają na swoje "Golfy" i "Astry" choć na co dzień do pracy jeżdżą kursowymi busami. Jedyne co mogę przyznać to jest to, że bardzo powoli to zaczyna się coś zmieniać bo nawet jemu zaczyna brakować ludzi, a Ukraińcy nie chcą u niego pracować w takich warunkach bo gorąco, ciężko i niebezpiecznie. W tej samej branży działają także od dłuższego czasu członkowie jego klanu (dorosły syn, itd.) i oni również dorabiają się na krwawicy zwykłych roboli. W POLSCE NIGDY NIE BĘDZIE NORMALNIE...
Wróć na i.pl Portal i.pl