[NOWY RZĄD AUSTRIA] [SEBASTIAN KURZ] [PARTIA WOLNOŚCI] Austriacki eksperyment rządowy

Agaton Koziński
Sebastian Kurzi Heinz-Christian Strache
Sebastian Kurzi Heinz-Christian Strache AP/EAST NEWS
Austriacy próbują wymyślić swoją politykę od początku. Mają doświadczenie w takich eksperymentach, ale też tym razem podejmują wyjątkowo duże ryzyko.

Wiedeń już pod koniec XVIII wieku zerkał w przeszłość uważając, że „kiedyś było lepiej”. W okresie Brahmsa (zmarł w Wiedniu w 1897 r.) czasy, gdy w mieście tworzyli Mozart, Haydn, Beethoven, Schubert wydawały się lepsze, wspanialsze, bardziej dostojne. Od czasu I wojny światowej, w której życie straciło 1,2 mln obywateli cesarstwa austro-węgierskiego, od chwili rozpadu samego cesarstwa w 1918 r. to przekonanie jest właściwie normą. „Wiedeń jest światową stolicą retrospekcji. Ciągle patrzy w przeszłość” - uważa Wolfgang Kos, dyrektor muzeum poświęconego historii stolicy Austrii.

Ale to miasto - choć żyje nostalgią - ma też dar stwarzania siebie na nowo. Zwykle zmuszała je do tego historia, ale zwykle Austriacy radzili sobie z tymi wyzwaniami. Gdy I wojna zrujnowała dorobek austriackiej secesji (Gustaw Klimt, Egon Schiele, Oscar Kokoschka, Josef Hoffmann), miasto odrodziło się poprzez program budowy domów socjalnych. Później nastał okres kolaboracji z faszyzmem, następnie zimna wojna uczyniła z Wiednia niemal miasto frontowe - ale stolica znów przezwyciężyła słabości i wyszła na prostą, czego sygnałem było m.in. wejście Austrii do Unii Europejskiej w 1995 r.

Ale teraz Austrię czeka kolejny test na jej zdolność do autoadaptacji do nowej sytuacji. W dodatku umiejętność odkrywania się na nowo będzie tym trudniejsza, gdyż trzeba jej dokonywać w warunkach dużego stresu. Chodzi o nowy rząd. W poniedziałek dojdzie do zaprzysiężenia nowego premiera Austrii Sebastiana Kurza z centroprawicowej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Już sam fakt, że szefem rządu zostaje 31-letni polityk jest zdarzeniem wyjątkowym. Ale to nie koniec sytuacji trudnych do zrozumienia. Partnerem mniejszościowym w koalicji rządowej będzie bowiem Partia Wolności (FPO), o której liberalno-lewicowe media nie piszą inaczej jak „faszystowska”.

Już raz ta partia weszła do rządu - w czasach, gdy jej liderem był Jörg Haider. Wtedy był to wstrząs - i dla samych Austriaków, i dla całej Europy. To był jedyny raz w historii Unii Europejskiej, gdy nałożono sankcje na jeden z krajów członkowskich - tak wielkim wstrząsem było pojawienie się FPÖ w koalicji rządzącej. Austria została błyskawicznie otoczona kordonem sanitarnym na naszym kontynencie, klimat, jaki wokół niej budowały media austriackie i europejskiej, łatwo sobie wyobrazić, czytając co teraz pisze się i mówi o Polsce i Węgrzech i mnożąc to razy trzy. A w chwili, gdy Partia Wolności z rządu wyszła, głośne westchnienie ulgii rozległo się w całej Europie.

Ale teraz FPÖ znów bierze władzę. Historia się powtórzy? - Tym razem sytuacja jest inna. Populistyczne partie prawicowe są znacznie bardziej popularne w Europie niż 15 lat temu. Poza tym nie ma już Jörga Haidera, który silnie polaryzował Austriaków - przyznaje w rozmowie z „Polską” dr. Eric Frey, redaktor dziennika „Der Standard”.

Tym razem w rządzie z ramienia FPÖ pojawi się przywódca tego ugrupowania, 48-letni Heinz-Christian Strache. Zostanie wicekanclerzem. Poza tym członkowie tej partii obejmą stanowiska ministrów spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych i obrony. Zbyt ważne, żeby udało się zamieść nową koalicję pod dywan.

Dlaczego więc europejskie gazety nie straszą (przynajmniej na razie) „powrotem faszystów” do władzy? Jedną z odpowiedzi jest argument przytoczony przez Erica Freya. Drugim - przyzwyczajenie. Przecież nie dalej jak roku temu bardzo mało zabrakło, by wybory prezydenckie wygrał kandydat FPÖ. Już wtedy było oczywiste, że ta partia będzie miała świetny wynik w wyborach parlamentarnych. Odbyły się one w połowie października i dały jej 26 proc. głosów - przy okazji mocno przemodelowując austriacką scenę polityczną. Trudno było to ugrupowanie ominąć przy tworzeniu koalicji rządowej, ale na to zanosiło się od roku. Skoro nie ma zaskoczenia, to i oburzenie słabsze. I argument trzeci: osoba premiera. On sam jest Sebastian Kurz. - On ma 31 lat, ale na pewno nie można go nazwać politycznym nowicjuszem. Kierował młodzieżówką ÖVP, był wiceprzewodniczącym tej partii, poza tym od 2011 r. jest członkiem rządu, od 2013 ministrem spraw zagranicznych. To chrześcijański demokrata, który naprawdę zamierza poważnie zmienić swoją partię od środka - mówi „Polsce” prof. Peter Filzmaier, poligolog z Uniwersytetu Dunajskiego w Krems.
Kurz to potwierdzenie, że Austriacy wiedzą, że co jakiś czas trzeba się wymyślić od nowa - dlatego właśnie powstała tam koalicja rządowa, która jeszcze dwa lata temu było nie do pomyślenia, a która kilkanaście lat temu ściągnęła na Austrię unijne sankcje. Zresztą to nie jedyny pomysł, który narodził się w Wiedniu, a który ma służyć odnowieniu tamtejszej (a także europejskiej przy okazji) polityki. Innym jest Instytut Innowacji w Polityce (IPI), który przyznał właśnie po raz pierwszy nagrody dla najbardziej innowacyjnych politycznie projektów w Europie (defniowanej jako cały kontynent, nie jako Unia Europejska). Jakiego typu to projekty? W skrócie: takie, które czynią życie polityczne lepszym. Przykłady? Choćby z Polski, gdyż osiem projektów z naszego kraju otrzymało nominacje do tej nagrody.

Jednemu z nich udało się nawet wygrać - w kategorii „Jakość życia” za najlepszy projekt uznano system Wideotlumacz.pl. Jej autor, łodzianin Piotr Kowalski znalazł sposób, umożliwiający osobom głuchym korzystanie z usług publicznych (takich jak wizyta w urzędzie skarbowym, czy podatkowym) nawet w sytuacji, gdy nie pracują tam osoby znające język migowy. Inny projekt, nominowany w kategorii „Cywilizacja” (niestety bez nagrody), który zrobił duże wrażenie pochodził z miejscowości Niwiska (Podkarpacie). Wójt tej wsi Elżbieta Wróbel - po konsultacjach z mieszkańcami - zdecydowała się uruchomić szkołę muzyczną. I ta placówka okazała się dużym sukcesem. Obecnie uczy się w niej 220 dzieci, pracuje 33 nauczycieli. Ich podopieczni wystąpili nawet w programie „Mam talent”.

Słabość austriackiej sceny politycznej w ostatnich latach była widoczna gołym okiem, a kryzys migracyjny w 2015 r. dowiódł jej w pełni. Teraz Austriacy - na różne sposoby - próbują ją wymyślić na nowo. Pytanie, czy szybko uda im się odnaleźć w nowej rzeczywistości, czy też pozostanie im tylko nostalgia za dawnym czasami, bo „lepiej już było”, pozostaje na razie otwartym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl