Prof. Kazimierz Kik: PiS to król, który okazał się nagi

Leszek Rudziński (AIP)
Profesor Kazimierz Kik to politolog i  wykładowca na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, gdzie pełni funkcję dyrektora Instytutu Nauk Politycznych.  Został też profesorem w Wyższej Szkole Ekonomii i Prawa im. prof. Edwarda Lipińskiego. Powołano go na wiceprzewodniczącego Komitetu Nauk Politycznych PAN, reelekcję na to stanowisko uzyskał w 2011 r.
Profesor Kazimierz Kik to politolog i wykładowca na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, gdzie pełni funkcję dyrektora Instytutu Nauk Politycznych. Został też profesorem w Wyższej Szkole Ekonomii i Prawa im. prof. Edwarda Lipińskiego. Powołano go na wiceprzewodniczącego Komitetu Nauk Politycznych PAN, reelekcję na to stanowisko uzyskał w 2011 r. Fot. Andrzej Wiktor
Prof. Kazimierz o wynikach naszego sondażu. Politolog podkreśla, że z badania Polska Press Grupy wynika, iż partii rządzącej nie udało się uniknąć błędów jej poprzedników. Podkreśla, że Polacy już nie wierzą w partie polityczne i oczekują konkretnych rezultatów.

Przewaga PiS wciągu ostatnich kilku miesięcy nieco stopniała. Można natomiast zaobserwować wzmocnienie pozycji Platformy Obywatelskiej. Czy ostanie protesty związane, m.in. ze zmianami w ustawie aborcyjnej mogły mieć wpływ na taki wynik?
Ta sprawa może przełamać dominację PiS. Poparcie dla partii rządzącej jest o wiele większe niż poparcie dla proponowanych przez nią rozwiązań. Jest to takie poparcie wizerunkowe. Lepiej postrzegany jest wizerunek PiS niż jego program. Mamy tu jeszcze pozostałość po skompromitowanych rządach PO. Nawet jeżeli część osób nie popiera większości postulatów programowych PiS, to popierają partię rządząca, bo nie chcą popierać PO i Nowoczesnej.

Na PiS głosują głównie osoby powyżej 60 roku życia, co nie jest zaskoczeniem. Czy programy skierowane do młodych takie jak Rodzina 500+, czy Mieszkanie 500+ nie przynoszą oczekiwanych rezultatów? A może na wyniki trzeba jeszcze poczekać?
To są jedynie hasła. Młodzież w nie nie wierzy. Co prawda słuchają, mile kiwają głowami, ale póki co chcą widzieć konkretne rezultaty działań.

Najwięcej młodych ludzi (18-29 lat) zagłosowałoby na klub Kukiz’15 (40,5 proc.) i na partię KORWIN (55,8 proc.). Z czego wynika ta antysystemowość młodych ludzi?
Z kompromitacji demokracji formułowanych w warunkach sił neoliberalnych, tzn. takich, które prowadzą politykę zmuszająca młodzież do wyjazdu za granicę lub pozbawiającą ją zdolności kredytowych i skazujących młodzież na umowy śmieciowe poprzez uelastycznianie rynku pracy.

Jeśli PiS będzie udowadniał, że choruję na tę samą chorobę co PO, to umrze na tę samą chorobę, co Platforma

Ta rzeczywistość tworzona przez dotychczasowy mainstream polityczny i gospodarczy powoduje, że młodzi ludzie nie wierzą politykom. Młodzież jest wykształcona i doskonale wie, że pieniądze rządzą światem i Polską. Przyjmują postawę „pożyjemy zobaczymy”.

Co to oznacza dla partii Jarosława Kaczyńskiego?
Niskie poparcie wśród młodzieży jest niedobrą wiadomością dla PiS. Ale charakterystyczne jest to, że żadna z liczących się partii politycznych nie ma zaufania młodych. Popierają oni Korwina, Kukiza, Ruch Narodowy oraz Partię Razem. Młodzież nie jest siłą wyborczą PiS. Oznacza to, że perspektywy wyborcze partii Jarosława Kaczyńskiego nie rysują się różowo, ponieważ jest tylko poparcie ludzi starszych.

Oni co prawda oni nadal będą głosować, ale może się okazać, że młodzież może zwiększyć swoją partycypację wyborczą. Wtedy - w warunkach zwiększenia przez nią frekwencji wyborczej - PiS jest jedną z ostaniach partii w kolejnych wyborach.

Zadowolenie z życia Polaków pozostaje na podobnym poziomie - 60,7 proc. stwierdza, że ich sytuacja ekonomiczna pozostała bez zmian.
To jest kolejny dowód na to, że poparcie dla PiS jest wizerunkowe, ponieważ ludzie nie odczuwają poprawy. Na razie rząd nic nie udowodnił, a jedynie obiecuje.

Polacy widzą, że obietnice są piękne i przyciągają uwagę ale to efekty dopiero zmienią ich postawy.
Poza tym najwięcej ankietowanych, bo 43 proc. stwierdziła, ze skala nepotyzmu i kolesiostwa jest taka sama jak za rządów PO. Czy można powiedzieć, że po roku rządów PiS czar prysnął?
Król okazał się nagi. Na samym początku mieliśmy wpadkę z Bartłomiejem Misiewiczem (zawieszonym w obowiązkach szefem gabinetu politycznego MON - red.) i PiS pokazało, że ich działanie wcale nie są lepsze, a nawet gorsze od dotychczasowych praktyk stosowanych przez inne partie mainstreamu politycznego. Jest to pierwsza najpoważniejsza wpadka i może ona stanowić początek spadku wiarygodności zaufania do PiS.

Czy PiS wyciąga wnioski? Niedawno ukazała się informacja, że Misiewicz wrócił do resortu obrony, tym razem jamo analityk „dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa”.
PiS nie wyciąga wniosków. Jego siłą jest spoistość wewnątrzpartyjna. A ona wymaga jednej polityki - chronienia swoich lub nie dania zginąć swoim. I to jest niestety zasada obowiązująca we wszystkich partiach, zwłaszcza tych dużych.

To zostanie natychmiast wykorzystane przez opozycję i może ostatecznie pogrążyć partię rządzącą. Jeśli PiS będzie popełniał nadal takie błędy i udowadniał, że choruje na tę samą chorobę co PO, to umrze na tę samą chorobę co PO.

Na PiS zagłosowałoby więcej osób z miast niż wsi. Czy elektorat wiejski został zaniedbany np. poprzez poparcie umowy CETA?
Mieszkańcy wsi są dzisiaj ludźmi bardzo wykształconymi, czasami lepiej od niektórych mieszkańców obrzeży miast. Są tą kategorią społeczeństwa, która potrafi dobrze liczyć i dba o swoje interesy, bo je na ogół ma. Może to być związane z ukrytą chęcią poparcia CETA (umowy o łatwiejszym handlu między Unią Europejską a Kanadą - red.) przez PiS. Jednak PO i Nowoczesna tego nie wykorzystają, bo są pod tym względem jeszcze gorsze.

PSL znajduje się tym razem poniższej progu wyborczego (4,2 proc). Czy zaszkodziła mu krytyka partii rządzącej?
Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się podebrać elektorat PSL, który jest równie przyparafialny jak elektorat PiS. Tutaj dominują wpływy partii rządzącej. Jest tu zasada „śnieżnej kuli”. Na ogół cechą ludzkiej mentalności jest zasada łączenia się z silniejszymi. To jak PSL wypadnie w wyborach samorządowych w 2018 r. wpłynie na wynik w wyborach parlamentarnych w 2019 r. Trudno dzisiaj wyrokować, bo PSL zawsze słabo przędło w sondażach, a potem w wyborach samorządowych wychodziło na pozycje, które dawały mu punkty w wyborach parlamentarnych. Pozycja PSL będzie zależało od pozycji PiS. Jeśli PiS osłabnie to PSL się wzmocni.

Inaczej jest natomiast na frocie lewicowym. SLD nieco podniosło swój wynik i uzyskało 6 proc. głosów. Czy koalicja z innymi partiami lewicowymi była błędem i czy w przyszłości powinni startować samodzielnie?
Logika wskazuje, że SLD samodzielnie przegra, a praktyka wskazuje, że idąc w sojuszu też przegra. Wpływy lewicy można obliczać na 6-8 proc., a te 8 proc. nie jest pewne. Tak jak PSL jest niedoszacowana w sondażach, jeśli chodzi o wyniki ostateczne, tak lewica jest przeszacowana. Potem przy formowaniu programu wyborczego i w trakcie kampanii wyborczej jest na ogół mniej wiarygodna i przegrywa w zakresie poziomu wiarygodności.

Czy PO i Nowoczesna mogą wystartować razem w wyborach parlamentarnych?
Logika walki politycznej połączy je w okresie przedwyborczym. Nie sądzę jednak, żeby połączenie tych partii dało zsumowanie głosów wyborców. Duża część z tych, którzy popierają dzisiaj Nowoczesną robią to dlatego, że nie popierają PO i odwrotnie. Natomiast wyniki sondażu pokazują, że gdyby udało się zaktywizować młodych ludzi, to scena polityczna może wyglądać zupełnie inaczej i trzy dominujące partie, mogą stracić swoją pozycję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl