Piotr Müller: W ministerstwie nie pojawiłem się znikąd

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
Bartek Syta/polska press
- Moim celem jest doprowadzenie projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i o nauce do pomyślnego „przejścia” przez Sejm i do jej wdrożenia - mówi tuż przed poniedziałkową prezentacją reformy nowy wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Müller. Młody polityk krytykuje Roberta Biedronia i zapowiada, że chciałby wystartować w wyborach na prezydenta Słupska.

Jakub Oworuszko, Agencja Informacyjna Polska Press: Jak to się stało, że w wieku 29 lat został Pan wiceministrem?
W MNiSW nie pojawiłem się znikąd, funkcjonuję w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego już od 10 lat. Od 19. roku życia, czyli od początku studiów, byłem aktywny w środowisku akademickim. Przewodniczącym samorządu studentów na Uniwersytecie Warszawskim zostałem na trzecim roku studiów i już wtedy jako 21-latek, odpowiadałem za budżet samorządu w wysokości dwóch milionów złotych, a także za wspomaganie zmian w obszarze kształcenia na UW. W przeszłości byłem m.in. ekspertem Polskiej Komisji Akredytacyjnej, członkiem Senatu Uniwersytetu Warszawskiego czy członkiem innych gremiów ważnych dla szkolnictwa wyższego. Stałem też na czele Parlamentu Studentów RP, który jest oficjalną reprezentacją ogółu studentów kraju. Pan premier Jarosław Gowin stwierdził, że powierzy mi, człowiekowi z młodego pokolenia, misję współkształtowania i reformowania szkolnictwa wyższego.

Stał się Pan politykiem z krwi i kości.
Wróciłem do aktywności politycznej, którą faktycznie zawiesiłem przez pewien czas. Choć warto pamiętać, że w wyborach w 2011 i 2015 roku startowałem z listy Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu.

Zapisze się Pan teraz do PiS lub Porozumienia?
Utożsamiam się z Prawem i Sprawiedliwością i niedługo oficjalnie wstąpię do partii.

Zna się Pan z prezesem Jarosławem Kaczyńskim?
Prezesa Kaczyńskiego poznałem jakieś 15 lat temu. Pochodzę z rodziny o tradycjach politycznych mój tata był działaczem podziemia antykomunistycznego i znał Lecha i Jarosława Kaczyńskich.

Prezes miał wpływ na Pana nominację?
Był poinformowany o tej decyzji.

Jakie postawiono przed Panem zadania?
Moim celem jest doprowadzenie projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i o nauce do pomyślnego „przejścia” przez Sejm i do jej wdrożenia. Pan premier powierzył mi koordynowanie prac pod kątem legislacyjnym. Od roku wraz z czołowymi urzędnikami ministerstwa tworzyłem tę ustawę. Będę zajmował się też sprawami studenckimi, które są mi bliskie, gdyż byłem przewodniczącym Studentów RP. I tu jest sporo rzeczy do poprawienia, nawet nie tyle w ustawie, co w samych uczelniach. W wielu miejscach jakość kształcenia wymaga pewnej korekty. Trzeba także stanąć w obronie praw studenta, np. w zakresie pobierania opłat, które nie wszędzie są uczciwe. Ustawa przewiduje m.in., że uczelnie mogą pobierać tylko te opłaty, które będą znane przed rekrutacją. Będę pilnował, aby te przepisy nie zostały zmienione w trakcie prac w Sejmie.

Premier Gowin często powtarza, że „po 1989 roku nie było reformy, która kształtowałaby się w tak intensywnym, podwójnym dialogu: między rządem a zainteresowanym środowiskiem”, i że ten dialog Komisja Europejska przedstawia jako wzorzec wprowadzania wielkich reform.
Obszar, którego dotyczy reforma, jest bardzo specyficzny. Nauka i szkolnictwo wyższe to obszar, w którym beneficjentami reformy są osoby niezwykle inteligentne, czołówka intelektualna kraju. W związku z tym są to też osoby, które doskonale rozumieją, gdzie mogą stracić przywileje, a gdzie je zyskać. Są po prostu wymagającymi rozmówcami. Na reformach potknęła się i minister Barbara Kudrycka, i poprzedni ministrowie. Dlatego doszliśmy do wniosku, że jedyną szansą, żeby skutecznie przeprowadzić reformę, jest to, żeby przekonać do niej całe środowisko. To ono musi być jej współautorem. Jednocześnie wiąże się to z pewnymi kompromisami – np. w kwestii utrzymania habilitacji. Od samego początku dyskusji nad ustawą uważaliśmy, że powinna zniknąć, ale zgodnie z nowymi rozwiązaniami będzie nieobowiązkowa. Dodatkowo stworzymy tzw. szybkie habilitacje dla bardzo wybitnych naukowców, którzy np. za granicą mają krajowe albo zagraniczne granty naukowe, lub np. wracają z takich uczelni jak Harvard czy Oxford i mają wybitny dorobek naukowy. Uzyskają oni habilitacje „z automatu”. To ścieżka stworzona z myślą o doktorach, którzy są profesorami na zagranicznych uczelniach, aby po powrocie do Polski nie zaczynali od pozycji adiunkta.

Co z uczelniami regionalnymi? Wcześniej zwracano uwagę na ich możliwą marginalizację.
Nigdy nie było naszą intencją, aby ograniczyć funkcjonowanie uczelni regionalnych, natomiast słuchając uwag podnoszonych w toku konsultacji społecznych, wyodrębniliśmy dodatkowe strumienie finansowania dla uczelni regionalnych, tak aby pozytywnie wpłynąć na ich rozwój. Gwarantujemy każdemu regionowi, że otrzyma dodatkową pulę środków na prowadzenie badań w tzw. blokach regionalnych. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że te uczelnie mają ogromny element kulturotwórczy i budujący lokalne elity. Drugą rzeczą, którą już wprowadziliśmy, jest też zmiana relacji liczby studentów do liczby pracowników naukowych. Obecnie jest tak, że jeśli w uczelni przypada więcej niż 13 studentów na jednego nauczyciela akademickiego, to ministerstwo obniża dotację przeznaczoną dla tej uczelni, tak aby nie kształciła w sposób masowy i nieproporcjonalny do posiadanej kadry. Duże uczelnie, zamiast kształcić masowo, powinny zacząć kształcić mniejszą liczbę studentów, ale na wyższym poziomie. Dzięki temu rozwiązaniu zmniejszy się odpływ studentów z mniejszych miejscowości do wielkich ośrodków akademickich i nie będziemy tym samym powodowali drenażu lokalnych elit. To wpisuje się w rządową strategię zrównoważonego rozwoju. Dobrym przykładem są uczelnie z mojego rodzinnego Słupska, gdzie mamy Akademię Pomorską, czy w sąsiednim mieście Politechnikę Koszalińską i bardzo zależy nam na ich rozwoju. W ustawie dajemy im możliwość federalizowania, czyli wzajemnej współpracy.

Do których zmian było najtrudniej przekonać środowisko akademickie
Najtrudniej było przekonać środowisko do zniesienia minimów kadrowych. Będzie ważne nie to, jaki ma się tytuł, czy stopień, ale jaki ma się aktualny dorobek naukowy lub dydaktyczny. Dla wielu jest to problemem, bo mają wiele tytułów i często nie wykazują się już aktywnością – ze stratą dla środowiska akademickiego. Trudno było przekonać środowisko do Rad uczelni – czyli nowego organu, działającego na uczelni, który będzie pomagał w jej zarządzaniu. Połowę Rady (7- lub 9-osobowej) będą stanowiły osoby spoza uczelni. Osoby zasiadające w Radzie wybierze Senat uczelni. Według mnie powinien się tam znaleźć np. przedsiębiorca, naukowiec, który ma kontakty z zagranicznymi placówkami oraz ktoś z organizacji pozarządowej. Czy tak będzie, trudno powiedzieć, wspólnota akademicka sama o tym zdecyduje.

Jaki będzie koszt reformy?
W głównej mierze koszt opiera się na wprowadzeniu szkół doktorskich i stypendiach dla doktorantów oraz na dodatkowych środkach dla uczelni regionalnych i uczelni badawczych. Jeśli chcemy kształcić polskie elity na wysokim poziomie, musimy zagwarantować im stabilność finansową. Po zmianie wprowadzonej w zeszłym roku stypendia dostaje mniej niż połowa doktorantów. Nowy system zagwarantuje stypendium każdemu doktorantowi, a po dwóch latach jego podwyższenie. Na początek będą to ponad dwa tysiące złotych na rękę, przez kolejne dwa lata ponad trzy tysiące złotych. Chcemy również, aby doktoranci mogli przechodzić na urlop rodzicielski, co do tej pory było niemożliwe. Taki system stypendialny to koszt kilkuset milionów złotych rocznie. Bez tych zmian Polsce grozi zapaść naukowa, ponieważ sektor prywatny jest w stanie o wiele skuteczniej zachęcić młodych ludzi do pracy u siebie.

Ministerstwo chce, by w Polsce było więcej doktorów?
Nie. Zwiększenie liczby doktorantów w ostatnich latach nie przełożyło się na większą liczbę doktorów. I to jest główny problem, który obserwujemy – inwestujemy pieniądze w proces dydaktyczny i badawczy, ale doktoranci nie uzyskują stopnia naukowego, m.in. ze względu na brak środków do utrzymania siebie i rodzin. Poza tym odchodzimy od nazwy „studia doktoranckie”, na rzecz szkół doktorskich, bo przecież doktorant to młody naukowiec, a nie starszy student.

Jesienią, gdy Jarosław Gowin prezentował propozycje zmian, krytyka przyszła ze strony... PiS-u. Marszałek Terlecki rozwiązania nazwał „dziwnymi”. Czy teraz jest zapewnienie, że ustawa zostanie uchwalona w przedstawionym kształcie?

Spotykamy się teraz regularnie z posłami PiS, którzy są w sejmowej komisji edukacji i myślę, że wiele wątpliwości zostało wyjaśnionych. Do tej pory kładliśmy akcent na komunikowaniu dużych idei, jak podwyższenie pozycji polskich uczelni w rankingach międzynarodowych. Stąd zapewne zrodziła się obawa o uczelnie regionalne.

Wiadomo, kiedy Sejm zajmie się ustawą?
Przewidujemy, że prace rządowe zakończą się pod koniec lutego i w marcu Sejm już będzie mógł procedować naszą ustawę. Chcielibyśmy, aby prace zakończyły się pod koniec kwietnia, tak by w maju ustawa trafiła na biurko pana Prezydenta. Same zmiany zawarte w ustawie mają bardzo szczegółowy harmonogram wprowadzania , uczelnie będą miały czas na ich wdrożenie.

Myśli Pan o powrocie do rodzinnego Słupska w przyszłości?
Na Słupsk patrzę z perspektywy prezydentury Roberta Biedronia, która, moim zdaniem, jest niestety dla samego miasta bardzo nieudana. O ile sam wizerunek prezydenta Biedronia w mediach ogólnopolskich jest pozytywny – jest on kreowany na osobę, która robi przełomowe zmiany – to mieszkańcy są już innego zdania. W mieście ograniczono inwestycje, nie zakończono również tej kluczowej, czyli budowy aquaparku, który był stawiany już przez poprzednika prezydenta Biedronia. W Słupsku potrzebne jest odświeżenie i odczarowanie wizerunku prezydenta Biedronia jako skutecznego gospodarza; praktycznie nie ma go w mieście – ciągle podróżuje.

Wystartuje Pan na prezydenta Słupska?
Nie wykluczam takiej możliwości. Docierają do mnie sygnały, że oczekują tego od mnie mieszkańcy. Na razie jednak postawiono przede mną zadania na poziomie rządowym i muszę się z nich wywiązać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl