Jednym z powodów rozpoczęcia zbiórki podpisów są incydenty, które miały miejsce w ostatnich miesiącach podczas polowań we Wrocławiu.
– W listopadzie ubiegłego roku kilku mieszkańców Strachocina znalazło się w środku polowania na dziki. Więcej szczęścia mieli w ubiegły weekend mieszkańcy Wojnowa, którzy zostali poinformowani przez zarząd osiedla o planowanym polowaniu na bażanty w pobliżu ich domów. Nie zgadzamy się na taką samowolę myśliwych w mieści – mówi Magdalena Tuła z partii Razem.
Partia Razem i Zieloni nie zgadzają się także z projektem nowelizacji ustawy łowieckiej, który we wrześniu ubiegłego roku zaakceptował rząd.
– Wynika z niego, że osoby, które przypadkowo znajdą się na terenach, na których prowadzone jest polowanie, mogą zostać ukarane grzywną, a przecież z drugiej strony myśliwi nie mają obowiązku informowania o polowaniach. Dodatkowo, plany łowieckie będzie mógł zaskarżać tylko Polski Związek Łowiecki, co sprawi że ani samorządy, ani osoby prywatne nie będą miały już możliwości odwołania się od tych decyzji, a w konsekwencji do zatrzymania polowań na terenie miasta – twierdzi Małgorzata Tracz z partii Zieloni. – Właśnie dlatego żądamy wyprowadzenia obwodów łowieckich z Wrocławia, tak aby ludzie mogli bezpiecznie korzystać z terenów rekreacyjnych, w pobliżu których mieszkają.
Dzisiaj przedstawiciele partii Razem i Zielonych rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją w tej sprawie do sejmiku wojewódzkiego, który wyznacza obwody łowieckie.
Co na to sami myśliwi?
– Usunięcie obwodów z miasta zmieni tylko tyle, że to mieszkańcy zapłacą za odławianie dzikich zwierzą – twierdzi Roman Rycombel, wrocławski łowczy okręgowy. – Nawet jeśli okręgi łowieckie zostaną usunięte poza granice administracyjne Wrocławia, w dalszym ciągu pozostanie problem gospodarki łowieckiej na terenie miasta. Taki zapis nie zmieni przecież problemów z dziką zwierzyną w okolicy Świniar, Wojnowa czy Leśnicy. Miasto i tak będzie musiało prowadzić gospodarkę łowiecką, a więc odławianie i odstrzał niszczących uprawy i zagrażających ludziom dzików, ale już nie poprzez społecznie działających myśliwych z kół łowieckich, tylko przez działające komercyjnie firmy – dodaje.
Aktywiści z partii Razem i Zielonych mają swój pomysł na rozwiązanie tej kwestii.
– W przypadku dzików, które zapuszczają się bliżej centrum, wystarczyłyby interwencje powiatowego lekarza weterynarii, który posiada odpowiednie kompetencje, a mógłby być wspomagany przez strażników miejskich. Poza tym uważamy, że bardziej pożyteczne z punktu widzenia mieszkańców i ochrony zwierząt byłoby również powołanie miejskiego ornitologa, który dbałby, aby podczas ocieplania budynków nie były zamurowywane gniazda – wyjaśnia Robert Maślak z partii Razem.
Partia Razem domaga się także od Jana Szyszki, ministra środowiska, skreślenia z listy zwierząt łownych wszystkich ptaków, delegalizacji polowań zbiorowych, całkowitego zakazu dokarmiania zwierzyny łownej, udziału osób niepełnoletnich w polowaniach oraz przeprowadzania polowań co najmniej 500 metrów od zabudowań mieszkalnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?