Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Ziętary: Oskarżony Gawronik wcale nie boi się krwi

Łukasz Cieśla
Najbogatszy Polak z okresu transformacji mówił, że prokurator Piotr Kosmaty z Krakowa, który wznowił śledztwo ws. losów Jarosława Ziętary, proponował mu układ
Najbogatszy Polak z okresu transformacji mówił, że prokurator Piotr Kosmaty z Krakowa, który wznowił śledztwo ws. losów Jarosława Ziętary, proponował mu układ Łukasz Gdak
- Prokurator Piotr Kosmaty z Krakowa mówił mi, że jak pogrążę prezesa Świtalskiego z Elektromisu, to zaraz wyjdę na wolność – stwierdził Aleksander Gawronik. W piątek w sądzie odbyła się kolejna rozprawa, w której jest oskarżony o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosława Ziętary. Polecenie miał wydać w czerwcu 1992 roku na terenie poznańskiego Elektromisu.

Kwestionowanie zeznań dwóch ważnych świadków – na tym w piątek skupił się były senator Aleksander Gawronik, oskarżony o podżeganie do zabicia dziennikarza Jarosław Ziętary. Wraz ze swoim obrońcą, adw. Patrycją Leśkiewicz, mnożyli wątpliwości wokół materiału dowodowego.

Odnosili się m.in. do zeznań złożonych wcześniej przez Krzysztofa Ł., ps. Łyli. To groźny przestępca z południa Polski, który około 15 lat temu poznał się z Gawronikiem w Areszcie Śledczym w Katowicach. „Łyli” niedawno zeznał w poznańskim Sądzie Okręgowym, że Gawronik przed laty zwierzył mu się, jak i dlaczego zginął Ziętara. Rozmawiać o tym mieli właśnie w katowickim areszcie. W łaźni czy na spacerniaku mieli spotykać się dość często, mimo że teoretycznie do takich kontaktów między nimi nie powinno dochodzić. Zeznania "Łyliego" są jednym z najmocniejszych dowodów przeciwko Gawronikowi.

By wykazać, że „Łyli” zmyśla, na wniosek obrońcy Gawronika przesłuchano w piątek dwóch funkcjonariuszy Służby Więziennej. Pierwszy z nich nadal pracuje w więziennictwie. Z oskarżonym ekssenatorem zetknął się przed laty w areszcie w Warszawie. Z „Łylim”, który w katowickim areszcie miał status niebezpiecznego przestępcy i siedział na „ence”, nie miał do czynienia.

Funkcjonariusz z Warszawy zaznaczył, że zgodnie z przepisami każdy osadzony na „ence”, czyli dla niebezpiecznych, nie może mieć swobodnego kontaktu z więźniami ze zwykłych oddziałów. Nie mogę spotykać się w łaźni, na spacerach, przekazywać sobie dokumentów. Ale na pytanie prokuratora funkcjonariusz przyznał, że czasami od tych reguł są odstępstwa. Bo wbrew przepisom dochodzi do przemycania różnych zakazanych przedmiotów. Jak mówił pracownik SW, zna przypadek, że telefon komórkowy trafił do więźnia osadzonego na wspomnianej, w teorii ściśle kontrolowanej „ence”.

Na przepisy powoływał się także kolejny funkcjonariusz Służby Więziennej. Pracował w Katowicach, zetknął się tam z Gawronikiem i „Łylił”, ale nie wszystko już pamięta. Od 5 lat jest na emeryturze. - Przepisy mówiły, że nie są możliwe takie spotkania. Nie umiem odpowiedzieć, czy w praktyce były możliwe – zeznał.
Tymczasem oskarżony Aleksander Gawronik wygłosił w sądzie oświadczenie, w którym przyznał, że z „Łylił” widywał się na spacerniaku. Nie potrafił wytłumaczyć, jak to było możliwe. Stanowczo zaprzeczał jednak, by „w cztery oczy” rozmawiał z przestępcą o sprawie Ziętary.

- Uprzedzono mnie przed spacerem, że będzie u nas człowiek niebezpieczny. Mówiono, żebyśmy nie wprowadzali go w gniew, żeby się nie rozładował. Ale wspólne kąpiele, rozmowy sam na sam były wykluczone. On chodził przecież w czerwonym garniturku (drelichu dla niebezpiecznych więźniów – dop. red.) - stwierdził Aleksander Gawronik. - To, co Krzysztof Ł. zeznał na mój temat, to świat cudów i konfabulacji. Mówił prokuratorowi Kosmatemu, co ten chciał, bo śledczy miał na niego haka. Krzysztof Ł. mówił też, że ja się boję krwi, której miało dużo być tuż po zabiciu dziennikarza. A ja się nie boję krwi. Byłem honorowym krwiodawcą i sanitariuszem – dodał.

Jednak dlaczego, po wspólnej odsiadce, Gawronik napisał osobisty list do „Łyliego”? Miał w nim dziękować za więzienne rozmowy. W piątek oskarżony ekssenator oświadczył, że napisał do „Łyliego”, że ten jest dla niego osobowością i częścią nieznanego mu świata, ale „był to komplement bez znaczenia”. List był wyłącznie grzecznościowy, kurtuazyjny, który do niczego przecież nie zobowiązuje.

Najbogatszy Polak z okresu transformacji dodał też, że prokurator Piotr Kosmaty z Krakowa, który wznowił śledztwo ws. losów Jarosława Ziętary, proponował mu układ. Gawronik oświadczył, że śledczy chciał, aby ten obciążył biznesmena Mariusza Świtalskiego, byłego szefa Elektromisu. Dlaczego Gawronik powiedział o tym dopiero podczas piątkowej rozprawy – dopytywał w piątek sąd? - Wcześniej o tym nie mówiłem, bo chciałem to sobie zostawić na właściwy moment – odpowiedział Gawronik.
Wraz ze swoim obrońcą kwestionował także w piątek zeznania Krzysztofa Kaźmierczaka, byłego dziennikarza „Głosu Wielkopolskiego”, który od lat domaga się wyjaśnienia losów Ziętary. Kaźmierczak kilkanaście miesięcy temu odwiedził w więzieniu innego przestępcę – Macieja B., ps. Baryłę. Ten podczas śledztwa pogrążał Gawronika, ale potem się z tego wycofał. Jak mówił dziennikarz, „Baryła” na spotkaniu z nim tłumaczył, że musi to zrobić, bo obawia się o bezpieczeństwo swojej rodziny. Siedząc za kratkami miał dostać pogróżki.

W piątek Krzysztof Kaźmierczak odpowiadał na pytania obrońcy Aleksandra Gawronika. Adw. Patrycja Leśkiewicz zarzucała mu ukrywanie ważnych informacji na temat losów Ziętary oraz zbyt bliskie relacje z prokuraturą, szczegółową znajomość akt śledztwa. Jak wskazała, Kaźmierczak miał także dostęp do protokołów swoich przesłuchań tuż przed sądową konfrontacją z gangsterem „Baryłą”. Adwokat twierdziła, że taki dostęp dziennikarza do akt ogranicza jej klientowi prawo do obrony.

Sam Kaźmierczak oraz prokuratura tłumaczyli z kolei, że dostęp do akt z przesłuchania dziennikarza odbył się zgodnie z przepisami. Dziennikarz odrzucał również sugestie obrony, jakoby miał cokolwiek do ukrycia lub miał nieformalny dostęp do pozostałych akt.

Kolejna rozprawa odbędzie się 2 marca. Wówczas przesłuchany ma zostać świadek koronny Jarosław S., ps. Masa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski