Ministranci mówią: spotkania przy alkoholu i pornografii na plebanii w Trójwsi

Andrzej Drobik
Kościół św. Krzyża w Istebnej na Kubalonce
Kościół św. Krzyża w Istebnej na Kubalonce wikimedia commons
Czy w Trójwsi kilkadziesiąt lat temu ksiądz molestował ministrantów? Świadkowie opowiadają o piciu alkoholu i filmach pornograficznych

Czarnoskóry mieszkaniec Koniakowa, który tańczył w zespole ludowym, a jeszcze wcześniej był ministrantem, zawsze wywoływał wśród wielu co najmniej wyrazy zdziwienia. Krystian Legierski dorastał w konserwatywnej Trójwsi (Istebna, Koniaków, Jaworzynka), wyróżniał go kolor skóry, a później także jawne opowiadanie się przeciwko Kościołowi i wyznanie o swojej homoseksualnej orientacji. Po wyprowadzce z Trójwsi skończył studia prawnicze, kandydował do Sejmu, był radnym Warszawy. Dzisiaj Koniaków odwiedza tylko od czasu do czasu.

Ksiądz Jerzy był zawsze lubianym kapłanem, najpierw na Kubalonce, później w Koniakowie. Znany przez wszystkich, często oprócz działalności kościelnej animował życie kulturalne w Trójwsi. - Był takim celebrytą, wszyscy go znali i lubili, zachęcał ludzi do działania - mówi o nim Wojtek (imię zmienione). Chwilę później opowiada o spotkaniach z ministrantami, które organizował ksiądz na plebanii.

Od kilku dni społeczność Istebnej jest podzielona, wszyscy dyskutują o oskarżeniach wobec księdza. Pierwszą osobą, która rzuciła cień na sielankę koniakowskiego życia, był właśnie Krystian Legierski, który publicznie powiedział, że był przez księdza molestowany.

„Nie pokazuj się w Koniakowie”

- Nie chcę być twarzą tej walki, bo jestem pewien, że niektórzy i tak połączą to z moją lewicową działalnością, z moimi poglądami dotyczącymi Kościoła - mówi mi Krystian Legierski podczas naszej pierwszej rozmowy. Kiedy pojawiają się informacje o tym, że Legierski oskarżył proboszcza z Koniakowa o molestowanie seksualne, niektóre komentarze faktycznie są bezlitosne. „Lewackie hordy na czele z panem LGBT Legierskim, które po wyborach wylądowały na śmietniku historii, szaleńczo szukają sposobów, aby znów o nich mówiono”. „Jak można pedała molestować? Krystian wielki prawnik i 30 lat milczał. Chce błysnąć, a nie wie jak”. „Nie pokazuj się w Koniakowie”. Takich komentarzy jest mnóstwo. Jednak oprócz Krystiana Legierskiego pojawiają się inni, którzy także twierdzą, że brali udział w spotkaniach organizowanych przez księdza. Wszystkie opowieści są zresztą do siebie bardzo podobne. Wszystkie mówią o dwóch rzeczach: alkoholu i pornografii.

Wódka do filmu

- Ksiądz zapraszał czasem ministrantów na plebanię. Kiedy ja do niego przyszedłem, zrobił mi drinka z alkoholem, chyba wódką. Byłem w podstawówce, chyba w ostatnich klasach, ale nie miałem kontaktu z alkoholem, więc zaszumiało mi w głowie. To był alkohol, sok pomarańczowy i cytryny. Pamiętam pływające w drinku kawałki cytryn, to jakoś dziwnie utkwiło mi w pamięci. Wtedy ksiądz puścił na wideo film, to był film pornograficzny. Jak tylko zobaczyłem, co się dzieje, po prostu się przestraszyłem, wstałem i uciekłem. Tak naprawdę to nie wracałem do tej sytuacji - mówi Mateusz (imię także zmienione). Ministranci wiedzą o sobie, bo kiedy rozmawiam z Wojtkiem, ten wie, że rozmawiałem z jego kolegą. - Dziwi mnie, że Mateusz się przyznał, on zawsze był bardziej z boku, rzadko chodził do księdza. Ja byłem częściej. To były lata 80., ksiądz miał odtwarzacz VHS, a to już było niesamowite. Może to głupio zabrzmi, ale nieważne, co oglądaliśmy, sam fakt, że oglądaliśmy, był niesamowitą frajdą - mówi. Wojtek przyznaje, że chodził do księdza, pił u niego alkohol i oglądał filmy pornograficzne. I że nie widział w tym nic złego. - To były inne czasy. Nie mówiło się wtedy o molestowaniu, a ksiądz starał się być naszym kumplem. Trzeba powiedzieć otwarcie, ksiądz Jerzy nigdy mnie nie dotknął w tym erotycznym sensie. Były jakieś zapasy, kuksańce, ale to była zwykła zabawa, niemal koleżeńska. Jedyne, co robiliśmy, to piliśmy drinki i oglądaliśmy filmy pornograficzne - mówi Wojtek. Mateusz też przyznaje, że wizyta u księdza skończyła się na alkoholu i drinku. - Przestraszyłem się, uciekłem. Wtedy nie wiedziałem, co o tym myśleć, długo wyrzucałem to wydarzenie ze świadomości, dzisiaj wiem, że to było po prostu złe.

Krystian Legierski także mówi o filmach i alkoholu. - Ksiądz namawiał mnie, żebym przyszedł obejrzeć z nim film wideo. Okazało się, że na kasecie znajdował się film pornograficzny, ksiądz na początku zaczął tłumaczyć, że został oszukany przez sprzedawcę, później jednak zaczął mnie dotykać, a sam się onanizował. Uciekłem i już nigdy nie wróciłem do Kościoła - mówi Legierski.

Sprawa wraca po latach

Rozmawiam z Małgorzatą, mamą Krystiana. Dzisiaj ze łzami w oczach wspomina dzień, w którym młody Krystian wrócił z kościoła zdenerwowany. - Najgorsze jest to, że ja o niczym nie wiedziałam i nawet się nie domyślałam, aż do teraz. Siedziałyśmy z siostrą w domu, Krystian wrócił bardzo zdenerwowany, w rękach miał pomiętą albę, którą rzucił na podłogę i krzyknął, że już tam nigdy nie wróci. On zawsze był grzeczny, chętnie służył do mszy, więc próbowałyśmy go wypytać, co się stało. Wtedy zamknął się w pokoju i krzyknął, że nigdy się nie dowiemy. Dzisiaj wiem, nie mogę sobie wybaczyć tego, że nie rozumiałam jego odejścia z Kościoła. Ja jestem osobą głęboko wierzącą i to mnie zawsze bardzo bolało, ale teraz rozumiem - mówi.
Pierwszy raz sprawa księdza Jerzego pojawiła się w wywiadzie z Krystianem Legierskim w 2010 roku, w którym przyznał, że był w młodości molestowany. Wtedy przeszła bez większego echa, dzisiaj wraca ze zdwojoną siłą, między innymi przez złożenie zawiadomienia do prokuratury przez pisarkę Izabelę Morską, która dowiedziała się o sprawie z internetu i postanowiła sama złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w cieszyńskiej prokuraturze.

- 18 sierpnia 2016 roku do cieszyńskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o molestowaniu małoletnich przez księdza z Trójwsi. Aktualnie prowadzone jest postępowanie sprawdzające - dowiadujemy się z prokuratury. Dlaczego zawiadomienie zgłosiła pisarka, a nie sam Legierski? Jak mówi, zrozumiała, jak trudno jest przebić szklaną ścianę, stanąć w swojej obronie. Dzisiaj wszyscy już rozmawiają o sprawie, a oprócz tego pojawili się nowi świadkowie, którzy opowiadają o spotkaniach na plebanii.

„My w to nie wierzymy”

Kiedy rozmawiam z mieszkańcami Trójwsi, wszyscy bez wyjątku zgadzają się na rozmowę pod jednym warunkiem - zachowania anonimowości. O ukrycie imienia i nazwiska proszą nawet ci, którzy księdza popierają i bronią. - Jest tu takie przysłowie, żeby nie grzebać w g*wnie, bo zawsze będzie śmierdziało. Tak naprawdę, nawet jeśli coś takiego miało miejsce, to 20 lat temu, co to teraz zmieni - mówi jeden z mieszkańców Istebnej. - Trudno dzisiaj mówić o motywacji Krystiana, ja mogę osobiście powiedzieć, że mu nie wierzę. Obserwuję księdza od lat, widzę, jak rozmawia z ministrantami, jak partnerskie ma z nimi relacje, a nagle wybucha coś takiego - mówi mieszkanka Koniakowa. O takie głosy, podające w wątpliwość słowa o spotkaniach na plebanii, w Trójwsi bardzo łatwo. Pani Małgorzata sama mówi o tym, że sytuacja wygląda źle. Ona już nie mieszka w Koniakowie, ale żyje tam cała rodzina. - Nie wiem, jak to teraz będzie, nie wiem, jak zniesie to rodzina, ale wiem jedno, do prawdy trzeba dążyć, czasem nawet za wszelką cenę - mówi. Sam ksiądz Jerzy, poproszony o komentarz, rozmawiać długo nie chciał, jak sam twierdzi, odpieranie ataków będzie prowadziło do eskalacji konfliktu, a on wie, że jest niewinny i to musi wystarczyć.

- To nagonka na moją osobę. Nie wiem, co ją spowodowało, tym bardziej że jestem w podeszłym wieku. Nigdy nikomu krzywdy nie zrobiłem i zastanawiam się, skąd nagle takie oskarżenia - mówi ksiądz.

Sprawy nie komentują na razie przedstawiciele diecezji bielsko-żywieckiej. - Do kurii nie wpłynęły jeszcze żadne informacje z prokuratury. Jak tylko wpłyną, od razu zajmiemy się wyjaśnianiem. Jest ksiądz specjalnie wyznaczony do zajmowania się takimi sprawami - mówi ks. Jacek Pędziwiatr, rzecznik prasowy kurii.

Krystian Legierski jest lewicowym działaczem i politykiem, byłym radnym Warszawy. Pochodzi z Koniakowa, tam się wychował i przez pewien czas był ministrantem. To wtedy miało dojść do molestowania go przez księdza.
W sprawie pojawili się także inni świadkowie, którzy potwierdzają, że brali udział w spotkaniach z księdzem, który podawał im alkohol i puszczał filmy pornograficzne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ministranci mówią: spotkania przy alkoholu i pornografii na plebanii w Trójwsi - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl