Kiedy karetka pogotowia zabezpiecza pobyt prezydenta lub jego gości w helskiej rezydencji, mieszkańcy modlą się, aby w okolicy nie doszło do jakiegoś wypadku. Bo to jedyna erka w mieście.
- Kiedyś prezydent Lech Kaczyński leciał śmigłowcem z Helu do Gdańska - opowiada radna Grażyna Janiak. - Karetka z Helu musiała za nim jechać do Trójmiasta. W tym czasie na Półwyspie Helskim zdarzył się wypadek i do pomocy musiała jechać erka aż z Pucka, a miała dwa razy dłuższą drogę.
Wcześniej prezydencką rezydencję obsługiwała karetka z helskiego portu wojennego. Ale wojsko niemal całkowicie opuściło miasto, razem z karetką, po której zostały przejęte przez szpital w Gdańsku długi - 214 tys. zł za obsługę rezydencji w 2006 r. Szpital podległy MSWiA domaga się - na razie bezskutecznie - zapłaty tej sumy od Kancelarii Prezydenta. A do rezydencji wciąż jeździ jedyna erka z helskiego szpitala w ramach kontraktu z NFZ.
- Druga karetka może służyć najwyżej do wożenia pacjentów czy transportu krwi - tłumaczy Marek Chroń, logistyk szpitala. Średnio raz na dwa tygodnie, może nawet częściej, ktoś do rezydencji przyjeżdża.
Gdy ktoś ważny, niekoniecznie sam prezydent, ląduje w Helu, miejsce musi zostać zabezpieczone, więc BOR wzywa karetkę i strażaków.
- Kiedyś karetka została wezwana, bo ktoś z gości w rezydencji miał problemy żołądkowe. Pacjent został dostarczony do szpitala, a erka musiała czekać kilka godzin, aż badania zostaną wykonane, i potem odwieźć tę osobę - dodaje Chroń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?