Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za druk pieniędzy biorą się już nawet gimnazjaliści

Teresa Semik
materiały policji śląskiej
Polak potrafi sfałszować wszystko, co mu w ręce wpadnie. Co miesiąc policja łapie kilku sprawców z lewymi dokumentami. Za podrabianie pieniędzy można dostać od 5 do 25 lat więzienia, ale to żaden strach - pisze Teresa Semik

Rozmiar usług świadczonych przez fałszerzy z Katowic i Gliwic zdumiał nawet śledczych. Obok dowodów osobistych i rejestracyjnych, praw jazdy, świadectw ukończenia szkół i uczelni, indeksów i legitymacji były wyroki sądu, a nawet parafialne zaświadczenia niezbędne przy zawieraniu ślubu kościelnego. Tydzień temu śląscy pogranicznicy rozbili 18-osobowy gang fałszerzy. Zabezpieczono setki gotowych do podrobienia dokumentów i lewych pieczęci, tysiące wzorów fałszywych druków.

- To początek postępowania - zapowiada Leszek Goławski z katowickiej Prokuratury Apelacyjnej. - Teraz będziemy ustalać, kto te dokumenty kupował.

Polak zaczyna fałszować już w gimnazjum. Wtedy najbardziej doskwiera mu wiek nieletni. 17-latek z Zabrza chciał być dorosły, żeby bez problemu wchodzić do dyskoteki. Dlatego w legitymacji zamienił gimnazjum na liceum i dodał rok w dacie urodzenia. Gimnazjalista nie wiedział, że z chwilą ukończenia 17. roku życia, sprawca odpowiada jak dorosły.

Polak fałszuje, żeby wygrać wybory. Sprawa Renaty Beger nie jest jedyna. Sfałszowano podpisy na listach poparcia Adama Słomki, kandydującego do Parlamentu Europejskiego. Słomkę wspierały w Katowicach nawet osoby nieżyjące.

Polak fałszuje, żeby wygrać przetarg. Prawie 600 zarzutów usłyszał katowicki "przedsiębiorca" z długami, który rozesłał do 149 instytucji sfałszowane dokumenty, by zwiększyć swoje szanse w przetargu na dostawę materiałów biurowych. Podrabiał zaświadczenia o niekaralności, z ZUS-u, urzędu skarbowego, listy referencyjne oraz pełnomocnictwa notarialne.

Najwięcej fałszywych dokumentów naoglądają się urzędnicy skarbowi. Sfałszowanymi fakturami można by wykleić kulę ziemską.

- Dokumentują fikcyjne umowy albo wystawione są przez nieistniejące firmy - mówi Michał Kasprzak z katowickiej Izby Skarbowej.
W miniony poniedziałek policjanci z Jastrzębia dorwali mężczyznę poszukiwanego listami gończymi, który od 10 lat był specjalistą od lewych faktur. Ich wartość szacuje się na 5 mln zł.

Za fałszowanie dokumentów i posługiwanie się nimi grozi do 5 lat więzienia. Kara nie jest odstraszająca, bo nie ma miesiąca, by w woj. śląskim nie ujawniono przynajmniej kilku sprawców.

Na potęgę Polak chce dostać kredyt przedstawiając lewe dokumenty. To już jest plaga. Fałszywy rencista z Rudy Śl. wpadł, bo podrobione zaświadczenie o rencie inwalidzkiej od razu wydało się podejrzane w banku. Poszedł siedzieć z dwoma kumplami, u których znaleziono kolejne lewe zaświadczenia i dowody tożsamości. Fałszywie liczyli, że biznes się rozkręci.

Oszust z Katowic poszedł do banku po 70 tys. zł z zaświadczeniem o zarobkach z firmy, która nigdy go nie zatrudniała. Ewa Szerszeń z ING Banku Śląskiego mówi, że nasilają się próby wyłudzeń z wykorzystaniem cudzej tożsamości. Samo zgłoszenie utraty dokumentu na policji czy w urzędzie nie wystarcza. Należy jak najszybciej zgłosić to w banku, składając wniosek o wpis do systemu "Dokumenty zastrzeżone". Dostęp do tej bazy mają wszystkie banki w Polsce, co uniemożliwi spryciarzom posłużenie się zaginionym dowodem.

Polak potrafi sprzedać leki na katar sienny wmawiając, że to amfetamina. Fałszywy farmaceuta z Piekar Śl. kupił najpierw 138 opakowań medykamentu i po sproszkowaniu tabletek zarobił 6 tys. zł. Zachęcony sukcesem poszedł po kolejne 350 opakowań i wtedy wpadł. 45-letnia lekarka z Częstochowy potrafiła wystawiać fikcyjne zaświadczenia o stanie zdrowia przyszłych kierowców. Za wirtualne badania kasowała 50 zł od kandydata. Gdy policjanci zaczęli deptać jej po piętach, próbowała fałszować dalej, tworząc dokumentację rzekomych badań.

Znany częstochowski chirurg ortopeda przyznał się, że za 60 tys. zł sfałszował handlarzowi narkotyków dokumentację leczenia w szpitalu w Blachowni, by ten mógł uniknąć kary. Chirurg z Zabrza, biegły sądowy wystawił dziewięć nieprawdziwych zaświadczeń skazanemu za włamania Krystianowi F. Dzięki fałszywkom odraczano mu wykonanie kary 2 lat więzienia. W konsekwencji został ułaskawiony przez Prezydenta RP, bo "ma raka". "Śmiertelnie chory" więzień tworzył w tym czasie swój gang i terroryzował Zabrze.
Polak potrafi sfałszować hektolitry paliwa narażając Skarb Państwa na miliardowe straty. W Gliwicach wpadli kolejni "przedsiębiorcy", którzy w krótkim czasie wprowadzili 744 tys. litrów odbarwionego oleju opałowego, jako olej napędowy.

Najbardziej spektakularną akcję ostatnich lat przeprowadzili częstochowscy kryminalni, zatrzymując członków międzynarodowej grupy fałszującej euro. Znaleźli w walizach Kameruńczyków fałszywki o nominałach od 50 do 500 euro. Dystrybutorami byli Polacy.

Najgłośniejszym polskim fałszerzem pieniędzy był Czesław Bojarski, inżynier budowlany z Częstochowy, który pod koniec wojny uciekł z transportu niemieckiego i zamieszkał we Francji. Genialnie fałszował franki. Pierwsze banknoty wprowadził do obiegu w 1949 r. Dopiero trzy lata później jeden z bankowych ekspertów zakwestionował, z dużym wahaniem, pierwszy z nich. Kolejne 12 lat zajęło policji szukanie sprawcy, który w tym czasie wyprodukował około miliona franków. Wpadł, bo jego krewny wymienił w banku sporą ilość fałszywek na inną walutę.

Bojarski znalazł naśladowców, na szczęście nie tak zdolnych. Miesiąc temu wpadł mieszkaniec Bielska, który domowym sposobem wyprodukował banknoty o nominale 200 i 50 zł. Gdy zatrzymali go policjanci, usiłował ich przekupić prawdziwym banknotem.

Krzysztof z Mikołowa, 17-latek, zaczął druk pieniędzy od zeskanowania 20 zł. Namówił kolegę, by wydał je w szkolnym sklepiku. Kolega był uczciwy. Wcześniej zaczęli chłopcy z powiatu cieszyńskiego. Najmłodszy miał 16 lat, najstarszy 20. Podrabiali banknoty o nominale 50 zł. Kilka fałszywek wprowadzili do obiegu. Wpadli, bo życie nie jest takie proste.

Grafik z Gliwic, na co dzień dziergał tatuaże. I wtedy zgłosił się klient z propozycją, by wydziergał na komputerze pieniądze. Jakość nie była najlepsza i zleceniodawca wrócił z reklamacją. Grafik tak się przestraszył jego gróźb, że zadzwonił na numer alarmowy 112. Policjant pomyślał, że to żart, ale wysłał patrol. Grafik oddał fałszywki i bezpiecznie siedzi w areszcie.

Polak nie poprzestaje fałszować na emeryturze. Henryk S., by zmylić po sobie ślad, złożył w katowickim magistracie wniosek o wydanie dowodu osobistego. Podał dane osoby z odnalezionego dokumentu. Gdy przyszedł po odbiór, już na niego czekano. Przy sobie nosił wypełniony wniosek o wydanie równie lewego paszportu.

Teresa Semik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!