Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Areszt, grzywna lub nawet 500 tys. zł kary za złamanie ciszy wyborczej

Redakcja
W piątek, wraz z wybiciem północy, nastała cisza wyborcza. Potrwa do końca wyborów, przez całą sobotę i niedzielę do godziny zamknięcia lokali wyborczych, czyli do godz. 22. Zgodnie z ustawą o ordynacji wyborczej jest to czas, w którym w żaden sposób nie można agitować na rzecz kandydatów i komitetów wyborczych.

Zobacz serwis specjalny poświęcony wyborom w województwie śląskim
Zabronione jest również zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień, czy rozdawanie ulotek. Na tematy polityczne zamilkną również radia, gazety, telewizje i internet. Tego milczenia trzeba będzie pilnować. - Każdy przypadek łamania ciszy wyborczej należy zgłosić na policję, ponieważ jest to przestępstwo - przypomina podinsp. Jan Kościuk, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego w Gdańsku.

Jak głosować: Karty będą białe, żółte, niebieskie i różowe

Sankcje za złamanie przepisów ordynacji wyborczej są bardzo wysokie, a łamiącymi prawo może zająć się prokuratura. Za naruszenie ciszy można dostać grzywnę do 5 tys. zł, za zrywanie plakatów od 20 do nawet 5000 zł lub od 2 do 60 dni aresztu. Zabronione jest także publikowanie sondaży, grozi za to od 500 tys. zł kary.

Nie znikną jednak wiszące na ulicach plakaty. Na ich usunięcie komitety mają 30 dni po wyborach. Po tym czasie sprzątną je samorządy. - Jeśli będzie potrzeba powyborczego porządkowania miasta, kosztami obciążymy komitety - zapowiada Michał Piotrowski z biura prasowego gdańskiego magistratu.

Zabronione jest za to wywieszanie nowych plakatów, czy zamieszczanie na prywatnych samochodach plakatów wyborczych i przemieszczanie się z nimi po ulicach miast. Nie wolno też chodzić po ulicy w koszulce z napisem "głosuję na...". Jest to kwalifikowane jako czynna agitacja.
Internauci muszą uważać na to, co w sobotę i niedzielę piszą w sieci. W myśl wyborczego prawa, internet traktowany jest bowiem jak prasa, w związku z tym na stronach internetowych czy portalach społecznościowych nie powinny się ukazywać żadne materiały agitacyjne ani sondaże. Pilnować muszą się użytkownicy zamieszczający komentarze w sieci. Nie wolno pisać ich w sposób sugerujący poparcie któregoś kandydata. Również blogerzy swoje wpisy powinni poświęcić treściom innym niż polityczne.

- Takie zdarzenia jak przemieszczanie się wyborczych przyczep, naklejanie plakatów, rozdawanie ulotek czy wypowiedzi na temat kandydatów nie powinny mieć miejsca całą sobotę i całą niedzielę, jednak niestety, zdarzają się podczas każdych wyborów - mówi Torłop.

Dyrektor gdańskiej delegatury KBW zauważa, że cisza łamana jest tak samo często podczas wyborów samorządowych, prezydenckich czy parlamentarnych. - Przy każdych wyborach mamy takie sygnały, ale komisarz wyborczy nie podejmuje w takim przypadku żadnych czynności, bo nie jest organem ścigania. Nie mamy ku temu żadnych instrumentów prawnych - wyjaśnia.

Jakakolwiek wyborcza agitacja zabroniona jest w szczególności w lokalach wyborczych. Bardzo złym pomysłem jest również fałszowanie kart wyborczych. Taki plan przyszedł komuś do głowy w czasie drugiej tury tegorocznych wyborów prezydenckich. W urnie jednego z gdańskich lokali wyborczych znaleziono 163 fałszywe karty do głosowania. Zgodnie z art. 248 kodeksu karnego, dotyczącego przestępstw przeciwko wyborom, osobie, która dopuściła się podrobienia kart, grozi do trzech lat więzienia.

Jeśli wygląd kart wydawanych przez komisję wzbudziłby jakieś podejrzenia, również należy zawiadomić policję, jednak Mirosława Torłop apeluje o rozwagę. - Skąd wyborca miałby wiedzieć, że wydawane karty są podrobione. Taki przypadek nigdy nie miał miejsca. Z kolei o tym, jak wyglądają karty wrzucone do urny przez wyborców, będzie stwierdzać komisja po liczeniu i sporządzaniu protokołów - mówi.

Obowiązkiem komisji jest również zapewnienie anonimowości oddawanych głosów, czyli osłony przy stoliku, gdzie oddaje się głos.
Magdalena Sapkowska

Od redakcji
Drodzy Internauci. Przypominamy, że w czasie ciszy wyborczej obowiązuje zakaz agitacji, również poprzez wpisywanie komentarzy. Każdy kto złamie zakaz musi się liczyć z odpowiedzialnością karną, jak w przypadku wpisywania komentarzy obraźliwych, pomówień, itp. Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami to autor komentarza/opinii odpowiada osobiście za opublikowany wpis, nie redakcja serwisu, na którym został on umieszczony.
Przypominamy również o opcji "zgłoś do moderacji" w sekcji Komentarze, gdzie można zablokować obraźliwe i agitacyjne wpisy innych Internautów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki