Święty Krzysztof pomknął na motorze

Karolina Koziolek
Wielkopolski duchowny ks. Edmund Jaworski z niewielkiej miejscowości Gułtowy słynie z nietypowych pomysłów. Ostatni z nich to obraz świętego Krzysztofa na motorze. Został uroczyście odsłonięty i poświęcony podczas święta patrona kierowców.

Ksiądz Edmund gościł podczas uroczystości w swojej parafii ponad 500 motocyklistów. Księdzu Jaworskiemu zależy, aby gułtowski kościół stał się sanktuarium dla kierowców jednośladów, sam jest zresztą zapalonym motocyklistą zrzeszonym w klubie Shark. - W związku z tym poświęciłem obraz przedstawiający św. Krzysztofa. Jest on wyjątkowy, ponieważ ukazuje uwspółcześnioną twarz świętego - przedstawia go na motorze, ubranego w skórę - taką, jaką noszą rasowi motocykliści - mówił podczas uroczystości ks. Edmund Jaworski. - Chciałbym, aby stał on się symbolem, z którym motocykliści mogliby się utożsamiać - dodał duchowny.

Obraz namalował zaprzyjaźniony z księdzem artysta Ludomir Gaudowski, który twierdzi, że współpraca z księdzem to duża przyjemność. Pojazdy poświęcił inny zapalony ksiądz motocyklista Łukasz Kędzierski.
Na pikniku w Gułtowach obecni byli motocykliści z klubów m.in. z Poznania, Kórnika, Środy Wlkp., Stęszewa. Pojawili się także kierowcy na quadach, czyli właściwie takich niby-motocyklach, tyle że na czterech kołach.

Swoją parafię ksiądz Jaworski prowadzi nowocześnie: na drzwiach plebanii przez dłuższy czas wisiał napis "Jestem całą dobę na smyczy", a pod nim jego numer telefonu. Jako jeden z pierwszych proboszczów w Polsce zaprosił do służenia podczas mszy świętej dziewczyny ministrantki. Poza tym, mimo że jeździ na motorze i w skórze, to nie życzy sobie, żeby mówić na niego "kapelan harleyowców". - Nie jestem ich kapelanem, jestem jednym z nich - mówi.

Jak doszło do realizacji ostatniego nietypowego pomysłu księdza motocyklisty? - W ubiegłym roku na św. Krzysztofa przyjechało do mnie do Gułtów około 300 motocyklistów poświęcić swoje pojazdy. Byli to głównie ludzie zrzeszeni w bractwie motocyklowym Fire Ghost, do którego też należę - mówi ks. Edmund Jaworski.

Jak twierdzi ksiądz, to zainspirowało go, aby poszukać chrześcijańskiego symbolu dla tej grupy. Po co daleko szukać - najlepsze, co mógł wymyślić, to zderzenie chrześcijańskiej tradycji z własną wizją, czyli święty Krzysztof, patron kierowców, na motorze. - To będzie symbol wszystkich motocyklistów, którzy będą się mogli modlić o tyle powrotów, ile wyjazdów. Podejrzewam, że jeszcze nikt na świecie nie namalował św. Krzysztofa na motorze - twierdzi Janusz Witaszczyk, znany wśród motocyklowej braci Tate.
To, dlaczego ks. Edmund wybrał św. Krzysztofa, ma jeszcze jedno uzasadnienie. Według legendy ten święty był osobą niepokorną, ludzie trochę się go obawiali. Legenda mówi, że był ponadprzeciętnie wysoki i odrażający. Chcąc zmierzyć swoje możliwości, zaciągnął się ponoć w służbę u szatana, jednak zrezygnował z niej i wkrótce przyjął chrzest. - To taki zbuntowany facet, jak współcześni motocykliści. Wydaje mi się, że św. Krzysztof, gdyby mógł, jeździłby na motorze - śmieje się ksiądz. Decyzja została podjęta - musi powstać obraz św. Krzysztofa. Później sprawa poszła już gładko. Telefon do znajomego artysty, który zresztą już nie pierwszy raz maluje dla parafii w Gułtowach.

- Poprosiłem o namalowanie obrazu Ludomira Gaudowskiego. Współpracujemy ze sobą już od lat 90., więc bardzo szybko zrozumiał, o co mi chodzi. - Było jak zwykle - ksiądz Eda ma wizję, a ja ją konkretyzuję i przenoszę na płótno. Oczywiście wielokrotnie rozmawialiśmy, jak obraz ma wyglądać - wyjaśnia artysta malarz Ludomir Gaudowski.

Jednym z głównych przedmiotów dyskusji był kask św. Krzysztofa. - Ma być czy ma go nie być? Nie mogliśmy się zdecydować - mówi artysta. - W kasku nie byłoby widać twarzy świętego, ale bez kasku jeździć nie wolno, więc zasadniczo na obrazie być powinien. W końcu sprawę rozwiązał dyrektor Muzeum Diecezjalnego ks. prałat Marian Lewandowski, do którego artysta zwrócił się po radę: w ikonografii św. Krzysztof przenosi podróżnych przez niebezpieczną rzekę. Na obrazie Gaudowskiego ma ich przeprawiać na motorze przez drogę. Ostatecznie kasku do tego nie potrzebuje - zadekretowano.

- Dzięki temu bardzo dobrze wyszła też postać chłopca, którego św. Krzysztof przewozi. Ten chłopiec to oczywiście według legendy Jezus. Tutaj w wersji mocno uwspółcześnionej nie wygląda jak dziecko sprzed 2 tysięcy lat - tłumaczy twórca obrazu. Ostatecznie obraz przedstawia siedzącego na wielkim motorze św. Krzysztofa z Jezusem na ramionach, stoją na skraju drogi, planując dostać się na drugą stronę. Święty wspiera się na kierownicy motocykla, tak jak w tradycyjnych przedstawieniach wspiera się na lasce. Jest w skórze i harleyowskiej kamizelce.

- Święty Krzysztof jest także patronem motocyklistów. Dzięki temu obrazowi będzie nam bliższy. Wśród nas jest wielu ludzi wierzących i niewierzących, którzy się i tak żegnają i chcą mieć poświęcony motor - tłumaczy Janusz Dobak pseudonim Łańcuch, który jeździ harleyem. To właśnie jego sylwetkę ma na obrazie św. Krzysztof motocyklistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl