Energia atomowa jest ekologiczna

Rozmawia Agaton Koziński
James Lovelock
James Lovelock ecolo.org
Wiatraki i inne alternatywne źródła energii nigdy nie będą w stanie wyprodukować jej tyle, co elektrownia nuklearna - mówi James Lovelock, brytyjski naukowiec i ekolog w rozmowie z Agatonem Kozińskim

W Polsce wreszcie zapadła decyzja: w 2021 roku będziemy mieli pierwszą elektrownię atomową. Robimy dobrze czy źle?
Wasz rząd taką decyzję powinien podjąć już dawno temu. Elektrownie nuklearne to najbezpieczniejszy i najbardziej ekologiczny sposób pozyskiwania prądu. To już zostało dawno udowodnione. Nie rozumiem więc, czemu reaktory atomowe ciągle wzbudzają tyle emocji. Przeciwnicy atomu nieustannie rysują scenariusze katastrof rodem z filmów hollywoodzkich. I nie zniechęca ich to, że jeszcze nigdy one się nie zrealizowały.

A nie lepiej zacząć inwestować w węgiel? Nie wystarczy wynaleźć lepsze filtry na kominy?
Nie, węgla nigdy nie uda się dostatecznie oczyścić. Energia atomowa jest dużo czystsza i bardziej wydajna. I dzięki niej unikniemy pogłębiania efektu cieplarnianego.

Już w latach 60. mówił Pan, że w 2000 roku środowisko będzie największym problemem świata. Tak rzeczywiście jest. Jak to się stało, że stał się Pan prorokiem?

Pracowałem wtedy dla firmy Shell. Oni chcieli wiedzieć, w jakim kierunku świat będzie się rozwijał, i poprosili kilku naukowców o wskazanie możliwych kierunków. Większość przewidywała rozwój możliwości komunikacyjnych, tworzyli wizję jakichś pojazdów odrzutowych. Tylko ja wskazałem, że tempo, w jakim eksploatujemy środowisko naturalne, doprowadzi nas do problemów już na początku XXI wieku.

Na jakiej podstawie Pan tak twierdził? Badań czy intuicji?

Pracowałem wtedy we własnym laboratorium w Kornwalii. To w nim zauważyłem, że zaczynamy mieć problemy z powłoką ozonową. Dostrzegłem, że tworzy się w niej dziura. Przeanalizowałem, skąd się ona wzięła, i na tej podstawie doszedłem do wniosku, że ze środowiskiem będzie coraz gorzej.

Dziś ciągle słychać głosy, że przesadzamy, mówiąc, że globalne ocieplenie jest wielkim problemem, że tak naprawdę nie dzieje się nic poważnego. Jak jest naprawdę?
Znajdujemy się o krok od katastrofy. Za 20 lat Europa zacznie przypominać dzisiejszą Afrykę Północną, duże połacie kontynentu upodobnią się do Sahary, Berlin zacznie przypominać Bagdad. Dlatego trzeba szukać globalnych rozwiązań, które pozwolą ograniczyć emisję dwutlenku węgla. Wprawdzie procesu ciągłego podnoszenia temperatury już nie zatrzymamy, ale przynajmniej go opóźnimy i będziemy w stanie dłużej pożyć we względnie normalnych warunkach.
Jakie globalne rozwiązania są według Pana najlepsze?
Nie wierzę w działania typu sprzedawanie praw do emisji dwutlenku węgla. To nic nie da, będzie wiązało się z wyrzucaniem pieniędzy w błoto - już lepiej więc przeznaczyć je na cele charytatywne. Świetnym rozwiązaniem jest przejście na elektrownie atomowe. Powinniśmy także sadzić więcej lasów na całym świecie - to najlepszy sposób na walkę z dwutlenkiem węgla.
http://s.polskatimes.pl/g/panel/edytor/b.gif
Teraz w Polsce odbywa się właśnie szczyt klimatyczny ONZ. Czy według Pana są oni w stanie znaleźć rozwiązanie problemu?
Nie wierzę, by ten szczyt cokolwiek zmienił. Przede wszystkim, że na takich spotkaniach pojawiają się głównie politycy. Oni kwestie ekologiczne wykorzystują tylko do zdobywania popularności. Podobają mi się działania Ala Gore'a, on zdaje się mieć serce po właściwej stronie, ale reszta po prostu szuka poklasku. Dlatego nie wierzę, by udało im się znaleźć jakiś kompromis, wytyczyć plan wspólnego działania. Im po prostu na tym nie zależy.

Unia Europejska ma własny pomysł - do 2020 roku chce, by 15 proc. energii pochodziło ze źródeł odnawialnych. Warto na to wydawać pieniądze?

Nie. Wszelkie konstrukcje, które nazywa się alternatywnymi źródłami energii, są zwyczajnie zawodne. Nigdy nie uda nam się za ich pomocą uzyskać wystarczającej ilości energii. Możemy zabudować całą Europę wiatrakami, a to i tak nic nie da. Wydamy na to tylko mnóstwo pieniędzy bez żadnych gwarancji, że one się kiedykolwiek zwrócą. Nie warto narażać się na takie straty.

To jakie powinniśmy stosować globalne rozwiązania, by zaradzić globalnemu ociepleniu?
Przede wszystkim konsumujemy zbyt dużo energii. Powinniśmy się nauczyć ją oszczędzać, zużywać mniej prądu. Takie rozwiązania są najlepsze - bo na razie elektryczność po prostu marnujemy. Naukowcy powinni przede wszystkim pracować nad technologiami zużywającymi mniej energii, to najbardziej ekologiczne działanie. A prąd, który będziemy musieli zużywać, powinniśmy czerpać z elektrowni atomowych. Tylko w ten sposób uda nam się opóźnić działania efektu cieplarnianego - choć całkiem powstrzymać się go nam nie uda.

Biedne kraje, jak Indie i Chiny, nie przyjmują takich argumentów do siebie. Dla nich najważniejszy jest wzrost gospodarczy, ochrona klimatu kompletnie ich nie interesuje. Jak je przekonać do wspólnej walki z globalnym ociepleniem?
Te kraje, podobnie jak Stany Zjednoczone, w ogóle nie poczuwają się do odpowiedzialności za zmiany klimatu. Inwestując w reaktory atomowe, zagwarantują sobie prąd, ale niedługo będzie u nich tak gorąco, że nie będą one w stanie się wyżywić. Chińczycy chyba ruszą na Syberię, bo tylko tam będą mogli znaleźć tereny, na których wyrośnie im coś do jedzenia. Ale wtedy może zaprotestować Rosja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

s
spokojny
Ryzyko wystąpienia raka u najmłodszych dzieci mieszkających w sąsiedztwie instalacji nuklearnych jest wyższe od 60 do prawie 120 proc. To dane płynące z raportu sporządzonego przez naukowców z Uniwersytetu Johannesa Gutenberga w Mainz i Niemieckiego Rejestru Nowotworów Dzieci na zlecenie federalnego biura ochrony przed promieniowaniem.

A więc nie mowimy tu o dziennikarzach ale fachowcach
(i akurat w Nimeczech mają wielu noblistów i speców od energetyki atomowej i to także wymiarze praktycznym więc wiedzą o tym znacznie więcej niż my w Polsce).

A o „braku zagrożeń” i spacerach z licznikiem G-M w ręku opowiedz mieszkańcom Trikasten we Francji gdzie parę miesięcy temu nastąpił radioaktywny wyciek do rzeki Rhone i zakazano korzystania z tej wody, kąpieli i łowienia ryb. Wymierne straty poniosła turystyka. No ale dla ciebie to tylko „bzdura”. Pozwól innym też się wypowiedzieć co jest bzdurą a co nie, bo zdania mogą być różne prawda?

Tak to prawda, że konwencjonalne elektrownie zanieczyszają środowisko ale dlaczego nie iść intensywnie w kierunku źródeł odnawialnych? To długi proces na dziesięciolecia ale uważam, że powinniśmy go zacząć a nie spod deszczu pod rynnę pakować się w atom.

Proponuję:
1.Rozpisać ogólnokrajowe referendum czy chcemy elektrowni atomowych w Polsce.
2.Przy odpowiedzi „tak” na pytanie w punkcie 1. rozpisać lokalne referendum wśród ludności zamieszkałej w pobliżu (promień 50 km) planowanej elektrowni atomowej.
Jako legalista deklaruję ze swej strony, że podporządkuję się demokratycznym decyzjom.
m
mikk
po pierwsze napisales o wnioskach wyciagnietych przez dziennikarzy zjakiegos mitycznego raportu, a nie przedstawiles wyniki badan naukowcow... po drugie nie trzeba miec Nobla z fizyki, zeby cos wiedziec o promieniowaniu i budowie elektrowni atomowych (wyjasnij mi prosze jak i jakie promieniowanie maialoby zwiekszyc zachorowolnosc wsrod dzieci?, co z reszta populacji?)... po trzecie gdzie niby robiono te badania, bo jak powszechnie wiadomo w odleglosci 5km od rekatorow zagestnienie ludnosci jest najwieksze... po czwarte wez licznik G-M i wybierz sie na spacer na halde jakiejkolwiek elektrowni weglowej (pozniej to juz tylko budowa schronu atomowego zostaje i olowiany kocyk)...
s
spokojny
profesorowie w Niemczech, to tylko "osoby nie mające pojęcia o energetyce atomowej", ot zwykły bełkot. Fakt, też bym im nie ufał. W końcu to tylko jeden z wielu jako-tako technicznie i naukowo rozwiniętych krajów, prawie już Polskę doganiają. Mają też prawie tyle nagród Nobla z fizyki co my. A ich doświadczenia w energetyce atomowej są prawie zerowe, nie to co nasze! Cóż oni mogą wiedzieć. Po prostu bełkot.

A pracownicy atomówek nie są samobójcami a jedynie ludźmi o zwiększonym ryzyku zapadalności na pewne choroby, które jest mniejsze niż u dzieci i o tym była mowa w cytowanych badaniach naukowych.
m
mikk
niezly tekst, tylko osoba nie majac pojecia o budowie i dzialaniu elektrowni atomowej moze cos takiego napisac, jak rozumiem pracownicy elektrowni atomowych to samobojcy?? majac do wyboru sasiedztwo elektrowni atomowej i weglowej wybieram atom, przynajmniej nie emituje ciagle i bezposrednio odpadow promieniotworczych do atmosfery...
s
spokojny
Ryzyko wystąpienia raka u najmłodszych dzieci mieszkających w sąsiedztwie instalacji nuklearnych jest wyższe od 60 do prawie 120 proc. To wnioski płynące z raportu sporządzonego przez naukowców z Uniwersytetu Johannesa Gutenberga w Mainz i Niemieckiego Rejestru Nowotworów Dzieci na zlecenie federalnego biura ochrony przed promieniowaniem. Informuje o tym gazeta „Süddeutsche Zeitung”. Badania potwierdzają, że istnieje związek między odległością zamieszkania od reaktora elektrowni atomowej a zachorowaniami na nowotwory, takimi jak białaczka u najmłodszych dzieci. Badano zdrowie dzieci w wieku do pięciu lat, mieszkających w odległości mniejszej niż pięć kilometrów od reaktorów elektrowni atomowych . Odnotowano u nich o ok. 60 proc. przypadków nowotworów więcej niż średnio w populacji. Jeszcze gorsze wyniki przyniosła analiza zachorowań na białaczkę. Przypadków było aż o 117 proc. więcej. Oznacza to, że w miejsce 17 spodziewanych zachorowań w tej grupie na białaczkę zapadło 37 dzieci w analizowanej strefie. Pod uwagę wzięto zachorowania między 1980 a 2003 rokiem.
Wróć na i.pl Portal i.pl